XVI - To oznacza wojnę.

W tym samym czasie, w Tunezji, czterej pozostali przy życiu przyjaciele Zardonica przebywali nadal w opuszczonej siedzibie Hexcen Company. Na razie nie robili nic sensownego, wszakże czekali na wiadomość od wynajętego hakera. Ewentualnie uznali, że po dwóch dniach, jeżeli się nie odezwie, to spróbują do niego zadzwonić. Teraz jednak, jako iż nie mieli przy sobie za wielu rzeczy, którymi mogli się zająć, trochę rozmawiali ze sobą na różne tematy, starając się pomijać temat morderstwa ich znajomych, mimo iż nie przychodziło im to z łatwością, wszakże od śmierci ich przyjaciół minęło jeszcze za mało czasu oraz po prostu siedzieli w ciszy i starali się czymś zająć. Sprowadzało się to do robienia czegokolwiek na ich telefonach, bowiem właściwie z rzeczy do roboty tylko je mieli.

– Ej, słuchajcie. – zaczęła w pewnym momencie ciszy Nadieżda, unosząc wzrok znad ekranu swego telefonu – A jak już uwolnimy Zardonica – mówiła, kiedy jej znajomi spojrzeli w jej kierunku – to jak powiemy mu dlaczego została nas tylko czwórka? – spytała, zginając nogi.

– O cholera. – powiedział Grigorij, chowając telefon – O tym nie pomyślałem. – dodał, na chwilę spuszczając wzrok.

– Cóż – zaczął Patryk, kiedy Grigorij, Nadieżda i Alice odwrócili wzrok w jego stronę – będzie trzeba powiedzieć mu to prosto z mostu. – odparł, jedną ręką opierając się o podłogę, na której siedział – Koniec końców i tak by się dowiedział, więc lepiej aby poznał prawdę wcześniej niż później. – zakończył, gdy Nadieżda wyprostowała nogi.

– Tylko kto z nas to zrobi? – spytała Alice, nieco obracając się w prawo i lewo na krześle, na którym siedziała – Najlepiej aby zrobił to ktoś, kto umie przekazywać takie informacje ze stoickim spokojem. – stwierdziła, zginając lewy łokieć oraz tą samą dłoń.

– W takim razie najlepiej nadaje się Grigorij. – odparła Nadieżda, wskazując w jego kierunku.

– Ja? – spytał ze zdziwieniem, chowając telefon do kieszeni – Dlaczego ja? – zadał kolejne pytanie, ogarniając swych przyjaciół wzrokiem.

– Bowiem jako jedyny z nas umiesz w takich sytuacjach zachować stoicki spokój, co już nie raz udowodniłeś. - wyjaśnił Patryk, wstając i prawą nogę opierając o ścianę – A w końcu Zardonic powinien oprócz tego, że dowiedzieć się o tym jak najszybciej się da – wyjaśnił, nieco zginając lewą nogę – to jeszcze wypadałoby aby ktoś mu to spokojnie przekazał. – zakończył, lewą dłonią opierając się o ścianę.

Z tym akurat Grigorij nie miał co dyskutować, bowiem Patryk miał rację i Grigorij to wiedział. W końcu on jedyny, mimo iż oczywiście, że śmierć większej części jego przyjaciół go uderzyła, to przeżywał żałobę wewnętrznie i nie ujawniał swych emocji. Dlatego też, od razu odpowiedział:

– Faktycznie, masz rację. – rzekł, chowając ręce do kieszeni – Tylko najpierw musimy go uratować, to oczywiste. – stwierdził fakt, kiedy Patryk wyprostował prawą nogę.

– Mam nadzieję, że Jürgen jednak przeżyje. – zaczęła z niepewnością w głosie Alice, splatając ręce przed sobą.

– Dowiemy się za dwa dni. – odpowiedziała Nadieżda, zginając nogi w prawo i kładąc je na podłodze – Może zdążył jakimś cudem uciec. – dodała, na moment spuszczając wzrok.

– Cholera, co jest nie tak z Edwardem? – spytał Grigorij, zakładając ramię na ramię – Czemu on tak ostatnio wszystkich morduje? – spytał, ogarniając swych przyjaciół wzrokiem.

– Zapewne uznaje, że przeszkadzamy mu w jego celu. – wywnioskował Patryk, prostując lewą nogę – Bowiem w innym wypadku nie ma powodu aby się nas czepnąć. – dodał, odsuwając się nieco od ściany i splatając dłonie za plecami.

– Boję się – zaczęła Alice, na chwilę odwracając się w kierunku drzwi, gdyż miała wrażenie, że ktoś wszedł do pomieszczenia – że już zaczął realizację swego planu. – dodała, prostując ręce.

– Po nim można się wszystkiego spodziewać. – stwierdził Grigorij, po czym westchnął i na kilka sekund spuścił wzrok – Ech...Mamy dwa dni, nie myślmy o tym na razie. – powiedział, unosząc wzrok – Może się gdzieś przejdziemy aby o tym wszystkim chociaż na jakiś czas zapomnieć? – zaproponował, unosząc ręce do połowy i zginając je na boki.

– W sumie, czemu nie. – powiedział Patryk, podchodząc nieco bliżej – Niektórzy z nas od dawna się stąd nie ruszali. – zauważył, patrząc po swych przyjaciołach.

