#7 Park JiMin
Drzwi są zamknięte, a w biurze nie pali się żadna lampa, lecz żaluzje są nieco podniesione i wpuszczają trochę światła z ulicy, dzięki czemu widzę zarys wysokiej, potężnej sylwetki JiMin'a, gdy staje przede mną. Opieram się rękami o biurko.
-Moi klienci umierają z pragnienia.- rzucam.
-Jakoś przeżyją.- Kładzie dłonie na moje dłonie, przyciskając je do blatu ciężarem swojego ciała.
Podnoszę na niego wzrok, serce wali mi jak młotem pod wpływem jego bliskości, tego słodkiego więzienia, w którym się znalazłam.
-Staram się być posłuszna.- mówię. -Powiedziałeś przecież, że jesteśmy tutaj, żeby pracować.
-Ja tu jestem szefem.- odpowiada. -Ty jesteś tu, żeby robić to, co zechcę i kiedy zechcę.- Jego usta ocierają się o moją skórę, gdy mówi, a przez nie każdy mięsień mojego ciała słabnie.
-A czego chcesz w tej chwili?
- Żebyś.- Jego wargi na mojej szyi. -Była.- Na obojczyku. -Cicho.
-Tak brzydko mówisz do kobiety. Niegrzeczny chłopiec.
Podnosi głowę i patrzy mi w oczy.
-Zaraz zobaczysz, jak niegrzeczny.
W półmroku patrzę, jak przesuwa usta- nieco otwarte, lecz nie złożone w dzióbek -po moich piersiach, podniesionych i wysuniętych spod koszulki. Za chwilę wędrują po mojej ręce, po ramieniu... Czuję ogromną potrzebę, by dotknąć jego miękkich, gęstych włosów, gdy delikatnie mnie łaskoczą, więc próbuję podnieść ręce, lecz on przyciska mnie całym ciężarem ciała, oplatając nadgarstki palcami.
Jego usta wpijają się w moje, nasze języki ocierają się o siebie, a JiMin przyciska swoje ciało do mojego i w ciepłym miejscu między udami czuję przez dżinsy jego nabrzmiałe krocze. Rozsuwam nogi, by wpuścić go bliżej. Łapie moją dolną wargę zębami, ukłucie bólu wzbudza fale przyjemności rozchodzące się we mnie od środka. Zabiera jedną rękę i obejmuje palcami moją pierś przez materiał koszulki, sutek nabrzmiewa między opuszkami jego palców, gdy pieści go wolno, a we mnie wszystko przyśpiesza.
Ponieważ wreszcie uwolniłam jedną rękę, łapię go za ramię i czuję twardość jego bicepsa. Zsuwam dłoń na jego koszulę i rozpinam guziki- co nie jest łatwe, gdy robi się to jedną ręką i tak wiele wrażeń domaga się uwagi. Badam palcami jego twardą i gładką pierś, jego nagą skórę skąpaną w słabym świetle z ulicy.
Zabiera moją dłoń i przesuwa ją nad górną część moich dżinsów.
-Zdejmij spodnie.- rozkazuje.
-Dlaczego?
-Bo ci każę. Chyba że mam przestać.- Uśmiecha się pod nosem, a ja kręcę głową. Za nic nie chciałabym, żeby teraz przestał.
Puszcza moją drugą rękę, a ja niecierpliwymi palcami zabieram się za odpinanie guzika dżinsów. Za chwilę rozsuwam zamek błyskawiczny i ściągam spodnie z bioder. Sięgam do wybrzuszenia w jego kroku i pocieram je dłonią, przesuwając palcami w górę i w dół, by zaraz sięgnąć do guzika.
-Ja nie.- mówi JiMin, zdejmując moją rękę ze swojego nabrzmiałego członka. Podnosi mnie tak, bym usiadła na biurku. Zdejmuje mi buty, wysokie obcasy ze stukiem lądują na drewnianej podłodze, potem ściąga powoli dżinsy, całując moje uda, kolana, łydki. -Ty pierwsza.
I gdy padają te słowa, wszystkie myśli o zmianie, klientach i napiwkach ulatują z mojej głowy daleko, daleko.
JiMin bierze moją rękę i wkłada mi ją pod majtki, splatając nasze palce tak, byśmy oboje pieścili moje wilgotne ciało.
-Podoba ci się, tygrysie?
Potrafię odpowiedzieć tylko jękiem. Nacisk jego dłoni wzmaga się.
-Mi też.- mruczy.
Drugą ręką uwalnia moje piersi spod koszulki, a potem drażni sutek językiem, sprawiając tym samym, że moje mięśnie napinają się w oczekiwaniu na rozkosz. Masuję palcami łechtaczkę i zaraz zaczyna mi brakować tchu, jednak nie z samej rosnącej przyjemności i nie z niemal obezwładniającego pulsowania w moim kroczu, lecz także z powodu świadomości, że JiMin wie, jak bardzo mi się to podoba.
