Rozdział 45
Dedykuje ten rozdział roksana321
(Coś lubie dedykować ostatnie rozdziały ;3)
***
Obudziło mnie jasne światło,powoli otworzyłam oczy i zamarłam.Leżałam na wielkim łóżku z szerokim baldachimem.Rozglądnęłam się po nieznanym pomieszczeniu,nic oprócz niego tu nie było.Zmarszczyłam brwi,gdzie ja kurwa jestem?...
***
Zszokowana próbowałam sobie coś przypomnieć z wczorajszej nocy.Nic,pustka zaczęłam panikować jak się tu znalazłam? Ktoś mnie porwał? Kiedy próbowałam wzlec się z łóżka zauważyłam,że byłam w samej bieliźnie.O Boże,czy ktoś mmie rozebrał? Mimo wolnie się zarumieniłam.Nagle ktoś zapukał do drzwi sypialni,zmarszczyłam brwi.Kto to może być? Bąknęłam ciche"proszę",a dla bezpieczeństwa okryłam się mocniej pościelą.Do pokoju wszedł jakiś nieznajomy,miał pełno kolczyków na twarzy,tatuaże i dziwnie na mnie patrzył.Pisnęłam przerażona,ale on nawet się nie ruszył,tylko powiedział dwa słowa,które całkowicie mnie zaskoczyły:
-Witaj w domu-z oczami jak pięciozłotówki patrzyłam się na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem,w domu?? Co to ma kurwa znaczyć.Już otwierałam usta,żeby coś odpowiedzieć,kiedy ten dziwak poprostu sobie poszedł.Miałam kompletny mętlik w głowie,co to miało do cholery znaczyć? Dopiero teraz zobaczyłam,że na łóżku leży strasznie skąpa sukienka,wyglądająca jak ubiór typowej dziwki.Przełknęłam głośno ślinę,na niej była jakaś karteczka,wzięłam ją do ręki i powoli czytałam każde słowo:
-Załóż to,będę czekać w salonie.
Ps.Jeśli tego nie zrobisz skrzywdzę twoich bliskich.
Kartka wypadła mi z dłoni,nie wierze jestem u niego.Wtrzymałam oddech,cholera co robić? Spojrzałam z obrzydzeniem na ten dziwny kawałek materiału.Westchnęłam zrezygnowana.Po chwili miałam już ją na sobie.Na miękkich nogach skierowałam się do salonu(nawet nie wiem,gdzie on jest -.-).Nie wierze,że to się dzieje,kiedy jak mi się wydaje weszłam do dużego pomieszczenia(który wyglądał jak salon-.-) zobaczyłam jakąś osobę siedzącą na kanapie.Zamarłam,nie mogąc się ruszyć.Ten ktoś chyba jakoś wyczuł moją obecność,bo odwrócił się do mnie.Krzyknęłam zszokowana,nagle wszystko sobie przypomniałam Micheal mnie całuje,mdleje,okazuje się osobą,która próbowała mnie zgwałcić.Potrzedł do mnie,lustrąjąc mnie wzrokiem,widziałam w jego oczach porządanie,cofnęłam się o kilka kroków,na moje nieszczęście poczułam zimną ścianę.Przełknęłam głośno ślinę.Micheal zaczął powoli do mnie podchodzić.Byłam przerażona,załkałam cicho,kiedy wbił się w moje usta,jęknął.Próbowałam się wyrwać z jego mocnego uścisku.Cholera,mój były najlepszy przyjaciel(szczerze to wole go nazywać sukinsynem -.-) zaczął zniżać pocałunki do szyi.Powstrzymywałam odruch wymiotny,kurwa mać...
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top