Oneshot
Witam wszystkich, zgodnie z założeniami jest to oficjalny start konta! Na starcie powiem od siebie, że ten czas zleciał mi bardzo szybko i muszę przyznać, że trochę o tym wszystkim zapomniałam.
Na dobry start będą takie właśnie malutkie oneshociki, ale spokojnie, pracuję też nad czymś dłuższym. Niestety zajmuje mi to sporo czasu, więc będziecie musieli uzbroić się w cierpliwość i jeszcze trochę poczekać.
Pomysłów jest wiele, a czasu mało, ale nawet jeśli serwer 5city dobiegnie końca (a patrząc na tempo mojej pracy, taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy XD), to ja i tak będę wstawiać wszystko, co przyjdzie mi do głowy, bo po prostu pisanie sprawia mi ogromną frajdę i jest moją pasją.
Cóż, to chyba tyle ode mnie, nie będę was zanudzać i miłego czytania!
🚨zawiera krew, martwe zwierzę. Nieodpowiednie dla osób wrażliwych🚨
Zachęcam was do gwiazdkowania ⭐ i komentowania 💬 chętnie sobie poczytam co sądzicie o mojej twórczości! ❤️
[~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~>
Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek powiedział, że więzienne prycze są wygodne, to chyba jeszcze nigdy nie spał na tych w więzieniu Boling Broke. Bolały od nich całe plecy, wszystkie kości, a czasami nawet były tak niewygodne, że nie dało się na nich spać i już zwykła podłoga była wygodniejsza. Wszystkie sprężyny w tym czymś, co miało przypominać łóżko, wbijały się w plecy i żebra, a każda myśl o nich przyprawiała o dreszcze i wstręt. Więźniowie w Los Santos nie mieli łatwego życia, a obserwowanie świata zza krat było jak tortura, którą musieli znosić śpiąc w więziennych celach. Już pomijając to, że zimą było w nich za zimno, a w lato wręcz za gorąco. Samo łóżko stanowiło problem, a co dopiero mówić o reszcie niedogodności.
Jeśli chodzi o jedzenie to nie było ono aż tak tragiczne jak wszyscy myślą, że jest. Aczkolwiek po pierwszym razie może wydawać się, że jedzenie jest paskudne, ale stali więźniowie, którzy co chwila tam trafiali zdążyli się już do tego przyzwyczaić i nie narzekali na serwowane im dania. Plusem było to, że za zmywanie naczyń można było skrócić sobie wyrok o kilka miesięcy, więc zmywak praktycznie codziennie był oblegany przez masę ochotników do szybszego wydostania się z tego miejsca. Sprzątaczki nie miały co robić, ponieważ po każdym posiłku więźniowie zmywli talerze za możliwość szybszego wyjścia na wolność. Niektórzy nawet delkarowali się, że będą sprzątać, aby jak najbardziej przymilać się strażnikom więzienia, żeby ci wypuścili ich wcześniej. Było to dosyć dziwne patrząc na to, że strażnicy więzienia najczęściej byli opluwani i obrzucani czym tylko się da, kiedy wykonywali swoją pracę i przechadzali się po więzieniu wzdłuż cel i patrzyli, czy nikt nie próbuje czasem uciec. Byli i tacy, którym na naprawdę przeróżne sposoby udało się zbiec. Swego czasu Dia Garcon uciekał podziemnym tunelem z więzienia, który zrobił dla niego Erwin za pomocą samoprzylepnych bomb. Najczęściej jednak nie odzyskali wolności na długo i schwytani przez służby siedzieli tam jeszcze dłużej niż wcześniej. Niektórym udawało się opuścić więzienie szybciej niż powinni za sprzątanie, ale udawało się to tylko nielicznym. Było to zrozumiałe, chyba nikt nie chciałby tam dłużej spać.
