Rozdział 1
Profesor Snape patrolował korytarze, szukając jakiegoś ucznia, który postanowił złamać zakaz o wychodzeniu po ciszy nocnej z pokoju. Jego ulubionym zajęciem było odejmowanie punktów i rozdawanie szlabanów, najlepiej gryfonom. Wracał już po 1 w nocy do swoich pokoi, ale usłyszał jakieś szuranie z nieużywanej sali w lochach. Ucieszony, że prawdopodobnie uda mu się złapać jakąś parę na obściskiwaniu się w sali, zaczął się skradać i otworzył drzwi. To co tam zobaczył kompletnie go zaskoczyło. W sali na podłodze leżał jakiś chłopak. Podszedł bliżej i zobaczył, że to nie byle jaki uczeń tylko Potter.
- No, no Potter. Bardzo lubisz zdobywać szlabany prawda. - Gdy to powiedział chłopak odwrócił się twarzą w jego stronę i w końcu go zobaczył. Był cały we krwi. - Merlinie, Potter co ci się stało?
- Idź sobie nic mi nie jest.
- Potter do cholery. Jesteś ranny. To nie jest nic.
- Dam sobie radę. Zawsze dawałem.
- Co ty pieprzysz Potter? Mamroczesz coś. Idziemy do Pomfry.
- Nie idę do niej. Wyleczę się sam jak zwykle.
- O co ci chodzi? Kiedy sam się leczyłeś?
- A dlaczego mam panu cokolwiek mówić niby?
- Bo jestem twoim nauczycielem?
- To nie powód. Jedynie co pan może jako nauczyciel to dać mi szlaban za bycie po za dormitorium w czasie ciszy nocnej. Coś innego?
- Martwię się co się stało?
- Nagle pan się martwi po tych wszystkich latach? Kończę 6 rok nauki i nigdy pana nie obchodziłem. Nadal zły argument.
- Okej Potter. Zaprowadzę cię do moich kwater i tam ci pomogę. Może być?
- Okej, ale to tylko dlatego, że jest wyjątkowo źle - Wstał z ziemi, krzywiąc się z bólu. Podszedł do profesora - To niech pan prowadzi.
W ciszy dotarli do gabinetu Severusa, który przepuścił przodem Harrego. Podszedł do regału i pociągnął za odpowiednią książkę i powiedział hasło do pokoju. Drzwi się otworzyły i przeszli przez nie obaj. Starszy wskazał kanapę więc Harry tam usiadł. Profesor wyszedł i wrócił po chwili z paroma eliksirami.
- Wypij je Potter i zdejmij koszulkę i spodnie.
- Co?! Czemu mam się rozbierać - Był ewidentnie przerażony.
- Chce uleczyć twoje rany i siniaki. No już, przecież widzę że ledwo chodzisz.
- No już już.
Rozebrał się, a Severus oniemiał. Nigdy nie widział, aż tylu ran, siniaków i blizn. Nawet w najgorszy dzień, Czarny Pan był bardziej łaskawy. Po za tym chłopak był zdecydowanie za chudy, teraz również zauważył jak niski jest.
- Ty zawsze byłeś taki niski i chudy?
- Tak wyszło. Może geny.
- To niemożliwe. Twoja mama może do najwyższych nie należała ale i tak metr siedemdziesiąt miała. Twój ojciec był dosyć i wysoki i bardzo postawny. Inny pomysł dlaczego taki jesteś?
- Brak posiłków od dzieciństwa robi swoje.
- Jaki brak posiłków? Nie wmawiaj mi, że biedny Potter nie dostawał tego czego chciał.
- Jak chce pan szczerych odpowiedzi to mogę je panu udzielić, ale pod warunkiem, że złoży pan wieczystą przysięgę, że nic pan nikomu nie powie.
- Nie będę składał, żadnej przysięgi.
- No to nic pan się nie dowie. Dziękuje za eliksiry, ale ja muszę iść.
- Poczekaj, przecież cię nie wyleczyłem jeszcze. tylko chwila.
