XIX - Lepsze czasy?

Jednak, walka pod Pearl Harbor okazała się definicją tego, że życie zawsze pisze najciekawsze historie. Bowiem, na początku owszem, walka tam trwała długo, mogła ciągnąć się nawet kilka miesięcy, przez co nikt nie posiadał stuprocentowej pewności ile zajmie. Przez jakiś czas nie dało się również oszacować, kto ową bitwę wygra lecz w pewnym momencie stało się jasne, że bitwa pod Pearl Harbor zakończy na dobre trzecią wojnę światową zwycięstwem wojsk NATO. Bowiem, od któregoś tygodnia, RCA zaczęło tracić jeszcze więcej żołnierzy i generałów niż na samym początku walk, co w sumie w obecnej sytuacji nie stanowiło niczego dziwnego. Armia RCA ogólnie od początku bitwy pod Pearl Harbor posiadała już znacznie mniej wojska niż na początku wojny, a w porównaniu do armii krajów członkowskich paktu północnoatlantyckiego dało się zauważyć ogromną przepaść pomiędzy ilością żołnierzy po jednej i drugiej stronie. Na dodatek, pod koniec walk o ową bazę wojskową, generałowie NATO postanowili zrealizować pomysł, który chcieli zachować na ostateczną walkę z RCA. Otóż, wydali rozkaz zbombardowania wszystkich istotnych baz wojskowych i innych wojskowych budynków należących do armii krajów sojuszu oraz Hexcen Company, a że RCA nie miało na obecną sytuację szans powstrzymać nalotów, znacznie osłabiło i tak już osłabione wojska. Nawet Zardonic przysłużył się w owej walce pod Pearl Harbor, co w sumie obecnie nie stanowiło nic dziwnego, skoro w ręce zostały mu wbudowane działka dezintegrujące i soniczne oraz sam posiadał nadprzyrodzone zdolności, a dzięki jego możliwości tworzenia barier ochronnych przy okazji ginęło mniej żołnierzy NATO niż mogłoby zginąć bez nich. Aż w końcu, po wielu miesiącach walk, generałowie wojsk sojuszu po prostu poddali swoje armie widząc, że już nie mieli nawet minimalnych szans na zwycięstwo.


Tak zakończyła się trzecia wojna światowa. Oczywiście jedynie walki, bowiem konsekwencje owej mogły się ciągnąć jeszcze latami, jednak przynajmniej wiadome już było, kto wygrał. Po wygranej NATO, oczywiście wzięto wszystkich pozostałych przy życiu generałów oraz żołnierzy armii RCA do niewoli i, oczywiście pilnując, aby żaden nie pomyślał o próbie ucieczki, wezwano transportery, które miały wrogów NATO przetransportować do Genewy, gdzie ostatecznie miał odbyć się ich proces. Wiadomo, należało jeszcze do Genewy sprowadzić Edwarda i Alexandra, dlatego generałowie wysłali kilku żołnierzy amerykańskiej armii, wraz z którymi udało się czterech generałów, do głównej siedziby Hexcen Company. Kiedy natomiast oczekiwali na transportery, trochę rozmawiali ze sobą na temat tego wszystkiego, co właśnie zaszło.

– Szczerze? – zaczął Martin po wysłaniu kilku żołnierzy amerykańskiej armii – Nie podejrzewałem, że walka tutaj zakończy wojnę. – odparł, kiedy w oddali dało się zauważyć powracający jeden z bombowców NATO.

– Chyba nikt się tego nie spodziewał. – rzekła Susan, kiedy Federico spuścił na chwilę wzrok i na razie bardziej od obecnej sytuacji zastanawiało go jak wróci do Tunezji – Spodziewałam się, że przyjdzie nam stoczyć jeszcze kilka walk, a ostateczna będzie, ja wiem, w Smoleńsku czy gdzieś w okolicach Moskwy. – rzekła, gdy powracający bombowiec wylądował i, słysząc to, Zardonic odwrócił wzrok w kierunku owego samolotu.

– Najważniejsze, że wygraliśmy. – wtrącił się któryś z żołnierzy islandzkiej armii.

