Znowu będziemy wolni [ItaPol]

[847 słów]

- Ve Polska śpisz? - rozległ się szept i cudzy palec został boleśnie wbity prosto w brzuch Feliksa.

Blondyn zmarszczył brwi i zamrugał, aby otrząsnąć się z półsnu.

- Tak jakby nie - mruknął sennie.

Felicjano zwykle był o wiele bardziej dyskretny, wkradając się do jego łóżka. Podniósł się, chcąc usiąść, ale jego głowa boleśnie zderzyła się z tą Włocha. Oboje syknęli i odskoczyli od siebie, chwytając za zranione miejsce. Felicjano roześmiał się cicho i ostrożnie wślizgnął do łóżka, kładąc się obok Feliksa. Personifikacje zamontowały kiedyś sznurek pomiędzy swoimi pokojami, aby uniknąć urazów w trakcie nocnych eskapad, ale Austria usunął go, twierdząc, że zaśmieca mu korytarz.

- Chcę spać w forcie z poduszek - pożalił się Włoch.

- Wtedy totalnie to zróbmy! - Feliks uwielbiał go budować.

- Austria znowu będzie na nas zły - mruknął niepewnie Felicjano - Dlaczego musi być taki oschły?

- Austria jest do dupy, nie przejmuj się nim - powiedział zirytowany blondyn.

Nadal nie potrafił przyzwyczaić się do tego, że jakaś ciota w garniaku mówiła mu, co ma robić, a czego nie.

- Ciekawe jakby to było być wolnym. Chciałbym móc jeść makaron każdego dnia - szepnął rozmarzony Włochy - I mógłbym mieszkać z moim bratem, ve~ Nie widziałem go od wieków

- A ja bym cię przedstawił Lici, zobaczyłby jaki jesteś zarąbisty. Moglibyśmy spać w forcie z poduszek razem, kiedy tylko chcemy - dodał energicznie Polska.

W przeciwieństwie do Włoch z łatwością mógł sobie wyobrazić taką przyszłość. Jego dłoń po omacku wędrowała pod kołdrą, aby mocno chwycić tą Felicjano. Feliks nie był w stanie dobrze dostrzec jego twarzy, ale wiedział, że Włoch potrzebuje pocieszenia.

- Jak to jest być silnym krajem? - spytał cicho, mocno ściskając dłoń Polski.

- To jakby super! Ale nie muszę ci opowiadać, co nie? Sam niedługo się przekonasz - Feliks starał się zabrzmieć przekonująco - Mówię ci, będziesz super duper silny, zanim się generalnie zorientujesz.

Felicjano rzucił się, aby przytulić przyjaciela, ściskając go mocno i omal nie łamiąc drugiemu nosa. Polska bez wahania odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się pocieszająco, nie przejmując się tym, że Włochy nie jest w stanie tego zobaczyć. Poczuł łzy, które płynąc po policzkach Felicjano, moczyły pościel.

- Znowu miałem koszmar - załkał cicho Włoch - Zniknąłem tak, jak dziadzio Rzym. Myślisz, że umrę? Ja już nie wiem, jak to jest być wolnym.

Polska poklepał go po plecach, starając się nie rozpłakać.

- Nie ma mowy, twoja kultura jest superowa, nie znikniesz! Nie pozwolę ci - choć starał się brzmieć silnie, jego głos zaczynał się łamać.

Kiedy oboje skończyli tak nisko? Czy ludzie naprawdę mogą, o nich zapomnieć? Polska nigdy wcześniej o tym nie myślał, był pewny swojego ludu i istnienia, był pewny własnej nieśmiertelności. Ale teraz... Teraz nie mógł wybrać, co chce zjeść na obiad i gdzie chce spać. Nie był na równi lub ponad innymi, był gorszy, był słaby. Czy za kilkanaście lat nadal znajdą się ludzie, którzy będą uważać się za Polaków?

- Ja - zaczął ochryple - Ja też mam te koszmary. To totalnie bezsensu, prawda ha? Jakby byłem taki silny, a teraz... Teraz niczego już nie jestem pewny. Ja myślałem, że to będzie trwać jakoś tak krócej. Miesiące mijają, a ja nadal jestem tutaj, a Licia gdzieś daleko z tym ruskim.

Oba państwa, mocno uściskały się, chcąc odegnać ich smutki. Trwali w ciszy, która koiła ich umysł. Polska nigdy wcześniej nie myślał o śmierci, czy rozłące. Nawet gdy Rosja zabierał Litwę, był przekonany, że potrwa to może kilka tygodni. Teraz żałował, że nie pożegnał się z nim lepiej. Żałował, że nie pobiegł za Ivanem, że leżał, zamiast dalej walczyć. Część niego nadal chciała wierzyć, że to koszmar, z którego zaraz się ocknie, ale z dnia na dzień coraz dobitniej zdawał sobie sprawę, że jego niewola może potrwać lata. Że nie ma pewności, iż kiedykolwiek dobiegnie końca. Te myśli nie pozwalały Polsce spać. Jedynym, co miał w tej nowej, przerażającej rzeczywistości był Włochy. Śmiali się razem, bawili się, pomagali sobie w obowiązkach. Zawsze stawali w swojej obronie, gdy ktoś z nich wpadł w kłopoty. Realizowali najbardziej szalone pomysły, co nie raz doprowadzało Austrię do załamania nerwowego. Po bitwie na jedzenie Polska nie ma wstępu do kuchni, ale Włochy i tak zawsze pomaga mu się wkraść. Felicjano był światłem jego nowego życia. Przez wszystkie dziesięć miesięcy, które spędził w tym domu, Włochy zawsze go wspierał. Polska nie potrafi sobie wyobrazić sytuacji, w której by go zabrakło. Chyba dawno by tu oszalał, czy to z nudów, czy ze strachu. Każdej nocy wtulali się w siebie i tylko to pozwalało Feliksowi zasnąć i odgonić złe myśli. Pomiędzy nim i Felicjano było coś więcej niż w jakiejkolwiek z ich wcześniejszych relacji.

Bo gdy oboje leżeli wtuleni w siebie, odganiając smutki. Polska zastanawiał się, jakby to było go pocałować.

Gdy blade światło księżyca oświetlało jego twarz, Felicjano wyglądał tak pięknie.

Bo gdy ich ciała się stykały, Polska czuł, jak jego serce przyśpiesza, a policzki robią się czerwone.

To, co czuł do Włocha, było pod każdym względem inne niż wobec kogokolwiek innego.

Czasami Feliks zastanawiał się, czy on czuje to samo.

Czasami Feliks chciał powiedzieć mu:

"Kocham cię"

I pocałować te słodkie usta.

Koniecznie dajcie znać, co sądzicie o tym shocie. Do jego napisania zainspirowała mnie moja analiza shipu w "Ocenach Postaci", gdzie doszłam do wniosku, że tych dwoje dobrze do siebie pasuje. Jest to pierwsze opowiadanie w tej książce, gdzie nie występują moje ulubione postaci (Litwa, Białoruś, Rosja).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top