22.
Słyszałem określenie: ''nie oceniaj książki po okładce'', ale nigdy nie miałem okazji sprawdzić go w praktyce, przynajmniej w przypadku samych książek.
Wziąłem do siebie cztery z kolekcji mojego właściciela. Pierwsza okazała się okropnie nudna, nie spodobała mi się, więc zostawiłem ją po trzech pierwszych rozdziałach, ale druga bardzo mnie wciągnęła. Nie mogłem się oderwać. Chciałem wiedzieć jak skończy się ta historia i nie spałem całą noc, żeby przeczytać ją do końca. Położyłem się dopiero rano.
Miałem nadzieję, że wystarczy mi, jeśli prześpię się tylko te kilka godzin, ale liczyłem się z tym, że może ominąć mnie śniadanie. Tylko że kiedy się obudziłem i spojrzałem na zegarek na szafce nocnej, okazało się, że jest też już po obiedzie.
Pierwszy szok mnie trochę ocuciło, ale na krótko. Dlatego postanowiłem pójść pod prysznic, żeby woda mnie całkiem rozbudziła. Nawet mi się to udało. Od razu wrzuciłem ciuchy, w których zasnąłem do kosza na pranie, ale wtedy dotarło do mnie, że nie wziąłem ze sobą do łazienki rzeczy na przebranie. Nie zamierzałem zakładać już tamtych ubrań, więc owinąłem się tylko ręcznikiem w pasie i wszedłem do pokoju.
I to był błąd. Oczywiście na łóżku siedział mój pan. Natychmiast zrobiłem się cały czerwony i mocniej zacisnąłem dłoń na ręczniku na biodrach.
- Dopiero wstałeś? - zapytał.
- Ja... czytałem wczoraj do późna i zaspałem... - wymamrotałem cicho. - Przepraszam, panie. To się więcej nie powtórzy...
- Mam nadzieję - powiedział, krzyżując ręce na piersi.
Próbowałem doszukać się jakichś emocji na jego twarzy, ale nie potrafiłem. Znowu miał ten swój bezuczuciowy wyraz. Poczułem jak woda z mokrych włosów, spływa mi po plecach i po kręgosłupie. Przeszedł mnie dreszcz. Spuściłem wzrok i wbiłem go w moje bose stopy. Wiedziałem, że chłopak właśnie przeszywa mnie spojrzeniem.
- Przepraszam... - powtórzyłem.
- No dobra, ale nauczkę powinieneś dostać - stwierdził, łapiąc mnie za ręcznik i przyciągnął do ciebie.
Spanikowany i jeszcze bardziej czerwony, szybko chwyciłem za materiał, byleby tylko mi go nie ściągnął.
- Pa... panie...? - wydukałem.
- Albo nie - powiedział nagle z chytrym uśmieszkiem i mnie puścił. Nie powinienem się cofać, ale przezornie zrobiłem krok do tyłu. - Za chwilę przyjdę, muszę wziąć coś z pokoju.
Wstał z łóżka i ruszył w kierunku drzwi. Kilka razy otwierałem i zamykałem usta, by zadać pytanie zanim wyjdzie, ale udało mi się to dosłownie w ostatniej chwili.
- P-panie...
Zatrzymał się, odwracając w moją stronę i prześwietlając spojrzeniem. Nie mam odwagi mu się postawiać, nie mogę tego zrobić i nie zrobię. Przełknąłem głośno ślinę.
- M-mogę się ubrać, czy...?
- Możesz.
Zaskoczyła mnie jego odpowiedzieć, aż poderwałem na niego wzrok. On tylko obojętnie wzruszył ramionami.
- Rób jak uważasz. Mi to obojętne - stwierdził i wyszedł.
Przyznaję, zawahałem się, ale ostatecznie założyłem ubranie. Jeśli sprawa potoczy się tak jak przypuszczam, to chociaż podczas rozbierania się, będę miał trochę więcej czasu, by oswoić się z sytuacją.
Ciało już mnie tak nie bolało, ale to nie zmieniało faktu. A ja raczej powinienem się cieszyć z tego, że dał mi czas, a nie użalać się nad sobą. On naprawdę jest dobrym panem, więc ja muszę być grzecznym i posłusznym niewolnikiem, żeby go nie zdenerwować.
Próbowałem jakoś uspokoić rozszalałe serce. Nie ma się czym denerwować, przecież to nie będzie mój pierwszy raz. W zasadzie to dopiero drugi, ale zawsze nie pierwszy. Z tego co słyszałem, to właśnie pierwszy jest najgorszy. No chyba, że wtedy robił to delikatnie, a teraz da upust swoim negatywnym emocjom...