Po tej rozmowie, od razu zebrali się i ruszyli do wyjścia na powierzchnię.


Dzisiejszy dzień, co stanowiło odskocznię w Tunezji i to o tej porze roku, okazał się chłodniejszy niż zwykle. Zdziwiło to przyjaciół Federica, bowiem w Tunezji latem za dnia panowały upały, właściwie nie widywało się chłodnych dni. No, ale raz na jakiś czas anomalia pogodowa mogła zdarzyć się wszędzie, dlatego postanowili nie przejmować się pogodą i po prostu ruszyć przed siebie. Uznali, że pospacerują z dwie, maksymalnie trzy godziny i wrócą do swego tunezyjskiego domu. W czasie spaceru, rozmawiali na różne tematy, które czasem mimowolnie schodziły na wiadomo jaki, ale tak starali się nie myśleć na temat minionych wydarzeń oraz tego, co jeszcze mogło się stać. Oprócz tego, czego dawno nie mieli okazji robić, raz na jakiś czas pomagali różnym osobom w potrzebie.


Przez około półtorej godziny spacerowało im się normalnie i bezproblemowo. Od pewnego momentu nawet zaczęli mniej myśleć o minionych wydarzeniach oraz o tym, co mogła przynieść im przyszłość. Jednak, po tym czasie, nagle zauważyli, że w jednym momencie niebo pociemniało, jakby nastał wieczór. Oprócz tego, z nieba zaczął padać mocny deszcz, przez który ledwo co dało się dostrzec, a gdzieś w oddali dało się dostrzec błyskawice. Widząc to, na początku nie wiedzieli, co się działo, ale w pewnym momencie dostrzegli, że przed nich przeteleportował się Edward.


Widząc go, Grigorij odruchowo wyciągnął przed siebie swój pistolet. Widząc to, szef Hexcen Company powiedział:

– Możesz opuścić tę broń, nie przyszedłem tutaj walczyć.

– Wiesz, jakoś ci w tym momencie nie wierzę. – powiedział podejrzliwym głosem Grigorij, nadal nie opuszczając broni – Nie po tym, co ostatnio zrobiłeś. – dodał, kładąc palce na spuście.

– Przecież powinieneś wiedzieć, że nie kłamię. – stwierdził Edward, kiedy jego oczy zabłysły mocniejszym, żółtym światłem, co po chwili nieco zmniejszyło intensywność padającego deszczu – W każdym razie, chciałem wam tylko powiedzieć – zaczął, kiedy jego oczy przestały świecić mocniejszym, żółtym światłem – że nawet jakby, to nie opłaca wam się w ogóle wracać do Europy, jeżeli chcecie jeszcze żyć. – dodał, co trochę zdziwiło przyjaciół Zardonica, bowiem zwykle Edward mówił aby nie wracali do Pragi i nie próbowali uwolnić Federica.

– Do Europy? – spytał ze zdziwieniem Patryk, postępując krok w przód – Zwykle mówiłeś abyśmy nie wracali konkretnie do Pragi – kontynuował, kiedy szef Hexcen Company szyderczo uśmiechnął się – ale o innych europejskich krajach nic nie mówiłeś. – stwierdził zdziwiony, opierając prawą rękę o biodro.

– Bowiem zamierzam realizować mój wielki plan podboju świata. – odpowiedział Edward, najszczerzej jak się dało – Uwierzcie, nie chcielibyście być w Europie, gdy będę zaczynał. – kontynuował, co dało trochę podejrzeń czterem przyjaciołom Zardonica, ale nie mieli pomysłu, jak dokładniej szef Hexcen Company planował osiągnąć swe marzenie.

– Wiesz, nie sądzę, że nawet uda ci się to zacząć. – powiedział Grigorij, nieco przechylając głowę w lewą stronę – Naprawdę jestem przekonany, że Zardonic prędzej czy później – mówił, kiedy Edward ponownie szyderczo uśmiechnął się – wyrwie się spod twojej kontroli i uniemożliwi ci to. – zakończył, postępując krok w przód i nadal celując w kierunku swego przeciwnika pistoletem.

– Oj, Grigorij, Grigorij. – zaczął szef Hexcen Company ze słyszalnym współczuciem w głosie – Jak ty mało rozumiesz. – mówił, gdy Grigorij wyprostował głowę i patrzył w kierunku Edwarda z wyraźnym zmieszaniem w oczach – Nie uwolni się, bowiem aby to zrobić, musiałby zabić albo siebie, albo mnie. – kontynuował, krzyżując nogi oraz nieco zginając prawy łokieć oraz dłoń – A ja nie zamierzam ani pozbywać się mojej jedynej szansy na zwycięstwo, ani umrzeć, w końcu mam jeszcze dużo życia przed sobą. – zakończył, opuszczając rękę i stając prosto.

Przyjaciele Federica nie wiedzieli, co o tym wszystkim myśleć. Nie zamierzali zostawiać swych dwóch przyjaciół na pastwę losu, ale jednocześnie obawiali się, że faktycznie nie istniała żadna inna możliwość uwolnienia Zardonica. Nie wiedzieli czy potrafiliby tak po prostu zabić szefa Hexcen Company, wszakże nie zostali jeszcze postawieni przed przymusem zabicia go aby uratować Federica. Może Grigorij umiałby to zrobić, tego nie wiedzieli na pewno.


