Rozdział 9
Jak to się stało? Czy my naprawdę poszliśmy do łóżka? Ja z Severusem? On jest moim nauczycielem, jak mogło do tego dojść?
Od paru dni cały czas się mijali. Severus siedział w laboratorium, a Harry dużo biegał po plaży oraz pływał. Tylko raz wpadli na siebie w kuchni, ale zaraz oboje z niej wyszli nawet nie spojrzawszy na siebie.
Tak się działo przez następnych kilka dni, po ich wspólnej pobudce w łóżku. Mijali się bez słowa. Chłopak stwierdził, że muszą w końcu poćwiczyć tak, jak mówili Łapie i Lunatykowi, że będzie. Na pewno jak wrócą spytają się o to co robili pod ich nieobecność. Harry stwierdził, że musi wziąć sprawę w swoje ręce. Zszedł do laboratorium, zapukał, a następnie wszedł.
- Severusie musimy...
- Zajęty jestem, robię ważną miksturę.
- Z tego co widzę, to robisz eliksir pieprzowy i właśnie go skończyłeś.
- Dobra mów czego chcesz.
- Mieliśmy potrenować. Chciałbym sam, ale jak sobie cokolwiek zrobie to zaraz będziecie na mnie źli. To jak, potrenujemy?
- Dobrze Potter możemy. Pozwól mi się przebrać tylko. Ty w tym czasie się rozgrzej. - Severus zastanowił się nad tym co właśnie powiedział i po chwili mocno się zaczerwienił. - No idź już, ja muszę jeszcze posprzątać.
•••
Mistrz Eliksirów po przebraniu się, skierował się do sali treningowej. Po otwarciu drzwi zauważył chłopaka rozciągającego się. Niestety, albo i stety chłopak robił skłony i wypinał się w jego stronę. Zaczął przyglądać się chłopakowi w tych obcisłych spodniach. I poczuł, że w jego robi się coraz mniej miejsca. Chrząknął delikatnie, żeby zwrócić jego uwagę iż nie jest już nie sam. Harry poderwał głowę i obrócił się w stronę profesora.
- O, nie usłyszałem jak wszedłeś.
- Najwyraźniej Potter. Co dzisiaj chciałbyś poćwiczyć? - Starszy zamyślił się na chwilę. Chłopak jest taki młody i przystojny. Te oczy, usta i niesamowity tyłek. No ale to mój uczeń na Merlina. Nie może mnie nic więcej z nim łączyć.
Profesor tak się zamyślił, że nie zwrócił uwagi na to, co mówił młodszy. Po chwili poczuł jak ktoś go trzęsie za ramię.
- Severusie wszystko okej?
- Czemu miało być nie okej?
- Mówiłem do ciebie i mi nie odpowiadałeś, tylko patrzyłeś na mnie.
- Tylko się zamyśliłem Potter. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
- Ja nic sobie nie wyobrażam. Mówię jedynie co robiłeś.
- Dobra powiedz co chcesz trenować i zaczynamy.
- Chciałbym poćwiczyć walkę, ale nie różdżkami tylko na miecze, albo po prostu walkę wręcz. Co ty na to?
- Dobrze Potter. Czy masz własny miecz, czy mam ci dać jakiś ze swoich?
- Mam własne.
- To wyciągaj i zaczynamy. Nie mam czasu.
Starszy zaczął pokazywać chłopcu jak powinien się poruszać oraz władać bronią. Dotykał jego bioder oraz ramion, żeby poprawić jego technikę. Przy każdym zetknięciu obaj się czerwienili. W końcu zaczęli walczyć po rzuceniu na siebie zaklęć ochronnych. Obaj próbowali się zbliżyć do siebie i mieć jak największy kontakt. Potrzebowali tego, ale żaden z nich nie chciał się do tego przyznać. W ich głowie latało mnóstwo myśli, co powinni zrobić z tą sytuacją.
Gdy skończyli trening z mieczami zaczeli walczyć bez nich. Tu ich kontakt był znacznie bliższy. Harremu udało się parę razy pokonać Severusa i położyć na matę.
Gdy udało się wygrać starszemu i wisiał nad nim pochylony to nie wytrzymał. Zbliżył się do niego i go pocałował. Harry pociągnął go za koszulkę do siebie tak, że ten na nim leżał. Całowali się, dotykali i przekręcali na macie. Nie zdawali sobie sprawę z czasu. W tym momencie nie istniał on dla nich.
W końcu potrzebowali jednak zaczerpnąć powietrza i się od siebie oderwali. Severus wstał i chciał już uciec do siebie, ale Harry złapał go za rękę.
- Prosze nie uciekaj. Musimy chyba porozmawiać.
- Ja nie uciekam. Po prostu muszę iść do swojego pokoju.
- To jest ucieczka Severusie. Proszę cię porozmawiajmy. Nie może być między nami niezręcznie do końca życia.
