Rozdział 40
Damion delikatnie całował moje wargi,w życiu nie czułam się tak dobrze,po chwili przerwał pieszczotę i zapytał:
-Czy coś się stało? Jakoś dziwnie wyglądasz
-Nie nic mi nie jest wszystko w porządku-on uśmiechnął się tylko i znów złożył na moich wargach przyjemny pocałunek.Nie wiedziałam co dokładnie mam robić,więc stałam nieruchomo.Dopiero teraz doszło do mnie co ja robię,właśnie całuje się z chłopakiem,który mi się podobał.Nawet nie wiem,kiedy zaczęłam oddawać pocałunek.Damion zaskoczony jęknął cicho,o Boże.Czas jakby się zatrzymał,odderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy,kiedy zabrakło nam powietrza.Jedyne co mogłam powiedzieć to:
-Wow- chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło.I powtórzył:
-Wow-popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy,no dobra mogę przyznać,że randka się udała.Po powrocie do domu klapnęłam zmęczona na łóżko,nie mogłam przestać myśleć o tym jak się czułam,kiedy Damion mnie całował.Nie myślałam długo,bo po chwili zasnęłam.Następnego dnia usłyszałam jak ktoś wola:
-Nicole czas wstawać ktoś do Ciebie-jęknęłam głośno,nie chce mi się wstawać,ale jakoś udało mi się wzlec z wyra.Powłucząc nogami weszłam do salonu,nie zauważyłam,że idę prosto w ramiona Nila.Zawscydzona i zdezorientowana chciałam się odsunąć,ale wtedy Nil przytulił mnie.Zarumieniłam się,kiedy przypomniało mi się,że przecież w wczoraj całowałam się z jego bratem.Chrząknęłam i zapytałam:
-Możesz mnie już puścić dusisz-on odrazu posłuchał mnie nic nie młwiąc.Zauważyłam,że ma bardzo smutny wzrok,sińce pod oczami i mgliste spojrzenie.Zmarszczyłam brwi,co mu się stało? Nagle zrozumiałam o nie,czyżby on się dowiedział,że całowałam się z jego bratem.Zrobiłam się cała czerwona,ale moje obawy zniknęły,kiedy powiedział:
-Damion miał wypadek,jest w ciężkim stanie-zabrakło mi powietrza w płucach,że co?!!
-Kiedy to się stało?-spytałam się,chłopak dziwnie na mnie spojrzał,westchnął mówiąc:
-Wracał z jakieś imprezy-a to wszystko wyjaśnia,zaraz zaraz kiedy on był na imprezie? Po randce? Zdenerwowana zapytałam:
-Muszę się z nim zobaczyć-Nil pokiwał przecząco głową,:
-Nie możemy do niego jechać-zmarszczyłam brwi.
-Czemu?
-Musi odpocząć-dziwne jak jest w tak złym stanie to chyba jego rodzony brat powinien dawno już być w szpitalu.Coś tu nie gra.Z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka:
-Ale napewno by chciał,żebyś poszła na jutrzejszy bal i się dobrze bawiła-a więc o to chodzi,chce wmówić mi historyjkę,żebym nie zmieniła swojej decyzji na temat tego kto będzie moim partnerem na balu.Wciekła wykrzyczałam:
-KŁAMIESZ!! MÓWISZ MI TO,ŻEBYM NADAL CHCIAŁA PÓJŚĆ Z TOBĄ NA BAL!! MAM RACJĘ?!-Nil zawscydzony podrapał się po karku i pokiwał głową,westchnął:
-Tak to prawda,widziałem jak Damion wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha,więc zrozumiałem,że gdzieś z tobą był,poprostu zrozumiałem wszystko za późno,więc chce Cię jeszcze raz zapytać,kto jest twoim partnerem na bal albo inaczej kogo chciałabyś mieć jako chłopaka mnie czy innych? Wybieraj-zaskoczona jego słowami,zamarłam,miałam wielki mętlik w głowie.Cholera jasna czemu znowu muszę wybierać.Nie mogąc znieść tego,że wszyscy coś ode mnie chcą powiedziałam:
-WIESZ CO NIL,ZDECYDOWAŁAM NIE IDE NA ŻADEN BAL!-Nil z szoku nie wiedział co powiedzieć.Nastała krępująca cisza,czemu nic nie jest takie proste jak się wydaje???....
CDN
Mam nadzieję,że ten rozdział jest wystarczająco długi XD, napewno się wam spodoba,więc miłego czytania i do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top