Rozdział 61(10 rozdział 2 części)

Oczami Nicole:
Poczułam ciarki na plecach,kiedy zauważyłam,że ktoś jeszcze nas obserwuje.Rozglądnęłam się na wszystkie strony szukając czegoś dziwnego.Oczy miałam nadal  trochę wilgotne od łez,które odrobine zasłaniały mi kąt widzania.Lysander już się uspokoił,ale nadal zaciskał mocno pięści,nie wiedziałam co robić z tym,że Sebastian leżał nadal na ziemi,dziwnie na mnie patrząc.Nagle wychrypiał:
-On tu jest-zmarszczyłam brwi zaskoczona jego słowami,o co mu chodzi? Jaki on?Kiedy chciałam go spytać o czym mówi,niespodziewanie doslownie z nikąd pojawił się jakiś chłopak.Miał czerwone włosy,brązowe oczy i przerażający uśmiech.Na sobie miał krwistoczerwoną bluzkę,brązową skórzaną kurtkę i niebieskie spodnie.Jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji co zaskoczyło mnie,ale jednocześnie poczułam dziwny strach do tego kolesia.Wtedy właśnie spojrzał tym wzrokiem na Sebastiana,który nagle zaczął niekontrolowanie się trząść,a z jego ust zaczęła spływać piana,Zaczęłam krzyczeć,ale nic nie mogłam zrobić ten chłopak umierał na moich oczach,ale jak to się dzieje? Przecież pięć minut temu nic mu nie było.Dopiero po chwili zauważyłam,że zaczął się dusić,kiedy przyszedł ten gość.O cholera zdezorientowana spojrzałam na chłopaka najbardziej morderczym wzrokiem jaki zrobiłam w życiu.Ale zamiast się wycofać zaczął coś szeptać pod nosem,nagle poczułam jak jakiś głos zaczyna się śmiać chisterycznym śmiechem w mojej głowie,spróbowałam zatkać uszy,ale o nie pomagało,przerażona tym zaczęłam wrzeszczeć do nieznajomego:
-Proszę przestań nic Ci przecież nie zrobiłam,proszę dłuższej już tego nie wytrzymam!-zdziwiło go moje słowa,bo na sekunde wydawało mi się,że głos w mojej głowie przestał się śmiać,a Sebastian trząść.Wtedy usłyszałam jak mówi drżącym głosem:
-C-Co ty właśnie powiedziałaś?-zamarłam nie wiedząc co powiedzieć jego głos też był zupełnie wypruty z emocji,ale sam ton głosu miał zadziwiająco łagodny,nagle znowu usłyszałam ten okropny głos,przez którego rozbolała mnie głowa,nie mogąc już tego znieść wyszeptałam:
-Powiedziałam,że proszę Cię,żebyś zostawił mnie i jego w spokoju-ku mojej uldze śmiech ucichł,a ja mogłam wreszcie usłyszeć kojącą cisze.Po chwili chłopak,który byl najdziwniejszym jakiego kiedykolwiek spotkałam(nawet przebijał dziwacznością Micheala i Damiona)powiedział:
-O to przepraszam myślałem,że Lysander jest w niebezpieczeństwie więc przyszedłem tutaj,żeby mu pomóc-zszokowały mnie jego słowa,odruchowo spojrzałam się znacząco na Lysandra,który nerwowo miętolił swoje włosy,wtedy wysyczałam już totalnie na wszystkich wkurzona,a w szczegolności na tego psychola(bo inaczej nazwać go nie można):
-Czy ktos może mi tu cholera wytłumaczyć co się tutaj do kurwy nędzy dzieje?-nastała dziwnie niezręczna cisze,której nikt nie chciał przerwać,ale ku mojemu zaskoczeniu odezwała się Cassandra,która od pewnego czasu stała cicho nic nie mówiąc,ale jej słowa jeszcze bardziej mnie zszokowały:
-Witaj Kastiel ile to już czasu minęło? 2 lata? 4?-chłopak uśmiechnął się co całkowicie zbiło mni z tropu,poczym odpowiedział:
-4 lata się nie widzieliśmy-przetasował ją wzrokiem-wyładniałaś-po czym spojrzał znacząco na Lysandra-A on  zrobił się jeszcze większym idiotą-nie wiedząc czemu zachichotałam cicho,ale kiedy przypomniały mi się jego wyznanie,odrazu przestałam i chyba wstrącając się w rozmowe powiedziałam:
-Lysander o co Ci chodziło,kiedy mówiłeś,że mnie kochasz?-chłopak spojrzał na mnie wkurzonym kłosem jakby chciał powiedzieć"Wybrałaś idealny moment",dopiero teraz poczułam zimny dreszcz,a potem z niewiadomych przyczyn osunęłam się na ziemię,zanim straciłam przytomność usłyszałam słowa Kastiela,który mówił"Słodkich snów,a i nie powinnaś przeszkadzać w naszej rozmowie.Po tem widziałam tylko ciemność.
