💜~9~💜 CIĄG DALSZY 💜

L - Przykro mi...

Zrozumiałem o co chodzi, zacząłem płakać.
Nie mogłem się uspokoić.

N - ŻARTUJECIE, TAK? - spytałem wstając z krzesła

L - Z takich rzeczy nie żartujemy 

L - Jako iż jest Pan Synem pacjenta, może Pan podpisać papiery za Ojca.

N - Dobrze.. - powiedziałem przez łzy.

Podeszliśmy do recepcji.
Nie słuchałem o czym gada recepcjonistka z lekarzem, ale dała mu jakieś papiery. 
Pewnie te, które mam podpisać.
Lekarz popatrzył się na mnie i dał mi te papiery pokazując miejsce na podpis.
Podpisałem.

L - Dziękuje, do widzenia.

N - Do widzenia - powiedziałem cały zapłakany.

N - Jedziemy teraz zobaczyć momo - powiedziałem, gdy zadzwoniła do mnie moja matka.

Odebrałem

N - Zaraz będziemy u weterynarza.

M(atka)K(rystiana) - Nie przyjeżdżaj, nie ma po co..

N - Jak nie ma po co? A momo?

MK - No właśnie, momo jest w bardzo złym stanie...

N - Jak to bardzo złym stanie? Czemu mam nie przyjeżdżać?!

MK - Kochanie.. Momo bardzo ucierpiała na tym, gdy ją przejechano..

MK - I po prostu nie chce abyś widział, jak cierpi.

N - Znam Cię całe życie, czuje, że kłamiesz.. Co z momo?

MK - Zmarła.. - rozłączyłem się

Wybiegłem z szpitala, by Ci wszyscy ludzie nie musieli patrzeć się na mnie.
Na zmarnowanego chłopaka, który jeszcze bardziej cierpi niż wcześniej.

Kamil nic nie mówił, pewnie nie chciał mnie dobijać.

 N - Chodźmy do samochodu i pojedźmy do domu, proszę.. - ten tylko kiwnął lekko głową

Więc, poszliśmy do samochodu. Widziałem, że Kamil także płakał..
Nie chciałem go teraz pytać o to, czemu to tak mocno przeżył.

Gdy byliśmy już na miejscu, wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do bloku, a tym samym do mieszkania.
Chciałbym, aby była teraz koło mnie momo..
Mógłbym do niej przyjść, pogłaskać ją, przytulić.. 
Ona zawsze była taka pełna przyjaznych uczuć.

N - Zaraz wrócę - poszedłem kierując się do łazienki.

Gdy do niej wszedłem ponownie zauważyłem chłopaka w lustrze, ale tym razem było gorzej..
Oczy czerwone, pod nimi wory, na twarzy same łzy..
Gdy tak wpatrywałem się w chłopaka, pomyślałem, że sięgnę po bliską mi przyjaciółkę.
Nie okłamujmy się, każdy wie o kogo, a w sumie o co chodzi.
Otworzyłem szafkę i sięgnąłem po żyletkę.
Podciągnąłem rękaw prawej ręki i lekko przejechałem po niej żyletką.
Zauważyłem jedną głęboką rysę, a po niej jeszcze kilka innych.
Syknąłem..
Usłyszałem kroki zmierzające w moją stronę.
Szybko schowałem żyletkę i ściągnąłem rękaw.
Drzwi się otworzyły..
Ujrzałem w nich Kamila.

E - Wszystko Okej?

N - Tak tak.. - powiedziałem powstrzymując się od ukazania bólu.

E - Podwiniesz swoje rękawy?

N - Po co?

E - Krystian.. Proszę..

N - Yh... - lekko westchnąłem podwijając rękaw prawej ręki.

E - Krystian, trzeba to natychmiast opatrzeć!

N - Dam sobie radę.

E - Co jeżeli ci się ta rana jakoś zakazi? Daj mi się opatrzeć.

N - Niech Ci będzie.. 

Po krótkiej chwili Kamil zaczął mi opatrywać ranę.
Przemył ją wodą, strasznie szczypało..
Założył mi jakiś opatrunek czy co to w ogóle jest.

E - Krystian..

E - Obiecaj mi, że to ostatni raz.