- Dobrze poczekam, ale nic panu nie powiem, niech pan nie próbuje, a no i wiem, że próbował mi pan podać Veritaserum, ale na pana nieszczęście rozpoznałem je i nie wypiłem.
- Jakim cudem je rozpoznałeś? Przecież nic nie umiesz z eliksirów.
- Oj umiem więcej niż się panu wydaję. No ale mniejsza o to. Kończy pan mnie leczyć?
- Tak, jeszcze chwila. Potter?
- Tak?
- Jeżeli się zgodzę na wieczystą odpowiesz mi na wszystkie pytania?
- Widzę, że się pan łamię. Chęć poznania prawdy o Cudownym Chłopcu Który Przeżył, jest większa niż pana duma. Tak odpowiem na wszystkie. Będę miał też parę własnych jak powiem panu prawdę.
- Dobrze, masz racje. Chce wiedzieć. zgadzam się na wieczystą - Chłopak wstał z kanapy, spojrzał w oczy nauczyciela i podał mu rękę, a następnie złożyli sobie przysięgę wieczystą.
- Wiedziałem, że się ugniesz Severusie.
- Potter, nie pozwoliłem ci używać mojego imienia.
- Oj już przestań, nie zrobię tego na lekcji. Z tego co pamiętam, miałeś parę pytań. Tylko radzę się wcześniej napić czegoś. I to czegoś mocnego.
- Dlaczego niby mam się napić?
- Ponieważ nie dasz inaczej rady przetworzyć wszystkiego co ci powiem.
- No dobra Potter to zaczynamy. Co robiłeś w tamtej klasie? - W czasie gdy czekał na odpowiedź przywołał z barku ognistą wisky i nalał sobie i po zastanowieniu Potterowi.
- No cóż, na początku mojego szóstego roku znalazłem tą klasę. Czy wie pan jak działa pokój życzeń i w ogóle co to jest?
- Nie mam pojęcia.
- Pokój życzeń znajduje się na siódmym piętrze. Trzeba przejść przed ścianą, myśląc o tym jaki pokój czy pomieszczenie się potrzebuje. Ta sala w której mnie pan znalazł działa podobnie, tylko będąc w środku, trzeba sobie wyobrazić czego się potrzebuję. I od momentu kiedy znalazłem tą salę, ćwiczę w niej. Pojawiają się manekiny i ćwiczę obronę oraz atak. Robię też często eliksiry jak jakiegoś potrzebuje.
- Ty eliksiry? Przecież jesteś w nich koszmarny.
- Nie jestem. Tylko udaję. Wychodzą mi naprawdę dobrze. W końcu też zrozumiałem jak ważne jest przygotowanie. Nie wiedziałem, że jak posieka się czy zmieli dany składnik to zadziała on inaczej.
- Każde dziecko uczy się tego w domu z mamą pomagając jej w kuchni.
- Ale ja nigdy nie miałem nikogo kto by mi to powiedział. Moje wujostwo nienawidzi magii. Po za tym, że nic o niej nie wie.
- Myślałem, że każdy wie to z domu. Dlatego nigdy tego nie mówiłem.
- To duży błąd z pana strony. Mamy przecież wielu mugoli w szkole, którzy tego też nie wiedzą.
- Postaram się na pierwszych zajęciach to mówić pierwszemu rocznikowi.
- Cieszę się, że mogłem pomóc. Może zaoszczędzimy parę wybuchających kociołków.
- A dlaczego w zasadzie potrzebujesz trenować?
- To akurat proste. Czyha na mnie Czarny Pan. Nasi nauczyciele od lat byli koszmarni. Quirrell, bał się własnego cienia i nic nie umiał. Lockhart próboował nam coś pokazywać, ale musieliśmy jego bronić bo również nic nie umiał. Przebrany Moody uczył nas jedynie o niewybaczalnych. Umbridge kazała nam czytać podręczniki, w których tak naprawdę nic nie było, jedynie tylko że walczenie jest złe. Ten idiota z ministerstwa w tym roku również niczego nie umie. Jedynym dobrym nauczycielem był Remus, ale przez ciebie musiał odejść bo wygadałeś się, że jest wilkołakiem.
