Rozdział 27
Następnego dnia zamroczona mylionami myśli szłam do szkoły.Zamyślona nie zauważyłam,że na kogoś wpadłam,kiedy podniosłam wzrok,zamarłam.Przede mną stał dość ładny chłopak z blond włosami podstawionymi na jeża,niebieskimi oczami.No nie powiem
dobrze zbudowany. Był ubrany w różnokolorową koszulę w kratę,szarą bluzkę bez rękawków oraz niebieskie jeansy i czarne vansy.Uśmiechnął się cwaniacko i zapytał się:
-Gdzie łazisz mała,takie kujonice jak ty nie powinni się tu pokazywać-aż się we mnie zagotowała,wkurzona odpyskowałam mu:
-A tacy palańci jak ty,nie powinni tak się odzywać do dziewczyn,nie myśl,że jesteś taki mądry nie znasz mnie więc radzę ci mnie nie wnerwiać-posłałam mu jeszcze groźne spojrzenie,myślałam,że podziałało niestety znowu usłyszałam jego irytujący głos:
-No,no czyżby taki kujon jak ty próbował się mi postawić?.Jesteś śmieszna.Radzę Ci nigdy tego nie robić- po tych słowach niebezpiecznie przybliżył się do mnie ze złośliwym błyskiem w oczach,przęłknęłam głośno ślinę nie spodziewając się takiego gestu.Niespodziewanie poczułam jego oddech przy uchu:
-Ale wybacze Ci ten jeden raz,jeszcze się spotkamy skarbie-po czym poprostu sobie poszedł.Dopiero po chwili zauważyłam,że przez cały czas wstrzymywałam oddech.Wypuściłam głośno powietrze,ten chłopak mnie przerażał,a zarazem irytował,że aż miałam ochotę mu coś zrobić.Kiedy weszłam do budynku szkoły,było już dawno po dzwonku,przeklnęłam w myślach tego dupka i szybkim krokiem poszłam do klasy.Zapukałam nieśmiało i kiedy miałam już przeprosić za spóźnienie moim oczom ukazał się ten sam nadęty palant,na którego wpadłam dziś rano .Jak na złość siedział na moim miejscu i posyłał mi ten wkurwiający uśmieszek.Westchnęłam i z cichym "przepraszam za spóźnienie" skierowane do nauczyciela z kamienną miną podeszłam do niego.Czułam na sobie jego drażniące spojrzenie,kiedy usiadłam cicho obok niego,szturchnął mnie nagle w ramię.Na granicy wytrzymałości warknęłam:
-Czego??-on znowu się cwaniacko uśmiechnął i powiedział:
-Znowu się spotykamy skarbie -popatrzyłam się na niego groźnie i zajęłam się lekcją,próbując go ignorować.Niestety nie mogłam się skupić,bo cały czas stukał mnie długopisem.w bark,po kilku minutach nie wytrzymałam i zapytałam:
-Czego ty o de mnie chcesz??-puścił mi oko,zaskoczona popatrzyłam się na niego nic nierozumiejąc ,nagle podał mi zwiniętą w kulkę kartkę,gdzie było napisane:
Co się tak gorączkujesz chce być miły,nasze pierwsze spotkanie nie wyszło zbyt dobrze,ale chce Cię bliżej poznać.
Tak wogóle jestem Jackson.
Xxx :-*
Natychmiast odpisałam:
A ja nie mam zamiaru Ciebie poznać,ponieważ jesteś apodektycznym dupkiem,który myśli,że wszystkie dziewczyny na niego lecą,a tak nie jest! Więc odczep się o de mnie.
Nie jestem zainteresowana.
:-I
Podałam mu kartkę,kiedy przeczytał moją wiadomość,na jego twarzy odmalowało się zdumienie i złość.Przed miażdzącym spojrzeniem niebieskookiego uratował mnie dzwonek.Przez resztę dnia nie widziałam go nigdzie.Kiedy wyszłam ze szkoły zobaczyłam coś co całkowicie zwaliło mnie z nóg.Tom przybiłał sztamę Jacksonowi i klepał go po plecach jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.Kiedy Tom mnie zobaczył uśmiechnął się ciepło i powiedział coś na ucho temu dupkowi i zawołał mnie.Ze spuszczoną głową podeszłam do niego próbując ignorować jego.
-Ni poznaj Jacksona mojego kumpla poznaliśmy się w liceum, przeniósł się tu spowodu pracy swojej mamy-po raz setny tego dnia posłał mi ten jego irytujący uśmieszek po czym powiedział:
-Miło Cię poznać skarbie-przewróciłam oczami.Gromiliśmy się wzrokiem,mój najlepszy przyjaciel nie wiedział co się dzieje i patrzył się raz na mnie,a raz na niego nic nierozumiejącym wzrokiem .Po czym warknęłam:
-My się już znamy -Tom o nic nie pytał,kiedy odprowadzał mnie do domu niestety musiał iść znami wiecie kto.(:-I ) .Kiedy byliśmy nie daleko niespodziewanie Jackson złapał mnie za rękę.Zaskoczona próbowałam się wyrwać,ale nie chciał puścić.Super jeszcze mi tego brakowało(wyczujcie ten sarkazm.)
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top