Miłości [Białoruś]
[1250 słów]
Uwaga! Opowiadanie jest stare, polecam najpierw zapoznać się z nowszymi shotami, które są lepsze.
Ach jesteśmy tylko słowami na zapisanej kartce papieru. Ach jesteśmy tylko bazgrołem wprawionym w ruch przelatujących klatek. Spisanymi historiami, podjętymi wyborami, których nie chcieliśmy podejmować, lalkami na sznurkach prowadzonych do dobrego lub złego zakończenia. Gdybyśmy tylko umieli kształtować własne losy i własne osoby moglibyśmy zrobić wszystko, lecz to mrzonki zachodzącego słońca. Posądzani o cudze wybory, oceniani przez pryzmat ogółu, bez prawa do jednostkowości. Nieśmiertelni spisani w legendach papieru, ludzie z ukształtowaną historią. Personifikacje nędzy prowadzone na dno, bo zawsze ktoś jest nieszczęśliwy. Persony bez persony, osoby bez osobowości, bo przecież jesteśmy tylko ogółem. Gdybym tylko mogła wybierać własne uczucia, gdybym nie była ich marionetką. Uciekłabym daleko do kogośz kto nie mieszał się do gorzkiej przeszłości. Na cóż, to jeśli spotkały mnie tylko te oczy, które delikatnie sugerowały, że mam się wynosić. Jestem przeklętą laleczką, której wszyscy boją się przez obejrzane horrory. Wszyscy jesteśmy. Mój los niczym grawitacja ciągnie mnie w dół, ku nieuchronnemu zatraceniu, a ciało nie chce się sprzeciwiać. Bo po co? Po co mam wstawać i iść dalej tą żałośnie wydreptaną ścieżką. Boczną, malutką, znienawidzoną. Trzymam się jedynego uczucia, jakim zostałam obdarowana. Latarni w wśród mroku, światła w ciemności. Jest ciepłe i otula moje serce bezpiecznym woalem. Jest słodkie i wypełnia moje usta uśmiechem. Pachnie radością, gotującą się w domowym kominku. Mieni się najpiękniejszymi kolorami, gdy wszystko staje się czarno białe. Lecz boli, rozrywa członki na kawałki, miażdży czaszki, uśmierca ludzi, trzyma nóż. Uczucie warte cierpienia, ważniejsze od całego świata. Nienawidzę każdego, kto chce mi je odebrać. Wspomnienie wyciągniętej dłoni, uśmiechniętej twarzy i łez zdobiących policzki, które muszę zetrzeć.
Jak obrzydliwie jak żałośnie, jak niewybaczalnie.
Och jestem taka przeklęta i zniszczona przez to kłamliwe uczucie, niczym roztrzaskana na kawałki porcelanowa lalka. Czy to źle, że mimo wszystko nadal cię pragnę? Cały świat należy do ciebie, a ja oddana pod twą opiekę mogę być pewna o bezpieczeństwo moich skarbów. Mogę? Lecz wszystko zniknęło niczym senna mara, otulając moją dusze żalem. Czy mam prawo do wyrzutów za utratę wszystkiego, co ci oddałam? Twój przerażony wyraz twarzy i ból trawiący moje serce. Już się nie martw, będę przy tobie i nie musisz dłużej się bać. Zostanę u twego boku na zawsze, więc przypieczętuj naszą słodką miłość drobnym podpisem. Uczyń mnie własnością swojej duszy, rozbij mnie na kawałki. Jednak nigdy nie patrz w stronę innych, bo ignorancja jest najgorszym, co możesz mi dać. Powoduje wątpliwość, powoduje złość. Nie mam prawa wątpić w twoje wybory, lecz nikt nie jest godny twojej osoby. Więc stańmy się jednością i niechaj zależność poprze naszą miłość. Zrobię wszystko, co zechcesz, lecz zostań ze mną w tych chwilach, gdy umieram. Nigdy nie pozwolę, abyś swe uczucia skierował do kogoś innego. Wystawmy sztukę, gdzie mogę być u twego boku. Oddam ci wszystko, lecz ty oddaj mi siebie. Zrobię wszystko, o co poprosisz w tej chorej miłości. Nie pozwól mi upaść samotnie. Czy to takie trudne przyjąć cudze uczucia? Czy to takie trudne poświęcić mi kilka słów? Tylko trochę, choć ułamek, choć wszystko. Dlaczego mam wrażenia, że tak bardzo mnie nienawidzisz? Ach jesteśmy tacy obrzydliwi, objęci grzechem, którego nie umiemy żałować. Samemu sobie oddasz przysługę, gdy wreszcie mnie pokochasz. Widzę, jak płaczesz ukryty w kącie, naprawdę chcę cię dotknąć, pocieszyć. Nie chcę, abyś był samotny. Jednak ty odwracasz się do mnie placami. Jak mocno zrani cię świat, gdy na chwilę odwrócę swój wzrok? Ślub to jedyny sposób, abym mogła wiecznie trwać przy twoim boku. Więc pozwól mi, pozwól mi sobie pomóc, bo twój ból rozrywa moje serce na kawałki. Jednak ty znowu odchodzisz. Och boże jestem taka zniszczona. Nie mogę pozwolić, abyś się ode mnie odciął. Odrzućmy ból i stańmy się jednością. Pragnę cię tak mocno, czy to naprawdę złe? Och cóż mam począć z tą miłością, która wypełnia moje ciało. Zaakceptujesz ją? To wszystko jest tak pogmatwane, a ja chcę być po prostu bliżej ciebie. W końcu zniszczę dzielące nas mury, bo czuje, że muszę się przedrzeć, choć me dłonie niewyobrażalnie krwawią. Gdybym tylko miała topór albo inne potężne narzędzie, zniszczyłabym szybciej dzielące nas ściany.
