Rozdział 13
- Czy wie pani czy można zmienić dom w Hogwarcie?
- Szczerze ci powiem Harry, że nie wiem. Słyszałam, że w przeszłości miały miejsce takie przypadki, ale nie mam pojęcia jak tego dokonali. Nie można po prostu powiedzieć, że chce się zmienić dom i to wystarczy. Kilka osób już za mojej kadencji próbowało, ale im się to nie udało.
- No cóż szkoda. Pomogło by mi to w moim planie, ale jak się nie da to trudno, poradzę sobie bez tego
- Jeśli mogę wiedzieć to do czego ci to jest potrzebne? I do jakiego innego domu niż mojego chciałbyś trafić?
- Przykro mi to mówić pani profesor, ale pani dom jest najbardziej uprzedzony do innych oraz zbyt łatwo ich przekupić. I tylko pojedyncze wyjątki ślepo nie patrzą na dyrektora. Jeżeli chce wprowadzić plan, na który wpadliśmy w życie, to potrzebuje bardziej otwartych umysłów.
- Niestety zgodzę się z tobą w tej kwestii. Gryfindor mało rzeczy podważa pod rozwagę oraz samodzielnie przemyśla. I fakt, idą ślepo za dyrektorem. Jednak dalej nie wiem do jakiego domu chciałbyś się dostać.
- Do tego, w którym miałem być od początku. Tiara przydziału powiedziała, że bardzo dobrze by mi było w Slyterinie.
- Naprawdę?! – Wykrzyknęła zdziwiona. Chłopak zauważył, że przez całą rozmowę mógł czytać z twarzy jego opiekunki jak z otwartej księgi. Zazwyczaj tak nie było i ukrywała swoje emocje. Cieszył się, że mu zaufała. – Syn Pottera w Slyterinie. To byłoby ciekawe.
- Może uda mi się to jeszcze zrobić. Zobaczymy.
- Powodzenia panie Potter. Mam nadzieje, że to ci się uda i będę mogła widzieć reakcję na twarzy tego starego, manipulacyjnego kozła. – Minerwa uśmiechnęła się ironicznie do chłopaka i wyszła z Sali.
...
Wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali i czekali na pierwszaków, których miała przyprowadzić Minerwa. W końcu pojawili się i zaczął się ich przydział. Po ostatnim nazwisku gdy McGonanal chciała podnieść tiarę ta odezwała się.
- Do zjednoczenia namawiałam was często,
I aby przy stołach było zawsze gęsto.
Mieliście pokonać granice między wami,
Oraz pokazać, że nie jesteście sami.
Zaprzyjaźnić się z wrogiem jest trudno,
Lecz może się okazać, że nie będzie nudno.
Przełamcie wasze urazy,
Bo nikt nie jest bez skazy.
Strzeżcie się przed dwoma wrogami,
I przed ich ukrytymi grami.
Intencje mają nie czyste,
Choć to nie jest oczywiste.
Stańcie do walki przeciw nim razem,
Ramie w ramie jak z bratem.
Przez całą wypowiedź tiary nikt nie odważył się odezwać. Jak skończyła przemawiać popatrzyli po sobie nie rozumiejąc o co chodzi. Jedynie kilka osób na Sali zrozumiało jej przesłanie. Po chwili tiara odezwała się ponownie.
- Zanim spróbujecie mnie odnieść chciałabym powiedzieć coś jeszcze. Tym razem nie rymami jak mam to w zwyczaju. Przez ostatnie lata niestety kilka osób źle posortowałam, ale na ich prośbę lub licząc, że się zmienią. Niestety nie zrozumieli mnie najwyraźniej na swoim pierwszym roku, więc teraz pora to naprawić. Zapraszam Hermionę Grenger.
Wszyscy spojrzeli na wywołaną dziewczynę i dostrzegli strach w jej oczach. Po chwili spojrzała ona błagalnie na dyrektora, ale ten specjalnie na nią nie spojrzał, domyślając się, o co może jej chodzić.
- No panno Grenger zapraszam. – Zawołała ją McGonagal.
Hermiona wstała na drżących nogach i podeszła do stołka, a następnie usiadła na nim. Profesor nałożyła jej tiarę na głowę.
- Liczyłam, że staniesz się lepszą i mniej zachłanną osobą, ale nie udało ci się. Może dlatego, że nawet nie próbowałaś. Dlatego umieszczam cię tam, gdzie powinnaś trafić od początku skoro nie masz cech godnych Gryfindora. Revenclaw!
Grenger podniosłą się i powoli podeszła do stołu Krukonów. Każda osoba w Sali wiedziała, że dziewczyna ma ogromną wiedzę i wiele z nich dziwiło się, czemu tak się nie stało. Szepty, które powstały na sali przerwał głos tiary.
- Teraz zapraszam Ronalda Wesleya.
Uczniowie jak i nauczyciele zdziwili się jeszcze bardziej. Do jakiego domu miałby trafić Wesley? Gdy została mu założona tiara zaczęło się znowu.