Jedni opuszczali to więzienie szybciej, inni wolniej. Jedni trafiali tam na długie lata, a inni na kilka bądź kilkanaście miesięcy. Takimi osobami byli właśnie Nicollo Carbonara, Heidi Bunny, Erwin Knuckles i Albert Speedo. Tego dnia mieli wyjść z więzienia i z niecierpliwieniem czekali, aż w końcu wyjdą na wolność. Zostali tam osadzeni na 20 miesięcy za ucieczkę przed policją, gdy nie zatrzymali się do kontroli. Przejechali wtedy na czerwonym świetle i rozpoczęli swoją długą ucieczkę przed radiowozem, który rozpoczął za nimi pościg. Momentalnie funkcjonariusz za kierownicą wezwał na radiu wsparcie i już po chwili z jednego radiowozu zrobiły się dwa, potem trzy i na samym końcu ścigało ich łącznie pięć radiowozów. Przestępcom nie udało się uciec przed organami ścigania i trafili do więzienia, w którym mieli przyjemność już nie raz przebywać. Znani w całym mieście jako gangsterzy okradający placówki mieli całkiem pokaźne kartoteki i szczerze mogli przyznać, że nienawidzili więziennych prycz, jak i samego więzienia. Trafiali tam bardzo często i za każdym razem wracali do swoich domów niewyspani i cali obolali.
Siedzieli w swoich celach znacznie od siebie oddalonych i czekali, aż strażnicy więzienia przyjdą i wypuszczą ich na wolmość. Dochodziła godzina 1 w nocy i każdy z nich miał już ochotę stąd wyjść i wrócić do domu. Marzyli o swoich wygodnych i ciepłych łóżkach od momentu, w którym tu trafili i już nie mogli się doczekać. Nicollo siedział na swojej niewygodnej pryczy i niecierpliwie wyczekiwał strażnika. Był szczęśliwy, że w końcu stąd wyjdzie i będzie mógł znowu zrobić coś nielegalnego. Później policja się o tym dowie, zaczną go ścigać i znowu któregoś razu trafi do więzienia. Było to błędne koło, ale w ten sposób miał pieniądze i wszytko czego chciał, więc nie zamierzał nigdy z tego zrezygnować.
W końcu do jego celi podszedł strażnik ubrany jak zwykle w mundur i zaczął otwierać drzwi. Na twarzy miał ten sam grymas co zawsze, nie lubił swojej pracy, ale było to jego jedyne źródło zarobku. Być może ten grymas był spowodowany tym, że po raz kolejny już widzi tych samych więźniów, którzy co jakiś czas trafiają tu i nie wynoszą z tego żadnych wniosków. Wątpił w zresocjalizowanie takich osób i szczerze nie miał ochoty wypuszczać ich wcześniej, ponieważ i tak niczego się nie nauczą. Na jego twarzy widać było też zdziwienie, rozpoznawał wymienioną wcześniej czwórkę i bardzo dobrze ich kojarzył z zabójstw, oraz większych rabunków. Był widocznie zdziwiony tym, że wychodzą tak wcześnie, ponieważ po zaledwie 20 miesiącach, ale zgodnie z procedurami ich wypuścił. Najczęściej przebywali tam o wiele dłużej, więc coś takiego było swego rodzaju nowością.
Drzwi celi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, przydałoby się je kiedyś naoliwić. Radosny Carbonara wyszedł z zamknięcia i skierował się do wyjścia z więzienia. Znał to więzienie tak jak własną kieszeń, więc strażnik nie musiał odprowadzać go do wyjścia. Gdy zszedł już na sam dół, skierował się do strażnika siedzącego za biurkiem. Jego wzrok był skierowany w monitor, musiał odnotowywać w systemie wyjście na wolność każdego przestępcy. Była to nudna i żmudna praca, której nikt nie chciał wykonywać, więc zawsze gdy mieli wybrać kogoś na to stanowisko grali między sobą w papier, kamień, nożyce, kto akurat tego dnia tam pójdzie. Mężczyzna tam siedzący nie wyglądał na zadowolonego, nie dość, że przegrał, to jeszcze musiał tu siedzieć i wykonywać tą przez wszystkich znienawidzoną pracę.
Nicollo podszedł do niego i podał mu swój SSN. Facet zapisał w systemie jego wyjście na wolność i wstał z obrotowego krzesła. Szukał szafki z numerem SSN 7957 i gdy tylko ją znalazł zabrał z niej wszystkie pozostawione tam rzeczy i zwrócił je Carbonarze. Białowłosy odzyskał z tego, co zostało mu skonfiskowane swój telefon, radio, baterię do niego, linę i o dziwo wytrych. Było to miłe zaskoczenie, ponieważ od pamiętnych czasów trwał zacięty spór o to, czy wytrych jest legalny, czy też nie. Jedni uważali, że tak, inni, że nie, ale końcowo nigdy nie doszli do porozumienia. Niektórzy funkcjonariusze oddawali wytrych do szafki więziennej, inni nie i każdy robił tak, jak uważał to za słuszne. W zależności kto uczył kadetów w jednostce tak później postępowali i w ten sposób to wszystko działało. Funkcjonariusz, który przeszukiwał białowłosego się nad nimi ulitował i oddał mu wytrych, przynajmniej nie będą musieli wracać spod więzienia z buta.