– No tak, to oczywiście jest ważne. – przyznał Janusz, kiedy owy żołnierz odwrócił wzrok w jego stronę – Teraz trzeba posprzątać ten cały bałagan, który narobiła wojna. – odparł, na chwilę odwracając się aby sprawdzić czy transportery nie nadlatywały.

– Co trochę zajmie – zaczął jeden z niemieckich generałów, gdy Janusz zwrócił wzrok w jego stronę – zważywszy na to, że Bratysława chociażby została zbombardowana atomówką. – zauważył, przekładając swoją broń z jednej ręki do drugiej.

– A została? – spytał ze zdziwieniem Janusz, najwidoczniej nie pamiętając już jak wojna została wywołana – Nawet o tym zapomniałem podczas tej wojny. – stwierdził, gdy niebo stało się nieco pochmurne.

– Tak, w końcu z tego powodu zaczęliśmy w ogóle walczyć z RCA. – odparła Susan, gdy nad nimi dało się usłyszeć dźwięk przelatującego jakiegoś pojazdu, jednak nie dało się jeszcze określić jakiegoś.

– Hej, tak w ogóle mam pytanie trochę nie na temat. – zaczął nagle Federico, gdy obecne tu osoby zwróciły wzrok w jego stronę.

– No? – spytał jeden z rumuńskich generałów.

– Czy jak już wsadzicie generałów i żołnierzy RCA do transportowców – zaczął, opierając prawą rękę o swe biodro – to odstawilibyście mnie do Tunezji? – spytał, gdy dało się usłyszeć, że owy przelatujący niedawno pojazd zaczął lądować – Bowiem tak jakby stąd nie mam jak tam wrócić. – dodał, prostując rękę.

– Jasne, czemu nie. – odparł Martin, gdy Zardonic odwrócił wzrok w jego stronę – O, a propos transportowców. – rzekł, zwracając wzrok w kierunku, jak się okazało, transportowca który właśnie lądował – Jak widać zaczynają nadlatywać. – stwierdził, kiedy wszyscy zebrani tutaj odwrócili wzrok w kierunku, w którym patrzył amerykański generał.

Kiedy zaś owy pojazd wylądował, jako iż owe transportery mogły pomieścić maksymalnie trzydzieści osób, zaprowadzili tam pierwszą trzydziestkę przetrwałej części armii RCA. Do przetransportowania wszystkich zniewolonych do Genewy potrzebnych okazało się pięć transportowców, z czego w piątym znalazło się dziesięć osób. To idealnie obrazowało, jak mało żołnierzy i generałów dawnej potęgi RCA pozostało żywych po ostatecznej bitwie. Po załatwieniu tego, zgodnie z niedawną obietnicą daną Federicowi, owy wsiadł do jednego z helikopterów, którym przemieszczał się między innymi właśnie Martin, po czym owy ruszył w kierunku Tunezji. Cała reszta generałów oraz żołnierzy wojsk krajów członkowskich NATO udała się do głównej bazy paktu północnoatlantyckiego w Genewie.


Tymczasem, w praskiej siedzibie Hexcen Company, panowała napięta atmosfera pomiędzy szefostwem i pracownikami. Wszyscy wiedzieli już o tym, że NATO wygrało, wszakże do tej pory Edward ciągle obserwował sytuację wojenną, jednak nikt nie mógł uwierzyć w to, jak RCA mogło w tak spektakularny sposób przegrać, a jedna z ważnych siedzib oraz siedziby armii korporacji zostały praktycznie doszczętnie zniszczone. Obecnie szef Hexcen Company wyraźnie zamyślony, ale i zirytowany oraz jednocześnie zaniepokojony chodził po swym gabinecie od centrali CASS do szafek z różnymi aktami. Alexander stał nieco dalej, opierając się o biurko swego przyjaciela i też widocznie myślał nad tym, czego właśnie się dowiedzieli. Przez jakiś czas panowała ta niezręczna cisza, przerywana jedynie krokami Edwarda.