Zamykam oczy, odcinając się od wrażeń wzrokowych, żeby móc skupić pełną uwagę na wszystkich pozostałych zmysłach- lekki zapach potu, dotyk ciepłych ust na moich miękkich piersiach, skrzypienie biurka przesuwającego się po podłodze pod wpływem ruchu naszych ciał.
Dotykanie siebie samej jest jedną z tych przyjemności, których z reguły doświadczam samotnie, a już na pewno nie na oczach mojego szefa. Ale w przypadku JiMin'a nie ma żadnych reguł.
-Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam.- mówię, gdy w końcu udaje mi się wolną ręką przeczesać jego włosy, a on przesuwa usta w dół mojej piersi i potem na brzuch- jeśli dalej będziesz tak robił.
-Cierpliwość popłaca.
JiMin klęka przede mną i całuje moje podbrzusze, potem kolce biodrowe i na koniec wewnętrzną stronę ud. Rozsuwa mi nogi i gdy już znajdzie się między nimi, odsuwa majtki na bok i liże łechtaczkę razem z palcami.
Jasny gwint, jakie to jest przyjemne. Zbyt wiele czasu minęło, odkąd ktoś smakował mnie w ten sposób.
Znowu z ust wyrywa mi się jęk, głowa opada mi do tyłu, nie panuję nad tym. Czuję, że zaraz dojdę, zaraz obmyje mnie fala rozkosznej energii rodzącej się z pobudzenia każdego nerwu mojego ciała, napięcia każdego mięśnia. Wzmaga się jak tsunami, coraz silniejsza i silniejsza w swojej drodze z głębi oceanu na brzeg. Potem jednak JiMin odsuwa się, wciąż klęcząc przede mną. Słabe światło z zewnątrz pada na jego twarz i sprawia, że wygląda jak anioł- z diabelskim uśmieszkiem.
-Ejże. Kazałem ci czekać.- mówi, przesuwając palcami po szwie moich majtek, zostawiając ślad ciepła, które choć niewielkie, zaraz rozpuści mnie od środka.
-Nie drażnij mnie.- mówię, a przynajmniej tak mi się wydaje. Moja zdolność wykonywania zwyczajnych czynności została poważnie upośledzona z powodu upajającego wspomnienia jego ust.
-W końcu jestem tu szefem, prawda?- Całuje wewnętrzną stronę nadgarstka dłoni, którą wciąż trzymam w majtkach.
-Nie.- odpowiadam, chociaż każda cząsteczka mojego ciała błaga, żebym mu się poddała. I dlaczego nie? Przecież poddałam się już w innej materii. Pracuję dla niego praktycznie za darmo. Właściwie jestem jego dłużniczką. JiMin już od jakiegoś czasu bierze ode mnie, co tylko zechce.
Nie muszę mu jednak tego ułatwiać.
Z drugiej strony on też nie zamierza mi niczego ułatwiać. Wręcz przeciwnie, bardzo utrudnia mi opieranie się.
Powoli zabiera moją rękę z majtek, a potem delikatnie wkłada każdy z palców po kolei do ust, dłużej zatrzymując te, którymi przed chwilą się pieściłam.
-Powiedz to.- mówi. -Powiedz, że ja tu dowodzę.
Tak, tak, tak.
Myślę, gdy jego język, twardy i zwinny, owija się wokół opuszek moich palców, wzmagając moją rozkosz. Nie potrafię jednak dać mu tej satysfakcji.
-Nigdy.
-Powiedz.- powtarza, całując moje kolana zgięte nad blatem biurka, moje nogi wiszące bezczynnie, napięte jak każda inna część ciała, jednak jednocześnie jakby w stanie płynnym, słabe pod wpływem jego dotyku. -Wiem, że chcesz więcej.- Liże moje ciało wokół majtek, najpierw z lewej, a potem z prawej strony, długo i powoli, a bliskość jego twarzy przy mojej mokrej łechtaczce sprawia, że czuję się, jakbym zaraz miała eksplodować. -Dam ci to, jeśli będziesz mnie słuchać.
Po wyjeździe z Anglii obiecałam sobie, że od teraz będę słuchać wyłącznie siebie.
Jednak to było wczoraj. Zanim spotkałam się z JiMin'em. I jego językiem.
-Ty tu rządzisz.- szepczę.
-Głośniej.- mówi, pocierając moją dziurkę palcami i uśmiechając się, jakby dostał prezent.
Oczywiście to ja jestem tym prezentem.
-Ty tu rządzisz, dupku.
-Tak lepiej. I właśnie to mi się w tobie podoba, [Y/N]. Nigdy nie boisz się mówić tego, co myślisz. Chociaż gdybym był dupkiem, nie zrobiłbym tego, prawda?- Zsuwa mi majtki poniżej kolan, wkłada głowę między uda i czubkiem języka rysuje kółka wokół mojej wilgotnej cipki, coraz mniejsze i mniejsze, aż w końcu dociera do łechtaczki i zaczyna ją pieścić szybko, mocno, drapieżnie. Chwytam go za włosy, zaciskam nogi wokół jego głowy, z każdym oddechem zbliżając się coraz bardziej do orgazmu.