- Co chcesz usłyszeć Potter? Przeprosiny za to że cię pocałowałem i ostatnio, że się przespaliśmy? Proszę bardzo. Bardzo przepraszam, że zbeszcześciłem złotego chłopca. Coś jeszcze mam powiedzieć?
- Nie o to mi chodzi. Nie zrobiłeś nic wbrew mojej woli. Chciałem tego i nie żałuję. Coś zaczynam do ciebie czuć i nie chce tego kończyć.
- Co ty w ogóle mówisz? Chcesz mnie? Starego, brzydkiego, zrzędliwego, samolubnego nietoperza z lochów? Dodatkowo jestem twoim nauczycielem. Nic nie może być między nami. - Podczas całej wypowiedzi starszy chodził w kółko po pokoju, bojąc się spojrzeć na tego drugiego.
- Sprawdzałem regulamin szkoły i nie ma w nim zakazu związku między uczniem i nauczycielem pod warunkiem, że nie pokazują się publicznie razem, do kiedy uczeń nie skończy szkoły. Po za tym Severusie to tak, chcę cię. Nie jesteś wcale stary. Brzydki również nie jesteś. Bywasz zrzędliwy, ale takiego cię lubie. Zdarza ci się być samolubnym, ale pod tą osłoną kryje się złote serce i wiem to. Poznałem cię już na tyle. Oprócz tego jesteś mądry. Pociąga mnie twój mrok. Kocham twoje sarkastyczne komentarze i to jak walczysz o to, co uważasz za słuszne. Pytanie tylko czy ty chcesz mnie? - Podszedł do niego i spojrzał mu prosto w oczy, ze strachem, jak profesor zareaguje na jego słowa.
- Przeklęty gryfonie. Musiałeś sprawić, że moje uczucia, które były zamknięte od lat, wyszły na światło dzienne? Przez ciebie znowu zacząłem czuć i się otwierać. Czy cię chcę? Głupie pytanie. Oczywiście, że tak. Zdałem sobie sprawę, że podobasz mi się już od bardzo dawna, ale nie sądziłem, że ja też się mogę tobie podobać. - Podszedł bliżej do chłopca, położył palce pod brodą i podniósł głowę do góry. - Zależy mi na tobie ty koszmarny gryfonie. Jeżeli chcesz spróbować być ze mną, to wiedz, że ja również chce spróbować. Tylko musisz wiedzieć, że jestem bardzo zazdrosnym i zaborczym człowiekiem. Nie zamierzam się tobą dzielić z nikim. - Następnie przyciągnął do siebie niższego i go objął. Chłopak również go przytulił. Podniósł głowę i spojrzał na niego.
- Cieszę się, że tak myślisz Severusie. Myślę, że moje uczucie do ciebie kiełkowało też już od jakiegoś czasu. Po prostu w końcu się wydostało. Zapamiętam twoją zaborczość, ale wiedz, że ja też taki jestem. I nie oddam ci tak łatwo sterów. Lubie żądzić, ale myślę, że się dogadamy.
•••
Następne dni mijały im spokojnie. Codziennie trenowali, ważyli eliksiry i spędzali razem miło czas. Poznawali się nawzajem oraz swoje zwyczaje. Dowiadywali się co ta druga osoba lubi czy czego nie lubi.
W końcu nadszedł dzień powrotu Syriusza oraz Remusa. Przez ostatnie dni Harry przeniósł się do sypialni Mistrza Eliksirów, ale wiedział, że musi wrócić teraz do swojej. Zdecydowali, że na razie nic nie powiedzą chrzestnym chłopca. Nie wiedzieli jak potoczy się relacja między nimi, a dodatkowo wiedzieli, że raczej nie będą zadowoleni z ich związku.
Czekali na tarasie na ich powrót. Harry pisał wypracowanie na transmutacje, które zadała im McGonagal, a Severus czytał książkę. Po chwili usłyszeli odgłos teleportacji i zobaczyli oczywiście małżeństwo.
- Syri! Remi! Fajnie, że jesteście. Tęskniłem za wami. - Podbiegł się do nich przytulić. Podszedł również jego kochanek i uściskiem dłoni przywitał się z przybyłymi. - Jak było na miesiącu miodowym?
- Bardzo dobrze. Świetnie się bawiliśmy. Francja jest pięknym krajem. Niestety Remus musiał się czymś struć. Bo od paru dni się źle czuje. Severusie mógłbyś go zbadać? Dawałem mu eliksiry, które powinny pomóc, ale to nic nie dało.
- Dobrze, mogę go zbadać. Chodźmy do was do sypialni, żebyś mógł się położyć. Powiedz mi po drodze swoje objawy i kiedy się zaczęły.
Kiedy Remus ułożył się już na łóżku, Severus wyjął różdżkę i zaczął jeździć nią nad Remusem i mruczeć inkantacje.
- Chyba mam odpowiedź dlaczego źle się czułeś Remusie.
- No i? Co jest mojemu Luniaczkowi?
______________________________________
Wow ponad 2 tysiące wyświetleń. Dziękuje wam wszystkim bardzo❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top