Rozdział 26
Sparaliżowana patrzyłam się na mojego przyjaciela z dzieciństwa,który przytulony do mnie szeptał mi do ucha:
-Tęskniłem Ni-po chwili odezwałam się nie swoim głosem.
-Cześć Tom,dawno się nie widzieliśmy,wyprzystojniałeś-chłopak wypiął dumnie pierś mówiąc:
-Prawda,teraz nie będziesz mnie nazywała pryszczatą ciotą-to prawda,kiedy ostatnim razem go widziałam (to było tak w 3 klasie gimnazjum ) był pryszczatym okularnikiem,z włosami wylizowanymi od żelu oraz okularami kujonkami,no wyglądał prawie tak jak ja teraz.Chodził w kamizelkach z wełny i szerokimi spodniami.Nie źle się dobraliśmy,ale teraz wyglądał zupełnie inaczej miał jasno brązowe włosy roztrzepane jakby dopiero wstał z łóżka,czarną koszulkę bez rękawków i czarną skórzaną kurtkę oraz tego samego koloru spodnie i buty.Nie nosił już okularów,dopiero po chwili zrozumiałam,że się na niego cały czas patrzę i zawstydzona opuściłam głowę patrząc na moję buty,który zrobiły się w tej chwili bardzo interesujące.Tą niezręczną ciszę przerwał głośny dzwonek do drzwi.Zaskoczona podeszłam do nich,kiedy usłyszałam jak ktoś krzyczy:
-Damion zostaw te drzwi do cholery!!!-rozpoznałam ten głos to był Nil.Powoli otworzyłam drzwi.Nie myliłam się przede mną stali wkurzeni na siebie bracia,którzy jak mnie zobaczyli uśmiechnęli się ciepło.Uniosłam brew,prosząc ich żeby wytłumaczyli co tu robią.Odruchowo popatrzyłam się kontem oka na Toma,który patrzył się na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem.Po chwili usłyszałam jak Damion mówi:
-Przyszliśmy do Ciebie w odwiedziny,nie możemy???-przytaknęłam,po czym zaprosiłam ich gestem,żeby weszli do środka.Kiedy zobaczyli Toma stojącego z otwartą buzią,posłali mu groźne spojrzenie,po czym Nil zapytał:
-A ten to kto??-pokazywałam na migi,żeby Tom nic nie mówił,niestety było za późno:
-Ja?? Jestem chłopakiem Ni-kiedy to powiedział bracia znieruchomieli,żeby po chwili rzucić się na niego z pięściami.Kiedy Nil walnął go pięścią w nos chłopak upadł na ziemię,nie mogąc już na to patrzeć pobiegłam do nich.W chwili, kiedy Damion szykował się do ciosu,stanęłam między nimi wrzeszcząc:
-Stop!! Przestańcie!!!-chłopcy popatrzyli się na mnie kamiennym wzrokiem,ale odpuścili.Tom jęczał na podłodzę z bólu.Z jego nosa leciała obwicie krew,wzięłam szybko jakąś chusteczkę próbując zatamować krwawienie.
-Co to miało być do cholery!!! Tom tylko żartował,a teraz wynocha stąd,ale to już!!- krzyknęłam na winowajców,którzy ze skruchą opuścili mój dom.Zmartwiona przyglądnęłam się pokrzywdzonemu chłopakowi z uwagą,nadal nie rozumiejąc co się przed chwilą stało spytałam:
-Nic Ci nie jest??
-Nie, oprócz złamanego nosa czuje się świetnie dzięki-odpowiedział z sarkazmem.Po czym podniósł się z ziemi,pocałował mnie na dowidzenia w policzek i wyszedł mówiąc mi,że jeszcze do mnie zadzwoni.Czułam się okropnie,przeze mnie Tom jest ranny,chociaż to Nil go uderzył,było to z mojej winy. Poczułam jak łzy zaczęły zbierać się mi w końcikach oczu.Nie powstrzymując ich zaczęłam głośno płakać,po kilku minutach przestałam,ale nadal było mi źle.Usiadłam na podłodzę i opierając głowę na kolanach patrzyłam tępo w ściane.Rozmyślając nad tym czemu tak się stało.
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top