Rozdział 4

- Co to znaczy, że nigdzie nie możecie znaleźć Harrego?

- Molly spokojnie. Nie wiemy jeszcze co się stało. Może wyszedł po prostu z zamku i się zgubił w lesie.

- Albusie! Nic mu się nie może stać. Ginny ma go dostać w całości i żywego, a nie rozszarpanego przez zwierzęta.

- Spokojnie. Na pewno nic mu się nie stało. Znajdziemy go.

- O co chodzi z panną Wesley? Jak to ma dostać Pottera?

- Albus obiecał, że Ginny wyjdzie za Harrego kiedy ten skończy 17 lat.

- Przecież nie możecie chłopaka do tego zmusić. To jego życie i jego wybór z kim się ożeni lub za kogo wyjdzie.

- Dlaczego dodałeś Severusie za kogo wyjdzie? Mówisz tak jakby miał wyjść za mężczyznę.

- Nic takiego nie powiedziałem. Mówię jedynie, że to jedna z możliwości. Potter na dobrą sprawę może być gejem.

- Harry? Gejem?! Jeżeli jest pedałem to nie jest już moim przyjacielem. Jak można być gejem! Paskudztwo.

- Panie Wesley prosze się natychmiast opanować. Jedynie gdybam, ale to jego życie i decyzje.

- Mamo, a może podam mu eliksir miłosny, żeby się we mnie zakochał?

- Później porozmawiamy o tym Ginny. To jak dyrektorze. Co mamy robić?

- Część z was niech pójdzie go szukać w zakazanym lesie i na błoniach. Druga grupa pójdzie przeszukać zamek. Zobaczymy czy go znajdziemy. No już. Ruszajcie. Ty Severusie zostań. Mam dla ciebie inne zadanie.

- Słucham dyrektorze.

- Chciałbym, żebyś sprawdził czy Czarny Pan go nie porwał ponieważ...

- Wiesz dobrze Albusie, że bez wezwania nie mogę sobie od tak przyjść.

- No dobrze dobrze rozumiem mój chłopcze.

- Czy to wszystko Albusie? Jutro rozpoczynają się moje wakacje i mam plany, a mam coś jeszcze do załatwienia.

- Gdzieś zamierzasz jechać? Zazwyczaj zostawałeś na wakacje w zamku.

- Tym razem mam plany. Mój przyjaciel, który jest również Mistrzem Eliksirów, zaprosił mnie do siebie. Mamy parę planów, które dotyczą ważenia.

- To powodzenia życzę. Jeżeli byś się czegoś dowiedział to daj mi znać koniecznie.

- Dobrze. Mogę już iść?

- Tak tak, oczywiście.

Severus wyszedł z gabinetu i skierował się w strone lochów. W tym czasie w gabinecie Dumbledora z cienia wyłonił się brat Albusa, Aberford.

- No widzisz Ab co się porobiło. Ten przeklęty bachor nawiał.

- Skąd wiesz, że nawiał?

- Wiem, że nie ma go w zamku. A na błoniach ani w lesie też go na pewno nie ma. Osłony na drzwiach wejściowych by mnie o tym powiadomiły.

- Masz podejrzenie gdzie może być?

- Nie mam bladego pojęcia. Bladego.

•••

- Przeklęty Dumbledore, przeklęty Voldemort. Niech oni się wszyscy odpieprzą odemnie raz, a porządnie.

Wracając do swoich kwater, Severus cały czas mamrotał obelgi. Chciał jak najszybciej skontaktować się z Potterem i poinformować go o planach Molly Wesley oraz jej córki. Zdał sobie sprawę, jak ciężki czas jeszcze przed nimi, jak chcą przechytrzyć dwóch panów i wyjść z tego wszystkiego cało. Chłopak powiedział mu, że następnego dnia w gazetach ma być interesujący artykuł. Był ciekaw o co może chodzić. Gdy spytał o to Pottera ten powiedział, że profesor się dowie, jak artykuł się pojawi. Następnie uśmiechnął się przebiegle, pożegnał i uciekł do dormitorium.

Ten chłopak zaskakiwał go na każdym kroku. Przez wiele lat nawet nie pozwolił myśleć sobie, że może on być inny od swojego ojca. Gdy w końcu się o tym przekonał, było to dla niego nie małe zdziwienie. Ciekaw był, czym jeszcze zaskoczy go ten chłopak.

•••

- Widzisz Łapo. Mówiłem, że nie masz się czym stresować. To była tylko formalność to twoje uniewinnienie.

- Jestem wreszcie wolny. - Syriusz zaczął skakać dookoła stołu w salonie i wyśpiewywać jakieś słowa o wolności. Po chwili podbiegł do Remusa. Przytulił go, podniósł i okręcił wokół własnej osi. Remus śmiał się z nim, obaj byli szczęśliwi, że nie muszą się ukrywać. Black po chwili postawił młodszego spowrotem na ziemię. - Remusie poczekaj chwilę. Zaraz wrócę. - I już go nie było. Dwaj pozostali spojrzeli na siebie i niemo spytali o co chodzi, lecz żaden z nich nie wiedział. Po chwili skocznym krokiem wrócił Łapa.

- Remi, kochanie ty moje. Przed zamknięciem mnie w Azkabanie byłem młodym i głupim szczylem. Potem przez dwanaście lat byłem zamknięty i nie mogłem być z tobą. W końcu mogę i na reszcie jestem wolny. Chciałbym zrobić to, co zamierzałem już dawno temu. - Ukląkł na jedno kolano i spojrzał na swojego ukochanego. - Remusie Johnie Lupinie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Byłeś przy mnie gdy cię potrzebowałem. Uratowałeś mnie niezliczoną ilość razy. Byłeś ze mną w moich koszmarach, ale i w radości. Kocham cię ponad wszystko. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?

