Rozdział 12
Reszta wakacji minęła im wyjątkowo spokojnie. Przez cały sierpień Harry trenował, odbywał praktyki oraz spędzał miło czas ze swoją rodziną.
Z Severusem czuli się coraz lepiej w swoim towarzystwie. Na szczęście udało im się ukrywać to, że są razem. Chociaż chrzestni chłopca byli parę razy bliscy przyłapania ich razem.
Jakoś w połowie sierpnia Potter i Snape przez to, że dosyć późno zasnęli, nie pojawili się na śniadaniu, które zawsze jedli we czwórkę. Syriusz zaczął się martwić i poszli z Remusem na górę do pokoju chłopca. Zapukali do drzwi, a gdy nikt im nie otworzył zaczęli nawoływać chłopaka. Zakochani w końcu się obudzili. Słysząc dobijających się chrzestnych Harrego, starszy szybko aportował się do swojego pokoju. Udało mu się to w ostatniej chwili, bo małżeństwo już otwierało drzwi i zobaczyli tylko snop światłą. Zapytali od razu chłopca co to było, ale jemu na szczęście udało się wymyślić, że to jego różdżka, którą wyjął, bo przestraszył się tym, że ktoś się dobija. Chrzestnym ciężko było w to uwierzyć, ale zostawili tą sprawę tak jak była i postanowili nie drążyć
***
- Łapo nie przejmuj się, nic mi nie będzie.
- Harry! Jak ja mam się nie przejmować. Wracasz do szkoły gdzie dyrektorem jest Albus, a jego brat jest Voldemortem. Uciekłeś od nich i udało ci się ukrywać ponad dwa miesiące. Myślę, że mogą być wściekli.
- Wow Black, ty myślisz? Co za nowość. – Harry tylko wywrócił oczami słysząc odzywkę swojego kochanka. Był już przyzwyczajony do ich kłótni.
- Cicho bądź nietoperku. Nikt ci nie dał prawa głosu.
- Uspokójcie się obaj. Syriuszu, wszystko będzie dobrze. Nie idę na swój pierwszy rok, a po za tym wiem jak z nimi postępować. Nawet jeśli dyrektor by podejrzewał, że znam prawdę to po to wymyślaliśmy tą historyjkę, żeby zgasić wszystkie jego domysły tak? Uspokój się Łapciu i zajmij się swoim mężem.
- No dobrze już dobrze, ale masz wysyłać mi sowę co tydzień gdyby się coś stało to zawsze możesz do nas zafiukać.
- Oczywiście, a ty masz pisać mi o stanie Remusa i pamiętać o wszystkich zaleceniach jakie ci dałem tak? Nie po to macie teraz w rodzinie magomedyka, żeby radzić sobie na własną rękę. Po za tym i tak się będziemy widywać co tydzień.
- Oczywiście Harry. Jeszcze jedna rzecz. Kiedyś z Jamesem, jak byliśmy jeszcze w szkole, mieliśmy dwukierunkowe lusterka. Pora, żeby to twojego ojca trafiło do ciebie. Jest to najszybszy sposób komunikacji. Jeżeli by się coś stało, albo chciałbyś po prostu pogadać mówisz Łapa i podajesz hasło. Gdy chcesz skończyć rozmowę, to podajesz hasło kończące. Czy domyślasz się jakie to mogą być hasła?
- Chyba tak. – Odrzekł chłopak z uśmiechem. Trzymając lusterko powiedział – Łapa. Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego. -Następnie zobaczył chrzestnego w swoim lusterku. – Koniec psot. – I Syriusz zniknął.
- Z Lunatykiem w ostatnim czasie opracowywaliśmy jeszcze jedną opcje. Udało nam się podłączyć jeszcze dwa lusterka. Jedno ma Remus na wszelki wypadek gdybym ja wyszedł z domu, a kolejne jest dla ciebie Snape.
- Dla mnie? Jak to?
- No cóż Snape. Przez ostatnie miesiące trochę się zżyliśmy prawda? Fakt było wiele kłótni oraz problemów, ale jesteśmy ci wdzięczni z Luniem za pomoc, którą dałeś nam oraz szczeniaczkowi w ostatnim czasie. Po mimo wszystko stałeś się częścią tej naszej rodzinki.