- No może masz powód, żeby trenować, ale czemu nie poprosisz kogoś o pomoc?
- Niby kogo? Jak mówiłem nauczyciel w tym roku to idiota, a Remusa w szkole nie ma. A jakbym chciał poćwiczyć z nim wakacje to Dumbledore powie, że nie i mam siedzieć u wujostwa.
- Mógłbyś poprosić dyrektora.
- Jego? Kolejny kłamca i oszust.
- Potter to dyrektor, nie mów tak o nim!
- A wiesz co przez niego muszę znosić?
- No tak, biedny Potter i jego trudne życie.
- To ci wyjaśnię. Po pierwsze; wysyła mnie co roku do Dursleyów...
- Pozwól, że ci przerwę, ale w czym tym razem dyrektor zawinił? To twoja jedyna rodzina.
- Prosiłem, żeby mnie tam nie wysyłał wiele razy. Dlatego jestem tak chudy i niski. Od dzieciństwa prawie mnie nie karmią, do jedenastego roku życia mieszkałam w komórce pod schodami. Od kiedy umiem chodzić pracuję ciężej niż skrzat domowy. Sprzątam cały dom codziennie, gotuje, zajmuje się ogrodem, praniem. Codziennie każą mi myć samochód wuja. Co tydzień mam odmalować płot. Do tego poniżają mnie i biją. Stąd większość blizn na moim ciele. Nigdy nie miałem luksusów ani nie wiem jak to jest być rozpieszczanym.
- Jak to? Myślałem, że...
- Wszyscy myśleli, że żyje jak król. Tak nie jest. Nawet nie zdaję sobie pan sprawy ile razy byłem krok od śmierci i to nie za sprawą Voldemorta.
- Dlaczego nikomu nie powiedziałeś?
- Mówiłem dyrektorowi wielokrotnie, ale twierdził, że wyolbrzymiam no i nie może mnie tam zaatakować Voldemort. Co jest przy okazji głupotą, bo to niby krew matki ochroniła mnie gdy przyszedł mnie zabić w Halloween prawda? A na czwartym roku odrodził się przy pomocy mojej krwi, czyli również krwi mojej mamy. Więc ta ochrona krwi to już bzdura. Po za tym wiem już, że dyrektor od zawsze wiedział co się dzieje u Dursleyów, ale pozwalał im na to.
- To już kompletna bzdura. Dlaczego dyrektor miałby cię tam wysyłać, wiedząc, że dzieje ci się tam krzywda?
- Dla osłabienia mojej psychiki. Żebym nie ćwiczył magii i nie był silniejszy. Żebym nie był silniejszy od niego.
- A dlaczego miałby się o to martwić? Chyba chciałby, żebyś był silniejszy i pokonał Czarnego Pana.
- Ponieważ przepowiednia, którą powiedziałeś Voldemortowi o mnie to bzdura. - Severus sapnął zaskoczony. - Tak wiem, że to ty mu powiedziałeś, ale chciałeś ochronić moją mamę, która była dla ciebie ważna, rozumiem to.
- Przepraszam Potter ja, naprawdę mi przykro.
- Rozumiem, ale nie ma pan za co przepraszać, to wina Dumbledora, że wymyślił taką przepowiednie, a Voldemorta, że w nią uwierzył i zabił mi rodziców.
- Jak to wymyślił? Przepowiednia nie jest prawdziwa?
- Nie jest. Za to została wygłoszona inna. To ją rok temu usłyszałem w Departamencie Tajemnic, a brzmi ona tak:
Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania czarnego i białego maga, zrodzony z tych co władają powietrzem i ziemią, synem chrzestnym tych którzy władają ogniem i wodą. A narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca. A chodź czarny i biały pan naznaczą go równego sobie, będzie on miał moc, jakiej nie znają. I obaj muszą zginąć z jego ręki, żeby spokój zapadł. Ten, który ma moc pokonania panów narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca.