No, ale po kilku chwilach, Edward szyderczo uśmiechnął się, po czym, cofając się, rzekł:

– Dobrze wam radzę, nie wracajcie do Europy. – mówił, kiedy jego oczy zabłysły mocniejszym, żółtym światłem – Nie zdążycie dotrzeć do Pragi, a już zginiecie. – dodał, po czym przeteleportował się do głównej siedziby swej korporacji.

Kiedy natomiast przyjaciele Zardonica zostali sami i, kiedy Grigorij opuścił broń, pogoda wróciła do normalności. Przy okazji udowodniło to, że fakt, iż dzisiejszy dzień w Tunezji znacznie różnił się pod względem pogodowym od przeciętnego dnia nie zostało wywołane przez szefa Hexcen Company, a po prostu tak się złożyło.


W tym samym czasie, w praskiej siedzibie firmy Edwarda, Federico skończył już mobilizację wojsk potrzebnych Edwardowi do wywołania trzeciej wojny światowej oraz sprawdził czy odpowiednie pociągi z materiałami do budowy poszczególnych broni przyjechały. Obecnie Alexander kazał mu pójść do Centrum Bezpieczeństwa aby powiedzieć Siergiejowi, że Edward kazał mu wysłać zdalnie z siedziby korporacji znajdującej się w Bratysławie dwie głowice jądrowe w kierunku Moskwy. Co prawda przyjaciel Edwarda sam zamierzał o tym powiedzieć Siergiejowi przez telefon, ale wiedząc, że Siergiej wręcz wielbił Federica uznał, że nie zabierze mu tej radości spotkania na kilka chwil swego idola. W każdym razie, Zardonic co prawda zdziwił się wyborem stolicy Rosji jako miejscem rozpoczęcia wojny, wszakże Federico planował aby szef Hexcen Company nawiązał sojusz między innymi z Rosją, ale Alexander zapewnił, że to właśnie część planu. Co prawda Zardonic nie wiedział, jak chcieli nawiązać sojusz poprzez zbombardowanie stolicy Rosji, no ale uznał, że przecież Edward i Alexander wiedzieli co robili. W każdym razie, kiedy przeteleportował się do odpowiedniego miejsca, ujrzał że w tymże pomieszczeniu przebywało obecnie dziesięć osób.

– Który z was to Siergiej? – spytał po chwili, gdyż na dźwięk teleportacji nikt z obecnych tu pracowników nie zareagował, wszakże przyzwyczaili się, że ich szef czasem w ten sposób tak tutaj przybywał.

Słysząc jego głos, kilku pracowników wskazało w kierunku odpowiedniego mężczyzny, który słysząc podejrzanie znajomy głos, odwrócił się. Widząc swego idola, nie krył zdziwienia, nigdy nie podejrzewał, że Federico kiedykolwiek zacznie pracować dla Hexcen Company. Dlatego też, widząc go, od razu, wstając, spytał ze zdziwieniem:

– Zardonic? – spytał zszokowanym głosem, podchodząc nieco bliżej i lekko przechylając głowę w prawą stronę – To ty tutaj pracujesz? – zapytał, przystając.

– Robię to, co wydaje się słuszne. – odpowiedział, po czym rozejrzał się – W każdym razie – mówił, zwracając wzrok w kierunku Siergieja – Edward każe abyś wysłał zdalnie z siedziby Hexcen znajdującej się w Bratysławie dwie niewielkie głowice jądrowe w kierunku Białego Domu w Moskwie. – wyjaśnił, nieco zginając prawą nogę.

– Po cholerę? – spytał zdziwionym głosem, nie bardzo rozumiejąc sens tego niecodziennego polecenia – Zwykle Edward nie kazał nam bombardować losowych miast. – rzekł, krzyżując nogi.

– Po prostu chce zacząć realizować swój cel. – wyjaśnił Federico, prostując prawą nogę – I najwidoczniej uznał, że zbombardowanie losowego miasta to dobry plan na rozpoczęcie trzeciej wojny światowej. – dodał, kiedy Siergiej spojrzał w jego kierunku z przerażeniem.

– Trzeciej wojny światowej?! – spytał z zszokowaniem.

– A jak inaczej wyobrażasz sobie zrealizowanie celu Edwarda? – spytał Zardonic, nieco zginając ręce.

– Czekaj, zadzwonię lepiej do Edwarda i się upewnię. – odparł Siergiej, po czym wyjął telefon, odwrócił się i nieco odszedł.

Przez kilka chwil, kiedy przyłożył telefon do ucha, dało się słyszeć tylko ciszę. Jednak, w pewnym momencie, Federico usłyszał, że szef Hexcen Company coś przez owy telefon mówił, jednak nie zrozumiał co.

– Szefie, jest sprawa. – rzekł po chwili Siergiej, chowając lewą rękę do kieszeni.

Po tym stwierdzeniu, Edward znowu coś powiedział, jednak Zardonic nadal nie miał szans usłyszeć, co.