– Mamy przejebane. – powiedział w pewnym momencie szef Hexcen Company, przystając – Już nawet pal licho to, że nie zrealizowaliśmy, znowu, mojego celu – rzekł, odwracając wzrok w kierunku swego przyjaciela – ale jestem przekonany, że ktoś z NATO tutaj się dostanie i zamkną nas w więzieniu – odparł, kiedy Alexander stanął prosto – A to wszystko dlatego, że Zardonic jakimś cudem wyrwał się spod mej kontroli. – zakończył, patrząc w kierunku Alexandra z wyraźnym przerażeniem w oczach.

– A NATO w ogóle wie, że to my wywołaliśmy tę wojnę? – spytał Alexander, nieco zginając prawą nogę.

– Podejrzewam, że Zardonic im wszystko powiedział. – odpowiedział Edward, po czym przetarł twarz dłońmi.

Nawet jeżeli, to już niejednokrotnie kończyliśmy w więzieniu. – odparł przyjaciel Edwarda, opierając prawą rękę o biodro – Wydostaniemy się i tym razem. – stwierdził, prostując nogę.

– Tylko nigdy wcześniej nie trafiliśmy do więzienia z maksymalnym rygorem. – zauważył szef Hexcen Company, na chwilę odwracając się w prawą stronę, gdyż miał wrażenie, że kogoś tam zauważył – A podejrzewam, że tym razem do właśnie takiego trafimy. – stwierdził, kiedy za oknem powiał mocniejszy wiatr.

– Nie ma rzeczy niemożliwych – zaczął Alexander, prostując rękę – więc nawet z więzienia o maksymalnym rygorze da się uciec. – odrzekł, podchodząc bliżej Edwarda – Wiadomo, jest to trudniejsze, ale nie niemożliwe. – dodał, kładąc dłoń na ramieniu swego przyjaciela.

– Ale nawet pomijając więzienie. – rzekł szef Hexcen Company, odwracając wzrok w kierunku Alexandra – To co będzie z naszą firmą? – spytał z lekko słyszalną rozpaczą i bezradnością w głosie – Jestem przekonany, że zostanie zamknięta. – odparł, na chwilę spuszczając wzrok.

– Jakoś sobie poradzimy, naprawdę. – zapewnił Alexander, opuszczając rękę – Radziliśmy sobie nie raz, to i tym raz--- – zaczął, ale nie dokończył, gdyż właśnie w tym momencie usłyszeli dochodzące z dołu strzały, dźwięk niszczonych przedmiotów oraz burzonej ściany, a także nieznane Edwardowi i jego przyjacielowi głosy.

Słysząc to, obaj odwrócili się z przerażeniem, jednak nie zdążyli jakkolwiek zareagować. Bowiem, bardzo szybko usłyszeli oraz ujrzeli, że ściana oddzielająca gabinet szefa Hexcen Company od awaryjnej klatki schodowej została zburzona, przez co uniosło się dużo kurzu i pyłu, który zasłonił Edwardowi i Alexandrowi tych, którzy tak nagle wtargnęli do ich firmy. Jednak, nim pył i kurz całkowicie opadły, szef Hexcen Company przywołał swoją elektrokinezę, a Alexander odbezpieczył i przeładował swój pistolet, po czym wycelował przed siebie.


Kilka chwil potem, ujrzeli że do siedziby korporacji wtargnęło kilka niewielkich oddziałów wojsk należących do krajów członkowskich NATO, dowodzonych przez czterech generałów.

– Jesteście aresztowani. – powiedział krótko jeden z generałów, wyciągając w kierunku Edwarda i jego przyjaciela swój karabin.

– Spróbuj nas obezwładnić. – odparł szef Hexcen Company, kiedy jego oczy zabłysły mocniejszym, żółtym światłem.

Po tej bardzo krótkiej wymianie zdań, zaczęła się walka wręcz, która nie trwała stosunkowo długo oraz nie prezentowała się zbytnio ciekawie. Wygrały ją oddziały wojsk NATO, bowiem w którejś chwili jeden z żołnierzy ogłuszył Edwarda i Alexandra, gdy ci kompletnie się tego nie spodziewali. Dzięki temu, pozostało już tylko przenieść inicjatorów wojny do transportowca i zabrać do Genewy, gdzie miał odbyć się proces na członkach RCA, którzy przeżyli wojnę.