Pokochaj mnie, proszę. Złączmy się w tym okrutnym grzechu, pozwólmy sobie pomóc. Chcę tylko ciepła, twojego ciepła i twoich oczu, które patrzą się na mnie bez strachu. Dlaczego? Dlaczego się mnie boją, co tak złego zrobiłam? Miłość? Czy to ona ich tak odpycha? Lecz nie daje rady, muszę muszę cię zobaczyć, gdy tylko zostawię cię samego, znikniesz, rozwiejesz się w bólu i mojej własnej nieuwadze. Tak bardzo proszę, byś powiedział te dwa słowa. Nie zamierzam dać ci wyboru, nie mogę cię porzucić i pozwolić zostać skrzywdzonym. Wszystko jest tak poplątane, gdy biegnę ku tobie, a moje myśli szaleją. Chodźmy na spacer, pogrążmy się w słodkich urokach rosyjskiej stolicy. Rozmawiajmy godzinami o nieistotnych rzeczach. Być przy tobie to wszystko, czego pragnę. Gdybyś nie uciekał tak często, nie musiałabym cię gonić. Chodźmy, spędźmy czas, spokojnie wylegując się na brzegiem Bajkału. Pośpieszmy się i spełnijmy to marzenie, nim wszystko pochłonie się w tanecznej śmierci. Popływajmy w basenie, wejdźmy na górę, wylegujmy się przy kominku. Przecież mamy to, co trzeba, by kupić wycieczki i małą chatkę gdzieś w Rosji. Będzie ci lepiej, gdy odwzajemnisz moje uczucia i oboje odnajdziemy sens prawdziwego szczęścia. Odpychanie mnie jest bezcelowe. Zniszczę wszystko, co stanie nam na drodze i będę czekać, kiedyś zrozumiesz, że tylko ja mogę dać ci radość. Błagam, nie spóźnij się, bo czuje, jak powoli umieram. Nastaje nasz słodki koniec, więc proszę, spędzajmy czas razem, zanim śmierć nam to odbierze. Jesteś jak narkotyk, a ja zdążyłam się uzależnić. Pragnę cię coraz więcej i mocniej z każdym dniem. Czemu miłość zamiast szczęścia przynosi mi tylko ból? Czy naprawdę powinnam uciec? Czy to naprawdę jest złe? Ach przez miłość do ciebie utraciłam wszystko, co miałam. To uczucie spycha mnie na dno, muszę przestać. Choć jest już za późno, nie mam do kogo iść. Tracąc wszystko, co miałeś, sprawiłeś, że i mi nic nie pozostało.
Ta miłość jest zniekształcona, lecz nadal pragnę cię do stopnia utraty świadomości. Tonę, a ty jesteś ostatnią deską na otwartym morzu. Czy to tak wiele? Weźmy ślub, a oddam ci wszystko. To jedyne rozwiązanie, abyś wreszcie był szczęśliwy. Jedność. Tak bracie stańmy się jednością. Nie zaprzeczaj temu, błagam.
Tak pragnę całego ciebie, twojego ciepła, twojej skóry twojej uwagi. Chcę, abyś patrzył tylko na mnie. Błagam, ucałuj moje czoło, czuje się wtedy tak bezpiecznie. Czy to źle, że w nocy wyobrażam, sobie, jak nasze usta powoli się stykają? Czy to źle, że czuje uderzenia gorąca, a moje serce odlatuje gdzieś wysoko, gdy tylko cię widzę? Obsesyjnie cię potrzebuje, muszę cię posiąść i nie mogę pozwolić, aby ktokolwiek mi cię odebrał. Och błagam, chce być bliżej i bliżej, aby czuć ciepło całego twojego ciała. Chce klucza do twego serca, który trzymasz z dala ode mnie. Jesteś afrodyzjakiem mojego życia, Erosem moich snów, pragnieniem mej miłości. Cały, bez wyjątku. Nie potrafię powstrzymać tej potrzeby, aby zamknąć cię gdzieś daleko, tak abym tylko ja mogła podziwiać twą osobę. Kocham cię na zawsze i w pełni. Choć i wypełnij sobą pustkę znajdującą się w moim sercu. Bez tego uczucia nie potrafię funkcjonować, jest jedynym, co mi zostało. Jedynym, co utrzymuje mnie na powierzchni. Nie możesz ode mnie odejść. Czuję, jak to mnie niszczy to pragnienie, którego nie potrafię zaspokoić. Znowu uciekasz, ale spokojnie niedługo cię dogonię i pochwycę, abyśmy mogli być szczęśliwi. To nasze przeznaczenie, coś, czego nie możesz naruszyć braciszku.
Więc teraz rozrywam swoją skórę, łamię paznokcie na twardym drewnie. Uratuj mnie. Bo dziś jestem tak bardzo zniszczoną przez miłość marionetką. Dlaczego świat, który do ciebie należy, odchodzi tak szybko?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top