- O mój Boże.- jęczę w końcu, wbijając paznokcie w skórę jego głowy. -JiMin, proszę...
Nie przestaje nawet na sekundę, po prostu stęka, liżąc mnie i ssąc jeszcze mocniej, a ja czuję wibracje w każdym miejscu, które dotykają jego usta. Brakuje mi tchu, dyszę głośno, a on, słysząc to, jęczy znowu. Doskonale zdaje sobie sprawę, jaką sprawia mi przyjemność, a ja czuję, jak słodka rozkosz wzbiera we mnie gdzieś głęboko i wędruje na powierzchnię, coraz szybciej i szybciej, aż nagle muszę zdusić krzyk...
O mój Boże o mój Boże o mój Boże
JiMin podnosi rękę i zakrywa mi usta dłonią, więc kiedy wymawiam jego imię, gryzę go, a mój głos rozbrzmiewa stłumiony w cichym biurze.
Każdy mięsień, każda cząsteczka mojego ciała rozładowuje wstrzymywane napięcie, a ja czuję w środku niekończący się deszcz meteorytów, milion watów energii. Z trudem łapię powietrze. Opadam zupełnie z sił.
Co tu się właśnie wydarzyło, do cholery?
Nie mam pojęcia. Jednak sądząc po tym, jak się czuję- jakbym unosiła się na powierzchni głębokiego basenu z ciepłą wodą- chyba chcę, żeby to się działo nadal.
JiMin wstaje i całuje najpierw jeden, a potem drugi kącik moich ust. Chwytam go za biodra i przyciągam do siebie. Rozpinam mu koszulę i pochylam się, by pocałować jego wyraźnie rysujące się mięśnie klatki piersiowej, jednocześnie na oślep próbując rozpiąć mu suwak spodni, które ledwo są w stanie utrzymać w ryzach jego nabrzmiałe krocze.
-Hej, JiMin?- Przerywa nam głos SeokJin'a i pryska czar, jaki rzuciło na mnie ciało JiMin'a w moich dłoniach. Słyszymy pukanie do drzwi, a już za chwilę także szuranie modnych mokasynów SeokJin'a na drewnianej podłodze. To musiało zająć raptem kilka sekund, jednak dla nas wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie- jakby potwór wkroczył do naprawdę przyjemnego snu i zdajesz sobie sprawę, że teraz znajdujesz się w koszmarze.
Rozumiem, że biuro należy również do SeokJin'a, ale czy naprawdę nie mógł poczekać na zaproszenie?
-Czekaj, stary, czekaj.- mówi JiMin, wciskając swój nabrzmiały członek z powrotem w spodnie. Rzuca mi moje dżinsy, a ja szybko próbuję je włożyć, przeskakując przy tym z nogi na nogę, po ciemku, wpadając na stertę pudeł pełnych dokumentów, ponieważ moje osłabione orgazmem ciało nie daje sobie rady. -Daj nam chwilę.
-O cholera, przepraszam.- odpowiada SeokJin, odwracając głowę w drugą stronę, kiedy zdaje sobie sprawę, jak mniemam, że nie siedzieliśmy tu po nocy nad papierami. -Nie wiedziałem, że jesteś tu z...- Nie kończąc zdania odwraca się, by wyjść, już trzyma rękę na gałce, żeby zamknąć za sobą drzwi. Ja, wciąż próbując założyć drugi but, wybiegam na korytarz przed SeokJin'em, nie patrząc na niego, nie patrząc na JiMin'a.
Co ja wyprawiam, do jasnej cholery? I to ze swoim szefem!
Zastanawiam się nad tym przez resztę wieczoru, podając drinki i tatar z tuńczyka, jakby nic się nie stało, a unikanie JiMin'a było częścią mojej pracy. Nigdy nie udało mi się znaleźć dobrej odpowiedzi na tamto pytanie.
Okay kochani szybkie informację!
Oto macie drugą część kultowej powieści! Darker Side Of... II Jeon Jeongguk II Liczę, że wam się spodoba, przy czym pamiętajcie, że nie jest to moja książka, a jedynie są zmienione postacie.
Oraz uwaga uwaga! Pojawiła się pierwsza w mojej historii książka o Kim TaeHyung'u! Więc serdecznie zapraszam!
Daddy Cool już na was czeka!
Kolejna sprawa to oczywiście sprawa obserwacji zarówno na instagramie jak i tutaj na Wattpadzie.
Zróbmy małe wyzwanie, bo wiem, że jesteście w stanie zrobić naprawdę mnóstwo świetnych rzeczy.
-Jeśli do końca roku wbijecie 1 550 obserwacji tutaj pojawi się nowa książka z wybranym przez was w głosowaniu bohaterem, oczywiście mam tutaj na myśli jednego z członków BTS.
-Jeśli natomiast dobijemy do 750 obserwacji na instagramie wtedy wleci prawdziwa petarda czyli cała WIELKA seria z BTS oraz Monsta X. Także gracie o naprawdę wielką stawkę.
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top