Szef Hexcen Company obudził się kilka minut później. Kiedy otworzył oczy, ujrzał że patrzył w kierunku ciemnoszarej, metalowej podłogi oraz poczuł, że siedział na czymś twardym. Również bardzo szybko zorientował się, że jego ręce i nogi zostały skute kajdankami, a on sam miał wrażenie, że coś znajdowało się na jego szyi. Po uniesieniu wzroku, dostrzegł że znajdował się w jakimś pojeździe wyglądającym na transporter wojskowy. Przed sobą widział na długiej, metalowej ławce znajdującej się pod drugą ścianą siedzących żołnierzy i generałów, a obok siebie ujrzał już obudzonego Alexandra oraz również kilku żołnierzy. Nie miał pojęcia, gdzie transportowano go oraz jego przyjaciela, ale absolutnie mu się to nie podobało.


Postanowił spróbować się uwolnić, przywołując swoją psychokinezę w celu zdjęcia kajdanek. Niestety, gdy jego oczy zabłysły mocniejszym, żółtym światłem, poczuł przechodzący przez jego ciało prąd, jednak taki, który z nieznanych mu przyczyn pozostawał poza jego kontrolą. Kiedy to nastąpiło, psychokineza nie została przywołana, a sam Edward cicho jęknął z odczuwalnego bólu.

– Nawet nie próbuj, to nie zadziała. – odezwał się jeden z generałów, gdy szef Hexcen Company odwrócił wzrok w jego stronę – Specjalnie założyliśmy ci na szyję obrożę, która ma blokować twoje nadprzyrodzone zdolności i inne, ewentualne nadprzyrodzone sprawy, które w sobie masz. – wytłumaczył, gdy Edward spuścił wzrok i faktycznie, dostrzegł biały fragment na swojej szyi oraz skrawek świecącej się na zielono diody – Co prawda jest to eksperymentalne urządzenie, ale miło widzieć, że jak na razie działa. – dodał, kiedy Edward ponownie spojrzał w kierunku generała.

– Jak się stąd wydostanę, to tego pożałujecie. – odparł szef Hexcen Company ze słyszalną nienawiścią w głosie.

Po wypowiedzeniu tych słów, jeden z amerykańskich generałów, z którym Edward rozmawiał przed chwilą oraz kilku żołnierzy zaśmiało się, po czym odezwał się drugi z generałów:

– Na twoim miejscu nie liczyłbym na to. – mówił, gdy szef Hexcen Company próbował normalnie wydostać swoje ręce z kajdan – Kiedy już zostaniecie skazani na ile tam bądź lat – rzekł, kiedy Edward na chwilę spuścił wzrok – traficie do więzienia z maksymalnym rygorem, więc powodzenia w ucieczce. – podsumował, gdy dało się usłyszeć, że na zewnątrz pojazdu zaczęło padać.

– Nie ma rzeczy niemożliwych. – wtrącił się Alexander, kiedy szef Hexcen Company odwrócił wzrok w jego kierunku – W każdym razie, gdzie nas zabieracie? – zmienił temat, ogarniając wzrokiem obecnych w pojeździe generałów.

– Do Genewy, gdzie odbędzie się proces i was, i waszych przetrwałych kolegów. – wyjaśnił pierwszy z generałów, który w ogóle zaczął tę rozmowę.

„To nawet nie są nasi koledzy, tylko byłe narzędzia do osiągnięcia celów." – pomyślał Edward, przerywając próby uwolnienia swoich rąk, bowiem zorientował się, że bez jego mocy się to nie uda – „Celów, w których musieliście przeszkodzić, skurwysyny pierdolone." – pomyślał z nienawiścią, starając się nie ujawniać swoich emocji.

Wiedział, że musiał i siebie, i swego przyjaciela jakoś w przyszłości wydostać z więzienia, do którego na sto procent trafią. Żałował, że nie wiedział, do jakiego więzienia pragnęli ich doprowadzić, to może to ułatwiłoby mu zadanie. Na razie jednak, pozostało mu czekać na dotarcie do celu.


