Prolog
Federico Ágreda, znany w szerszym świecie jako Zardonic, zaliczał się do ludzi, których nikt normalny nie określiłby mianem złych. Wręcz dało się go określić jako uosobienie dobra i dużo osób z jego otoczenia chciało żyć jak on. Wiadomo, nie dało się go określić jako idealny, też posiadał swoje wady, ale starał się żyć jako prawowity i przykładny obywatel. Zapewne kojarzycie go jako muzyka i to nadal pozostawało aktualne. Federico nadal zarabiał na swojej pasji, jednak obecnie stało się to nieco bardziej pokomplikowane.
Otóż teraz przyświecał mu inny, bardzo szlachetny cel. Od dziesięciu lat, pieszo oraz za pomocą różnych środków transportu, podróżował po świecie z chęcią pomocy innym. Tej decyzji nie podjął w jeden dzień, ale kształtowała się ona na przestrzeni lat na podstawie obserwacji ludzi i ogólnie różnych społeczeństw. Przez to, doszedł do wniosku, że chciałby przysłużyć się światu nie tylko poprzez tworzenie wspaniałej muzyki, ale też poprzez bezpośrednią pomoc innym. Jego decyzja wywołała zdziwienie, a wręcz zszokowanie wśród jego otoczenia, jednak mimo prób odciągnięcia go od tego, na pierwszy rzut oka szalonego, pomysłu mężczyzna pozostał nieustępliwy i wyruszył w podróż życia.
Na szczęście dla niego, już od kilku lat nie podróżował samotnie. Posiadał swoją małą grupkę znajomych i przyjaciół poznanych w trakcie wyprawy. Z poznaniem każdego z nich wiązała się jakaś historia. A to jednego z nich poznał na dworcu kolejowym w Amsterdamie i okazało się, że dobrze im się wspólnie rozmawiało, jeszcze jeden żył jako bezdomny, któremu Zardonic bardzo pomógł, niektórzy w jego grupce znajomych to po prostu jego fani, z którymi zupełnie przypadkiem się spotkał, a jeszcze inni po prostu w jakiś sposób go zaciekawili. Oni wszyscy pochodzili z różnych krajów oraz różnili się pod każdym względem, ale nie przeszkadzało im to w tworzeniu zgranego zespołu. Wręcz stanowili dla innych wzór do naśladowania.
Przemierzali wspólnie świat i nieśli pomoc innym, nie zachowując się przy tym nachalnie. Jeżeli ktoś nie chciał lub okazywało się, że jednak nie potrzebował ich pomocy, to nie narzucali się. Chcieli pomagać, a nie uprzykrzać innym życie. Pomagali nie tylko w wielkich i poważnych sprawach, ale również w mniejszych, pozornie prostych, jak na przykład pomoc jakiemuś dziecku w naprawie jego roweru. Chcieli, aby wszyscy doznawali szczęścia, ale nie na siłę. Jednak, ich podróż przynosiła korzyści także im. Poza możliwością dzielenia się dobrem z innymi, gdy akurat nikt nie potrzebował pomocy, uwielbiali zwiedzać miasto lub wieś, w którym/której akurat się znaleźli. Zawsze potrafili dostrzec piękno otaczającego ich miejsca oraz ludzi, co także z chęcią uwieczniali na przykład na zdjęciach. Można powiedzieć, że czerpali z tej wyprawy jak najwięcej.
Niestety, mieli oni poważnego pecha, który utrudniał im realizowanie ustalonego celu. Otóż, gdziekolwiek by się nie znaleźli, przez dane społeczeństwo z automatu zostawali traktowani jak wrogowie danego narodu. Najbardziej za takowego uważano Federico, czego nie potrafił zrozumieć. Przecież nie zaliczał się do złych ludzi oraz zawsze starał się działać dobrze w stosunku do innych. Również nie dało się go określić jako odstraszającego z wyglądu, wszakże wyglądał normalnie. Co prawda często zasłaniał swoją twarz czarno-białą, nieco podniszczoną maską, z której go znano, jednak nawet bez niej nie wyglądał szpetnie. Można powiedzieć, że prezentował się przystojnie, a maska tylko dawała mu plus dwadzieścia punktów do przystojności. Kwalifikował się jako człowiek dobry i przystojny, więc nie umiał pojąć, dlaczego akurat jego najbardziej traktowano jako wroga ludzkości.
Co się tyczyło jego towarzyszy, to też zostawali bezpodstawnie oznaczani jako wrogowie narodów. Kwalifikowali się po prostu jako zwykli, szarzy obywatele w ilości jedenastu osób, którzy z różnych osobistych powodów zdecydowali się wesprzeć Zardonica w jego celu. A skoro się na to zdecydowali, to musiało oznaczać, że należeli do tej dobrej części ludzkości. Z wyglądu nie wyglądali odstraszająco, wiadomo różnili się od siebie budową ciała czy sprawnością ruchową, ale między innymi to czyniło ich wyjątkowymi. Fakt, że różnili się wyglądem, narodowością i charakterem pokazywał, że każdy może żyć jako dobry człowiek, bez względu na pochodzenie, wygląd i charakter, ale mimo to, nadal bezpodstawnie osądzano ich jako wrogów świata.
Jednak oni nie ulegali pechowi, tylko parli do przodu. Chcieli pomagać i nie zamierzali się poddać. Szczególnie motywowała ich do tego niezłomność Federica, który najbardziej pragnął przeciwstawić się pechowi. Jego znajomi traktowali go wręcz jak ich mentora i prawdopodobnie dzięki niemu ich motywacja nie słabła mimo upływu lat. Razem czuli się po prostu szczęśliwi oraz mogli dzielić się tym szczęściem z innymi bez względu na to, jak ich postrzegano. Także raźniej im się podróżowało w takiej a nie innej grupie, a ich wzorem był Zardonic. Był.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top