Początki nie zawsze bywają łatwe (Gaara x Reader)

W Sunagakure panował właśnie środek nocy, a duszne i gęste pustynne powietrze zostało zastąpione przez rzeźkie, a nawet wręcz chłodne, obecne wyłącznie nocą. Nieba nie zasłaniały też nsjmniejsze choć chmury, więc wioska skąpana była w bladym, księżycowym świetle.

Był to czas, gdy wszyscy mieszkańcy mogli odpocząć po wyczerpującym dniu pracy i też robili. A przynajmniej większość z nich.

Budynek Kazekage był jedynym, w tórym też w dalszym ciągu paliły się nieliczne światła, co oznaczało, że była tam choć jedna osoba, która jeszcze nie udała się na spoczynek. Był to rzecz jasna sam kage, który wciąż wykonywał swoje nigdy nie kończące się obowiązki.

Ale czy jedynie on?

Po jednym z nieoświetlonych korytarzy przemieszczała się jeszcze jedna osoba, której także niedane było tej nocy zaznać snu. Starała się ona zachowywać jak najciszej, jednak nie była shinobi, więc nie zawsze udawało jej się to w stu procentach. Mimo to, jak do tej pory, nikt nie zwrócił na nią uwagi. Pewnie dlatego, że spali, ale ona wolała trzymać się wersji, że to dzięki jej staraniom. No...może dwóch strażników ją widziało, ale to nie istotne.

POV. Reader

Z tymi też myślami szłaś pewnie w wybranym przez siebie kierunku. Bywałaś tu zresztą dość często, dlatego nikt twoją obecnością się nie dziwił.

Wreszcie znalazłaś się u celu swej podróży, którym okazały się drzwi na końcu jednego z korytarzy. Bez wachania podniosłaś dłoń by zapukać, ale po chwili zrezygnowałaś z tej formalności i po prostu chwyciłaś za klamkę, wchodząc do środka.

- Ohayp Gaara-kun.- odezwałaś się cicho, przyciszając swój, zazwyczaj radosny i niewątpliwie zwracający na siebie uwagę, głos.

Tak jak się spodziewałaś, zauważyłaś czerwonowłosego piętnastolatka siedzącego za biórkiem i czytającego jakiś list, niewiadomego pochodzenia. Przynajmniej dla ciebie.

Jednak na dźwięk twojego głosu, chłopak podniósł na ciebie zaskoczone spojrzenie zielonkawych tęczówek. Co prawda wyczytywanie emocji jakie chłopak odczuwał w danej chwili nie było proste, jednak dla ciebie nie stanowiło to problemu. W końcu spędzałaś z nim naprawdę dużo czasu. Poza jego własnym rodzeństwem, byłaś osobą, z którą spędzał najwięcej czasu.

- (Imię)-chan? Co tu robisz o tej porze?- zapytał cię głosem spokojnym, ale ty wyraźnie słyszałaś w nim zaskoczenie.

- No wiesz...pomyślałam, że przyda ci się towarzystwo.- odpowiedziałaś mu z lekkim uśmiechem, podchodząc parę kroków w przód.

- O drugiej nad ranem?- zapytał spoglądając w stronę wiszącego na ścianie zegara.

Zaś ty żeby zachować resztki dobrego imienia, energicznie pokiwałaś głową.

- Dokładnie. Chciałam, no...sprawdzić jak się zujesz i...czy ci się nie nudzi.- tak, każdy by ci w to uwierzył...

Gaara odłożył list i wstał zza biórka. Następnie podszedł do ciebie i obdarzył cię nikłym uśmiechem. Kiedyś nigdy nie spodziewałabyś się, że w ogóle jest to możliwe. Chłopak bardzo się zmienił przez ostatnie lata.

- To bardzo miło z twojej strony i dziękuję, ale...na przyszłośc lepiej nie kłam. Naprawdę źle ci to wychodzi.

Naburmuszyłaś się lekko na te słowa. Oczywiście wiedziałaś, że były prawdą, co jednak nie znaczyło, że czerwonowłosy miał prawo ci to tak jawnie wypominać. Nawet jeśli był kage.

- Tak? Ty za pierwszym razem też się nie popisałeś.

Czerwonowłosy na twoje słowa spuścił nieco wzrok i przez chwilę nie był pewien co odpowiedzieć. Zorientowałaś się, że jednak przypominanie mu o tym, nie było dobrym pomysłem. Speszyłaś się lekko na tę myśl, zaś po następnych słowach Gaary zrobiło ci się jeszcze głupiej.

- Tylko, że wtedy ja wcale nie żartowałem.

Chcąc ratować sytuację machnęłaś lekko ręką i przybrałaś na twarz szczery uśmiech.

- Akurat! Ja ani przez chwilę ci nie uwierzyłam.

Na myśl mimowolnie nasunęło ci się pierwsze spotkanie z najmłodszym synem Czwartego Kazekage.