Kilka godzin później, w innym miejscu, helikopter którym obecnie leciał Federico, powoli zbliżał się do celu swej podróży. Zardonic nie wierzył, że już tylko kilkanaście minut dzieliło go od pierwszego po tak długim czasie spotkania ze swymi przyjaciółmi. Nie mógł się szczerze doczekać, bowiem wiadomo, rozmowy przez telefon to jedno, a spotkanie po tak długim czasie rozłąki to coś zupełnie innego. Chciał już wrócić do swego normalnego życia, oczywiście w miarę, bowiem pozostało mu tylko trzech przyjaciół oraz, jeżeli planowali razem wrócić do Europy, to owa w większości została zniszczona niedawno zakończoną wojną, ale po prostu nie chciał już brać udziału w przygodach, do których został wbrew własnej woli wplątany.


No, ale kilka chwil potem, helikopter zawisnął na nie tak dużej wysokości nad ziemią, po czym, gdy drzwi zostały otwarte, Martin rzekł:

– To tyle. – odparł, kiedy Federico cofnął się w kierunku drzwi – Miło było poznać i dzięki za pomoc. – powiedział, nieco zginając lewą rękę.

– Nie ma za co i wzajemnie. – odpowiedział Zardonic, kiedy na zewnątrz powiał mocniejszy wiatr – Skoro już wbrew własnej woli zostałem w to wszystko wplątany, to wolałem stanąć po właściwej stronie. – rzekł, kiedy jego oczy nieco zabłysły na żółto – W każdym razie, do widzenia na ten moment. – zakończył, chwytając się fragmentu ściany.

– Do widzenia. – odrzekł Martin, gdy Federico zeskoczył na ziemię.

Po tej krótkiej rozmowie, kiedy Zardonic już znalazł się poza helikopterem, Martin zamknął drzwi, po czym pojazd uniósł się i odleciał. Federico z kolei, korzystając ze swych nowych nadprzyrodzonych zdolności, przeteleportował się do miejsca, w którym przebywali jego przyjaciele.


Tymczasem, w opuszczonej siedzibie Hexcen Company, Grigorij, Nadieżda i Vladimír w chwili obecnej sprawdzali wiadomości z Europy. Coraz więcej nagłówków zaczęło informować o tym, że trzecia wojna światowa zakończyła się zwycięstwem NATO oraz tym, iż w najbliższym czasie planowany był proces żołnierzy i generałów RCA, którzy przeżyli aż do tego momentu. Szczerze, trzej przyjaciele Zardonica cieszyli się na wieść o tym, wszakże to oznaczało, że najprawdopodobniej Edward i Alexander również zostaną skazani i Hexcen Company przestanie ich prześladować, ale jednocześnie zastanawiali się, gdzie teraz podziewał się Federico. Co prawda mogli spróbować do niego zadzwonić, ale wątpili aby przebywał w tej samej bazie wojskowej, z której po raz pierwszy do nich zadzwonił.


No, ale bardzo szybko usłyszeli znajomy dźwięk teleportacji. Słysząc to i bojąc się, że to szef Hexcen Company jakimś cudem się do nich przeteleportował, gwałtownie odwrócili się w kierunku źródła dźwięku. Jednak, zamiast swego wroga, ujrzeli Zardonica. Nie mieli pojęcia, jakim cudem Federico przeteleportował się do owego miejsca, wszakże wiedzieli, że już od dawna nie stał po stronie Edwarda, ale bardzo ucieszyli się widząc swego przyjaciela.

– Zardoniiic!!! – zawołała szczęśliwym głosem Nadieżda, po czym przytuliła się do niego – Tak dawno cię nie widziałam!!! – ponownie zawołała, gdy Federico zaśmiał się widząc i czując tę reakcję, przy okazji odwzajemniając przytulenie.

– Też się cieszę, że was widzę. – rzekł, ogarniając swych pozostałych dwóch przyjaciół wzrokiem – Co prawda w znacznie okrojonym składzie, ale miło, że ktokolwiek z was przeżył. – odparł, kiedy Grigorij oparł się o biurko.

