Rozdział 36
Kroki stawały się coraz głośniejsze,wydawało mi się,że są coraz bliżej.Zdenerwowana podeszłam do drzwi i z mocno bijącym sercem spoglądnęłam w kierunku skąd dochodziły.Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali,przerażona i zdezorientowana wrzasnęłam:
-Ratunku !!! Zboczeniec!! - ktoś zatkał mi ręką buzię,wtedy powiedział znajomym głosem:
-Uspokój się Ni to ja Micheal-zaskoczona tym nie chcący odepchnęłam go za mocno.Zaskoczony wpadł na ścianę,wystraszona tym co zrobiłam spytałam:
-Nic Ci nie jest?-chwile się nie ruszał i miał zamknięte oczy.O Boże chyba nie stracił przytomności co? Nie wiedziałam co robić,kiedy chciałam już do niego podejść niespodziewanie zaczął się głośno śmiać,cały i zdrowy wstał i nadal chichocząc powiedział:
-O Ni czyżbyś się o mnie martwiła? Powinnaś zobaczyć swoją minę -wcale nie było mi do śmiechu,więc z poważną miną warknąłem
-Wstawaj i mów co tu robisz!-chłopak przestał się śmiać i powiedział na jednym wdechu:
-Chciałem zrobić Ci niespodziankę-uniosłam jedną brew,coś tu nie pasuje:
Jak on wszedł bez kluczy,które tylko ja i moi rodzice mają?
Po co się skradał?
Dlaczego mam złe przeczucia?
Po przemyśleniu tych nurtujących mnie pytań zastanowiłam się,jeśli Micheal nagle się pojawił i na początku wzięłam go za zboczeńca,nie wygląda jakby chciał zrobić mi niespodziankę.Ukrywa prawdziwy powód wizyty,dowiem się o co mu tak naprawde chodzi(normalnie myśle jak jakiś detektyw XD) .Nie wiedziałam co zrobić,nagle przypomniałam sobie coś.Damion zaraz tu będzie nie może go zobaczyć,bo może dojść do bujki.Cholera,cholera co zrobić? Myśl Nicole...hmm...złapałam Micheala prędko za rękę i pociągnęłam go w kierunku mojego pokoju.On zdezorientowany spytał:
-Czemu idziemy do twojego pokoju? Chyba jeszcze na to za wcześnie co?-powiedział z dziwnym błyskiem w oku,westchnęłam:
-Nie pora na żarty,Micheal-nie miałam zamiaru teraz znosić jego humorów,wpadłam do mojego pokoju i zamknęłam za nami drzwi,niespodziewanie zobaczyłam jak Micheal niebezpiecznie się do mnie zbliża.Sparaliżowana drżącym głosem spytałam:
-Co ty robisz?-chłopak odpowiedział z cwaniackim uśmiechem,zaczynam się go trochę bać:
-To co chciałem zrobić od dłuższego czasu-podszedł do mnie i przyszpilił mnie do ściany,złapał mnie za nadgarstki i zaczął mnie całować po szyi,były to najpierw tylko cmoknięcia,ale potem zaczął moją gryść lekko moją skórę na niej.Zorientowałam się,że on właśnie robi mi malinkę!!Nagle usłyszałam jego oddech przy uchu,po chwili powiedział:
-Teraz jesteś moja,a ten mały prezencik tego dowodzi.Po tych słowach wbił się w moje usta,nie wiedząc co robić,stałam jak sparaliżowana, zastanawiając się w co się właśnie wplątałam...
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top