#7 Kim SeokJin

Pasja jego pocałunków zawsze wzniecała w niej płomień, wciągała ją wprost w wir pożądania i potrzeby, sprawiała, że pragnęła być naga i natychmiast poczuć go w sobie. Zrzuciła buty i gorączkowo szarpnęła za zamek błyskawiczny, a SeokJin okręcił ją wokół, tak, że stała do niego tyłem.

Jedną dłonią ujął jej podbródek, odchylając głowę [Y/N] do tyłu, w czasie gdy rzucała spodnie na ziemię.

-Naprawdę nie lubię tego uniformu, [Y/N].- powiedział, liżąc jej szyję.

Zadrżała.

-Ja też.

-Powinnaś dziś być w spódnicy. Albo w sukience, którą mógłbym unieść, wepchnąć w ciebie mojego penisa i mocno cię pieprzyć.

Na to wyobrażenie jej płeć zadrżała, a ona kręcąc biodrami pozbyła się majtek.

-Nie ułatwiasz tego.

Usiadł na ławce i rozpiął spodnie.

-Tak, cóż, jestem coraz twardszy.

Usiądź na mnie.

Dzięki Bogu, miała w torbie prezerwatywy. Gdyby żadnej przy sobie nie mieli, mogłaby się rozpłakać. Usiadła na nim okrakiem, zginając kolana, by umieścić je na ławce po obu stronach jego bioder.

-Kochałaś się kiedykolwiek na boisku do baseballa?

Roześmiała się.

-To zdecydowanie mój pierwszy raz.

Przejechał dłońmi po jej udach, trzymając ją w miejscu, podczas gdy osuwała się na jego penisa.

-Lubię być pierwszy.- powiedział, wkładając rękę pod jej koszulkę.

Zdecydowanie był pierwszy. Pod wieloma względami.

Przesunął biustonosz powyżej jej piersi, wypełniając nimi dłonie, kiedy opadała na jego trzon.

-Chryste.- rzekł, nieruchomiejąc, gdy wzięła go w siebie. Ścisnął jej piersi, kciukami lekko dotykając jej sutków, a następnie przyciągając ją, by je polizać. Kiedy na nie dmuchnął, jego ciepły oddech wywołał ogień, który zapłonął głęboko w jej wnętrzu. Chwyciła go za ramiona i podsunęła mu sutek do ust.

-Zrób to jeszcze raz.

Wygiął usta, po czym złapał jeden z pąków między wargi, wciągnął do środka i muskał językiem.

Było to tak przejmująco zmysłowe, paliła ją bolesna przyjemność.

Noc była gorąca i parna, jej rozgrzanej skóry nie chłodził nawet najmniejszy powiew powietrza, gdy SeokJin zaczął na nią napierać. Uchwyciła się jego ramion i uniosła się, by zaraz ponownie na niego opaść, a powstałe przy tym odczucia doprowadzały ją do stanu wrzenia.

-W świetle księżyca twoja skóra jest srebrzysta.- powiedział, kładąc dłoń na jej karku, by przyciągnąć ją do pocałunku.

Gdy ją całował i kochał się z nią, podwinęły jej się palce u stóp, włosy podnosiły jej się na karku, a wszystko pomiędzy płonęło. Wbiła mu paznokcie w ramiona i ujeżdżała go, bombardowana wrażeniami, które doprowadzały ją do granic wytrzymałości.

A kiedy nieco się odsunął, wygięła plecy w łuk, dając mu dostęp do najbardziej intymnych części swojego ciała. Potarł jej łechtaczkę i rozpadła się na kawałeczki, ściskając jego penisa, gdy wstrząsały nią fale orgazmu.

-Chryste, [Y/N].- Objął ją ramieniem, by przygarnąć bliżej siebie.

