Rozdział 6
- Wow Harry, jesteś psem! Tak jak ja! Będziemy mogli razem biegać i łapać piłkę, którą rzuci nam Remus!
- Gratuluje Harry. Piękny z ciebie Owczarek Niemiecki. Jesteś dosyć dużym zwierzęciem, ale ludzi nie zdziwi widok psa. Gorzej by było, gdybyś był jakimś lwem czy czymś takim. Twoje oczy są mocno zielone, tak jak w rzeczywistości. Futro jest dosyć ciemne jak na owczarka, ale miejscami masz bardzo jasne przebłyski, które są w miodowym kolorze. Masz też dosyć duże i ostre zęby.
Harry odmienił się z cichym pyknięciem.
- Dzięki. Też uważam, że wygodnie mi będzie. No i będę mógł z wami spędzać pełnię.
- Nie uważam Harry, że to dobry pomysł. Nie chciałbym ci nic zrobić szczeniaczku.
- Spokojnie Remusie. Gdyby coś się działo, to aportuje się spowrotem do domu dobrze? Chce być z tobą i chce ci pomóc.
- No dobrze spróbujmy, ale jeżeli cokolwiek się stanie to nigdy więcej z nami nie pójdziesz dobrze?
- Dobrze tato. - Zaśmiał się i przewrócił oczami. - Tak apropo. Kiedy pełnia?
- Za dwa dni.
- Wiedziałam, że jest blisko, bo nie wyglądasz najlepiej.
- Dzięki Harry to bardzo miłe.
- Ejj uspokójcie się już. Może pójdziemy na plażę? Nie zdążyłeś jeszcze zobaczyć młody, ale z tarasu jest widok na plażę i morze. Możemy pójść się przejść, albo pokompać? Co wy na to?
- Możemy. To najpierw kompiel, a potem spacer?
- Mi pasuje.
- To super. Zobaczymy szczeniaczku na plaży, który z nas szybciej biega. I koniecznie musimy wziąć piłkę, żeby Remi nam porzucał. - Następnie pobiegł na górę się przygotować.
- Lunio?
- Tak?
- Gdzie zamierzamy spędzić pełnię? Wiecie gdzie jest tu dobry teren do tego?
- Niedaleko jest ogromny las. Kiedyś spędzałem w niej pełnie, jak byliśmy tu z twoimi rodzicami. Jeżeli nic się z nią nie stało, a z tego co wiem to nie, to tam pójdziemy.
- To dobrze, że jest tu takie miejsce. Chodź na górę się przebrać i zabrać jakieś rzeczy na plażę bo Łapa zaraz się wkurzy.
- Masz racje, lepiej się zbierajmy.
•••
Po naszykowaniu się zabrali koszyk piknikowy, do którego Glutek spakował im troche jedzenia. Na plaży rozłożyli kosz, a następnie rozebrali się do kompielowek i już po chwili Harry i Syriusz byli w wodzie.
- Remi wziąłeś piłkę?
- Tak mam ją.
- To weź ją wchodząc do wody i nam porzucasz! - No i zmienił się w psa.
- Dobrze biorę. Harry ty też się zmień. - Gdy Łapa odbiegł, Remus poszedł do chłopca. - Pora pobawić się z dorosłym Syriuszem - Zaśmiali się obaj, wiedząc, że taki jest po prostu Łapa. Dziecinny, ale za to go kochają. - Dobra zmieniaj się szczeniaczku i spróbuj biegać w wodzie. To coś innego niż na lądzie.
Najmłodszy przemienił się w swoją animagiczną formę, a następnie pobiegł w kierunku Syriusza, ale po chwili pojawiła się mocna fala i gdy uderzyła w Harrego, przewróciła go.
- Nic ci nie jest szczeniaczku? - Remus miał już rzucić im piłkę, ale widząc co się stało, czekał, żeby sprawdzić co z Harrym. Jak owczarek kiwnął głową, że jest okej to rzucił im piłkę.
Bawili się w wodzie przez następną godzinę. W formach animagicznych, ale też po prostu pływali. Wspólnie cieszyli się wolnością i radością z życia, której na dobrą sprawę, żaden z nich nie zaznał.
Syriusz, który siedział wiele lat zamknięty w Azkabanie. Wcześniej mieszkający z rodzicami, którzy go krzywdzili i nie byli tacy, jacy powinni być rodzice.
Remus, który od dzieciństwa zmagał się z wilkolactwem. Wielokrotnie odtrącany przez ludzi. Przez wiele lat żył w samotności z powodu śmierci przyjaciół, oraz zamknięcia kolejnego.
Harry, który nigdy nie zaznał dzieciństwa. Pracujący w domu od kiedy pamięta. Zmuszany do gotowania i sprzątania. Bity, głodzony i zamykany. Z dwoma szaleńcami, którzy chcą go zabić, na karku.
Żaden z nich nie miał łatwo, ale chcieli zrobić z tych wakacji najlepsze w ich życiu. Każdy z nich złożył sobie takie postanowienie i spróbują się ich trzymać.
