19
* Yuri *
- Chcesz mi o tym powiedzieć w domu - spytał mnie Victor. Widziałem w jego oczach zmartwienie. Wiem, że muszę mu powiedzieć, ale naprawdę nie chce tego robić. Kocham go i nie chce go martwić.
- Victor zrobię nam herbatę - zaproponowałem. Chłopak chyba wiedział, że nie może naciskać. Po chwili siedzieliśmy na łóżku.
- Yuri proszę. Martę się. - wiedziałem o tym. Było to widać w jego oczach. Ale bylem już bardzo zmęczony. Naprawdę się boje. Co jeśli Victor będzie zły ? Wiem to nie moja wina, ale się boje.
- Victor, naprawdę muszę ci mówić ? - spytałem mimo iż odpowiedź była jasna.
- Musisz, ale widzę, że jesteś zmęczony. Tyle czasu czekałem, że jedna noc mnie nie zbawi. - powiedział. Szczerze bardzo mnie ucieszyła jego wyrozumiałość. Położyłem głowę na poduszce, ale Victor chyba miał inne plany.
- A może byśmy się tak najpierw umyli albo chociaż przebrali. - zaproponował. W sumie pasowało by. Po wykonaniu wcześniej wspomnianych czynności, położyliśmy się do łóżka. Niestety wstaliśmy dość późno.
- Victor wiesz, że musimy się pakować - za trzy godziny mamy samolot do Petersburga.
- A miałem nadzieję, że zdążysz mi to powiedzieć rano. - żalił się. Chyba lepiej mu nie mówić, że specjalnie nie nastawiłem budzika. Wiem będzie zły, ale wolę mu wszystko powiedzieć na spokojnie. Choć wątpię, aby to się udało. Tego nie da się powiedzieć na spokojnie, mam tylko nadzieje, że nie zatne się w połowie i że Victor nie zrozumie tego opacznie.
*Victor *
Wzięliśmy nasze walizki, oddaliśmy kluczyki w recepcji i pojechaliśmy na lotnisko. Dosłownie cudem nie spóźniliśmy się na samolot. Teraz czeka nas parę ładnych godzin lotu z Lądynu do Petersburgu. Szczerze nigdy wcześniej, aż tak się nie nudziłem. Parę ładnych godzin siedzenia i podziwiania swoich butów. Skończyło się na tym, że co chwilę je rozwiązywałem i wiązałem. Jedno słowo NUDA.....
W końcu samolot wylądował. Potem już tylko Taxówką do mojego domu. Oczywiście nie obyło by się bez powitania przez Mamę i Makkichina. Potem standardowo obiad składający się z zupy i drugiego dania. A potem jeszcze opowiadanie jak było na zawodach. Nie obyło się też bez pytania czemu nie wygrałem. Ale ja już byłem w innym świecie. Zaczołem się coraz bardziej denerwować przed rozmową z Yurim. Kiedy moja mama postanowiła w końcu dać nam spokój, wdrożyłem swój plan w życie. Najpierw wypiliśmy herbatę. Potem długa i odprężająca kąpiel po podróży.
- Yuri zaraz do ciebie dołączę idź już na górę. - poprosiłem. Mój miś bez dyskusji poszedł w wyznaczonym przez mnie kierunku. Już po chwili dołączyłem do niego. Wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Dobrze Yuri teraz już się nie wywiniesz od powodzenia mi prawdy. - stwierdziłem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
W następnej części dowiecie się prawdy. Rozdział trochę wcześniej niż planowałam, ale mam nadzieje, że nie jest to problem. Chciałam jeszcze dodać, że nie wiem czy w tym tygodniu rozdziały będą co dzień, postaram się.
Mam nadzieje, że się podobało i dziękuję za komentarze. :-D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top