– Nie spodziewałem się, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczymy. – powiedział Grigorij, zakładając ramię na ramię – Oczywiście to bardzo dobrze, ale wiesz. – dodał, gdy Vladimír nieco zgiął prawą nogę.

– Tak w ogóle – wtrącił się Vladimír, kiedy Zardonic odwrócił wzrok w jego stronę – to jakim cudem nadal masz moce Edwarda? – spytał, gdy Grigorij wyprostował ręce.

– Nie mam pojęcia. – odpowiedział Federico, gdy Grigorij usiadł na blacie biurka, nieco odsuwając klawiaturę komputera – Już dawno powinienem je stracić. – zauważył, kiedy Vladimír wyprostował nogę – Niby fajnie, że jakieś moce mam, zawsze to jakieś ułatwienie w życiu – mówił, gdy Grigorij dłońmi oparł się o blat – ale to trochę dziwne. – zakończył, kiedy Vladimír ręką oparł się o blat.

– Ciekawe czy Edward o tym wie. – zaczęła Nadieżda, nadal nie puszczając Zardonica.

– Zapewne, w końcu co by o nim nie mówić, nie jest głupi. – odparł Federico, spuszczając wzrok w jej stronę.

– Ważne, że przegrał wojnę. – stwierdził Vladimír, gdy Grigorij zwrócił wzrok w jego stronę.

– Teraz przynajmniej możemy wrócić do Europy. – powiedział Zardonic, unosząc wzrok w jego stronę – Co prawda w większości jest zniszczona – zauważył, nieco krzyżując nogi i stając w pozornie niewygodnej pozycji – ale przynajmniej będziemy mogli pomóc Europejczykom w powrocie do względnie normalnego życia. – dokończył, gdy Nadieżda ewidentnie nie miała zamiaru go puścić – Tak w ogóle – zaczął, spuszczając wzrok w kierunku dziewczyny – masz w planach na najbliższe minuty mnie puścić? – spytał, ponownie stając prosto.

– Nie – odpowiedziała, szeroko się uśmiechając, mimo iż Federico nie miał szans tego zauważyć.

Po tej odpowiedzi, Zardonic westchnął z słyszalnym zażenowaniem, a Nadieżda zaśmiała się. Chwilę potem, puszczając go, rzekła:

– No dooobra, niech ci będzie. – powiedziała, nieco cofając się – Po prostu bardzo się za tobą stęskniłam. – wyjaśniła, opierając lewą rękę o biodro.

– Nie dziwne, ja też się za wami stęskniłem. – odparł Federico, ogarniając swoją trójkę przetrwałych przyjaciół wzrokiem – W każdym razie, co teraz robimy? – spytał, opierając ręce o biodra.

– Generalnie do twego przybycia zastanawialiśmy się, gdzie cię szukać. – zaczął Grigorij, wstając z biurka – Ale skoro sam wróciłeś – mówił, kiedy Zardonic oraz Nadieżda odwrócili wzrok w jego stronę – to może po prostu powrócimy do naszego pierwotnego celu czyli podróżowania po świecie i pomagania ludziom? – zaproponował, zakładając ramię na ramię, gdy Nadieżda wyprostowała rękę.

– W sumie, czemu nie. – odparł, nieco zginając prawą nogę – W końcu po co mamy tu siedzieć. – dodał, gdy jego oczy zabłysły na żółto.

Kilka chwil potem, przeteleportował ich poza budynek i, po prostu, ruszyli przed siebie, zostawiając to przeklęte miejsce za sobą.


Pozornie wszystko wróciło do normy. Wojna się skończyła, pozostało posprzątać jej konsekwencje, Federico już jakiś czas temu uwolnił się spod kontroli szefa Hexcen Company i teraz wraz ze swoją przetrwałą trójką przyjaciół powrócił do swego celu, który obrał sobie jako pierwszy. Jednak, przed całkowitym powrotem do normalnego życia, pozostała do uregulowania jeszcze jedna kwestia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top