Rozdział 8
Dzisiaj miała się odbyć pełnia księżyca. Harry obawiał się tego dnia, ale bardzo chciał pomóc Lunatykowi. Rano jak zwykle zrobił śniadanie i wyszedł pobiegać. Po powrocie zjedli wspólnie posiłek i z Severusem zszedł do pracowni.
- Pokrój w centymetrowe paski korzeń Mandragory.
- Ile go potrzebujesz?
- Dwadzieścia gram.
Takie rozmowy były między nimi aż do obiadu, który przygotował Glutek. Podczas obiadu planowali najbliższe dni.
- Harry, musimy zaraz po obiadzie teleportować się do tego lasu niedaleko. Jak mamy spędzić w nim pełnię musimy znaleźć jakieś dobre miejsce.
- Dobrze możemy.
- Moment. Potter idzie z wami?
- Tak Severusie. Wiesz, że mam postać animagiczną. Chce być przy Remusie i mu pomóc.
- Co jeżeli coś ci zrobi?
- Ufam mu. Nic mi nie zrobi.
- Jeżeli jednak zrobie? - Dołączył swoje obawy wilkołak.
- Ufam ci Luniu. I wiem, że uważasz mnie za swojego szczeniaczka. Tak samo twój wilk. Wziąłeś eliksir Tojadowy, więc zachowasz świadomość. Będzie dobrze.
- Jednak jeżeli coś ci zrobie masz natychmiast wrócić do domu dobrze?
- Obiecuje. Tak zmieniając temat, to kiedy planujecie zrobić wasz ślub?
- Chcemy zaprosić tylko waszą dwójkę więc możemy nawet za parę dni jak Lunio wydobrzeje po pełni.
- Jak to nasza dwójka? Mnie też zamierzacie zaprosić? - Severus zmarszczył brwi zdziwiony.
- Oczywiście, że tak. Chciałbym, żebyś został moim świadkiem. Zgadzasz się?
- No dobrze Lupin, a kto będzie świadkiem pchlarza?
- Szczeniaczek oczywiście.
- To w takim razie za pare dni pójdziemy do Ministerstwa i was zaślubimy. Potem pojedziecie na miesiąc miodowy.
- Przecież nie zostawimy cię szczeniaczku na tak długo! - Oburzył się Syriusz.
- Spokojnie, będzie ze mną Severus. Po za tym nie musicie jechać na cały miesiąc.
- No dobrze. To może na dwa tygodnie pojedziemy.
- Z tego co pamiętam to Potterowie mają dom we Francji. Chcielibyście się tam wybrać na miesiąc miodowy?
- Ja bardzo chętnie, a ty Remusie?
- Jak najbardziej.
- No to macie plan.
- Moment, ale ty co będziesz robił kiedy nas nie będzie?
- Pewnie będę ważył oraz trenował. Razem z Severusem, jeżeli mi pozwoli. Jak nie no to sam.
- Będę cię pilnował, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz.
•••
Po obiedzie dwaj Huncwoci razem ze swoim chrześniakiem teleportowali się na brzeg pobliskiego lasu. Zaczęli szukać dla siebie polany, na której mogliby zostawić rzeczy na przebranie dla Lunatyka na następny dzień oraz czekoladę. Przyczepili to na drzewie, żeby wilkołak tego nie zniszczył swoimi pazurami. Ściemniało się już, więc Harry i Syriusz przemienili się w swoje postacie animagiczne i czekali na przemianę Remusa.
Po paru minutach czekania wyłonił się zza chmur księżyc w pełni. Harry po raz drugi w życiu mógł obserwować przemianę. Oczy Remusa z bursztynowych zaświeciły żółtym kolorem. Ciało zaczęło się zmieniać. Wydłużyły mu się kości i zniekształciły. Obrosło go futro i wydłużyły mu się pazury.
Syriusz popatrzył najpierw na swojego towarzysza, a potem na chrześniaka. Bał się, że Remus go zaatakuje. Na razie nic się nie stało.