Nie, nie, nie. Nie mogę, tak myśleć!
Mój pan wrócił jakieś kilka minut później. Nawet się ucieszyłem, jak zawsze na jego widok, ale zaniepokoiło mnie trochę, że zamknął za sobą drzwi na klucz.
Nie zdążyłem o nic zapytać, bo on odezwał się pierwszy.
- Zabawimy się - oznajmił, pokazując mi trzymany w ręku kawałek długiego czarnego materiału.
Zwiąże mnie. Byłem tego pewien.
W sumie mogłem przewidzieć coś w tym stylu. Gdy do mnie podszedł, od razu posłusznie wystawiłem ręce do przodu, ale ku mojemu zdziwieniu on tylko pokręcił przecząco głową. Czyli inaczej. Odwróciłem się do niego tyłem i ułożyłem ręce za plecami.
- Może następnym razem - zaśmiał się i przewiązał mi oczy opaską.
- Nic nie widzę... - wyrwało mi się.
- Właśnie o to chodziło - szepnął mi do ucha i przeszedł mnie dreszcz.
To trochę dziwne gdy nagle zostajesz odcięty od jednego ze zmysłów. Miałem już kiedyś zawiązane oczy, ale przy panu wszystkie takie czynności stresowały mnie o wiele bardziej.
Poprowadził mnie kilka kroków do przodu i usiedliśmy na łóżku. Cały czas byłem skierowany do niego plecami. Serce waliło mi jak młotem. Przełknąłem głośno ślinę, miałem podejrzenia jak to się skończy. Opaska strasznie mi przeszkadzała, pewnie i tak zaciskałbym powieki, ale to co innego nie widzieć niczego z własnej woli, a z przymusu.
- Podobasz mi się w takich lekko mokrych włosach - powiedział, przeczesując je palcami.
Wzdrygnąłem się lekko, gdy objął mnie w pasie, przyciągając do swojej klatki piersiowej. Polizał moje ucho i ugryzł płatek. Syknąłem, więc podniosłem jedną dłoń do ust, by tego nie powtórzyć. Zrobiło mi się gorąco, gdy jego ręce zawędrowały pod moją bluzkę.
Niby wcześniej było podobnie, ale z przesłoniętymi oczami o wiele bardziej wyczuliłem się na jego dotyk. Czułem ciepły oddech na karku, palce przesuwające się po moich żebrach, brzuchu, klatce piersiowej, każdy pocałunek na szyi.
Próbowałem stłumić jęki przez dłoń, ale mi się nie udało, szczególnie gdy chwycił mnie za rękę i splótł swoje palce z moimi. Zacisnąłem zęby, a wolną dłoń na kołdrze. Naprawdę próbowałem się powstrzymywać, ale kiedy zjechał po brzuchu w dół i zaczął zsuwać mi spodnie z moich ust wyrwał się mimowolny pisk.
- Powiedz, jak będzie cię boleć - polecił, łapiąc mnie za przyrodzenie.
Zrobiło mi się tak gorąco, że zacząłem mieć problemy z oddychaniem.
- Mhm... - mruknąłem z trudem.
Dowiesz się jako pierwszy. I co wtedy zrobisz? Przestaniesz? Wątpię...
Zaczął poruszać ręką, najpierw powoli, potem coraz szybciej. Mój oddech przyśpieszał z każdą chwilą. Pochyliłem się do przodu i mocno zacisnąłem palce na kołdrze, na jego dłoni zresztą też. Chłopak znalazł się nade mną, nie przerywając czynności nawet na moment. Moje jęki stawały się coraz głośniejsze i w końcu doszedłem chwilę później. Poczułem lepką substancję na brzuchu. Wtedy mnie puścił, pocałował moją szyję ostatni raz i zdjął mi z oczu opaskę.
Padłem na łóżko, dysząc ciężko. W pierwszym odruchu, gdy uchyliłem powieki, poraziło mnie ostre światło, więc na razie postanowiłem zostawić je zamknięte.
- Bolało? - zapytał.
- N-nie, panie... - wysapałem.
Przed oczami nadal latały mi mroczki, ale po chwili było już lepiej. Zobaczyłem, że pan ogląda swoją dłoń, więc skupiłem wzrok na moment i też się jej przyjrzałem. Przestraszyłem się, bo znajdowały się tam czerwone ślady po paznokciach. To ja to zrobiłem?
- P-przepraszam... - jęknąłem.
Gdy złapał mnie rękę, pomyślałem, że mnie unieruchomi i uderzy, albo też powbija mi w nią paznokcie, co najmniej, ale on nie zrobił nic takiego, tylko ją trzymał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top