- Dziękuję Black. To wiele dla mnie znaczy naprawdę.
- To może pora, żebyście zaczęli mówić do siebie po imieniu? Co o tym sądzicie?
- Zobaczymy szczeniaczku, zobaczymy.
Usłyszeli kroki na schodach i po chwili w pokoju pojawił się Lupin.
- Harry, Severusie już chyba pora, żebyście wychodzili. Za pół godziny jest pociąg, a ty masz za chwile radę w szkole.
- No faktycznie Remi.
Snape uścisnął uprzejmie dłonie ze starszymi i wyszedł do przedpokoju dając Potterowi czas, na pożegnanie się z chrzestnymi.
- Łapo, Luni. Będę tęsknić za wami bardzo. Wiem, że zobaczymy się już na święta i zawsze mogę do was fiuknąć, ale naprawdę nie chce się rozstawać.
- To zostań z nami w takim razie! Możesz uczyć się w domu i zdać egzaminy w tutejszym ministerstwie! – Wykrzyknął Black
- Syriuszu wiesz dobrze, że tak nie może. Musi wrócić do szkoły, uczyć się i zdobyć właściwych przyjaciół. Wszystko tak jak rozmawialiśmy. Będzie dobrze, jak coś ma lusterko tak? – Lupin pocałował w czoło swojego ukochanego, a następnie przysunął się do chłopaka. – Harry, pamiętaj, że zawsze masz w nas wsparcie, i że cię kochamy. Dawaj znać koniecznie co u ciebie i nie daj się. – Przytulili się, a po chwili Syriusz wziął Pottera w ramiona.
- Kocham cię i baw się dobrze. Zalicz jak najwięcej osób i ciesz się życiem. No chyba, że się zakochasz to bądź wierny jak pies, którym jesteś.
- Bardzo was obu kocham. Do zobaczenia w święta!
Snape i Harry wyszli z domu i aportowali się na dworzec King's Cross. Dzięki magii bagaże mieli zmniejszone w kieszeniach, a sowa Harrego poleciała do szkoły. Stanęli w zaułku i starszy przyciągnął chłopaka do pocałunku.
- Błagam cię Harry nie pakuj się w nic. Masz przetrwać ten rok szkolny i żyć ze mną jasne?
- Jasne Severusie. Jakbym zatęsknił mogę zejść do twoich kwater?
- Oczywiście, że tak. W każdym momencie. Hasło to „Nie boje się miłości"
- Piękne hasło. Skądś zaczerpnięty cytat czy sam wymyśliłeś?
- Z takiej jednej piosenki. Nic wielkiego.
- Powiesz mi z jakiej?
- Nie, ale mogę ci zaśpiewać kawałek.
- Poproszę.
- I'm sorry If I said I need you. But I don't care, I'm not scared of love.
- Bardzo ładna piosenka, ale nie kojarzę jej niestety.
- Może kiedyś ci powiem kochanie
- Chciałbym bardzo, ale powiem ci, że idealnie do nas pasuje ten fragment.
- Też tak sądzę kochanie, ale musze już iść bo za chwile mam radę. Kocham cię Harry.
- Ja ciebie też Severusie.
Pocałowali się i trwali chwile w uścisku. Następnie starszy odsunął się, spojrzał w oczy młodszego i teleportował się z cichym pyknięciem.
Chłopiec, który przeżył spojrzał tylko tęsknie w dal i z westchnięciem ruszył w stronę peronu 9 i ¾. Założył kaptur na głowę, aby nikt go nie rozpoznał i poszedł znaleźć sobie miejsce w wagonie. Usiadł w jednym z dalszych i bardziej naciągnął kaptur na czoło. Następnie wyjął książkę z kieszeni i zajął się czytaniem.
***
Jechali już jakieś pół godziny, kiedy ktoś otworzył drzwi do przedziału. Usłyszał głosy i wchodzących ludzi. Próbował udawać, że jest zaczytany i ich nie zauważył. Po chwili ktoś szarpnął go za ramię, więc odwrócił głowę.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy. Potterek. Ty sobie zdajesz sprawę, że te twoje przygłupie przydupasy cię szukają?