Wilkołak stał w miejscu i ciężko sapał śliniąc się przy tym. Zaczął się rozglądać i dostrzegł nową postać. Oprócz niego i czarnego psa, który był z nim często był jakiś inny, obcy, chodź pachniał znajomo. Lunatyk podszedł powoli do niego i zaczął go obwąchiwać. Kulka szczęścia podskoczyła w jego wnętrzu. To jego szczeniaczek. Jest z nim. Polizał go i zawył radośnie.
Syriusz widząc, że wszystko jest dobrze podbiegł do nich i zaczęli się ganiać. Zwiedzali wspólnie las. Bawili się jak dzieci. Ani przez chwile Lunatyk nawet nie próbował nic zrobić Harremu. Wiedział, że to szczeniaczek, zaakceptował go.
•••
Harry obudził się w swojej psiej formie na polanie, gdzie poprzedniego dnia zostawili rzeczy. Wstał i zaczął się rozglądać za innymi. Obok siebie zobaczył Syriusza w psiej postaci, którego przytulał Remus, który był spowrotem sobą. Widząc to chłopak przemienił się i poszedł ściągnąć z drzewa ich torbę z rzeczami. Wyjął koc i podszedł okryć chrzestnych. Wiedział, że Remus będzie się wstydził tego, że jest bez ubrań, które zniszczyły się podczas przemiany. Wysłał też patronusa do Severusa, że wszystko z nimi okej i jak pozostali się obudzą to wrócą. Niedługo potem dostał odpowiedź.
Pojawiła się przed nim srebrna łania. Ukłoniła się i głosem Mistrza Eliksirów podziękowała za informację. Harry tylko uśmiechnął się i poszedł obudzić chrzestnych.
- Syriuszu, Remusie wstajemy. Już rano. No budźcie się, jestem już glodny.
Pierwszy oczy otworzył Remus.
- Szczeniaczek? Nic ci nie zrobiłem w nocy prawda? - Zaczął nerwowo latać oczami po ciele Harrego w poszukiwaniu możliwych zranień.
- Spokojnie Remi. Nic mi nie zrobiłeś. Twój wilk mnie zaakceptował. Bawiliśmy się całą noc.
- Bardzo się cieszę. Martwiłem się, że coś ci zrobię.
- Jak widzisz nie zrobiłeś. Położyłem obok ciebie torbę z rzeczami. Przebież się i obudź tego lenia, a następnie wrócimy do domu.
•••
- W końcu wróciliście. - Severus podszedł szybkim krokiem do przybyłych, a następnie chwycił najmłodszego za ramiona i zaczął go oglądać. - Nic ci nie jest prawda? Powiedz jeżeli tak, bo może się wdać zakażenie, jak nic się z tym nie zrobi.
- Severusie, nic mi nie jest. Lunatyk mi nic nie zrobił, spokojnie. Dobrze się bawiliśmy.
- No właśnie Snape, uspokój się. Gdyby coś się stało mojemu chrześniakowi, to od razu zabrałbym go do szpitala. Widzisz, że nic mu nie jest. Po za tym, Remus by go nie skrzywdził. Było widać, że jego wilk uważa Harrego za swoje młode.
- No dobrze już dobrze. Chodźcie do kuchni. Glutek zrobił śniadanie.
Usiedli do stołu i zaczęli sobie nakładać. Każdy to, na co miał ochotę. Po chwili odezwał się Syriusz.
- Wiesz co szczeniaczku. Tak pomyślałem, że powinniśmy nadać twojej animagicznej formie jakąś nazwę. Tak jak ja jestem Łapa, a Remus Lunatyk. Ty też powinieneś się jakoś nazywać.
- Masz jakiś pomysł Syriuszu?
- Chyba nawet mam.
- No to pochwal się, co wymyśliłeś. - Uśmiechał się do niego Remus.
- Cribler
- Zagadka po Francusku? Dlaczego?
- Skąd znasz Francuski?
- Uczyłem się kiedyś. No to? Dlaczego zagadka?
- Przez ciebie. Jesteś zagadką. Ciężko cię rozgryźć, a jak już myślisz, że wiesz jaki jesteś to ty pokazujesz coś nowego i jest się znowu zagubionym.