•••

Severus wrócił do swoich kwater po ostatnim patrolu w tym roku szkolnym. Niestety podczas niego nie mogło się obyć bez złapania paru uczniów. Znalazł parę Krukonów na wieży astronomiczniej obmacujących się. Gdyby profesor im nie przeszkodził, mogłaby być to jedna z ich ciekawszych nocy. Co jest w tym wszystkim najlepsze, to to, że byli to Krukoni trzeciego roku. Mieli dopiero po trzynaście lat. W tym momencie zaczął się zastanawiać, czy ktokolwiek z jego roku zachowywał się tak w tym wieku. I nie mógł sobie przypomnieć. Stwierdził, że to pewnie różnica pokoleniowa. Lecz nadal to tylko trzynastolatkowie na Merlina.

Po za nimi udało mu się złapać Grenger, Wesleyówne oraz Wesleya przemykających przez zamek. Twierdzili, że szukali Harrego, ale po tym co o nich usłyszał, nie uwierzył im. Odebrał im 50 punktów i obiecał że w nowym roku szkolnym będą mieli tydzień szlabanu. Podszedł do barku i nalał sobie wisky. Chciał odpocząć chwilę, a potem spróbować skontaktować się z Potterem, ale w tym momencie buchnął jego kominek i głową dyrektora pojawiła się w nim.

- Widze Severusie, że odpoczywasz. Nie będę przeszkadzać. Chciałem powiedzieć, że na razie nie udało nam się znaleźć Harrego.

- A to jest mój problem ponieważ?

- To nie jest twój problem oczywiście. Po prostu cię informuje. Jakbyś się czegoś o nim dowiedział to daj znać.

- Oczywiście. Bo ja nie mam nic do roboty, tylko pilnowanie Pottera jest moim zajęciem, jak i również marzeniem życiowym.

- Ciesze się, że się rozumiemy. Dobranoc Severusie. - Dumbledore zniknął, ale na końcu widać było jak mu się oczy świecą. Mistrz Eliksirów zawsze myślał, że to z radości, podekscytowania czy innej takiej bzdety. Teraz był pewien że te błyski nie mają w sobie nic miłego.

•••

- To jak Remusie? Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moim mężem? - Syriusz wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko, a nastepnie je otworzył. W środku znajdował się dosyć szeroki, srebrny pierścionek. Na środku miał bursztynowy kamień, który kojarzył się Łapie z oczami Remusa. Po bokach pierścionka było widać wygrawerowanego psa oraz wilka. - Ja wiem, że to tak nagle. Nigdy tak naprawdę nie rozmawialiśmy o przyszłości, a tym bardziej o małżeństwie, ale chciałbym być z tobą na wieki.

- Tak. Tak zgadzam się!

Łapa na te słowa szybko wstał i wziął narzeczonego w objęcia.

- Naprawdę chcesz za mnie wyjść? Jestem tylko wilkołakiem. Teraz jak jesteś wolny, możesz być z każdym. Nic cię nie trzyma zamkniętego w domu, dodatkowo ze mną.

- Lunio zrozum, że kocham cię najmocniej na świecie i nie mógłbym być z nikim innym. To przy tobie chce się budzić każdego poranka i razem z tobą zasypiać przytuleni do siebie. I nie obchodzi mnie to, że jesteś wilkołakiem. Chce, żebyś został moim mężem i nie chce nikogo innego. Pytanie czy ty chcesz mnie?

- Tak chcę. Kocham cię i chce za ciebie wyjść.

Syriusz nałożył pierścionek na palec ukochanego, a następnie pocałował go czule w usta.

- Wow. Brawo Łapo. W końcu jakaś dorosła decyzja. Te dzieciaki tak szybko rosną. - Potter rozbawiony otarł łzę.

- Harry - Syriusz zawarczał na chłopca.

- No przepraszam musiałem. Tak poważnie to gratuluje wam. Cieszę się, że możecie być w końcu razem.

- Kiedyś przed Azkabanem myślałem, że James będzie moim świadkiem. Teraz go nie ma, ale kupując ten pierścionek pomyślałem szczeniaczku, że ty mógłbyś być moim świadkiem. Co ty na to?

- Oczywiście, że się zgadzam. Bardzo chętnie zostane twoim świadkiem Łapo.

- Ja bym wziął Lili na świadka, ale zamiast niej chyba wybiorę Severusa. Myślicie, że się zgodzi?

- Zobaczymy Lunio. Ma być tutaj jutro więc wtedy z nim pogadasz.

- Kiedy chcemy ślub? I czy chcemy wesele duże czy tylko w naszą czwórkę?

- Myślę, że można by zorganizować ślub na początku lipca. Na pewno będzie wolny urzędnik. Szczególnie jak ja poproszę. Wesele moim zdaniem też lepiej we czwórkę, szczególnie, że inni nie znają prawdy i większość przyjaciół nimi nie jest. W zasadzie to nie mój ślub więc ty Łapo powinieneś odpowiedzieć na pytanie Remusa.

- Dzięki, ale myślę, że masz racje. Chce, żebyś już teraz, jak najwcześniej był moim mężem. Co do wesela to też uważam, że nie mamy tak naprawdę kogo zapraszać.

- No to jak Syri się zgadza to ja też. Zresztą, myślę podobnie w tej kwestii.

- No to ustalone. Postaram się jutro wpaść do ministerstwa i zorganizować wam urzędnika.

- Halo! Jest tam kto? Black, ty kupo futra jesteś?!

______________________________________

Mamy kolejny rozdzialik. Kto się cieszy z zaręczyn wolfstar? Ja pisząc to cały czas się uśmiecham. Taka troche telenowela wyszła, ale chyba jest git.

Zachęcam do gwiazdkowania i komentarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top