Po odzyskaniu swoich rzeczy Nicollo wyszedł na parking więzienia, gdzie czekali już na niego Erwin i Heidi. Wesoło rozmawiali czekając na pozostałą dwójkę, a gdy ujrzeli Carbonarę uśmiechnęli się i zaprosili go do wspólnych ploteczek. Byli tego samego zdania, że więzienne prycze są okropne, ale nie mogli z tym nic zrobić. Chociaż sami chętnie kupiliby do więzienia jakieś wygodniejsze łóżka zwłaszcza, że często tam trafiali. Zrezygnowali jednak z tego pomysłu wiedząc, że znajdą się tacy, którzy rozwalą te łóżka w kilka chwil i nie pozostanie z nich za wiele.
Po chwili więzienie opuścił również Albert i mogli spokojnie ukraść z parkingu jakiś samochód, aby dostać się nim do miasta. Wszędzie stały samochody dwuosobowe, co było im nie na rękę, ale w końcu na ostatnim miejscu parkingowym stał zaparkowany dość duży czteroosobowy suv. Korzystając z wytrychu wsiedli do auta i odpalili silnik. Nicollo jak zwykle usiadł na miejscu kierowcy, Erwin siedział obok niego, a Speedo i Heidi rozsiedli się z tyłu. Albert raczej bardziej leżał na tylnych siedzeniach i opierając głowę o szybę postanowił zasnąć. Niestety leżał tylko z zamkniętymi oczami i nie był w stanie zasnąć przez toczące się w samochodzie głośne rozmowy. Nikt nie wysłuchał jego próśb o bycie trochę ciszej i cały czas gadali nie pozwalając mu spać.
Nicollo bardzo często odwracał się do tyłu i wymieniał się spostrzeżeniami z Bunny siedzącą z tyłu. Nie skupiał się jakoś bardzo na drodze, tym bardziej, że jechali teraz po prostej autostradzie. Ponadto była tak późna godzina, że autostrada była dosłownie pusta, więc nie było nawet opcji, że spowodują jakiś wypadek. Głośno się śmiali i nie zwracali już na nic uwagi, lubili siedzieć w swoim towarzystwie i rozmawiać ze sobą, a tematy do rozmów nigdy im się nie kończyły.
Nagle podczas tej całej wrzawy i głośnych rozmów poczuli i usłyszeli dosyć mocne uderzenie. Samochód cały się zatrząsł i momentalnie wypadł z drogi na offroad. Dzięki szybkiej reakcji kierowcy nie uderzyli w drzewo i w ostatniej chwili zdążyli wyhamować samochód do zera. Podczas uderzenia Heidi aż podskoczył ze strachu, Albert otworzył oczy i rozszerzył je w szoku, a Erwin jak zwykle nawet nie zwrócił na to uwagi. Stanęli na poboczu i odpinając pasy wysiedli z samochodu. Byli pewni, że coś musiało wpaść im prosto pod maskę, ale przez to, że byli zajęci rozmowami nie zauważyli nawet co to było. Mieli jedynie nadzieję, że nie potrącili człowieka, choć pewnie by się tym nie przejęli, mieli już na swoim koncie kilka morderstw. Tych celowych i tych trochę mniej. Erwin widząc, że jego przyjaciele wysiadają, również wysiadł i stanął na piaskowej drodze. Nie wiedział co się stało, ale nie chciał pozostawać w tyle, więc zrobił dokładnie to samo, co reszta.
Każdy z nich włączył latarkę w swoim telefonie i rozpoczęli poszukiwania obiektu, w który uderzyli. Rozdzielili się i każdy z nich poszedł w inną stronę oświetlając sobie latarką drogę. Jeśli niechcący potrącili człowieka wypadałoby sprawdzić czy żyje i ewentualnie udzielić mu pomocy. Jako pierwsza ofiarę rozkojarzenia kierowcy dostrzegła Heidi. Zatkała usta dłonią widząc leżącego w kałuży krwi jelenia. Szybko zawołała do siebie resztę mężczyzn i oświetliła latarką martwe już zwierzę.