– Bowiem nie wiem czy wiesz, ale Zardonic tu przyszedł i powiedział, że kazałeś – mówił, wyjmując rękę z kieszeni – zbombardować Moskwę wysyłając głowice jądrowe z siedziby w Bratysławie. – wyjaśnił Siergiej, zginając lewy łokieć oraz dłoń i przy okazji odwracając się w kierunku monitorów – I wiesz, nie jestem pew--- – zaczął, jednak szef Hexcen Company nie dał mu dokończyć, gdyż powiedział coś, ale Federico nie miał szans usłyszeć dokładniej tego, co mówił.

– Nie no, OK, nie kwestionuję twoich decyzji, wolałem się upewnić. – odpowiedział, ponownie odwracając się w kierunku drugiego końca pomieszczenia.

Po tym zdaniu, Zardonic usłyszał, że Edward coś jeszcze krótko powiedział, po czym połączenie zakończyło się.


Kiedy to nastąpiło, Siergiej, chowając telefon, westchnął i, odwracając się w kierunku Federica, rzekł:

– Faktycznie, miałeś rację.

– Mówiłem? – odparł, odwracając się – Bez rozkazu Edwarda bym tu nie przyszedł. – dodał, chcąc przeteleportować się do siedziby firmy.

– Wolałem jednak mieć pewność. – stwierdził Siergiej, cofając się w kierunku komputerów – A, Zardonic, jeszcze jedno. – odparł, nim Federico zdążył się przeteleportować.

Kiedy natomiast Zardonic odwrócił się, ujrzał że Siergiej wyciągnął w jego kierunku otwartą okładkę notesu, w którym trzymał między innymi te najważniejsze kody, bez których nie dało się wysłać nigdzie żadnego pocisku oraz pióro, którym najbardziej lubił pisać, po czym uśmiechnął się i spytał:

– Mogę prosić o autograf?

Po tym pytaniu, Federico również uśmiechnął się, a jako iż dzisiaj nie miał założonej maski, to wyjątkowo dało się to dostrzec, po czym odpowiedział:

– Jasne

A następnie wziął pióro i podpisał się w odpowiednim miejscu. Kiedy natomiast zrobił to i oddał Siergiejowi pióro, ten, widocznie szczęśliwszy, odpowiedział:

– Dzięki!

Po czym, szczęśliwszy niż do tej pory, zasiadł przed jednym z komputerów i zabrał się do pracy. Zardonic natomiast, odwrócił się i przeteleportował do budynku korporacji chcąc powiedzieć, że pociski zostaną wysłane.


***
Minęło około półtorej dnia. Trzecia wojna światowa rozpoczynała się w najlepsze. Na razie nie doszło jeszcze do jakichś większych walk w terenie, ale stanowiło to kwestię czasu. Wszystko zaczęło się od wysłania głowic jądrowych z bratysławskiej siedziby Hexcen Company w kierunku Białego Domu w Moskwie i wykrycie owych pocisków przez rosyjskie radary. Po wykryciu tego, rosyjski rząd szybko zadecydował o wysłaniu głowic jądrowych do zniszczenia dwóch nadchodzących z Bratysławy oraz dwóch w kierunku stolicy Słowacji w odwecie. Jednak, jako iż Słowacja nie posiadała broni jądrowej, którą mogła pozbyć się zagrożenia, ale należała do NATO, rząd słowacki zwrócił się z tą sprawą po pomoc do rządu Stanów Zjednoczonych. Niestety, na niewiele się to zdało, bowiem rosyjskie bomby atomowe i tak zdążyły uderzyć w Bratysławę, co zmiotło z powierzchni Ziemi prawie całą stolicę Słowacji. I tak, w ten nieskomplikowany sposób, Edward osiągnął swój cel i rozpoczął trzecią wojnę światową pomiędzy państwami należącymi do NATO oraz Rosją, która przy okazji zaczęła szukać krajów, które mogłyby wejść w sojusz z Rosją, bowiem mimo tego, iż wojsko rosyjskie jest ogromne, to jednak warto mieć sojuszników.


Z kolei, w praskiej siedzibie Hexcen Company, Edward uznał, że najlepszy sposób to działanie w tej wojnie na korzyść Rosji, to może zdobędzie ich zaufanie. Na razie, jako iż nie szykowała się jeszcze żadna walka w terenie, a przynajmniej szef Hexcen Company nic o tym nie wiedział, cały czas monitorował sytuację na świecie aby w odpowiednim momencie przyłączyć do walki swoje wojska. Oprócz tego, dzięki Vladimírowi, dowiedział się, że wojska NATO planowały zaatakować Petersburg i, uznając że to dobra okazja do rozpoczęcia pomagania wojskom rosyjskim, poinformował o tym rząd rosyjski, przy okazji jako dowód pokazując między innymi mapy z trasami, którymi armie krajów należących do NATO zamierzały dotrzeć do owego miasta. Co prawda szef Hexcen Company nie miał stuprocentowej pewności czy mu uwierzono, ale uznał, że przekona się niedługo.


Aż w którymś momencie monitorowania sytuacji w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji, gdyż na razie nie wyglądało na to, że konflikt dotrze do Afryki czy Ameryki Południowej, Edward dostrzegł, że wojska krajów należących do paktu północnoatlantyckiego planowały wyruszenie z Berlina właśnie na Petersburg. Szef Hexcen Company wiedział co prawda, że miały wyruszyć z Niemiec, ale dopiero teraz miał szansę poznać dokładniejsze miejsce, z którego wojska miały ruszyć. Obecnie przebywały jednak nie w Berlinie, a w Ramstein Air Base, gdzie planowano ostatnie szczegóły ataku na Petersburg. Widząc to, Edward uznał, że to świetna okazja do pokazania, że Hexcen Company faktycznie stało po stronie Rosji oraz na razie znanych państw sojuszniczych czyli Chin, Arabii Saudyjskiej i Finlandii.