Pchnął w nią głęboko, a jego chrapliwe jęki były dla niej najsłodszymi dźwiękami, rozbrzmiewającymi w ciszy nocy, kiedy przeżywała swój orgazm, po czym zabrała go z sobą na przejażdżkę.

Ciasno do niego przytulona, gładziła jego spocone plecy. Wycisnął pocałunek na jej szyi, a następnie zsunął ją ze swoich kolan i postawił na nogach.

Przytrzymała się go.

-Trzęsą mi się nogi. Nie jestem pewna, czy wiem, gdzie są moje majtki.

Roześmiał się.

-Chyba powinniśmy ich poszukać, albo jutro rano będziemy musieli tłumaczyć się przed pracownikami.

-Tak, a skoro już jesteśmy przy pracownikach, to zostawili mi klucze do bramy, co oznacza dla ciebie trening we wczesnych godzinach porannych.

Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, przy czym jego oczy wciąż były półprzymknięte od namiętności.

-To było tego warte, nie sądzisz?

Zadrżała i przycisnęła dłonie do jego klatki piersiowej.

-Zdecydowanie.

Nigdy wcześniej nie uprawiałam seksu w loży dla zawodników.

-Ja też nie.- Pocałował ją głęboko, jego palce wsunęły się w jej włosy, by mocno ją przytrzymać, podczas gdy jego język plądrował jej usta. Zanim się odsunął, była bardziej niż gotowa na rundę drugą. Lecz powinni stamtąd pójść, zanim szczęście ich opuści i ktoś się pojawi. Nie spodziewała się, by ktokolwiek odwiedzał boisko po godzinach, jednak nigdy nie wiadomo.

Udało im się znaleźć jej majtki pod ławką. Ubrała się i wyłowiła klucze z kieszeni, żeby mogli wyjść i zamknąć za sobą.

W drodze powrotnej do domu przypomniała sobie wcześniejszą rozmowę z kuzynem.

-Och, a propos, NamJoon zaproponował, żebyśmy spotkali się na wspólnej kolacji.

SeokJin wygiął brew.

-Wie o nas?

-Tak. Najwyraźniej wśród drużyny krążą pogłoski na temat tego, w jak bliskich stosunkach jesteśmy.

-Tak? Hmm.

Wyglądał, jakby mu to nie przeszkadzało. Może jej też nie powinno.

NamJoon powiedział, że będzie dyskretny. A tymczasem ona w przyszłości postara się być w mniej... bliskich stosunkach z SeokJin'em. Przynajmniej publicznie.

-W każdym razie, Liz jest w mieście, więc chciał, żebyśmy spotkali się w jego domu.

Przez kilka minut SeokJin nic nie mówił. Zastanawiała się, czy martwił się tą całą sprawą z plotkami.

-NamJoon będzie maglował mnie na temat naszego związku, czy tak?

Roześmiała się.

-Nie. Jest świadomy tego, że... uprawiamy seks i powiedział, że to ostatnia rzecz, o jakiej chce rozmawiać. Myślę, że nic ci nie grozi.

-To dobrze. W takim razie może być kolacja.

-Dlaczego? Boisz się stawić czoła mojemu kuzynowi, czy też boisz się odpowiadać na pytania o nasz związek?

Prowadząc, rzucił jej szybkie spojrzenie.

-Ani to, ani to. I jedno i drugie.

Niejasna odpowiedź. Nie była pewna, co przez to rozumieć, i czy to jej się podobało. Pewna jej część rozumiała powód jego zakłopotania. W końcu NamJoon był jej kuzynem. Rodzina zawsze zadawała podchwytliwe pytania. A nawet ona nie potrafiła zdefiniować ich związku, jeśli to w ogóle był jakiś związek.

Uprawiali razem seks. Łączyły ich też stosunki zawodowe. To wszystko, co było między nimi.

Prawda?

Okay kochani szybka informacja!

1. Dobijamy 650 obserwacji na moim insta i pojawia się nowe opowiadania. (wanessa_w._)

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.


Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top