- Zgadzam się z Syriuszem. To genialny pomysł. Pasuje do ciebie.
- No dobrze. To mam własne imię. Cribler. Ładnie to brzmi.
- Też tak uważam Harry. Wyjątkowo zgodzę się z tym kundlem i jego pomysłem. To na prawdę ty. - Severus uśmiechał się de niego delikatnie na co Harry puścił mu oczko kiedy inni nie widzieli.
•••
Przez następnych kilka dni wszyscy w domu byli dosyć zajęci. Severus musiał uważyć wszystkie eliksiry dla Madam Pomfry. Harry za pomocą swoich kontaktów organizował ślub zakochanej parze. Poszedł również wybrać im obrączki. Przystroił ogródek na ślub oraz szykował dla nich dom we Francji. Ci, dla których był ten ślub stresowali się, układali przemowy. Byli też w sklepie szukać garniturów. Krótko mówiąc działo się.
W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany przez nich wszystkich dzień. Nawet Severus na niego czekał. Nie wiedział jedynie czy chodzi o to, że w końcu się pobiorą i nie będzie tej całej bieganiny i gadania o ślubie czy o to, że wyjadą na dwa tygodnie i zostanie sam z Harrym.
Od rana wszyscy biegali po domu. Harry szykował wszystko do końca, a pozostali ubierali się i pomagali Harremu, który wziął na swoje barki cała ceremonię. Przed szesnastą zjawił się człowiek z ministerstwa, który miał im udzielić ślubu. W końcu wybiła wyczekiwana godzina. Zakochani staneli przed urzędnikiem w ogrodzie trzymając się za ręce. Obok nich stali Harry i Severus, ich świadkowie. Ceremonia była prosta, ale i piękna. Wymienili się obrączkami, podpisali papierek razem ze świadkami, a na końcu był całus. Potter odpalił fajerwerki, które zaczęły strzelać nad wodą.
Poszli do stołu i zaczęli się mini weselę. Oczywiście urzędnik wrócił już do pracy, bo miał za niedługo kolejny ślub. Glutek przygotował ileś dań oraz deserów. Do tego wszystkiego podany był alkochol. Każdy z nich skończył mocno pijany tę imprezę. Jakimś cudem nowożeńcom udało się przenieść kominkiem do domku we Francji.
Jak tylko znikneli, Severus i Harry stwierdzili, że jest już naprawdę późno i pójdą spać. Udało się im wejść po schodach i staneli na górze nie wiedząc co dalej. Nie wiadomo czy przez alkochol czy nie, ale pocałowali się.
•••
Severus obudził się z bardzo boląca głową. W zasadzie to większość ciała go bolała. Chciał się przeciągnąć, ale coś blokowało jego rękę. Odwrócił się w prawo i zobaczył, że robi za poduszkę dla Harrego, a on sam obejmuję go ręką. Uśmiechnął się delikatnie i odgarnął zbłąkane kosmyki z twarzy Harrego. Po chwili oprzytomniał.
- Potter! Co ty robisz w moim łóżku?!
Niedelikatnie zepchnął go z siebie i usiadł. Harry przetarł oczy i popatrzył w stronę starszego.
- W twoim łóżku? Ja? - Rozejrzał się i zdał sobie sprawę, że rzeczywiście leży w łóżku swojego profesora. Zerwał się z niego. - Co ja tu robie?!
- Też chciałbym to wiedzieć. Zdajesz sobie sprawę, że nic nie masz na sobie?
Harry szybko podszedł spowrotem do łóżka i chciał wziąć kołdrę, ale Severus mu na to nie pozwolił.
- Puść ją, chce się okryć.
- Też jej potrzebuje. - Zaczerwienił się straszliwie.
- Nie mów mi, że ty też jesteś nagi?
Severus skinał głową, po czym usłyszał drzwi zatrzaskujące się za chłopakiem.
______________________________________
Przepraszam, że tak późno i wiem, że nie jest za długi, ale chciałam wam coś wstawić dzisiaj. Właśnie skończyłam pisać ten rozdział i wstawiam wam go od razu, puki jeszcze jest środa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top