Po zauważeniu tego, odwrócił się on w kierunku Alexandra, który robił coś przy centrali CASS i rzekł:

– Zawołaj tu Zardonica.

– OK – odpowiedział krótko Alexander, po czym udał się w kierunku klatki schodowej i ruszył w miejsce, w którym ostatnio widział Federica.

Edward natomiast, nadal monitorował sytuację na świecie aby mieć pewność, że zdąży dołączyć do wojsk rosyjskich, chińskich, arabskich i finlandzkich. Trochę musiał poczekać na przybycie Federica, którego zamierzał wysłać jako dowódcę wojsk Hexcen Company. Jednak, w pewnym momencie, usłyszał charakterystyczny dźwięk teleportacji. Słysząc to, uniósł wzrok znad ekranu laptopa i, kiedy zauważył Zardonica, ten rzekł:

– Wzywałeś mnie.

– Tak – potwierdził szef Hexcen Company, wstając od biurka – Otóż, uznałem że to idealny moment aby oficjalnie przyłączyć się do wojny po stronie Rosji. – rzekł, splatając ręce za plecami i omijając biurko – Weź moją armię i razem z nią udaj się do Ramstein Air Base. – mówił, podchodząc nieco bliżej Federica – Tam bowiem, wojska krajów należących do NATO opracowują ostateczne szczegóły ataku na Petersburg. – wyjaśnił, prostując ręce i sięgając do kieszeni.

– No OK, tylko przydałaby mi się jakaś broń. – stwierdził Zardonic, zginając nieco prawą rękę.

– Mam w planach abyś pilotował jeden z helikopterów bojowych. – wyjaśnił Edward, wyjmując z kieszeni kluczyki – Jest on zaopatrzony w kilka różnorakich typów działek – tłumaczył, wyciągając przedmiot w kierunku Federica – to powinno ci w zupełności wystarczyć. – wyjaśnił, gdy Zardonic niepewnie wziął kluczyki – Jeżeli jednak z jakiegoś powodu będziesz musiał walczyć poza helikopterem – kontynuował, sięgając ponownie do kieszeni – to naciśnij przycisk znajdujący się pośrodku tego nadajnika. – wyjaśnił, wyjmując owy z kieszeni i podając Federicowi – Każdy helikopter wojskowy zawiera kilka ukrytych broni na wszelki wypadek. – dodał, kiedy Zardonic brał przedmiot.

– Tylko, że ja nie umiem prowadzić helikoptera. – zauważył Federico, chowając nadajnik do kieszeni – Nigdy nie prowadziłem takiego pojazdu. – dodał, kiedy szef Hexcen Company tajemniczo uśmiechnął się.

– Uwierz mi, umiesz. – rzekł, kiedy Zardonic spojrzał w kierunku Edwarda ze zdziwieniem i niepewnością w oczach – Po prostu zaufaj mi. – stwierdził, lewą ręką opierając się o biurko.

– Ale jesteś pewien? – spytał, nadal z niepewnością w głosie, Federico, mając pewność, że nigdy w życiu nie prowadził helikoptera.

– Jeżeli wiedziałbym, że rzeczywiście nie umiesz prowadzić takich pojazdów – rzekł, stając prosto – nie kazałbym ci nim lecieć, to chyba logiczne. – dodał, splatając ręce za plecami – A teraz, do roboty. – kazał, prostując ręce i odwracając się w kierunku biurka.

Po tej rozmowie, Zardonic uznał, że szef Hexcen Company faktycznie musiał mieć rację, bowiem jaki miał cel w ewentualnym doprowadzeniu do śmierci Federico? No właśnie, żaden, dlatego po uświadomieniu sobie tego, Zardonic przeteleportował się do hangaru, w którym stały helikoptery i samoloty różnego typu.


W tym samym momencie, w nieobjętej narastającym konfliktem Afryce, a dokładniej w Tunezji, przyjaciele Federica nie wiedzieli jeszcze o tym, co zaczynało dziać się w, na razie, Europie. Obecnie, przebywali oni w opuszczonej siedzibie Hexcen Company i, mimo iż minęło dopiero półtorej dnia, właśnie skończyli dwudziestą próbę dodzwonienia się do Jürgena, który w ogóle nie odbierał. Ba, gdyby tylko nie odbierał, przy każdej próbie zadzwonienia uruchamiała się automatyczna sekretarka, co oznaczało, że jego telefon został albo wyłączony, albo zniszczony. Oznaczało to, że najwidoczniej Edward faktycznie doprowadził do śmierci hakera, bowiem w innym razie powinien odebrać. Po uświadomieniu sobie tego, Nadieżda, Grigorij, Patryk i Alice nie wiedzieli już, co mieli robić. Tak, ich cel pozostawał niezmieniony, ale teraz mieli utrudnione zrealizowanie go.