- Naprawdę mnie to Malfoy nie obchodzi. Starałem się właśnie przed nimi ukryć. Po za tym lepszych obelg nie umiesz wymyślić?
Rozejrzał się po przedziale i poznał, że oprócz blondyna jest w nim jeszcze Pansy Parkinson oraz Blaise Zabini. No to jednak wcześniej przyjdzie czas na początek planu. Może to nawet lepiej pomyślał.
- Ty? Ukryć się przed nimi? Od kiedy?
- Opowiem wam wszystko, ale usiądźcie i musicie złożyć przysięgę wieczystą.
- Powariowałeś Potter? Nie złożymy ci wieczystej! Za kogo ty nas uważasz co? Stoimy po dwóch stronach tej wojny jakbyś zapomniał.
- Draco ma racje. – Przytaknął mu Blaise. – Czemu mamy ci ufać Potter?
- Może dlatego, że znam prawdę, która pomoże nam wszystkim się uwolnić z tego koszmaru?
- Zaintrygowałeś mnie Potter. Mów dalej. – W końcu ślizgoni usiedli zaciekawieni tym, co gryfon ma im do powiedzenia.
- Mogę wam powiedzieć wszystko, tylko tak jak mówiłem musicie złożyć mi przysięgę wieczystą. Nie chodzi o to, że boje się, że powiecie to innym. Tylko o to, że dyrektor albo Voldemort mogą wedrzeć wam się do umysłów i się dowiedzieć, że znamy prawdę.
- No dobrze zgadzamy się w takim razie.
Po złożeniu przysięgi Harry opowiedział im wszystko, no oczywiście oprócz jego małego romansu z profesorkiem. Zaczynając o jego dzieciństwie i tym, że miał być ślizgonem, do prawdy o zamiarach Dumbledora i samym Voldemorcie. Pozostała trójka słuchała zadziwiona, ale uwierzyli mu, gdy pokazał wspomnienia potwierdzające to wszystko.
- To jaki masz plan Potter?
- Cóż, na pewno nie dać się zabić. Po za tym myślę, że to dobry moment, żeby zacząć mówić do siebie po imieniu. Co o tym sądzisz Draco?
- Też uważam, że to dobry moment Harry.
Wszyscy podali sobie rękę i umówili się na następne spotkanie w lochach w pokoju, odkrytym przez Harrego. Następnie zajęli się rozmową na ciekawe tematy. Po jakiejś godzinie usłyszeli zbliżające się kroki na korytarzu. Harry szybko naciągnął na głowę kaptur i oparł się o szybę jakby spał. Za to Malfoy i reszta wstali, wiedząc co ich czeka. Otworzyły się drzwi, w których zobaczyli dwie rudę czupryny oraz burzę włosów Hermiony.
- Oh, zdrajcy krwi i szlama. Co tutaj robicie co? Nie powinniście siedzieć z Potterem w waszym kółeczku wzajemnej adoracji?
- Zamknij się Malfoy! Szukamy Harrego. To ostatni przedział i to niemożliwe, żeby go tu nie było.
- No to patrz jaka szkoda Wesley. Raczej nie sądzisz, żeby mały Potterek siedział z nami prawda? – Widząc zastanowienie na twarzy Rona dodał – No to teraz wyjazd stąd. Idźcie skażać powietrze swoją obecnością gdzieś indziej.
Gdy się oddalili i był pewny, że nie wrócą, w końcu Harry podniósł głowę.
- Dzięki Draco za pomoc.
- Nie ma problemu, zawsze pomagam przyjaciołom. - Odparł z uśmiechem i puścił mu oczko.
***
Po dotarciu do Hogwartu Harry narzucił na siebie pelerynę niewidkę i poszedł szukać profesor McGonagal. Gdy mu się to udało rzucił na nią zaklęcie ciszy oraz aby nie mogła się ruszyć. Następnie zabrał ją do najbliższej klasy. Zdjął z niej zaklęcie ciszy, a z siebie pelerynę niewidkę.