* * * *

W jednej chwili radośnie uganiałaś się za innymi dziećmi, a już w następnej musiałaś walczyć o to, by ustać na nogach i nie zostać stratowana przez uciekający tłum ludzi. Wszystko wydarzyło się w przeciągu zaledwie kilku sekund.

Z początku nie miałaś pojęcia co było powodem tej nagłej paniki, lecz gdy tłum się już trochę przerzedził, zamiast pobiec za nimi, uparcie patrzyłaś w stronę, z której tamci przybyli. Jednak jedyne co zobaczyłaś, to sporych rozmiarów burza piaskowa.

Ale było w niej coś dziwnego. Coś co zwróciło twoją uwagę do tego stopnia, że wciąż stałaś po części przestraszona, a po części zafascynowana. Widziałaś już w życiu nie jedną burzę piaskową, ale każda z nich obejmowała całą wioskę. Zaś ta nie przekraczała jakby z góry ustalonych granic.

- Dziwne...- stwierdziłaś w zasadzie sama do siebie, bo w sumie jako jedyna nie uciekłaś w popłochu.

Byłaś ciekawa co stoi za tym dziwnym zjawiskiem, dlatego wbrew temu co podpowiadał ci zdrowy rozsądek, ruszyłaś ostrożnym i niepewnym krokiem w stronę, zdawać by się mogło, epicentrum całego zjawiska.

Szłaś powoli, trzymając się blisko ścian mijanych po drodze budynków, aby w razie nagłego zagrożenia mieć się gdzie schować. Aby ochronić chociaż dolną cześć twarzy, zasłoniłaś ją rękawem, jednak do zmrużonych oczu nadal cały czas dostawał się wirujący niemal wszędzie dookoła piasek.

Po kilku następnych uciążliwych minutach, gdy już miałaś zrezygnować i zawrócić, burza jakby zelżała, a ty wreszcie mogłaś wziąć głębszy wdech, bez obawy uduszenia się piaskiem, który mógł wpaść ci przy tym do ust. Dopiero teraz mogłaś dokładniej rozejrzeć się po okolicy i ku swojemu zdziwieniu, nie zobaczyłaś nigdzie żółtawych zasp, które zwykle tworzyły się po takich burzach. Jednak nie tym razem. Ulice w zasadzie wyglądały tak jak wcześniej, z tą tylko różnicą, że walało się po nich mnóstwo śmieci czy zniszczonych przedmiotów.

Jednak gdy podniosłaś wzrok, na końcu uliczki, w której obecnie się znajdowałaś, zauważyłaś młodego, na oko ośmioletniego, czerwonowłosego chłopca, wokół którego na ziemi leżało dwóch shinobi. Z tej odległości nie byłaś w stanie stwierdzić czy żyją, ale nie wyglądało to za dobrze.

Nagle chłopak podniósł wzrok swoich miętowych tęczówek i utkwił go wprost na twojej osobie. Na chwilę zaparło ci dech w piersiach i tylko cudem zmusiłaś swoje ciało do pozostania na miejscu, chociaż umysł podpowiadał ci tylko jedno, a mianowiciw- uciekaj!

Mimo to pozostałaś na miejscu i odwzajemniłaś spojrzeniem na spojrzenie czerwonowłosego. Zauważyłaś, że te należące do chłopaka było chłodne, pozbawione emocji i wręcz odpychające. Zaś twoje niosło ze sobą po prostu ciekawość.

Co nie znaczyło, że się nie bałaś. Co to to nie! Byłaś wręcz przerażona, wiedząc, że zaraz możesz osobiście się przekonać co spotkało tamtych dwóch shinobi. Jednak z jakiegoś powodu postanowiłaś zostać.

Nagle cisza między wami panująca, została przerwana. I to nie z twojej inicjatywy.

- Jeśli zaraz stąd nie znikniesz, skończysz jak oni.- głos zielonookiego był dokładnie taki sam jak jego spojrzenie- zimny i pełen nienawiści.

Po usłyszeniu ostrzeżenia, instynktownie zrobiłaś krok w tył, a potem następny. Nie chciałaś wystawiać cierpliwości syna Kazekage na próbę, dlatego po chwili zrobiłaś to co ci kazał.

Zaś odchodząc, jeszcze przez jakiś czas czułaś na sobie odprowadzający cię wzrok czerwonowłosego.

*                          *                           *                         *

Spojrzałaś krótko na Gaarę i aby odwróić jego uwagę od niefortunnego zejścia na tamten temat, szturchnęłaś go lekko w ramię.

- No...to w czym ci pomóc? Skoro już tu jestem to chcę się na coś przydać.- uśmiechnęłaś się do niego i ruszyłaś w głąb biura, nie czekając na jego odpowiedź, której zresztą się spodziewałaś.

- Naprawdę nie musisz...

- Wiem, ale chcę.- przerwałaś mu i posłałaś mu krótki uśmiech zerkając przez ramię.

Chłopakowi nie pozostało więc nic innego, jak westchnąć cicho i ruszyć w stronę biurka, w celu znalezienia ci czegoś, czego nie dałabyś rady popsuć.