Na razie siedzieli w tym samym pomieszczeniu co zwykle i szukali w ciszy ewentualnych pomysłów, które mogły umożliwić im dostanie się do głównej siedziby Hexcen Company bez narażenia się na śmierć. Nadieżda siedziała przed komputerem i starała się wyszukać kolejnego hakera, który również umiał włamać się do takich komputerów jak CASS oraz przy okazji brał za swe usługi przyzwoitą sumę pieniędzy, Grigorij stał oparty o ścianę niedaleko niej i, wpatrzony w sufit, rozmyślał na temat tego, jak mogli się tam włamać, Patryk chodził to w jedną, to w drugą stronę, zastanawiając się nad tym samym, a Alice siedziała na jednym z krzeseł ze spuszczonym wzrokiem, wiadomo na jaki temat rozmyślając. Przez jakiś czas, panowała cisza i spokój, jedyne co dało się usłyszeć, to kroki Patryka oraz stukanie Nadieżdy w klawiaturę.


Jednak, ten spokój przerwał dźwięk powiadomienia z aplikacji "Wiadomości" Microsoftu, która została zainstalowana właściwie na wszystkich komputerach należących do korporacji Edwarda. Nadieżda normalnie powinna to zignorować, mimo iż nagłówek brzmiał "PILNE!", bowiem owe wiadomości w rzeczywistości rzadko okazywały się faktycznie pilne*, ale to, co przykuło jej uwagę, to fakt, że artykuł dotyczył niedawnego ataku nuklearnego na Bratysławę ze strony Rosji. Widząc to, z przerażeniem w głosie, przy okazji włączając ową wiadomość, rzekła:

– O kurwa...

– Co się stało? – spytał Grigorij, opuszczając wzrok.

– Sami zobaczcie... – odparła, nadal z przerażeniem w głosie.

Po tych słowach, Grigorij, Patryk i Alice podeszli bliżej komputera, po czym spojrzeli na monitor. Kiedy to zrobili, zamarli.


Artykuł informował o tym, że dwie rosyjskie bomby atomowe zostały niedawno wysłane do zbombardowania stolicy Słowacji w odwecie za wysłanie z Bratysławy dwóch głowic nuklearnych w kierunku Białego Domu w Moskwie. Bomby wysłane przez rosyjskie władze faktycznie trafiły w stolicę Słowacji, prawie w całości niszcząc ją oraz zabijając od razu po wybuchu wielu ludzi. Nie wiadomo jednak, przynajmniej na chwilę obecną, jak z Bratysławy zostały wysłane bomby atomowe, skoro ten kraj takowych nie posiadał. W owym artykule zostało również napisane, że kraje członkowskie NATO nie zamierzały po prostu zignorować faktu zbombardowania przez Rosję stolicy jednego z krajów członkowskich i szykowały się do wojny z Rosją. Również, co zostało podane nieoficjalnie, wiadomo, że jak na razie Rosja weszła w sojusz z Arabią Saudyjską i Finlandią.


Po przeczytaniu tego, czterej znajomi Zardonica spojrzeli na siebie z zszokowaniem i przerażeniem, po czym Alice powiedziała z przerażeniem:

– Nigdy nie podejrzewałam, że za mego życia dojdzie do trzeciej wojny światowej... – mówiła, prostując się – A poza tym, jak z Bratysławy mogły zostać wysłane bomby atomowe? – spytała ze zdziwieniem, opierając lewą rękę o biurko. 

– Wiesz, podejrzewam że to wina Edwarda. – odparł Patryk, zakładając ramię na ramię – Wiem, że to szybko wysunięty wniosek – stwierdził, krzyżując nogi – ale bądźmy szczerzy, Słowacja faktycznie nie posiada broni jądrowej. – zauważył, kiedy Alice przestała opierać się o biurko.

– Ty, masz rację. – odparł ze słyszalnym strachem w głosie Grigorij – Tylko po co on to zrobił? – spytał, chowając lewą rękę do kieszeni.

– Najwidoczniej uznał, że to najlepszy sposób na realizację jego chorego planu. – odpowiedział Patryk, podchodząc bliżej – Bowiem jak inaczej wyobrażacie sobie rozpoczęcie przejmowania władzy nad światem? – spytał, opierając ręce o biodra, gdy Nadieżda odwróciła się w kierunku kąta po jej prawej stronie, gdyż miała wrażenie, że coś tam zauważyła – Każda koncepcja sprowadziłaby się ostatecznie do wojny. – dodał, prostując ręce.

– Jasna cholera. – odparła Nadieżda, wyłączając program i wstając – Wiedzieliśmy co prawda, że miał taki plan – mówiła, ogarniając swych przyjaciół wzrokiem – ale nie podejrzewałam, że faktycznie weźmie się teraz za jego realizację. – odparła, opierając się oboma rękami o biurko – W sensie miałam nadzieję, że zdążymy go powstrzymać nim do tego dojdzie. – wyjaśniła, ponownie ogarniając swych przyjaciół wzrokiem.

– Czyli wychodzi na to, że o tym Edward mówił, kiedy mówił nam, że lepiej abyśmy nie wracali do Europy. – odparła Alice, na chwilę spuszczając wzrok – Pozostaje nam więc zaczekać, aż wojna się skończy. – dodała, ponownie unosząc wzrok w kierunku swych przyjaciół.

– Nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń, naprawdę. – rzekł Grigorij, kiedy Patryk prostował ręce.

