Pociąg.

Yv wymyśliła jakiś wyjazd i uparła się, że musimy pojechać z nią. Jak dla mnie nie wyglądało to na sprawę służbową, tylko wyjazd na wczasy, ale ona cały czas mówiła, że chodzi o nawiązanie jakieś strasznie ważnego kontraktu z pewną firmą. Zastanawiałem się, czy może mieć to jakiś związek z niewolnictwem, ale nie odważyłem się, zapytać.

Nawet dwa lata po uwolnieniu moje życie wciąż kręciło się koło niewolnictwa. W naszym domu pracowało dwóch byłych niewolników, Harry i Emily, który postanowili nie opuszczać nas nawet po uwolnieniu. Dziewczyna po prostu stwierdziła, że nie ma gdzie iść, a my jesteśmy dla niej mili, więc może nadal tu pracować. Harry podejrzewam, że został ze względu na nią. Noah pracował u swojej siostry, która po kryjomu pomagała niewolnikom, a mnie prosiła czasem o pomoc, czy to w kontaktach z nimi, czy to z handlarzami. Podejrzewałem, że być może robiła to z litości, ale ona uparcie twierdziła, że ja naprawdę potrafię do nich dobrzeć. Mój chłopak też przez ostatnie dwa lata zdążył zaopatrzyć się w kilku nowych niewolników, ale wszyscy zostali przekazani jego siostrze, która zdołała znaleźć im nowy, bezpieczny dom lub pomóc wrócić do tego, z którego zostali zabrani, oczywiście jeśli tylko chcieli.

Wyjazd w sprawie tego kontraktu miał zająć kilka dni. Zaskoczyło mnie trochę, że na to całe spotkanie z partnerem biznesowym mieliśmy jechać pociągiem. Wydaje mi się, że to będzie moja pierwsza podróż czymś takim, bo nie pamiętam nic podobnego z dzieciństwa. Jeszcze bardziej zaskoczyło mnie, że Yv zabrała ze sobą Erika. Erik nie współpracuje z jej firmą, więc musi tu być w celach towarzyskich. Może Yv uznała, że będzie się jej nudzić wyłącznie w towarzystwie brata, a żeby nie było żadnych niekomfortowych sytuacji, Noah pozwoliła zabrać mnie.

Na dworcu było dość głośno, ale już zdążyłem do tego przywyknął, więc nie miałem ochoty uciekać.

Było tam mnóstwo ludzi i bałem się, że w każdej chwili mogę stracić Noah z oczu. W końcu nadjechał nasz pociąg i wszyscy ruszyli w stronę drzwi wagonów. Po drodze ktoś trącił mnie w ramię i straciłem równowagę. Przewróciłem się, a chropowata powierzchnia rozcięła materiał i skórę na moim kolanie.

Byłem pewien, że reszta jest już w środku, ale wtedy podniosłem wzrok i zobaczyłem, że pochyla się nade mną Noah.

- Prze... przepraszam... - wymamrotałem.

- Daj spokój - mruknął, podając mi rękę i pomagając wstać. - Nic ci się nie stało?

- N-nie... - jęknąłem, ignorując ból w prawym kolanie.

- Idziemy? - dobiegł mnie głos Yv.

Ona i Erik czekali przy wejściu do wagonu, choć większość osób z dworca zdążyła już wejść.

- Tak, już - odpowiedziałem.

Jakimś cudem udało nam się znaleźć cztery wolne miejsca. Odłożyliśmy bagaże na półki i usiedliśmy. Ja i Noah obok siebie, a Yv i Erik naprzeciwko nas.

- Pokaż to kolano - odezwał się nagle mój chłopak.

- Co? - zaskoczyło mnie jego pytanie.

- Myślałeś, że tego nie widziałem? - mruknął.

Zabawne, ale tak właśnie myślałem. Nie chciałem dodawać mu więcej zmartwień, i tak miał ich ze mną już wystarczająco dużo.

- Niczego nie da się przed tobą ukryć, co? - zapytałem, ale grzecznie podwinąłem nogawkę.

Noah uważnie obejrzał moją ranę.

- Nie jest źle - stwierdził.

- Trzymaj - odezwała się nagle Yv.

Oboje spojrzeliśmy na nią zaskoczeni.