•••
Po kompieli w morzu, a następnie opalaniu na plaży i pikniku, wybrali się brzegiem wody na spacer. Syriusz kazał Harremu nauczyć się łapać patyk. Ten próbował to zignorować, ale poznał wtedy smak psiej bójki. Syriusz rzucił się na niego i zaczęli się przepychać i delikatnie szarpać. Po chwili młodszy był już bardziej chętny do nauki. Gdy słońce zaczęło powoli zachodzić skierowali się w stronę domu.
Harry biegnąc zobaczył schodzącego z tarasu Mistrza Eliksirów. Podbiegł wraz z Łapą w jego strone i zaczął na niego skakać.
- Lupin! Zabierz te psy odemnie!
- Nie poznajesz ich Severusie?
- Wiem, że ten czarny to Black, ale nie wiedziałem, że kupiłeś jakiegoś. Po co ci drugi? Black ci nie starcza?
- Bo nie kupił. - Odpowiedział mu Syriusz, który zdążył się przemienić. - Młody pokaż się. - Po chwili profesor zobaczył przemianę owczarka w Harrego. Ze zdziwienia otworzył usta i tylko jego samokontrola sprawiła, że nie zemdlał, albo nie zaczął się jąkać.
- Potter! Ty jesteś animagiem?
- Nie widać? Myślałem, że jest pan spostrzegawczy. W końcu jest pan szpiegiem.
- Nie nabijaj się ze mnie Potter- Severus stwierdził, że Harry ma z mimiki coś z psa. Podobnie jak Black by w takiej sytuacji zrobił, chłopak również miał minę zbitego psa. - No już Potter już. Od kiedy jesteś animagiem?
- Ćwiczę już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno mi się to udało.
- Zamierzasz się zgłosić do ministerstwa?
- Na razie puki trwa wojna to nie. Nigdy nie wiadomo gdzie stary Voldzio i Dumby mają swoich szpiegów, a nie chce, żeby wiedzieli o mojej formie.
- Rozumiem, dosyć mądra decyzja jak na ciebie Potter.
- Ciesze się, że potrafię jeszcze pana zaskakiwać. - Odpowiedział z figlarnym uśmiechem. - Zaprowadzę cię do pokoju. Na pewno jesteś zmęczony po całym roku uczenia tych bachorów i tak dalej.
- I mówi to osoba, przez którą w ostatnim czasie miałem najwięcej roboty.
- Oj no dobrze już dobrze. Remi, może jak Severus się rozpakuje to zjedlibyśmy obiadokolacje tutaj, na tarasie?
- Od kiedy wy jesteście na ty? - Syriusz nie krył swojego zaskoczenia.
- Mniejwięcej od wtedy, kiedy poznał prawdę. - Zbliżył się do chrzestnych i konspiracyjnym szeptem powiedział. - I chyba zaczyna mnie lubić.
- Oj Potter przestań już. Nie wyobrażaj sobie za dużo.
- Przepraszam profesorze. Dobra Remi teraz chętnie usłyszę odpowiedź na moje pytanie. Jemy tutaj? Co sądzisz?
- Jestem za. Zawołałam skrzata i poproszę o przygotowanie posiłku.
- Dlaczego pytałeś o to Remusa, a nie na przykład mnie?
- Bo ty mógłbyś równie dobrze zjeść z miski dla psów postawionej na ziemi.
- Snape do cholery! Nikt cie nie pytał o zdanie.
- Dobrze już uspokójcie się. Chodź Severusie. Oprowadzę cię.
•••
- Tu jest twój pokój, a tu obok jest nasza łazienka.
- Jest jedna łazienka na cztery osoby?
- Nie, spokojnie. Są dwie. Jedna jest moich ojców, a druga moja i twoja.
- Dlaczego akurat mi, przypadł zaszczyt dzielenia z tobą łazienki Potter?
- Ponieważ Syriusz i Remus i tak często idą do niej razem. I naprawdę wolisz ich nie nakryć na pieprzeniu się.
- Punkt dla ciebie. Czy mogę się teraz rozpakować? Czy jeszcze coś chcesz mi pokazać w tym ah, zacnym domu?
- Możesz się rozpakować. Jak skończysz przyjdź do nas na taras. - Odwrócił się na pięcie i skierował w stronę schodów.
- Potter?
- Tak?
- Dziękuje. Za to, że mi zaufałeś i powiedziałeś o wszystkim. No i za to, że moge tu być. Naprawdę chce pomóc.
- Dlaczego ci tak zależy na tym, żeby mi pomóc? Mógłbyś wybrać stronę dyrektora i jego brata.
- Byłem w bardzo podobnej sytuacji do twojej w młodości. Mi nikt nie pomógł, kiedy tego potrzebowałem.
- Rozumiem Severusie. I dziękuję. - Uśmiechnął się i zszedł na dół.
- No, to będą ciekawe dwa miesiące.