N - Nie mogę ci tego obiecać..

E - Uh, będę Cię w takim razie pilnował.

N - Mhmmh.. - powiedziałem kładąc się na łóżko

E - Krystian, popatrz mi się w oczy. - powiedział siadając koło mnie.

Tak jak powiedział, tak zrobiłem. Popatrzyłem się na jego prześliczne błękitne oczy..

E - Zrób to dla mnie, jasne?

Jego oczy były takie przepełnione blaskiem.. Mógłbym się na nie patrzeć godzinami.
Lekko się przybliżyłem.

E - Cco robisz? - spytał zdezorientowany

N - Sorki, ale masz takie zajebiste oczy.

E - Udajesz? - zaśmiał się

N - Nieee - także się zaśmiałem

E - To jak? Zrobisz to dla mnie?

N - Dla Ciebie zawsze (uwu) - powiedziałem przytulając się do Kamilka.

Nie powinienem tego robić, ponieważ dotknąłem jakoś moich ran na rękach.
Lekko syknąłem.

N - Kurwa 

E - Boli Cię mocno?

N - No tak, bez powodu bym nie syknął.

E - Uh sorki za głupie pytanie

N - Nie no spoko - powiedziałem uśmiechając się do chłopaka

Po tym, siedzieliśmy tak na łóżku w niezręcznej ciszy przez jakiś czas.

N - Czemu się tym tak przejąłeś? 

E - Nie lubię, gdy mój bliski przyjaciel cierpi..

Przyjaciel..

N - Rozumiem.. - powiedziałem wymuszając uśmiech

E - Zrobić Ci coś do jedzenia?

N - Jeśli chcesz to możesz coś zrobić..

E - Poczekaj tutaj, nigdzie nie wychodź.

N - Mhmmmh.. - Kamil wyszedł z pokoju

Położyłem się i sięgnąłem po telefon.
Napisałem do Mandzia.

2iqNexe
Dzisiaj na pewno nie będę mógł przyjść na podcast, muszę zostać w domu.

xMandzio
Coś się stało?

2iqNexe
Ta, psycha sitting.

xMandzio 
Krystian, o co chodzi?

2iqNexe
Nikt by nie był szczęśliwy w momencie gdy zmarły ci dwie bliskie ci osoby.

2iqNexe
Plus się okaleczasz bo już nie wytrzymujesz, a psycha siadła :)

xMandzio
Przyjechać do Ciebie?

2iqNexe
Jeżeli chcesz, możesz.

2iqNexe 
Ale spokojnie, pilnuje mnie Kamil.

xMandzio
Uh to dobrze, ale i tak zaraz przyjadę.


Już nie odpisałem mandziowi.
Położyłem się na plecach tak, by patrzeć w sufit.
Ciągle się tak patrzyłem, aż zobaczyłem nade mną niebieskookiego chłopaka.

N - Hejjs.. - czułem się no swojo, z widoku trzeciej osoby wyglądało by to bardzo dziwnie, w końcu Kamil siedzi na mnie okrakiem. (okrakiem btw)

E - Gotowe jedzonko.

N - Tak szybko?

E - No widzisz, hah.

E - Masz - powiedział dając talerz z jedzeniem na stolik nocny

I znów wrócił do tamtej pozycji..

Lekko próbowałem przejść do pozycji siedzącej, przez co Kamil siedział wtedy tak jakby na moich kolanach.
Nasze twarze były tak blisko..
Akurat wtedy zapukał mandzio do drzwi.

M(andzio) - Cześć chłopaki, jesteście tu? - powiedział zza drzwi.

Kamil szybko zszedł ze mnie.
Czyli to nie było przyjacielskie zachowanie?
Kamil bał się reakcji mandzia?
Już nic nie wiem..

E - Tak, możesz wejść.

N - Cześć..

M - Pa na to - zaczął machać rękoma w których trzymał kilka napoi procentowych.

N - Ooo~ - Mandzio podał mi jedno z napoi.

Otworzyłem procentowy napój i się napiłem.
Po tym wszystkim brakowało mi akurat tego..
Odcięcia się od rzeczywistości.

M - Kamil? Chcesz?

E - Nie dzięki.

M - No dawaj.

