#12 Kim TaeHyung [HIS POV.]

-Pachniesz psem. -Śmieje się i nachyla się, żeby pocałować mnie w policzek, a potem zapina pas.

-I kto to mówi. Lola dostała więcej buziaków niż ja. Przywłaszczyła sobie ciebie, bez dwóch zdań. -żartuję i odpycham jej twarz, gdy zbliża się i udaje, że mnie wącha. Chwyta mnie za rękę i ze śmiechem, który dźwięczy w napływającym przez okna ciepłym nocnym powietrzu, próbuje się ze mną mocować.

Pozwalam jej wygrać. Pozwalam, by chwyciła mnie za rękę i splotła palce z moimi, chociaż i tak przecież jesteśmy już spleceni. Czy jestem naiwniakiem, gdy przyznam, że mi się to podoba? Relaksujący dzień, swobodna kolacja w przydrożnej restauracji i piękna kobieta u boku. Tylko jedna rzecz mogłaby sprawić, że ten dzień będzie jeszcze lepszy, do czego planuję doprowadzić, gdy tylko wrócimy do domu.

Spódniczka i kowbojki? Jaki zdrowy mężczyzna odmówiłby czemuś takiemu?

-O czym myślisz? -pyta.

-O dzisiaj.

-To znaczy?

-O tym, że wszystko ułożyło się najlepiej, jak mogło.

-Czyli?

-Dobrze było się wyrwać z miasta.

-To prawda. -Przytakuje.

-Fajnie też było dla odmiany zrobić coś dla ciebie. -[Y/N] ściska moją dłoń w odpowiedzi, a ja zamykam okna. -Poświęciłaś mi tyle czasu i energii.

-To słodkie. Dziękuję, że jesteś tak troskliwy.

-Zasługiwałaś na porządną randkę.

-Po prostu chciałeś mnie znowu zobaczyć w spódniczce i kowbojkach -śmieje się.

-No cóż... Nie zaprzeczę. -Przed oczami pojawiają mi się obrazy, jak trzymając się siatki, wisiała na klatce do odbijania z szeroko rozstawionymi kolanami i podciągniętą spódniczką. -Twoje nogi w czymkolwiek są bardzo kręcące.

Zapada milczenie. Sprawdzam lusterko i skręcam w prawo na pustą autostradę prowadzącą z powrotem do miasta.

-Chodzi ci o te nogi?

Zerkam na nią i zauważam, że zmieniła pozycję. Opiera się o drzwi i jedną nogę ma ugiętą, przez co ma szeroko rozłożone uda. Ale ciemne niebo i cień rzucany przez spódniczkę nie pozwalają mi niczego zobaczyć.

Tymczasem ja niemożliwie pragnę dojrzeć to, co się tam ukrywa, chociaż smak, zapach i dotyk jej cipki mam wytrawiony w umyśle na wieczność.

-Tak. Te nogi -mruczę, zalewany przez pożądanie. Członek sztywnieje mi na samą myśl o niej. Zerkam na nią i trafiam prosto w jej oczy. Ta piekielna kobieta mnie prowokuje i kusi, co jest seksowne jak cholera.

-À propos tych punktów, które zyskałeś... Pieprzona muzyka dla moich uszu.

-Tak? Co z nimi? -Udaję nonszalancję, ale ona na pewno wychwytuje żądzę, która powoli przejmuje władanie nad moim głosem.

Nie odpowiada, a przynajmniej nie słowami. Słyszę jej urywany oddech i niemal zjeżdżam z drogi, gdy zauważam, że rozłożyła nogi jeszcze szerzej, a jej palce poruszają się w ciemnościach między udami.

Niech to szlag.

Droga, TaeHyung. Patrz na drogę.

Zerkam na prostą drogę przed sobą i wracam spojrzeniem do niej. Do jej palców ukrytych pod białym materiałem majtek. Do jej zębów przygryzających dolną wargę. Do jej sutków napierających na cienki materiał bluzeczki. Do jej dyszenia, które przeradza się w jęk, gdy robi sobie dobrze palcami.

-Oczy na drogę, pięknisiu -mruczy.

-Kurczę, to nie fair -jęczę, ale podporządkowuję się na sekundę, po czym znowu patrzę na nią.

Na jej oczy. Na ten leniwy, uwodzicielski uśmiech, z zębami wciąż wbitymi w wargę.

-Przed siebie -nakazuje. To takie seksowne, gdy ustawia mnie do pionu.

-Ja cię pieprzę -mruczę pod nosem i wykonuję polecenie, chociaż nie bez protestów. Bo te jej palce wciąż kryją się w majtkach. I czuję w kabinie jej zapach.

-To zależy, czy będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz, co ci każę. -Chichocze, w pełni oddana roli uwodzicielki, czym nakręca mnie jeszcze bardziej.

Jęczę.

A ona się śmieje. W podniecający sposób. Głęboko, sugestywnie i gardłowo.

Słyszę kliknięcie jej pasa.

Odwracam się do niej, lecz trafiam prosto na jej dłoń, kierującą moją twarz na wprost, żebym nie odrywał oczu od drogi. Próbuję zaprotestować, lecz ona wsuwa mi dwa palce w usta.