•••
Po kolacji, która przebiegła w miłej atmosferze zaczeli rozmowę o przeszłości. Starsi przeprosili się nawzajem za wiele nieprzyjemnych sytuacji, które zdarzyły się między nimi. W końcu rozmowy zeszły na temat przyszłości.
- Co zamierzasz szczeniaczku zrobić jak to wszystko się skończy? Masz już pomysł co będziesz robił?
- Pewnie zostanie aurorem jak ojciec.
- Tak się składa, że nie profesorze. Chciałbym uczyć w Hogwarcie.
- Na Merlina! Czego?
- Nie wiem jakie stanowisko będzie wolne. Odpowiadała by mi posada nauczyciela Obrony przed czarną magią, transmutacji, zaklęć czy eliksirów.
- Ty eliksirów? Przecież jesteś z nich koszmarny!
- Profesorze. Chyba już panu mówiłem, że to było kłamstwo. Jestem z nich bardzo dobry. Możemy jutro coś razem uważyć i zobaczysz jak mi idzie. Co ty na to?
- Dobrze. Chętnie zobacze te twoje umiejętności.
- Harry, a którego przedmiotu najbardziej byś chciał uczyć z tych co wymieniłeś?
- Chyba Obrony przed czarną magią. Lubię się pojedynkować, walczyć, ale nie chce być aurorem. W tym zawodzie często nie wiesz czy dożyjesz jutra. Po za tym mam dosyć szaleńców, którzy chcą mnie zabić. Wolę uczyć i mieć satysfakcję z postępów uczniów.
- Dobre podejście.
- Na razie to postaram się przeżyć wojne. Potem zobaczymy co dalej.
- Szczeniaczku przeżyjesz. Po to trenujesz i chciałeś spędzić z nami wakacje, żeby więcej umieć i potrafić się obronić.
- Dzięki Remi. Ty zawsze wiesz co powiedzieć.
- Ej, a ja to pies?!
- No tak Syriuszu. Jesteś psem. W czym problem?
- Dobrze już, nie zaczynajcie kolejnej kłótni. Chodźcie może się już położyć. To był długi dzień i jesteśmy chyba już zmęczeni.
- Fakt Luniaczku. Szczególnie ty przed pełnią.
- Faktycznie Remusie! Przepraszam cię. Zapomniałem że pełnia już za chwilę. Chodźcie do łóżek już w takim razie.
- Nic się nie stało szczeniaczku. Wszystko okej.
- Chodź Remi. - Mówiąc to Syrisuz wziął narzeczonego na ręce. - Idziemy pod prysznic i spać.
- Dobranoc Lunio i Łapo!
- Dobranoc szczeniaczku! - Odpowiedzieli na raz.
- Chcesz się iść pierwszy myć Severusie?
- Nie dzięki. Możesz iść pierwszy. Tylko nie siedź tam godzinę.
- Spokojnie nie jestem Draco Malfoyem.
- Skąd wiesz ile myje się Malfoy? - Spytał zdziwiony starszy.
- Ma się swoje źródła. - Zaśmiał się. Nastepnie skierował się do drzwi, a w progu odwrócił się i mrugnął do Severusa.
•••
Harry od zawsze uwielbiał być otoczony wodą. Dlatego ucieszył się, że mieli wanne w łazience. Niestety wiedział, że starszy zabije go jeżeli będzie siedział w niej za długo, więc zrobił sobie szybką kompiel. Później umył zęby i już chciał założyć piżamę, ale okazało się, że zapomniał o niej. Stwierdził, że zawiąże sobie ręcznik na biodrach i tak po prostu pójdzie do pokoju. Pewnie i tak się na nikogo nie natknie.
Severus skierował się na korytarz słysząc, że chłopak wyszedł już z łazienki. Zdążył już zdjąć górną część ubrania i aktualnie był w samych spodniach, bo nie chciał, żeby w łazience koszula się przypadkiem zmoczyła. Myśląc, że młodszy jest już u siebie w pokoju skierował się w stronę łazienki. Nie spodziewał się jednak widoku prawie nagiego gryfona.
- Już wolna łazienka? - Wydukał zdenerwowany Severus.
- Yyy tak. Właśnie wychodzę.
- Nie nosisz piżamy?
- Zazwyczaj latem śpię bez, ale stwierdziłem, że jak mieszkamy razem to będę nosił.
- To gdzie ją masz teraz?
- W szafie. Najwyraźniej zapomniałem jej ze sobą do łazienki.
- Rozumiem. To ten no. Ja pójdę się umyć.
- No tak. To dobranoc Severusie.
- Dobranoc Harry.
Obaj szybko umkneli z korytarza. Jeden do łazienki. A drugi do pokoju. Obaj musieli usiąść na chwilę i uspokoić oddech. Żaden z nich nie sądził, że tak zareaguje na tego drugiego. Obaj tej nocy mieli dosyć przyjemne sny.
______________________________________
No to Severus w końcu dotarł do Hiszpanii. Zobaczymy co będzie się działo dalej.
Jak się podoba? Zachęcam do gwiazdek i komentarzy.
Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top