Halucynacje i ksiądz 9


Drzwi na dachu się otworzyły, a naszym oczom ukazał się wysoki, czarnowłosy mężczyzną z czerwonymi oczami i seksowną twarzą w szacie KSIĘDZA.

Czy to życie sobie ze mnie żartuje?

- Przestańcie! Te rytuały są groźne dla amatorów! Jeszcze uwolnicie... - nie dokończył, ponieważ z okręgu wydobył się czerwonoczarny dym, z którego wyłonił się jakiś ogromny stwór ze szpiczastym ogonem, ogromnymi rogami i długimi szponami, wielkości około 3 metrów. Miał czarnoczerwony kolor. Odezwał się do nas (Kisiel i Kasamatsu stali jak skały)
- Kto z zebranych tu śmiertelników mnie wzywał? - odezwał się przerażającym głosem .
- To ja - powiedziała zupełnie zwykłym głosem Kurai.
- Wezwałaś mnie do tego świata i nawet żelków dla mnie nie masz?! Ja tu się fatyguję przez te wszystkie wymiary, a ty jedzonka nawet przy sobie nie masz?! - ale jak on chciał żelki?
- Nie moja wina, żem kasy nie zdobyła.
- W takim razie zniszczę te planetę wraz ze wszystkimi żyjącymi na nim ludźmi! Hahahahhahahahahhahahhahahahahhaha! - co on nie może zniszczyć tej planety, nie z tym śmiechem! Jest za długi i koszmarny, ale muszę to jakoś powstrzymać, w końcu winter is coming!
- Ariya, wiesz co robić! - krzyknęłam.
- Okej! - rzuciła w moją stronę diademem, po czym krzyknęłam:
- DIADEMIE DZIAŁAJ!
<Transformacja tum tum tum tum tum>
- Nazywam się Ise Uno, jestem czarodziejką w żeglarskim mundurze i dżemem na włosach! Nazywają mnie czarodziejką z księżyca!
- Ariya, NA POTĘGĘ POSĘPNEGO CZEREPU! - Ariya zamieniła się w tygrysa w zbroi.
- MAM WŁADZĘ! - już miałam w ręce mój diadem. Biegłam na potwora z ogromną prędkością. Demon przestraszył się, a ja...ja...
- UNO-san! - usłyszałam głos sensei'a.
- Co...co się...stało? Gdzie jestem? - byłam w białym pomieszczeniu. Leżałam na białym łóżku. Obok mnie (na innych łóżkach oczywiście) leżała Ariya, Elmo, Kisiel i Kasamatsu.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest! Wyglądałaś najgorzej ze wszystkich! Dobrze, że ksiądz zdążył w porę.
- Ale co się stało z tym demonem i diademem i Ariyo-tygrysem? - to był sen? Był dziwnie realistyczny.
- Aaa, to tylko halucynacje przez zawarte w świeczkach środki halucynogenne. Jezu, naprawdę nie wiem, skąd Tsuki-san to wytrzasnęła - obok mojego łóżka stał ten ksiądz. Jakoś mu podziękuję, to chyba on wezwał pomoc.
- To pan wezwał pomoc? Jak tak to dziękuję - powiedziałam uroczym głosem, może w taki sposób się odzwięczę.
- To był tylko mój obowiązek jako księdza. Nazywam się Sebastian Michaelis i pochodze z parafii Błogosławionego Szatana (uwaga! Nazwa parafii zastrzeżona! Tylko Sebcio-słonko może go używać) miło mi ^w^ -wydawał się miły.

Z leżenia spróbowałam podnieść się do siadu, ale to był błąd. Od razu zaczęła boleć mnie głowa i wróciłam do poprzedniej pozycji. Szybko udało mi się zasnąć.

Parodia parodie pogania, a Ise to połączenie He-man'a z Sailor Moon. Liczę, że ten rozdział wam się spodobał, bo jak nie, to ród Starków obetnie wam głowy szybko i bezboleśnie, więc spokojna GŁOWA... OMG, jakie to było suche XD Tym akcentem żegnam się, widzimy się w następnym rozdziale!

I pamiętajcie WINTER IS COMING.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top