- Panie Potter! Co pan na Merlina wyprawia?!
Harry wiedział, że bardzo naraża się swojej ulubionej nauczycielce, ale musiał z nią porozmawiać.
- Przepraszam pani profesor, ale nie chciałem, żeby ktoś mnie widział. Gdybym podszedł po prostu do pani to ktoś by mnie zauważył i nie mógłbym z panią porozmawiać. To bardzo ważne, czy może mnie pani wysłuchać?
- Dobrze panie Potter, ale jakbyś mógł mnie uwolnić byłabym wdzięczna. I nie masz za dużo czasu po za pół godziny zaczyna się uczta.
- Wiem pani profesor. Streszczę się.
Opowiedział jej wszystko tak, jak ślizgonom kilka godzin wcześniej w pociągu. McGonagal była zszokowana, ale wysłuchała go. Chłopak pokazał jej również wspomnienia oraz pokazał list, który dostał od rodziców na urodziny. Przyznał też, że Snape jest po jego stronie, czego na razie nie zdradził ślizgonom.
- To straszne Harry, aż nie chce się w to wierzyć.
- Rozumiem panią, wiem, że to przerażające i nieprawdopodobne, ale taka jest prawda. Umie pani dobrze oklumenacje?
- Wydaje mi się, że tak.
- Rozumiem, ale czy na tyle, żeby odeprzeć atak dyrektora?
- Nie jestem pewna.- Zamyśliła się.
- Dobrze, w takim razie może umieszczę w pani głowie strażnika? Nikt się wtedy nie przedrze i będzie się pani czuła bezpieczniej.
- Dobry pomysł chłopcze. Ufam ci, więc się zgadzam.
- Dziękuje pani profesor. To dużo dla mnie znaczy, że mnie pani wysłuchała i stoi pani po mojej stronie.
- Chciałabym ci jakoś pomóc. Co mogłabym zrobić?
- No cóż. Umówiłem się z Severusem oraz chrzestnymi, że będziemy się spotykać średnio dwa razy w tygodniu w zapomnianej sali w lochach. Prawdopodobnie za niedługo Remus nie będzie przychodził tylko sam Syriusz.
- Dlaczego Lupin nie będzie przychodził?
- No tak, pani nic nie wie. Jest w ciąży z bliźniakami więc nie chcemy, żeby coś stało się jemu lub dzieciom.
- Ach rozumiem. Jak się domyślam to Black jest odpowiedzialny za jego stan prawda?
- Oczywiście. Na początku wakacji wzięli ślub i dzięki zwróceniu Syriuszowi wolności mogą być normalną rodziną.
- Cieszy mnie to bardzo w takim razie.
- Możliwe, że na te spotkania będzie też przychodzić trójka ślizgonów. To tak na początek.
- Jak to?
- Ukrywałem się pociągu przed Wesleyami oraz Grenger i znaleźli mnie Draco, Pansy i Blaise. Już wcześniej planowałem im powiedzieć całą prawdę, więc wyszło to z korzyścią dla mnie.
- Rozumiem. No dobrze Harry musimy się zbierać na ucztę. – Profesor już miała wyjść z klasy, ale chłopak zatrzymał ją jeszcze na chwilę.
- Mam jeszcze jeden problem.
- Tak? Jaki?
- Czy wie pani czy można zmienić dom w Hogwarcie?
__________________________________________________________________________
Po BARDZO długiej przerwie wracam do was. Miałam bardzo dużo na głowie przez matury, ale teraz jestem wolna i zobaczymy co z częstotliwością rozdziałów, ale postaram się pisać.
Do mojego drugiego opowiadania „Pominięty" postaram się dodać rozdział jeszcze w tym tygodniu.
Czy ktoś może wie z jakiej piosenki Severus wziął cytat jako hasło. Ciekawa jestem czy ktoś zgadnie, którą piosenkę dokładnie mi chodzi.
Chętnie czytam wszystkie wasze komentarze i dają mi bardzo dużo motywacji tak jak gwiazdki czy liczba wyświetleń, która jest w tym momencie bardzo duża i bardzo jestem wam wdzięczna.
Do następnego!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top