- Niewiarygodne. Musisz zabić obu?
- Najwyraźniej.
- Ale dlaczego Dumbledore?
- A wiedziałeś, że tak naprawdę Voldemort to nie Tom Riddle?
- Jak to?
- Voldemort to Abeford Dumbledore. Oni dwaj walczą o władzę w magicznym świecie. Voldemort bardziej otwarcie, a Dumbledore udając dobrego, miłego staruszka.
- Miałeś rację, że będę potrzebował alkoholu. Czy Dumbledore coś jeszcze zrobił?
- Podstawił mi przyjaciół?
- Co?!
- Rodzina Wesley oprócz bliźniaków z tego co wiem oraz dwóch najstarszych braci Charliego i Billa to pionki dropsa. Tak samo jak Hermiona. Płaci im wszystkim za znajomość ze mną.
- Po co?
- Żeby nie przyszło mi do głowy się uczyć i stać się silniejszym, bo wtedy mógłbym go pokonać.
- A co z tą przepowiednią? Te moce żywiołów? Nie wiedziałem, że twoi rodzice je mieli.
- Rozmawiałem na ten temat z Syriuszem i Remusem, którzy do niedawna byli pod zaklęciem milczenia, ale że sam się dowiedziałem to to rozwiązało to zaklęcie. Rodzice znali prawdę o dropsie i jego bracie. Powiedzieli Łapie i Lunatykowi.
- A dlaczego było powiedziane o dwóch chrzestnych?
- Remus również jest moim chrzestnym. On ma magie wody, a Syriusz ognia. Pasuje do nich. Lunatyk ochładzający zapędy Łapy. Tata miał wiatr, podsycał zapędy Syriusza, a mama ziemi, która ich obu zatrzymywała. Śmiesznie to do nich wszystkich pasuję.
- Dużo informacji jak na jeden dzień. A ty coś umiesz z tego?
- Wszystkie żywioły. Dodatkowo umiem rozmawiać ze wszystkimi zwierzętami, i że tak to nazwę pracować z naturą.
- A w praktyce co to znaczy.
- A to - I Harry wyczarował na ręce róże i wręczył ją Mistrzowi Eliksirów. - Przez to co się stało rok temu w departamencie tajemnic, minister zdjął ze mnie namiar tuż po zakończeniu piątego roku i mogłem ćwiczyć magię w wakacje.
- A Dumbledore wie, że nie masz namiaru?
- Nie sądzę, inaczej przeniósł by mnie do Wesleyów na całe wakacje, żeby mnie kontrolować.
- A co masz zamiar robić w te? Nie możesz wrócić do wujostwa, żeby znowu cię bili.
- Nie zamierzam tam wracać.
- To co chcesz zrobić?
- Udało mi się na koniec poprzednich wakacji dowiedzieć, że rodzice mieli parę domów. Zamieszkam w jednym na wakacje.
- Sam?
- Myślałem, żeby zabrać ze sobą Syriusza i Remusa. Teraz jak wiesz i chciałbyś mi pomóc w nauce na przykład magii bezróżdżkowej to zapraszam.
- Chciałbyś mnie tam?
- Myślę, że moglibyśmy się dogadać. Teraz jak nie myślisz o mnie jak o moim ojcu i widzisz, że nie mam tak kolorowo to przecież chyba nie jestem taki zły prawda?
- Masz rację, nie jesteś.
- To co? Chciałbyś pojechać?
- Chętnie, ale wiesz, że mało kto umie magie bezróżdżkową?
- Wiem, ale ja już zacząłem ćwiczyć i już trochę umiem. Wiem, że jeszcze wiele nauki i ćwiczeń przede mną, ale dam radę.
- No to dobrze. A gdzie się mieści ten dom, do którego chcesz jechać?
- W Hiszpanii.
______________________________________
Witam wszystkich w pierwszym rozdziale! Jak na razie odczucia?
Zapraszam do gwiazdkowania, komentowania i na mój profil, na którym jest druga książka.
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top