Rozdział trzeci - David mąciciel?

Pov: Nikodem (Nicollo)

– Jakby nie patrzeć, masz trochę racji. Dziwne to... – Mruknąłem, po zastanowieniu.

– Bo ja zawsze mam racje Nikodemie. – Uśmiechnął się w moją stronę, a ja jedynie się zaśmiałem. – Dobra, wsiadamy do auta i na bazę.

– Jasne! – Wsiadłem na miejsce kierowcy, siwowłosy również wsiadł do samochodu.

Podałem do tyłu telefon z włączonymi mapami, nie żebym nie znał miasta, bo je znałem, lecz nie wiedziałem gdzie leży ich baza. W sensie byłem w jednej niby, ale nie wiem czy chodzi o nią. Spojrzałem na telefon z wbitą lokalizacją, chodziło o tą samą bazę, pod którą byliśmy razem z Davidem. Odpaliłem samochód, który wydał charakterystyczny dźwięk odpalanego silnika. Ruszyłem w stronę bazy, już bez patrzenia się na nawigacje, wiedziałem jak tam dojechać.

Driftem wjechałem na teren parkingu. Zaparkowałem idealnie przed drzwiami i przekręciłem kluczyk w stacyjce, wyłączając tym żółtą M-ke.

– Proszę bardzo. – Spojrzałem się do tyłu...

– Nowy kierowca w składzie z pewnością. – Usłyszałem szept Siwowłosego.

– Mam... pytanie... kim był ten policjant, z którym rozmawiałem? W sensie... mam wrażenie że go kojarzę. – mruknąłem niepewnie.

– Nikim ważnym dla ciebie Nikodem – Usłyszałem warknięcie Gilkenlego.

– Po co tak kurwa agresywnie David? – Spojrzał na niego siwowłosy.

– No właśnie... tylko zapytałem... – mruknąłem ciszej.

– A ja tylko odpowiadam! – David warknął wychodząc z samochodu... Trzasnął drzwiami. Rozejrzeliśmy się po sobie.

– Ja tylko zapytałem... – powiedziałem szeptem.

– Nikodem nie przejmuj się nim. On coś mąci... coś mi się tu nie podoba z nim. – Siwowłosy spojrzał na mnie.

– Jasne...

Wysiedliśmy z samochodu. Erwin zarzucił mi rękę na ramię. Spojrzałem się na niego.

– No co Niko? – Spojrzał na mnie uśmiechnięty.

– Nic siwolcu – powiedziałem do niego. Ten się rozejrzał, zaczął mówić, gdy David wszedł do budynku.

– Tamten policjant... to Dante Capela, ale to raczej wiesz. Był chłopakiem Nicollo... wiesz tego przyjaciela, o którym mówiłem, że jesteś podobny. Od czasu śmierci Nicollo... Dante popadł w depresję tak, że musimy go chwilami wyciągać z łóżka... Moim zdaniem powinieneś z nim porozmawiać, jeśli moja teoria jest prawdziwa to dużo się wyjaśni. – Stanęliśmy w miejscu. Miał trochę prawdy...

– spróbuję z nim pogadać... ale nie obiecuję Siwy. – Uśmiechnąłem sie do niego. Miałem szczerą chęć porozmawiać z policjantem, nawet jeśli tak teoria nie jest prawdziwa, to chcę chłopakowi pomóc się pozbierać.

Jak tak dalej pójdzie, to szybko będziemy mogli go odwiedzać kładąc świeczkę, a tego nikt raczej by nie chciał. Nawet ja. Nie znając go... albo nie pamiętając? Może to ten chłopak, który mi się pojawia w wspomnieniach? Nie wiem co o tym myśleć...

Parę godzin później

Zobaczyłem rozmytą twarz jakiegoś chłopaka... był w mundurze policyjnym... czułem jak serce zaczęło mi szybciej bić... Wstałem z kanapy i przytuliłem się z chłopakiem... chodź nie miałem kontroli nad swoim ciałem. Kojarzyłem zapach jego perfum... był przyjemny, uspokajał mnie... Usłyszałem lekko zniekształcony głos chłopaka, jego krótkie "cześć Kochanie" zapadło mi w pamięci... obudziłem się.

– Znów wspomnienia... – mruknąłem do siebie... Kim był do cholery ten chłopak?!