- Dzięki, Yv - powiedział z uznaniem chłopak, biorąc od niej buteleczkę wody utlenionej. Szybko oczyścił moją ranę, a ja syknąłem głośno, bo nie spodziewałem się, że będzie aż tak szczypać.

- Chcesz plaster? - zapytała, kiedy oddał jej wodę i zaczęła czegoś szukać w torebce.

- Czyli legendy na temat kobiecych torebek są prawdziwe - zaśmiał się Noah. - Jest coś czego tam nie masz?

- Portfela - oznajmił Erik, nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.

Wszyscy troje wbiliśmy w niego wzrok, jednak chłopak nie wydawał się jakoś szczególnie zaniepokojony przyciągnięciem naszej uwagi.

- Co? - odezwała się w końcu Yv.

- Nie wzięłaś portfela - odparł wprost. - Zostawiłaś go w przedpokoju.

- Żartujesz - powiedziała, ale natychmiast zaczęła go szukać. Zajęło to dłuższą chwilę, ale wreszcie odpuściła zrezygnowana i wyraźnie sfrustrowana tym zajściem. - Nie no! Faktycznie go zapomniałam...

Erik westchnął tylko i sięgnął do swojego plecaka, z którego wyjął skórzany damski portfel.

Podał go Yv, ale ona zamiast go przyjąć, zarzuciła mu ręce na szyję.

- Diabełku! - zawołała radośnie, po czym pocałowała go w policzek i przytuliła mocno. - Gdyby nie ty, to zgubiłabym własnej głowy.

Dopiero wtedy zabrała swoją własność i schowała ją do torebki. Erik natomiast nadal nie mógł wyjść z podziwu nad tym, co się właśnie stało. Sam zdziwiłem się tym, że Yv go pocałowała, ale on chyba był jeszcze bardziej zaskoczony. Złapał się na policzek i momentalnie zrobił się cały czerwony.

- C-c-co ty... - Nie mógł się wysłowić. - Ta-tak prz-przy nich?...

Spojrzała na niego udając, że nie wie, o co mu chodzi.

- No co? - zapytała niewinnie. - Przecież to nie był pierwszy raz, kiedy cię pocałowałam.

- A-a-ale... o-oni... - wydukał, patrząc w naszą stronę.

- A co, myślisz, że oni się nie całują?

- N-no ale...

Najwyraźniej w końcu postanowił się poddać, wiedząc, że z Yv i tak nie wygra. Odwrócił się w stronę okna i już na nas nie patrzył.

Yv zachichotała.

- Słodki jest, nie?

Dalsza podróż minęła bez większych atrakcji. Długo rozmawialiśmy, ale podróż okazała się długa i monotonna. Erik zasnął jako pierwszy, oparł głowę o szybę i zamknął oczy. Po jakimś czasie Yv złożyła swoją bluzę i użyła ją jako poduszki dla chłopaka.

Noah podziwiał widoki, ale później to chyba też go znudziło, bo ułożył sobie rękę pomiędzy głową a szybą i kazał się obudzić za godzinę.

Yv przeglądała coś na swoim telefonie, a ja wyciągnąłem książkę i zacząłem czytać. Jechaliśmy chwilę w milczenia.

Po jakichś dwóch rozdziałach Erik obrócił się i położył głowę na ramieniu Yv. Ona uśmiechnęła się tylko i poprawiła mu kosmyki opadające na oczy.

- Kochasz go? - zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

- Kocham - odparła po chwili, choć nadal nie odwróciła się w moją stronę.

- Ale... wy nie... - nie wiedziałem jak mam to ubrać w słowa.

- Myślisz, że nie jestem zdolna do takich uczyć? - Dopiero teraz na mnie spojrzała. Chyba domyśliła się, o co mi chodzi. - Może i jestem aseksualna, ale nie aromantyczna.

Przygryzłem dolną wargę i opuściłem głowę.

- Nie chciałem cię obrazić, przepraszam - wymamrotałem, zamykając książkę.

- Nic się nie stało, Mały - powiedziała szybko. - W porządku. Wiem, co masz na myśli. Erik... sama nie wiem, jest inny niż reszta niewolników. Możesz zapytać Noah, to nie jest tak, że zakochujemy się w pierwszym lepszym niewolniku.