Z perspektywy Nila:
Już od kilku dni jestem w niewoli u tej psychopatki,która codziennie przychodzi,żeby przykuć mnie do łożka i całować.Co całkowicie mnie obrzydza,naszczęście teraz nie jestem przykuty,więc moge zorientować się gdzie jestem.Ta zastanawiacie się pewnie dlaczego nie mogłem zrobic tego wcześniej,juz wam to wyjaśniam otóż Alex codziennie po tym jak mnie całuje przynosi jakąś dziwną ciecz,którą nasącza jakąś szmatkę i przykłada mi ją do ust,a wtedy trace odrazu przytomność,wiem okropność.Od tych kilku dni nie jadłem więc jestem kąmpletnie wykończony.Dopiero teraz nadażyła się okazja by trochę"pozwiedzać",bo psycholka przyjdzie za 2 godziny.Kiedy miałem się już podnieść,żeby prześć się troche po dośc prestronym pomieszczeniu,który składał sie z dużego łożka z baldachimem co bylo dość dziwne,kiedy mnie do niego przykuwała,biórka i skrzyni z jakąś dziwną kłódką w krztałcie serca,ktoś zapukał do drzwi,spanikowany,że może to znowu ona,pobiegłem prędko pod łożko(nie pytajcie dlaczego to długa historia)i czekałem na jej piskliwy głos,ale nie doczekałem się gdyż usłyszałem jego głos.Zastanawiacie się pewnie kim on jest? To oczywiście Michael,który przekupił Alex,żeby mnie tutaj więziła,a że jest nie przy zdrowych  zmysłach,nie miała nic przeciwko.Kurwa mać,przeklnąłem pod nosem,bo nie miałem zamiaru z ni  rozmawiać,ale kiedy chciałem się całkowicie schować,niespodziewanie na podłodze pojawił się Micheal mówiąc do mnie głośne:
-Bu!-podskoczyłem zaskoczony,ale kiedy usłyszałem jego słowa,zamarłem:
-Mam nadzieję,że jesteś gotowy na tortury-uśmichnął się do mnie,a ja pomyślałem,że gorzej już być nie może,niestety na moje nieszczęście jest gorzej.
Oczami Lysandra:
Troche współczułem Nicole wiem jak to jest być pod hipnozą Kastiela.Tak dobrze słyszaliście hipnozą od urodzenia ma dar kątrolowania umysłu innych ludzi.Wiem przerażające,ale jak się już do tego przyzwyczaiło to juz tak bardzo nie przeraża.Zerknąłem jeszcze raz na nieruchome ciało Nicole,po co ja powiedziałem jej moje uczucia? Nie miałem bladego pojecia,a miałem nadzieje,że to nie jego sprawka,bo jeśli tak to dostanie ode mnie z pięści,a no tak przecież nie moge go uderzyć,bo naśle na mnie moja własną dłoń.A uwierzcie mi to nie jest nic fajnego.Tylko został jeszcze jeden problem,po co się zjawił,po 4 latach nieobecności.Pewnie zastanawiacie się skąd go znam, no cóż poznałem go w pewne wakacje(ale to już dłuższa historia)powiem tylko,że po tym stalismy się najlepszymi przyjaciółmi.A Cassandra została jego dziewczyną kilka mięsięcy później ,nie pytajcie mnie jak nie mam  bladego pojęcia,no bo Kastiel ma dość nie typowe podejście do innych.Szczerze raz kiedy zamawiałem z nim jakieś żarcie,to kiedy sprzedawczyni na niego spojrzała on nie mal spowodował jej zawał serca.Ta mam dziwnych przyjaciół.
Z perpektywy Damiona:
Od bardzo dawna nie widziałem się z Nicole,troche mnie to zmartwiło,że kiedy byłem u niej w domu jej mama powiedziała,że wyjechała do Nowego Yorku ze swoim chłopakiem.Zdziwiły mnie jej słowa bo a) Od kiedy Nicole ma chłopaka? b) Czemu wyjechała? Nagle przypomniałem sobie,że przecież Nil też tam pojechał.Coś mi tutaj nie pasuje,czemu oboje tam pojechali? Zaraz,zaraz a jeśli chłopakiem Ni jest mój brat? Zacisnąłem ręce w pięści,już wiem co zrobię.Pojade tam.
Oczami Cassandry:
Rany,ale się cieszę,że Kastiel wrócił,ciekawe tylko z jakiego powodu? Chodze z nim nawet nie wiem od kiedy,bardzo lubie jego uśmiech i wogóle wszystko w nim uwielbiam,ale kiedy wyjechał z jakiegoś powodu nie odzywał się ani nic,więc jego powrót kąmpletnie mnie zszokował,myślałam,że tylko ja jestem niezdecydowana,ale okazuje się,że on też, nieźle się dobraliśmy co nie?
Z perpektywy Kastiela:
Ta dziewczyna,którą uśpiłem wyglądała prawie jak Cassandra tylko trochę inaczej,spytałem:
-Kim ona jest?-pokazałem na dziewczynę leżącą na ziemi,wtedy Cassandra popatrzyła się na mnie w szoku:
-To moja siostra-po tych słowach przeszedł mnie dreszcz,skąd ja znam to imię?
CDN

O rany chyba troche przesadziłam z długością rozdziału co nie? Ale nie ważne,mam nadzieję,ze się wam podobał to do nexta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top