E - Nie, nie, wole nie, ktoś musi nas tutaj pilnować..

M - Uh no dobra.

Wziąłem kolejny łyk napoju.. Potem drugi.. Trzeci..
A po chwili butelka była pusta.
Postawiłem ją koło łóżka i sięgnąłem po moje jedzenie, które zrobił mi Kamil.
Zacząłem jeść. 
Widziałem jak Kamil na mnie spogląda.

N - Wiecie, jak chcecie możecie iść robić swoje rzeczy.

N - Nie chce wam zawracać głowy moim zdrowiem.

E - Ty słyszysz się?

M - Twoje zdrowie jest bardzo dla nas ważne.

N - Mhhhmmmh..

Kamil mnie przytulił..
Zawstydziłem się, w końcu patrzył na nas mandzio.
Niby to jest przyjazne zachowanie, ale czy na pewno..?

E - Ale się Krystian zarumieniłeś hah 

N - Może dlatego, że mnie przytulasz ulańcu.

E - To już nie można jak przyjaciele się przytulać?

N - Uh,  no można..

Kamil się do mnie uśmiechnął, kładąc rękę na moich włosach.

M - Zaraz wrócę, idę do toalety.

N - Spoko.

Gdy Mandzio wyszedł, Kamil popatrzył się na mnie i ponownie usiadł na mnie okrakiem.
Wiedziałem, że źle się to skończy, ponieważ miałem procenty w sobie..

N - Kamil..

E - Hmm? - powiedział układając mi kosmyki włosów.

N - Miałeś nas pilnować, pamiętasz?

E - Taak, pamiętam.

E - A co?

N - No właśnie..

N - Więc przepraszam jeżeli coś zrobię zjebanego, ale to przez alkohol..

E - Czemu miałbyś coś odjebać?

N - Siedzisz na mnie .. - powiedziałem trochę ciszej.

E - Mogę zejść.. - powiedział wstając

Szybko złapałem go za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie, przez co spadł na mnie.

N - Nie idź..

E - Dobrze - powiedział swoim słodkim głosem

Lekko go "poprawiłem" by było mu wygodnie leżąc na mnie.

Znowu widziałem jego piękne oczy..
Lekko się przybliżyłem..
Nawet nie wiem kiedy, ale poczułem jego malinowe usta.
Pocałunek trwał nie całą sekundę, ale dla mnie trwał o wiele dłużej.
Po tym krótkim pocałunku Kamil się tylko uśmiechnął w moją stronę.

(WYOBRAŻAM SOBIE TĄ UŚMIECHNIĘTA TWARZ JEZUUU ALE CUTE XDDDD)

Wrócił Mandzio.
Wątpię aby to, już wyglądało na przyjazne zachowanie.

M - Wró~

M - Idę do kuchni nie przeszkadzajcie sobie - powiedział śmiejąc się i wychodząc z pokoju.

N - Nosz kurwa.

E - Coś się stało?

N - Jak myślisz?

N - Teraz będzie myślał, że coś pomiędzy nami jest.

E - A nie jest? - powiedział przybliżając się do mnie.

N - Kamil.. - ponownie złączyłem nasze usta..

Ponownie poczułem jego malinowe usta.

Pocałunek trwał dłużej niż wcześniejszy.
Trwał na tyle długo, że zabrakło nam powietrza.
Popatrzyłem się na Kamila..
Widziałem, że był szczęśliwy.
Przewróciłem go na bok łóżka.

N - Nie opuszczaj mnie..

E - Nie mam zamiaru.. - powiedział uśmiechając się w moją stronę.

Przytuliłem się do chłopaka a po trochę dłuższej chwili zasnąłem wtulony w Kamila.


~~


słów: 1303 (bez tego końcowego gadania)

Przepraszam, że wczoraj nie było ciągu dalszego  9 rozdziału, ale już jest! <3 

ALE SIE ODJEBAŁO XDDDDDD

"N - Kamil.. - ponownie złączyłem nasze usta..

(...) Trwał na tyle długo, że zabrakło nam powietrza
N - ja nie wiem co jest pomiędzy nami.."

gdybym to zrobiła to bym sama siebie znienawidziła za taką koncówkę tego rozdziału xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top