- Po tobie też spodziewałam się, że się zmienisz, ale zrobiłeś to, tylko w inną stronę niż miałam nadzieje. Nic innego ci nie pozostaje jak Hufflepuff! No już, już idź tam. Przecież wiedziałeś, że tak się stanie jak się nie poprawisz. Teraz zapraszam Ginny Wesley! – Dziewczyna równie nerwowo podeszła do stołka.- No tutaj też zmiana w tą samą stronę co brat. Naprawdę jesteście tak zaślepieni?! Ciebie również zapraszam do Hufflepuffu!
Gdy dziewczyna szła na swoje miejsce znowu wzmógł się szum na Sali. Dyrektor w końcu wstał i uciszył wszystkich.
- Jak mamy już te zmiany za sobą chociaż nie wiem z jakiego powodu no to pora na kilka ogłoszeń.
- O nie Albusie! Milczałam od dawna, ale jak raz się odzywam to daj mi dokończyć. – Powiedziała tiara z urazą w głosie.
- Przepraszam cię moja droga. – Głos starca brzmiał wesoło, ale gdyby ktoś przyjrzał się jego oczom zobaczył by gniew.
- Nie mogę niestety mówić o tym co wiem, ani o tym co ma się wydarzyć, ale mogę zrobić jeszcze jedno. O ostatni prawidłowy przydział proszę Harrego Pottera! Chodź chłopczę. Wiemy oboje, że osiągniesz wiele w tej sprawie i przepraszam, że pozwalałam ci na ten błąd przez tyle lat.
- Myślę, że z tym może być mały problem, bo nikt nie widział Harrego Pottera od poprzedniego roku szkolnego. Już wtedy przed ucztą pożegnalną zaginął.
- Nie przejmuj się Albusie. Wiem, że tu jest.
W tym momencie drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się i wszedł przez nie dojrzały chłopak. Zmienił się bardzo przez te wakacje i wszyscy to zauważyli. Na raz wydarzyło się kilka rzeczy. Jego niby najlepsi przyjaciele wykrzyknęli jego imię i wstali chcąc podejść do niego. Minerwa uprzejmie skinęła głową do niego, tak samo jak delikatnie zrobił to Severus. Dyrektor natomiast zaczął celować w niego różdżką idąc w jego stronę.
- To niemożliwe. Harry Potter zaginął ponad dwa miesiące temu. Kim jesteś!
- Ja jestem Harrym Potterem. – Wypuścił trochę swojej magii na potwierdzenie swoich słów. Wszyscy popatrzyli na niego zszokowani. Nawet Severus, bo nie wiedział, że chłopak potrafił aż tak kontrolować swoją magię. Po wyjściu z szoku jego dawni przyjaciele podbiegli do niego i dziewczyny go naraz objęły. Tylko nie spodziewały się tego co miało nastąpić za chwilę.
- Nie! – Po wypowiedzeniu tych słów przez niego, Hermiona oraz Ginny zostały odepchnięte przez jego magie. Spojrzały na niego zszokowane tak jak i większość Wielkiej Sali. – Jestem gotowy na przydział.
- Zapraszam panie Potter, zapraszam. Wiedziałam, że to musi kiedyś nastąpić i cieszę się, że odbywa się to w momencie, kiedy jest już pan pogodzony z tym. – Chłopak podszedł do stołka i usiadł na nim. Opiekunka Gryfindoru nałożyła mu tiarę na głowę. – Wszystkim może się to wydać dziwne, ale to nie ze względu na cechy umieszczę pana Pottera tam gdzie zamierzam. Świetnie nadawał by się do każdego domu w Hogwarcie. Niestety przez to, co czeka nas w najbliższym czasie będzie musiał zdobyć prawdziwych przyjaciół, a nie takich co pragnął jego sławy. Stawi czoło bardzo dużym siłom i ważnym sprawom. Potrzebuje sojuszników w tej walce. Wiem, że są osoby, które do niego dołączyły wiedząc co go czeka, a są tacy, co zaprzyjaźnili się nie mając bladego pojęcia, a i tak mu pomogą. Życzę ci wytrwałości panie Potter i mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. No to teraz twój przydział. Slyterin!
Po wypowiedzeniu ostatnich słów tiara zniknęła w ogniu. Harry uśmiechnął się delikatnie, a następnie zaczął się kierować do stołu jego nowego domu. Po drodze zmienił się jego emblemat oraz kolory szaty. Z Gryfindoru na Slyterin. Stół węży zaczął bić brawa. W końcu jak obudzeni z jakiegoś letargu i nauczyciele oraz inne domy też zaczęli bić brawa. Nie obyło się jednak bez zniesmaczonych min wielu osób w Grifinforze, tak samo jak Wesley'ów w Hufflepuff oraz Hermiony Grenger w Revenclaw.
...
- No Harry, gratulujemy. Jak ci się udało to osiągnąć?
- Nic nie zrobiłem. Tiara przydziału jest naprawdę bardzo mądrym artefaktem. No i chyba mnie lubi. – Zaśmiał się cicho.