– Chyba nikt się tego akurat teraz nie spodziewał. – odparła Nadieżda, stając prosto.

Po tej rozmowie, nie wiedzieli o czym mieli dalej rozmawiać. Teraz jednak, nie mieli wyboru, jeżeli chcieli żyć bez obawy o swe życia, musieli pozostać w Tunezji i liczyć, że wojna szybko się skończy.


W tym samym momencie, w którym przyjaciele Federica przekonali się o tym, że szef Hexcen Company zaczął realizację swego celu, Zardonic wraz z armią Edwarda zmierzał w kierunku Ramstein Air Base. Przy okazji, przekonał się, że faktycznie potrafił prowadzić helikopter, co go zdziwiło. Wszakże nigdy wcześniej nie prowadził takiego pojazdu, więc jakim cudem umiał owy prowadzić? Nie miał pojęcia, no ale teraz musiał skupić się na drodze. W helikopterze na szczęście została zamontowana nawigacja, więc mógł bez problemu dolecieć do celu. Droga minęła spokojnie, wszakże wojna jeszcze nie zaczęła się na dobre, ale podejrzewał, że powrót lub droga w ewentualne inne miejsce, które należało oczyścić z wojsk NATO, nie przebiegnie bezproblemowo.


No, ale po kilku godzinach lotu, armia Hexcen Company zaczęła zauważać wyłaniające się Ramstein Air Base oraz jakąś ogromną armię idącą w kierunku największego z budynków. Widząc ich, skierował celownik działka helikoptera w ich stronę, ale przed zaatakowaniem, Federico, dzięki swym mechanicznym oczom, przybliżył widok, chcąc mieć pewność czy to nie żołnierze, których mieli nie atakować. Faktycznie, po kilku sekundach po mundurach rozpoznał, że to kilka armii, a mianowicie rosyjska, arabska i finlandzka, ale też, o czym Zardonic nie wiedział wcześniej, wenezuelska, japońska i chińska. Federico nigdy nie spodziewał się, że kiedykolwiek w jakiejkolwiek wojnie zobaczy Wenezuelę i Japonię po stronie Rosjan, no ale najwidoczniej życie pisze najciekawsze historie. Jednak, widząc to, od razu zwrócił celownik na nowo w kierunku budynku bazy. Z kolei żołnierze rosyjscy oraz państw sojuszniczych także dostrzegli armię Edwarda oraz fakt, że został w nich skierowany jeden z celowników jednego z kilku helikopterów, ale jako iż po chwili nie zostali zaatakowani, a celownik zwrócono na nowo w kierunku bazy lotniczej, nie atakowali myśląc, że to może jakieś nowe wojska sojusznicze, szczególnie że po mundurach dało się łatwo zorientować, że to armia nienależąca do któregokolwiek z państw członkowskich NATO.


W każdym razie, po kilku chwilach, kiedy zbliżali się do końca pasa startowego, na którym stało kilka samolotów, Zardonic, dzięki przybliżeniu sobie widoku, dostrzegł kilku wrogich żołnierzy pilnujących jednego z wejść. Dlatego też, w tym samym momencie, w którym armie rosyjska oraz państw sojuszniczych zaczęli strzelać do owych żołnierzy, zrobił to samo działkiem helikoptera, tym samym dając znać armii Hexcen Company aby atakowali. Z tymi konkretnymi żołnierzami poszło szybko, gdyż najwidoczniej zostali zaskoczeni i, jedyne co zdążyli zrobić, to zranić w rękę jednego z chińskich żołnierzy. Po pozbyciu się ich, piechota armii Edwarda, rosyjska, chińska, arabska, finlandzka, japońska i wenezuelska wbiegli do budynku, a czołgi oraz helikoptery należące do armii Hexcen Company, co logiczne, zostały na zewnątrz aby pilnować otoczenia i, po chwili, zaczęły atakować zbliżające się, wrogie wojska, których wydawało się podejrzanie mało jak na miejsce, w którym planowano wielki atak na Petersburg, jednak obecnie nikt nie zwrócił na to specjalnej uwagi.


Walka w tym miejscu przebiegła podejrzanie krótko, minęło ledwo pół godziny, kiedy armia rosyjska oraz wojska sojusznicze odniosły w tym miejscu zwycięstwo. To trochę zaniepokoiło Federico, bowiem podejrzewał, że skoro to miejsce miało pełnić rolę punktu wyjściowego do ataku na Petersburg, to powinni tu spędzić kilka godzin, jak nie dni. Dlatego też postanowił na chwilę obecną wylądować i dowiedzieć się czy tylko on posiadał takie odczucie.


Kilka chwil później, kiedy zatrzymał helikopter na płycie startowej owej bazy lotniczej, wyszedł z kokpitu i, przed wyjściem, na wszelki wypadek postanowił wziąć broń, gdyż nigdy nic nie wiadomo. Zanim jednak wyciągnął nadajnik, przypomniał sobie, że przecież miał wmontowane w ręce działka soniczne i dezintegrujące. Po uświadomieniu sobie tego, postanowił nie tracić czasu i po prostu włączyć w swej lewej ręce działko dezintegrujące. Kiedy już to zrobił i chciał wyjść na zewnątrz, przed opuszczeniem pojazdu usłyszał głos kogoś z armii rosyjskiej, po wypowiedzi wywnioskował, że mógł to mówić jakiś generał:

– Kto jest waszym dowódcą?