Smakują nią.

O, jak miło.

Cholera.

Idealnie.

Zaczynam je ssać i walczę z pragnieniem zjechania na pobocze i zerżnięcia jej od razu, szybko, ostro i na widoku publicznym. Bo to [Y/N]. Tak właśnie na mnie działa.

Wyciąga palce z moich ust i zsuwa je na kolana. Drapie mnie po udach i po napierającym na materiał członku. Rozszerza mi uda, żeby mieć dostęp do jąder. Wydaję z siebie głośny jęk i walczę z chęcią zamknięcia oczu i odchylenia głowy na zagłówek, bo jest mi tak cholernie dobrze.

-Oto, co teraz nastąpi -mruczy mi do ucha, a ciepło jej oddechu łaskocze mnie w skórę i jeszcze bardziej nakręca. -Chcę twojego członka, Kim TaeHyung. W tej chwili. Chcę otulić go swoimi wargami. Chcę, żeby trafił w tylną ściankę mojego gardła. Chcę wszystkiego. Wyssać cię. Pieprzyć cię ustami. Pragnę każdej kropli, jaką możesz mi dać.

To chyba najgorętsze słowa, jakie w życiu słyszałem.

-Pomożesz mi wydobyć go ze spodni, a potem położysz dłonie na kierownicy i skoncentrujesz się na tym, by nas nie rozbić. Zrozumiano?

Unoszę biodra, rozpinam rozporek i zsuwam spodnie do kolan, zanim ona skończy mówić.

-Dobry Boże, kobieto. -Tylko tyle mówię, gdy owija się wokół mnie ustami z jedną dłonią na moim berle, po czym bierze mnie całego, aż uderzam w tylną ściankę gardła. Unoszę biodra, żeby dać jej z siebie tyle, ile jest w stanie przyjąć. Dłonie zaciskają się na kierownicy jak imadło. Zgrzytam zębami, zmuszając się do niezamykania oczu i obserwowania drogi.

To prawdziwa mieszanka doznań. Jej ciepły oddech ogrzewa moją skórę. Wilgoć jej warg, gdy przesuwa się w górę i w dół. Uczucie zassania, gdy dociera do główki i ciche pyknięcie przy uwalnianiu członka z ust. Zmienny schemat ruchów dłoni; gdy tylko przywykam do jakiegoś doznania i myślę, że jestem w punkcie bez odwrotu, ona zmienia kąt, siłę uścisku i rodzaj ruchów, po czym zaczyna nakręcać mnie od nowa.

Miło i powoli, TaeHyung.

-Jesteś taki smakowity -mruczy z członkiem w buzi, a wibracja jej słów przechodzi do jąder i z powrotem.

Przyciskaj równomiernie pedał gazu.

Działa z pełnym zaangażowaniem i przed niczym się nie powstrzymuje, gdy ssie, pieprzy, liże i pieści każdy cal mojej męskości, aż doprowadza mnie do absolutnej krawędzi. Albo się rozbiję, albo dojdę, przy czym wolałbym to drugie.

Pamiętaj o drodze.

Doznania wypływają lawiną z jąder i przenikają członek. Jej westchnienie, gdy czuje smak preejakulatu, ostatecznie spycha mnie z krawędzi.

Łamię reguły. Kładę jedną dłoń na jej głowie i unieruchamiam ją, pieprząc przy tym jej usta. Nie walczy ze mną. Co więcej, przyspiesza ruchy i ssie mnie jeszcze intensywniej, gdy strzelam w jej gardło.

Jej imię pada z mych ust. [Y/N]. To zduszony jęk, bo ona robi dokładnie to, co obiecała -wysysa mnie do ostatniej kropli.

Nie mogę tego dłużej znieść. Muszę jej dotknąć. Muszę jej posmakować.

Skręcam gwałtownie na pobocze. [Y/N] wydaje z siebie zaskoczony pisk i podnosi się, gdy naciskam hamulce. W ułamku sekundy jestem przy niej.

Chwytam ją za włosy, drugą dłoń wsuwam w jej wilgotną cipkę, a język między jej zęby.

Czuję swój smak.

Czuję jej smak.

To jak narkotyk, którego nigdy nie mam dość.

Chcę więcej.

Pragnę więcej.

Zamierzam sięgnąć po więcej.

Tu i teraz. Na tej międzymiastowej drodze, z robaczkami świętojańskimi za oknem i jej zapachem w całej kabinie.

Zsuwam się w tym ciasnym wnętrzu, by zasmakować nieba między jej udami, lecz zanim mój umysł zatonie w mgle żądzy, przez głowę przebiega mi myśl.

Mam przerąbane.

Przepadłem z kretesem.

Do licha, ależ to przyjemne.

Nie wiem, czy w ogóle mam ochotę wyłaniać się z tej mgły.

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Powstaje całkiem dobre opowiadanie o Tae, także zapraszam!

W dodatku mamy NOWĄ OPOWIEŚĆ O JEONGGUK'U!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top