Rozejrzałem się po pokoju. Było ciemno. Przymknąłem oczy, nie mogłem znów zasnąć. Próbowałem skojarzyć chłopaka... Kurwa, ten głos... Policjant z wczorajszego napadu. To on. Miałem z nim wspomnienia. Teoria siwowłosego się sprawdzała, ale czy była prawdziwa? Nie wiedziałem. Ale... czy ja chciałem wiedzieć? Czy ja chciałem stracić to postrzeganie świata, które budowałem ostatnie parę miesięcy? Nie wiem... Nic. Kurwa. Nie. Wiedziałem.

Zacząłem szybciej oddychać... Powietrze zrobiło się gęstsze... nie mogłem złapać oddechu... W moich oczach zagościły łzy. Zacząłem drżeć... Próbowałem złapać oddech, robiłem to łapczywie... Po chwili zapaliło się światło, spojrzałem na drzwi. Stał tam szatyn... Nie pamiętałem że David zrobił jakąś imprezę w domu. Chłopak do mnie podszedł. Kucnął przede mną, złapał mnie za ręce.

– Hej Nikodem oddychaj, wdech wydech... wdech... wydech... okej? – Spojrzał na mnie... próbowałem dopasować oddech do tempa jego słów...

Uspokoiłem się po kilku minutach... Nie wiedziałem co się do końca stało przed chwilą...

– Miałeś atak paniki... – mruknął niskim głosem... Musiałem wyglądać na zdezorientowanego. – Coś się stało?

– Wspomnienia... Przypominam sobie rzeczy... Przestraszyłem się tego, że jak sobie przypomnę to całość tego co teraz mam zbudowane i jest dla mnie oazą... stanie się niczym... będę chciał wrócić do tego co było kiedyś... – powiedziałem cicho... Faktycznie się bałem. Bardzo się bałem tej zmiany.

– Najpewniej tak będzie... ale spójrz na to inaczej. Jeśli sobie przypomnisz to będziesz wiedział komu nie ufać, będzie lepiej. A znając Davida... dużo ci nakłamał, nikt z ekipy nie ma do niego takiego zaufania jak trzy lata temu. Dobrze że sobie przypominasz. – Patrzałem na niego...

Może miał rację? Przecież David powiedział im kompletnie inną historię poznania mnie niż tłumaczył mi... Pominął wątek z policjantem... Może faktycznie powinienem inaczej na to patrzeć... Nie wiem. Za dużo się dzieje... Nie wiem już co brać na serio, co na żarty, czy na złość. Nie wiem co brać za prawdę i fałsz. Za dużo nałożyło się na siebie. Ale jednego byłem pewien.

Muszę porozmawiać z tym policjantem i mu pomóc.

Pov: Dante

Mój wzrok skakał pomiędzy Sonnym, Aleksem a Jankiem... Nie wiedziałem, na którym mam się skupić.

– Co się wczoraj stało na tym banku?

– No... Janek nie chciał dać zgody na brak helki przez określony czas... I zostałem poddany...

– chodziło mi o pościg.

– um... – Nie ruszyłem za samochodem... Dostałem atak paniki w radiowozie...

– Dante to nie pierwsza taka sytuacja z tego co pamiętam i ogólnie było dużo innych sytuacji gdzie zrobiłeś coś nie tak – powiedział Sonny...

Miał rację. Nie była to pierwsza sytuacja tego typu. Miałem ich już pełno... nie kontrolowałem od dawna moich ataków paniki, mój stan psychiczny był na tyle słaby, że nie miałem jak. A stan psychiczny też przekładał się na jakość mojej pracy... to co się działo od jego śmierci z moją psychiką było koszmarem... Powoli... zatapiałem się w pustce uczuć, ale to później wracało z karuzelą emocjonalną... Były momenty gdzie na każdego krzyczałem po czym przepraszałem z łzami w oczach dosłownie parę sekund później..

– Jeszcze wielce kurwa dyskutuje o tym, że napastnicy mogą dłuższy czas braku helki – warknął Pisicela... Robił mi za to wyrzuty? Ale przecież...

– Uspokój się Janek – Spojrzał na niego Andrews.

– Niestety Dante, ale patrząc na ogół sytuacji, które miały miejsce. Razem z wszystkimi aktualnie tu będącymi podjęliśmy decyzje o...


----------------------------------------------------------------------------------------------------

Słowa: dysk google: 1000, według wattpada 1042. 

Yyyyy jakiś powrocik czy coś? Kc kochani 
NIE NO COME BACK KURDE TEN oczywiście. 

-------------------------------------

Jak myślicie Nicollo się dowie prawdy?
----
Co Sonny z Jankiem i Alexem mają do powiedzenia Dante? 

-------------------------------------

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top