– Um, mamy trzech dowódców. – usłyszał odpowiedź jednego z żołnierzy armii Edwarda, kiedy Zardonic otwierał wyjście z helikoptera.

– A jednym z nich jestem ja. – powiedział, wychodząc z pojazdu i podchodząc bliżej, kiedy rosyjski generał oraz jeden z żołnierzy wojsk Hexcen Company odwrócili się w jego kierunku.

– Um...Dobrze... – zaczął Aleksiej Diumin** czyli właśnie jeden z rosyjskich generałów, widocznie nieco zdziwiony tym, że nie dość, że akcja w Ramstein Air Base poszła tak szybko, to jeszcze dowiedzenie się o dowódcę nowej armii sojuszniczej poszło prosto – Skąd jesteście? – spytał po chwili, gdy na chwilę obecną Federico wyłączył swoje działko dezintegrujące, bowiem nie czekało na niego żadne zagrożenie do wyeliminowania – Nie mówiono nam o jeszcze jednej armii sojuszniczej, która miałaby być po naszej stronie. – dodał, gdy jeden z arabskich generałów podszedł nieco bliżej aby przysłuchać się rozmowie.

– Z Czech jesteśmy. – wyjaśnił Zardonic, ku zdziwieniu członków pozostałych armii.

– Czy Czechy nie są czasem w NATO? – spytał nieco zdezorientowany Aleksiej, odwracając się w kierunku drugiego z rosyjskich generałów, Wasilija Cyblijewa.

– Jak ostatnio sprawdzałem, to były. – odpowiedział Wasilij, również nieco zdezorientowany.

– A poza tym – zaczął Ilkka Laitinen***, jeden z finlandzkich generałów, zwracając się do Federica – wasze mundury tak nie za bardzo przypominają czeskie. – stwierdził, podchodząc bliżej.

W tym momencie, Zardonic chciał coś na to odpowiedzieć, gdyż faktycznie, mundury armii Hexcen Company znacząco różniły się od mundurów nie tylko czeskich, ale armii jakiegokolwiek państwa, jednak nie zdążył, bowiem przerwał mu jeden z żołnierzy wojsk Edwarda:

– Wybaczcie, że przerywam – mówił, kiedy Federico oraz trzej generałowie odwrócili się w jego stronę – ale czy tak powinno być, że tutaj, w miejscu w którym z tego co wiem, miano szykować atak na Petersburg, stacjonowało tak mało wojsk? – spytał, gdy wszyscy zebrani spojrzeli po sobie.

– Faktycznie... – przyznał Mao Xinyu, jeden z chińskich generałów.

– Nie wiem jak wy, ale ja sądzę, że to jakaś pułapka. – powiedział jeden z finlandzkich żołnierzy, przeładowując swoją broń.

– Znaleźliście jakieś dowody na to, że to może być pułapka? – spytał Federico żołnierzy armii Hexcen Company.

W odpowiedzi, członkowie armii Edwarda pokręcili przecząco głowami. Widząc to, Aleksiej rzekł:

– Tylko to niemożliwe aby w tego typu punkcie poszło nam tak łatwo. – mówił, gdy Zardonic odwrócił się w jego kierunku.

– Może sprawdzimy po prostu czy gdzieś nie ma jakieś wskazówki, że wpadliśmy w pułapkę NATO? – zaproponował ten sam żołnierz.

Po tej propozycji, dowódcy zgromadzonych tu wojsk spojrzeli po sobie, po czym Mao powiedział:

– W sumie, dobry pomysł, gdyż faktycznie, było tu za mało wojsk NATO.

Po tym stwierdzeniu, na zewnątrz zostawiono kilku żołnierzy z każdej armii aby pilnowali wejść przed ewentualnym, dodatkowym atakiem z zewnątrz, po czym resztą ruszyli do wnętrza Ramstein Air Base.


Kiedy natomiast Federico wchodził do owego miejsca, uruchamiając jedno ze swych działek dezintegrujących, usłyszał za sobą głos Aleksieja, który mówił, najprawdopodobniej, do Wasilija:

– Szykuje się najdziwniejsza wojna, w jakiej kiedykolwiek brałem udział.

Co by nie mówić, nawet na chwilę obecną i fakt, że trzecia wojna światowa dopiero co się rozpoczynała, dało się stwierdzić, że miał rację...

____________________________________________

*To jest fakt, jeżeli ktoś z was posiada na komputerze owy program, to zapewne wie, że w sumie dopiero od niedawna takim nagłówkiem coraz częściej oznaczone są pilne wiadomości, a nie takie, które mało kogo obchodzą.

**Wszyscy generałowie armii istniejących w rzeczywistości również są postaciami obecnie żyjącymi. Jednak, jako iż w wypadku większości armii nie dało się znaleźć informacji o jakimkolwiek chociaż jednym generale lub trafiałam tylko na takich, którzy już są od dawna martwi, jak na przykład w wypadku Japonii, nie pojawi się za wiele nazwisk.

***Tenże generał obecnie nie żyje od zeszłego roku, jednak akcja tego opowiadania dzieje się w dwa tysiące osiemnastym roku, w którym jeszcze żył, więc nie ma problemu z jego wykorzystaniem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top