31
* Victor *
Usłyszałem dźwięk telefonu mojego męża. Wyszedł by odebrać. Czemu mam złe przeczucie ? Cicho poszedłem za nim.
- Rozumiem. Oczywiście. Tak. Dziękuję - usłyszałem skrawki rozmowy. Yuri rozłączył się.
- Kto dzwonił ? - spytałem
- Co ? A e nikt. Znaczy znajomy. Tak znajomy - odpowiedział wyraźnie zdenerwowany. Nie podoba mi się to. Mam złe przeczucie. Ale przecież Yuri by mnie nie okłamał. Prawda ?
- Przepraszam - usłyszałem po chwili
- Za co ? - coraz bardziej zmartwiony spytałem.
Yuri już nic nie powiedział tyko mnie przytulił. Naprawdę mam złe przeczucia. Mój mąż puścił mnie i zszedł na dół.
Po chwili poczułem obciążenie na moich plecach.
- Tatusiu Victorze, babcia woła na śniadanie. - wziąłem Yume normalnie na ręce i zszedłem na dół. Na stole stało jedzenie.
Yume podbiegła do Yuriego i usiadła mu na kolanach. Wziąłem się za jedzenie. Jednak widziałem, że Yuriemu jakoś niemrawo idzie. Był zamyślony, jakby nieobecny. Musi mi powiedzieć. Przecież jak zacznę tworzyć jakieś chore scenariusze, to będzie źle.
- Tatusiu Victorze pójdziesz dziś ze mną na plac zabaw ? - spytała Yume.
- Z miłą chęcią. Yuri idziesz z nami? - spytałem męża w trakcie odpowiedzi
- Nie mogę, mam spotkanie- odpowiedział spokojnie.
- W takim razie idziemy sami - powiedziałem do córki. Mała nie marudząc pociągnęła mnie w stronę placu zabaw.
* Yuri *
Kiedy tylko mój mąż opuścił dom udałem się w miejsce spotkania. Już czekał na mnie ten człowiek.
- Widzę, że faktycznie się namyśliłeś Yuri.
- Tak. Ale czy mógł by Pan mi powiedzieć chociaż jak ma na imię ?- spytałem
- Arashi*- odpowiedział spokojnie. - a teraz do rzeczy. Jeśli będę coś wiedział od razu cie poinformuje. Do tego czasu nic nikomu nie mów. Nie chcesz chyba wywołać zbyt wielkiej paniki. Prawda ? - kontynuował swój monolog.
- Oczywiście. dziękuję. - odpowiedziałem. Po ustaleniu reszty rozeszliśmy się w swoich kierunkach. Szedłem spokojnie. Nie chciałem jeszcze wracać. Przechadzałem się alejkami drzew. Myślałem nad tym co jeszcze mógł bym zrobić żeby ich chronić. Mógł bym powiedzieć Victorowi prawda? Nie ta opcja odpadała. Postanowiłem pójść na plac zabaw, gdzie Yume bawiła się z moim mężem. Kiedy na niego patrze mam tyle obrazów przed oczami. Nie chcę go stracić. Chcę go chronić. Yume szybko mnie zauważyła. Wzięła Victora za rękę i pociągnęła w moją stronę.
- Zmieniliśmy zdanie ? - spytał mój mąż dochodząc do mnie.
- Tak. Chyba tak - powiedziałem.
Victor został pociągnięty za rękaw koszuli przez córkę.
- Co się stało ? - spytał się małej.
- Możemy wracać do domu. Zimno się robi - odpowiedziała mu dziewczynka wyciągając rączki do góry. Victor wziął ją na barana i w dobrych nastrojach całą trójką wróciliśmy do domu.
Jednak osoba, która tam na nas czekała, całkowicie zepsuła rodzinny klimat.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Arashi- z jap. burza
Mam nadzieje, że się podobało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top