– O kurwa. – odparł Albert podchodząc do różowowłosej. Jeleń miał złamane poroże i nienaturalnie wygiętą jedną nogę. Niestety nie przeżył spotkania z samochodem.
Następny podszedł Erwin, który stanął z boku i zaczął dogłębie wpatrywać się w martwe zwierzę. Widział ogromną plamę krwi i szczerze uśmiechnął się na ten widok. Jego psychopatyczne zapędy dały o sobie znać i był z tego nawet zadowolony. Tak dawno nikogo nie zabił, a teraz mógł stać i napawać się tą chwilą, napawać się widokiem krwi. Co prawda nie ludzkiej, ale wciąż krwi. Zachowywał się, jakby wpadł w trans, nie słyszał kompletnie niczego, ani nie zwracał uwagi na nic innego, niż martwe zwierzę. Miał przed oczami ten obraz i szczerze podobało mu się to. Nie odwrócił nawet na chwilę wzroku, ani nie wzbudzało to w nim obrzydzenia, złości, czy chociażby płaczu, a chorą satysfakcję.
Jako ostatni dobiegł do nich Nicollo. Było mu widocznie głupio, że przez jego głupotę i nieuwagę potrącił niewinne zwierze. Spojrzał na Heidi, a w jej oczach pojawiły się łzy. Zaczęła cicho szlochać, w końcu było to niewinne zwierzę, które absolutnie nie zasługiwało na taki los. Może gdyby nie zagadywała tak Carbonary nie doszłoby do tego wypadku.
– A tobie co? – zapytał Albert kierując światło swojej latarki na jej twarz. Nie rozumiał dlaczego kobieta płacze, stało się i trudno, życie toczy się dalej.
– Potrąciliśmy jelonka. – zapłakała przysuwając się do Erwina. Złapała go za rękę i oparła głowę na jego ramieniu, nie chciała na to dłużej patrzeć.
– No i co z tego? – Speedo widocznie się tym nie przejął, miał w swoim niedługim życiu o wiele więcej zmartwień niż jakieś martwe zwierzę.
– Jak to co z tego? To było niewinne zwierzątko! – odparła patrząc gniewnie na Alberta. Była wręcz zdziwiona, że młodszy od niej mężczyzna jest tak nieczuły na krzywdę zwierząt. Jego obojętność i wyluzowane podejście było czasami okropne.
– Jakoś jak zabijaliśmy niewinnych ludzi to nie płakałaś. – trafnie zauważył patrząc na twarz różowowłosej. Nie wiedziała co ma na to powiedzieć, było jej realnie szkoda niewinnego zwierzęcia, ale faktycznie nigdy nie czuła się źle z zabijaniem ludzi.
– To całkiem coś innego. – powiedziała tak sobie to tłumacząc. Prawde mówiąc nie miała na to lepszego wytłumaczenia.
– Ta jasne. – zaśmiał się już wiedząc, że wygrał. Był przekonany, że Heidi tylko udaje na pokaz, a w rzeczywistości wcale ją to nie rusza.
– Wracajmy do domu, nic już nie zrobimy. – powiedział Nicollo zwracając na siebie uwagę tej dwójki. Podczas ich wymiany zdań zdążył się odsunąć i wsiąść z powrotem do samochodu. Przerwał to widząc w jaką stronę to idzie, a naprawdę nie chciał teraz wysłuchiwać ich kłótni. I tak stali tam dłużej niż powinni, mieli tylko zobaczyć w co uderzyli i wracać. Szczerze był już zmęczony i chciał jak najszybciej wrócić do swojego domu.
– W sumie racja. – stwierdził Albert idąc w jego ślady i po chwili ułożył się wygodnie na tylnych siedzeniach.
Heidi zauważając, że została jedynie sama z Erwinem zdecydowała się również wsiąść do samochodu. Pociągnęła za sobą Knucklesa i razem usiedli w aucie. Zamknęli za sobą drzwi i wszyscy razem ponownie ruszyli w dalszą drogę. Nie rozmawiali już ze sobą nie chcąc doprowadzić do kolejnego wypadku i w ciszy dojechali na najbliższy garaż, gdzie rozdzielili się i każdy z osobna udał się do swojego domu, aby się wyspać i przygotować na kolejny dzień pełen wrażeń.
[~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~>
2109 słów
Nie miałam czasu już poprawiać, ale mam nadzieję, że jest ok
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top