- My też nie zakochujemy się w pierwszym lepszym właścicielu, który jest dla nas miły - odparłem, próbując nie brzmieć przy tym jak urażone dziecko.

Zaśmiała się na te słowa.

- Zdaje sobie z tego sprawę. Zdaniem Noah coś w sobie masz. Według mnie z Erikiem jest tak samo. - Wzruszyła lekko ramionami. - Tak po prostu jest.

Przez chwilę panowało milczenie. Nie chciałem kontynuować tego tematu. Wiedziałem jak to wygląda z perspektywy ''panów''. Oni okazują niewolnikom serce, a ci naiwnie się w nich zakochują.

- W sumie to gdzie masz pierścionek? - zapytała nagle. - Ponoć się zgodziłeś.

Nie odpowiedziałem, zamiast tego po prostu wyjąłem spod koszulki sznurek, na którym miałem zawieszony złoty pierścionek z białym diamencikiem. Jakoś nie potrafiłem przekonać się do tego, żeby nosić go na palcu. Na szczęście Noah nie nalegał.

- Śliczny - stwierdziła z szerokim uśmiechem. - Kiedy ślub?

- Nie gadaliśmy jeszcze o tym - mruknąłem, chowając pierścionek z powrotem. - A ty na kiedy ustaliłaś datę?

- Ok, tu mnie masz - zaśmiała się. - A chyba faktycznie powinnam szybko coś ustalić. Jeszcze mi się, Diabełek, rozmyśli.

Pokręciłem przecząco głową, ale też nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

- Nie zrobi tego - odpowiedziałem z przekonaniem. - On cię kocha.

Yv się zarumieniła.

- Serio tak myślisz? - zapytała nieśmiało.

- Inaczej nie planowalibyście tego ślubu, nie?

- Nie chcę, żeby myślał, że musi to zrobić, bo mu każę - mruknęła, bawiąc się pierścionkiem na swoim palcu.

- Ale wystarczy na niego spojrzeć - stwierdziłem z uśmiechem. Nadal nie mogłem uwierzyć, że Erik aż tak bardzo się zmienił.

Yv wyjrzała przez okno. Przejeżdżaliśmy przez las. Wyglądała, jakby była nad czymś mocno zamyślona, więc nie śmiałem jej przeszkadzać. Prześlizgnęła spojrzeniem po Noah i znowu wróciła do mnie.

- Z tobą i Noah jest tak samo - stwierdziła. - Wystarczy na was spojrzeć.

- Tak myślisz? - zapytałem lekko zawstydzony.

Udając obojętność, wzruszyła ramionami, ale na tyle delikatnie, by nie obudzić Erika.

- Może i nie przepadam za seksem, ale widzę, jak mojemu bratu świecą się oczy, gdy tylko na ciebie patrzy.

- Prawda - odpowiedział Noah.

Zaskoczony odwróciłem się w jego stronę.

- Nie śpisz? - zdziwiłem się. Zacząłem się zastanawiać, jak długo już przysłuchuje się naszej rozmowie.

- Miałbym spać, kiedy wy mnie tu obgadujecie? - zapytał, udając urażonego. - Nie ma mowy.

- Nie obgadujemy cię - zapewniłem go szybko.

- A właśnie, że tak - zaprzeczyła Yv.

Zwróciłem się w jej kierunku i zauważyłem, że już nie może stłumić śmiechu.

- Wiedziałaś, że słucha - stwierdziłem z wyrzutem, mając już pewność.

- Jasne, że tak - odparła bez chwili wahania.


- -- --- ---- ----- ---- --- -- -

Dziękuję, że zostaliście ze mną do końca ''Niewolnika Swojego Pana'' i tak miał więcej rozdziałów, niż było planowane na początku ;P

I tutaj pozwolę sobie na małą reklamę, jeśli chcielibyście pozostać w tematyce panxniewolnik (a muszę przyznać, że mi ona całkiem podpasowała (i teraz tylko pytanie czy to dobrze czy niekoniecznie...)), to zapraszam do czytania mojej następnej opowieści ''To Tylko Zabawka''.

Oczywiście zachęcam też do komentowania i dzielenia się swoimi opiniami.

Życzę miłego czytania!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top