Dziwny sen
Po powrocie do swojego pokoju zobaczyłam Liu w samych spodniach. Stanęłam jak wryta z burakiem na twarzy. Liu mnie zauważył i zachęcił gestem dłoni żebym weszła. Zrobiłam jak kazał. Teraz to już byłam cała czerwona.
-I co?-spytał siadając obok mnie na łóżku.
-Wszystko zostało wyjaśnione.
-To co teraz?
-Nie wiem. Jestem zmęczona.-moja głową powoli się przechylała się na bok a Liu połorzył ją na swoim ramieniu. Po chwili objął mnie w pasie a ja zasnęłam w jego objęciach. Śniło mi się że obudziłam się w pokoju Jeff'a. Byłam przykuta do ściany a przede mną stał sam słynny morderca. W ręku trzymał nóż kuchenny (kto wie o co mi chodzi?). Powoli zbliżał się w moją stronę z tym swoim wielkim uśmiechem nie tylko wycięty ale i prawdziwy. Stanął tak blisko że prawie spotykaliśmy się nosami. Próbowałam się wyrwać ale za mocno mnie związał.
-W końcu zrobię to o czym marzyłem od kąd tu przyszłaś.
Chłopak przyłożył mi nóż na wysokości klatki piersiowej i zrobił kilka głębokich nacięć. Mimo że to był sen to strasznie bolało. Przy tej czynności Jeff się cały czas psyhopatycznie śmiał. W pewnym momencie się ode mnie odsunął. Trzymał się kurczowo za głowę przy okazji potrząsając nią.
-Nie! Nie! Nie! Nie mogę! NIE!!!-padł na kolana i prawie płakał. Gdyż nagle wstał z dziwnym uśmiechem.-Mogę! Zrobię to! I nikt mi już w tym się przeszkodzi!
Wyglądało to tak jakby walczył ze sobą. Gdy już chciał mi podciąć gardło do pokoju wbiegł cały zdyszany Toby. Mimo jego zmęczenia był dalej zdolny do jakiejkolwiek walki lub bójki. Staną za Jeff'em i z całej siły uderzył go w tył głowy. Niebieskooki od razu zareagował i walnął go w brzuch. Brązowowłosy cofnął się o kilka kroków trzymając się za bolące miejsce. Ja natomiast próbowałam się uwolnić, narazie wyswobodziłam prawą rękę. Dokładnie w tym momencie próbę dalszej ucieczki uniemożliwił mi mój oprawca. Chcąc się jak najszybciej mnie pozbyć wbił mi nóż w sam środek brzucha. Teraz całe ostrze było we mnie (To dziwnie brzmi ;_;). Toby widząc to jednym ruchem odciągnął ode mnie Killera i umieścił swój topór głęboko w jego ramieniu. Mój "wybawiciel" odwiązał mnie, wziął na ręce w stylu "na pannę młodą" i wyszedł szybkim krokiem z pomieszczenia. Szedł w nieznanym mi kierunku. Nie dziwię się bo nawet nie wiem gdzie jestem. Zatrzymał się przed białymi drzwiami z czerwonym szpitalnym krzyżem. Zapukał nogą. Długo nikt nie otwierał więc teraz zaczął nią walić w nowe drzwi.
-Idę, idę!-powiedziała osoba znajdująca się w gabinecie.
To kogo tam zobaczyłam było dziwne ale to co ta osoba miała na sobie było było jeszcze dziwniejsze. Nie uwierzycie mi. Był to Liu we własnej osobie w stroju pielęgniarki (XD). Musiałam się powstrzymać żeby nie wybuchnąć śmiechem. Odziwo chłopcy byli bardzo poważni i nie przeszkadzało im to jak wyglądają. Toby wszedł i do środka i położył na łóżku (Takim jakie jest u lekarza). "Pan pielęgniarka" podszedł do mnie z masą bandaży. Powoli i ostrożnie wyciągnął ze mnie nóż i szybko opatrzył ranę. Zrobił to we wszystkich miejscach z których leciała mi krew. Nie wiem jak ale zaczynałam tracić przytomność. Nagle dostałam mocno z liścia i budząc się od razu usiadłam. Nie wiedziałam teraz czy uderzony mnie we śnie czy w rzeczywistości. Liu który siedział obok mnie powiedział że nie reagowałam na inne sposoby wybudzenia więc udział mnie uderzyć. Zapytałam się go czy miał jakiś dziwny sen a po jego odpowiedzi i powiedziałam mu mój. U niego było to samo co u mnie. Postanowiłam pójść do Toby'iego. Rezultat był taki sam. To było DZIWNE!!!
Siemka! A oto kolejny rodzialik. Mam nadzieję że wszystko zrozumieliście i że nie przesadziłam z dziwnością. Nwm co jeszcze mogę napisać więc... Do Zobaczyska!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top