Główny bohater


Kiedy młodszy wyszedł ze szpitala od razu zabrałem go do siebie.

- Ale wiesz, że mogę - Mruknął cicho a ja spojrzałem na niego pakując kolejne jego rzeczy do kartonu.

- Nie, nie możesz tutaj zostać to po pierwsze, po drugie muszę się tobą zaopiekować a gdzie się lepiej tobą zaopiekuje jak nie w swoim mieszkaniu?- Zapytałem uśmiechając się do niego delikatnie. Wiedziałem, że dla chłopaka jest to ciężkie, ale przebywanie w tym mieszkaniu samemu mimo iż Suho został zatrzymany jest wielką głupotą. - Będziesz miał własny pokój u mnie, będziesz mógł go wystroić jak tylko będziesz chciał - Przyznałem - Nie będę się w to mieszać więc nie marudź i mi pomóż - Powiedziałem podając mu kilka ciuchów które miał spakować do innego pudła. Kiedy znalazłem rzeczy związane z tamtym kolesiem wziąłem je i spojrzałem na chłopaka który pokazał mi kosz ale ja postanowiłem spakować je do czarnego worka.- Przydadzą się na opał - Powiedziałem śmiejąc się do niego. Rozmowa z Byunem byłą trudna i mimo wszystkich moich starań czasami nie mogłem do niego po prostu dotrzeć lub zaczynaliśmy się kłócić a on przychodził po kilku minutach z płaczem do mnie przepraszając. Wiedziałem, że nie jest to jego wina i nie robi tego specjalnie. Musiał przejść przez ciężki okres w swoim życiu i ja to doskonale rozumiałem.

- No dobrze mamy już wszystko spakowane czy jest jeszcze coś co byś chciał zabrać ze sobą a nie ma tego w tym pokoju?- Zapytałem spoglądając na puste pułki w sypialni. Chłopak tylko pokręcił głową na nie, po czym delikatnie złapałem go za rękę którą musnąłem swoimi wargami, po chwili przyłożyłem ja do swojego policzka zamykając oczy, nawet jeśli nie patrzyłem na chłopaka doskonale wiedziałem, że taka czynność go zawstydziła. Otworzyłem oczy po dłuższej chwili patrząc na niego. - Jesteś głodny?- Zapytałem widząc jego grymas na myśl o jedzeniu.

- A mogę zjeść trochę później?- Zapytał cicho patrząc na mnie błagalnie, westchnąłem cicho sprawdzając godzinę na swoim telefonie który leżał na ziemi obok mnie.

- Dobrze pozwalam ci jeszcze na godzinę, później będziesz musiał zjeść rozumiemy się? - Zapytałem grożąc mu żartobliwie palcem na co ten się uśmiechnął po czym dał mi buziaka w policzek - Dziękuję Channie - Powiedział biorąc do rąk najbardziej lekki karton.

- Chodźmy już do samochodu bo zaraz Mia zwariuje.

- Dziwie się, że aż tak bardzo się ze sobą zaprzyjaźniliście - Przyznał a ja tylko się uśmiechnąłem.

- Musi cię po prostu bardzo kochać, ona naprawdę nie chcę abym cię zranił. - Powiedziałem wpatrując się w niego. - Ja też tego nie chce, nie chce abyś kiedykolwiek przeze mnie płakał ze smutku. - Przyznałem cicho wychodząc z jego mieszkania by po chwili skierować się do windy która już na nas czekała. Wsiedliśmy do niej kolejno kierując się do samochodu dostawczego przy którym czekała nasza przyjaciółka.

- Jezu z wami gorzej niż z kobietami aż tak długo wam to zajęło - Mruknęła Mia a ja wypiąłem w jej stronę język.

- Jakbyś przyszła i nam pomogła było by sto razy szybciej - Mruknął do niej Byun, a ja się zaśmiałem.

- Nie marudźcie tylko jedźmy do domu - Odpowiedziałem się cicho.

Kiedy byliśmy w domu pomogłem chłopakowi rozpakować wszystkie rzeczy w jego pokoju, postanowiłem na razie nie mieszkać i nie spać z nim razem. Nie chciałem aby czuł się nieprzyjemnie i nie komfortowo, kiedy skończyliśmy usiedliśmy w salonie na kanapie z winem oraz popcornem i pizzą aby obejrzeć jakiś głupi serial, To była nasza wieczorna rutyna chodź nie zawszę mieliśmy trunek procentowy, po prostu dzisiaj mieliśmy ochotę poczuć ta słodką gorycz czerwonego winna.

- Wiesz Chan...zastanawiam się dlaczego miałem takiego pecha w miłości. - Mruknął cicho, a jego wzrok utkwił na winie którym poruszał kręcąc kieliszkiem tak aby żadna kropla nie wylała się na jasna kanapę.

- Wiesz Baekkie nie zakochiwałeś się po prostu we właściwej dla siebie osobie. - Przyznałem cicho - Najwidoczniej widziałeś w nich tylko pozytywy, a negatywy postanowiłeś wyprzeć ze swojej głowy. - Przyznałem patrząc na niego uważnie.- Ja natomiast byłem zakochany sam w sobie, po prostu dzięki temu nie bałem się odtrącenia z drugiej strony, to uczucie jest niesamowicie nie miłe. - westchnąłem cicho opijając łyk czerwonego napoju dla dorosłych.

- A teraz? - Zapytał

- Co teraz ? - Zapytałem dolewając nam kolejny kieliszek.

- Jak się teraz czujesz? Nie przeszkadza ci to kim, czym jestem? - Zapytał nieśmiało bojąc się usłyszeć odpowiedzi.

-Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest. Kocham cię za to jaki jesteś jak się zachowujesz nie ważne w jakiej sytuacji- Przyznałem orientując się iż pierwszy raz wypowiedziałem te słowa w stosunku do chłopaka.

- Powiedziałeś to - Szepnął cicho przybliżając się do mnie po czym z uśmiechem mnie przytulił.

- O czym mówisz?- zapytałem wtulając go w siebie delikatnie po chwili okrywając go także kocykiem który leżał niedaleko mnie.

- Mówię o tych dwóch słowach to...to przyszło ci po prostu tak łatwo. - Przyznał spoglądając na mnie.

- Może dlatego, że wypowiedziałem je prosto z serca? Wiesz Baekhyun mimo iż nasze życie ma wiele porażek...nie inaczej- Powiedziałem złączając nasze dłonie ze sobą - Nasze życie jest jak książka, to od nas zależy ile tomów jej wydamy. Nie każdy tom jest przyjemny lub ciekawy, ale zawszę możesz ja zakończyć, a potem napisać prolog do następnej i zacząć ją od nowa z nowymi pomysłami...ja tak widzę definicje życia. - przyznałem gładząc kciukiem jego nadgarstek.

- Jesteś niesamowicie mądry Chan, dziękuje że mogę zacząć właśnie z tobą nową książkę w moim życiu. - Powiedział uśmiechając się do mnie szczęśliwie na co ja odwzajemniłem uśmiech i pozostawiłem na jego czole delikatny pocałunek.

- Też się ciesze, że mogę być głównym bohaterem w tej opowieści. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top