#5 Jung HoSeok

Pochyliła się i pocałowała go. Objął ją ramionami i ułożył na kanapie, pogłębiając pocałunek, aż jej głowa wypełniła się miłością, a ciało pożądaniem. Gdy dotarł do jej piersi, przykryła jego rękę swoją dłonią, przytrzymując go w miejscu, pozwalając, by poczuł, jak szybko biło jej serce.

Kiedy podniósł rękę, z trudem oddychała.

-Powiedzieć ci, co teraz czuję?

Podniósł jej spódnicę i położył dłoń na majtkach, drażniąc jej płeć.

-Jesteś wilgotna. Nie jestem medium, ale mam dość dobre wyobrażenie tego, co czujesz.

Spojrzała na jego twarz, nie mogąc pojąć, że kochał ją ten niezwykły mężczyzna.

-I co zamierzasz z tym zrobić?

Wsunął palce pod jedwab i potarł jej obolałe ciało, drażniąc ją, póki nie dyszała.

-Sprawię, że dojdziesz, Babe. A potem wsunę w ciebie penisa i będę się z tobą kochał, aż dojdziesz po raz drugi.

Uśmiechnęła się szeroko.

-Podoba mi się ten pomysł.

Wygięła się ku jego dłoni. Zdjął jej majtki, wsunął w nią palce i pocierał łechtaczkę kciukiem.

Zsunął się z kanapy, ustawiając się na kolanach, opierając sobie jej nogi na ramionach. Umieścił usta na jej cipce i lizał ją, a ciepło i wilgoć jego języka prowadziły ją wprost ku krawędzi szaleństwa. Uniosła się na łokciach, obserwując go, gdy chłeptał z niej językiem i ssał łechtaczkę. Wrażenia wzbierały w niej, dopóki nie mogła już dłużej się przed tym bronić. Gdy osiągnęła szczyt, ich oczy spotkały się i pozwoliła mu patrzeć na swoje uwolnienie, wyginając się przy nim, kiedy przyjemność omywała ją fala za falą.

Gdy impulsy osłabły, wstał, oblizał wargi i uśmiechnął się do niej, po czym zdjął buty, a spodnie rzucił na podłogę. Chwycił prezerwatywę, usiadł na kanapie, wciągając [Y/N] na siebie.

-Jesteś najseksowniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek znałem.- powiedział, unosząc jej spódnicę powyżej bioder.

Kołysała swoją płcią na jego erekcji.

-Przy tobie zawsze czuję się seksowna.- Wyjęła mu z rąk opakowanie z prezerwatywą, otwarła je, a następnie założyła kondom na jego sztywnego penisa. -Sprawiasz, że chcę robić rzeczy, których nie robiłam nigdy wcześniej.

-Coś jak uprawianie seksu za rodzinnym barem?

Roześmiała się, po czym uniosła się i zsunęła w dół na jego trzon, sapiąc, gdy ją wypełnił.

-Tak, właśnie tak.

Chwycił ją za pośladki i rozsunął je, gdy nadziewał ją na swojego penisa, pogrążając się głęboko. Rozpięła swoją bluzkę i zapięcie stanika, uwalniając piersi. Przymknął nieco oczy, kiedy chwycił jej piersi i drażnił sutki, wbijając się w nią.

-Nie masz pojęcia, jak bardzo lubię patrzeć, gdy bawisz się tak swoimi sutkami.

-Mamy wiele do odkrycia w sobie nawzajem, prawda?- rzekła, jęcząc, kiedy kołysał się w przód i w tył. Pulsowała, z jego penisem schowanym głęboko wewnątrz niej, w czasie gdy jej łechtaczka ocierała się o niego.

Uszczypnęła swoje sutki, wysyłając wrażenia do zakończeń nerwowych.

Objął ją za kark i przyciągnął do palącego pocałunku, które sprawił, że poczuła mrowienie w całym ciele. Drugą ręką trzymał ją mocno za tyłek, wciskając się w nią, póki nie poczuła zbliżającego się orgazmu. Załkała w jego usta.

-No dalej, Babe. Dojdź na moim kutasie, żebym i ja mógł odpuścić.

Jego słowa zawsze wstrząsały jej światem, zachęcały ją do wzniesienia się wysoko. Kiedy ścisnął jej pośladki i uniósł się ku niej, złamała się, wykrzykując swój orgazm w jego usta. Podążył zaraz za nią, głośno jęcząc jej imię, gdy pchnął w górę kilkoma zrywami. Oboje drżeli, uczepieni siebie nawzajem, gdy ich światy zderzyły się.

Przesunął ręką po jej plecach, pozbawiając jej bluzki i biustonosza.

Zdecydowanie bardziej preferowała jego pieszczoty na nagiej skórze.

-Widzisz, o ile łatwiej będzie, kiedy zamieszkamy razem?- powiedział nieco później, gdy ułożyli się na jej łóżku. -Następnego dnia jedno z nas zawsze musi wstać i iść do domu. Wolałbym od razu być w domu.

-Gdzie wolałbyś mieszkać?

-Cóż, masz swój dom, który jest lepszym rozwiązaniem niż moje mieszkanie.

-To prawda.

-Chociaż myślałem o tym, że może będziemy chcieli kupić większy dom.

Uniosła brew.

-Naprawdę? Dlaczego?

-Ponieważ w końcu będziemy chcieli się pobrać i mieć dzieci...

Wpatrzyła się w niego.

Przerwał.

-Popędzam cię. Albo cholernie przerażam. Najpierw powinienem był się oświadczyć, czy coś, prawda? Nigdy nie robię niczego właściwie. Chyba że wolisz, żebyśmy postępowali bez pośpiechu?

Pokręciła głową, już się nie bojąc.

-Nie. Robisz wszystko właściwie. I nie mam nic przeciwko postępowaniu bez pośpiechu. Możemy zacząć od większego domu.

Oparła się o niego, słuchając mocnego bicia jego serca, gdy tulili się do siebie.

Być może nie mówił wszystkiego tak, jak powinien, być może nie robił wszystkiego właściwie, ale był jej, a ona była jego, więc razem uda im się to wszystko pogodzić. Ponieważ teraz już wiedziała, że oboje byli w tym na stałe, i że on będzie przy niej bez względu na wszystko.

A właśnie to liczyło się najbardziej.

Okay kochani szybka informacja!

1. Dobijamy 650 obserwacji na moim insta i pojawia się nowe opowiadania. (wanessa_w._)

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.


Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top