- No to masz szczęście najwyraźniej. Teraz zapraszam, bo tu jest wejście do naszego pokoju wspólnego. Hasło to 'Zmiany są potrzebne'. Hasło zmienia się co miesiąc i wymyśla je Snape. Czemu mam wrażenie, że on też zna prawdę?
- Chodźcie do środka, nie chce o tym rozmawiać na korytarzu. Jeszcze ktoś nas usłyszy i będzie problem.
Weszli do środka gdzie prefekt mówił pierwszemu rocznikowi zasady panujące w Slyterinie. Gdy usłyszeli zamknięcie drzwi wszyscy obrócili głowy w stronę wejścia.
- No no, Potter. Jak to się stało, że taka znakomitość i rycerzyk jasnej strony zawitał w naszych progach.
Harry zawahał się chwile. Wiedział, że to ten moment. Teraz może sprawić, aby mieszkańcy tego domu sprzymierzyli się z nim i poznali prawdę, albo odejdzie i stanie się wyrzutkiem. Wybór był prosty. Poszedł na środek pokoju i wszedł na stolik.
- Większość z was mnie nienawidziła, albo nadal nienawidzi. Przyznaje miałem często podobne odczucia w stosunku do was, ale to przez wrogość domów. Niedawno jednak udało mi się poznać prawdę i zmieniłem się. Draco, Pansy i Blaise znają już ją. Mogę wam również powiedzieć to, o czym mówiła tiara przydziału. O dwóch panach i o tym co ma się stać.
- Skąd ty niby to możesz wiedzieć co? – Odezwał się jakiś głos z tłumu, a za nim nastąpiły kolejne przytakujące oraz zainteresowane co ma do powiedzenia.
- Na pewno słyszeliście, że jest przepowiednia, w której jest powiedziane, że mam pokonać Czarnego Pana prawda? – Usłyszał pomruki zgadzające się z nim więc kontynuował. – Tylko to nie jest prawda. Jeżeli mam wam wszystkim powiedzieć prawdę muszę rzucić na was zaklęcie milczenia. Nie mogę w tym momencie pozwolić, żeby prawda wyszła na jaw. Jeśli ktoś tego nie chce może teraz stąd wyjść.
Poczekał chwilę, ale nikt się nie ruszył, tylko patrzyli na niego wyczekująco. Rzucił zaklęcie i zaczął opowiadać. Powiedział jak brzmi przepowiednia, o żywiołach, o chrzestnych, o tym kim naprawdę jest Voldemort no i o Dumbledorze. Powiedział, że Snape oraz McGonagal są po ich stronie. Wszyscy byli zszokowani, ale przyjęli to do siebie. Zgodzili się, aby organizować spotkania raz w tygodniu w sprawach wojny oraz Hogwartu w ich pokoju wspólnych. Wszyscy mieli dosyć tej wojny i nacisku rodziców. Kilka osób przyznało się do posiadania Mrocznego Znaku, ale każde z nich nie chciało mieć. Harry obiecał, że postara się coś wymyślić, aby mogli się ich pozbyć.
...
Kiedy w końcu rozeszli się do swoich pokoi to była prawie północ. Okazało się, że Potter będzie miał pokój razem z Malfoy'em oraz Blais'em. Rozpakował się szybko i powiedział współlokatorom, że musi iść do Snape'a porozmawiać z nim o tym co stało się dzisiaj i o kilku innych ważnych sprawach. Wiedział, że jest szansa, że zostanie u Severusa na noc, więc powiedział kolegom, że może go nie być całą noc, żeby nie wracać późno, bo nie chce być złapany. Wyciągnął pelerynę niewidkę i wcisnął ją szybko do kieszeni. Nie chciał, żeby wiedzieli, że ją ma. Jeszcze nie teraz.
Po chwili był już przed drzwiami do komnat ukochanego. Podał hasło i wszedł do środka. Zastał go siedzącego na kanapie z książką i szklanką z alkoholem w dłoniach.
- Cześć Severusie. – Starszy podniósł głowę i widząc Pottera od razu do niego podszedł i go przytulił
- Myślałem, że znacznie wcześniej się zjawisz. Martwiłem się. Moje węże nic ci nie zrobiły?- Słowa wychodziły z niego jak z procy.
- Hej Severusie spokojnie kochanie. Nie martw się, jest dobrze. Zaraz ci wszystko opowiem. Działo się dzisiaj sporo. – Uśmiechnął się do niego i usiedli razem na kanapie. Rozmawiali i pili alkohol jeszcze długo. Nagle zobaczyli kule ognia na środku salonu.
Witam Was moi drodzy! Jak rozdział? Czy macie pomysł jak może być wykorzystana moc żywiołów Harrego? Sama jeszcze nie wiem do końca więc chętnie poczytam wasze propozycję. Jak mijają wam wakacje? I czy ktoś z was idzie na koncert Harrego Stylesa, który będzie w Krakowie? Ciekawa jestem.
Buziaki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top