Ty zaś przypatrywałaś mu się radośnie pamiętając, że od kiedy tylko sobie przypominasz, starałaś mu się pomagać na tyle ile tylko mogłaś. Choć on nie zawsze to dostrzegał czy doceniał. Mimo to, nigdy się nie poddałaś, co przyniosło wspaniałe efekty,  o których kiedyś nawet nie ważyłabyś się pomarzyć.
   
*                       *                        *                        *

Po raz kolejny skryłaś się za jednym z budynków. Nie chciałaś, aby cię znaleźli. Nie, kiedy do końca zostało tak mało czasu. Tym razem musiało ci się udać!

Wychyliłaś się zza rogu, aby upewnić się czy nikt nie zbliża się do miejsca twojej kryjówki. Jak na razie, na ulicach było pusto. Wręcz niepokojąco pusto. Niby był już wieczór, ale jednak to wydawało ci się nieco...niepokojące.

Poza tym dookoła wyczuwalne było napięcie i czułaś,  że zbiera się na coś złego.

Nagle zauważyłaś cień osoby wyłaniającej się zza rogu jednego z budynków. Zaś kilka sekund później, w twoim polu widzenia znalazł się czerwonowłosy chłopak o zielonkawych oczach. Doskonale pamiętałaś wasze ostatnie spotkanie sprzed paru tygodni.

Jednak tym razem było inaczej. Teraz nie wywoływał on u ciebie strachu, a ciekawość. Często bywało, że to co zakazane, przyciąga nas bardziej niż cokolwiek innego. I to też czułaś, przyglądając się nadchodzącemu powoli chłopakowi. On zaś albo jeszcze cię nie zauważył, albo zwyczajnie ignorował.

Jakkolwiek by nie było, odległość was dzieląca, malała z każdym przebytym przez czerwonowłosego krokiem.

W tej chwili przyszło ci na myśl, że być może miło by mu było,  gdyby nie spacerował tak w pojedynkę. W końcu dobrze wiedziałaś, że to żadna frajda. A wydawało ci się, że akurat on wyjątkowo potrzebował czyjegoś towarzystwa.

Nagle zorientowałaś się, że jest on już na prawdę blisko. Więc jeśli chciałaś coś zrobić, miałaś ostatnią szansę.

Jednak w chwili gdy zrobiłaś pierwszy krok, w celu opuszczenia dotychczasowej kryjówki, kątem oka dostrzegłaś podłużny, cienki przedmiot wysówający się z jednej z uliczek, które znajdowały się już za plecami czerwonowłosego.

Zareagowałaś instynktownie, nawet nie myśląc co dokładnie robisz. Nim się zorientowałaś, wybiegłaś z zaułka i zasłoniłaś nieświadommego, grożącego mu niebezpieczeństwa, chłopaka.

- Uważaj!

Tylko tyle zdąrzyłaś krzyknąć nim poczułaś, że coś małego,  ale ostrego wbija się w sam środek twojej piersi. Oszołomiona spojrzałaś na, jak się domyślałaś, zatrutą strzałkę. Ostatnim zaś co zapamiętałaś, to zaskoczone spojrzenie miętowych tęczówek nieznajomego. Zaraz potem poczułaś jak nogi uginają się pod tobą, a ciebie samą otacza coraz gęstrza czerń.

Powoli otworzyłaś oczy. A zaraz potem, szybko je zamknęłaś. Światło, które wpadało do pomieszczenia przez pobliskie okno, było dla ciebie wręcz oślepiające.

Przez ten ułamek sekundy nie zdążyłaś się niestety rozejrzeć, a co za tym idzie, nie miałaś pojęcia, gdzie się aktualnie znajdujesz. Jednego jednak byłaś pewna. Nie była to piaszczysta ulica, którą zapamiętałaś.

Właśnie! Teraz coś zastanowiło cię jeszcze bardziej niż twoje miejsce pobytu. Chciałaś się dowiedzieć co stało się z tamtym chłopakiem.

Zaśmiałaś się w duchu. Zawsze taka byłaś. Mimo, że ostatnio sama potrzebowałaś opieki, bardziej martwiłaś się o innych. Gdyby to było możliwe, pomagałabyś każdemu napotkanemu, bez względu czy byłby to twój przyjaciel, czy ktoś zupełnie ci obcy. Taka już po prostu byłaś.

Po chwili podjęłaś jeszcze jedną próbę otwarcia oczu, która ku twojej uldze, okazała się bardziej udana. Pierwszym co zauważyłaś, był biały sufit oraz ściany, również w jasnym odcieniu,

Przynajmniej jedno było pewne. To nie był twój pokój. Czyli jednak szpital. Westchnęłaś cicho. Nie lubiłaś tego miejsca i nie chciałaś tu przebywać dłużej niż to konieczne.

Dlatego mimo nikłego kłucia w okolicach klatki piersiowej, ostrzegającego, że lepiej byłoby pozostać bez ruchu, ty podniosłaś się do półsiadu, dla pewności podpierając się na łokciach.

I wtedy też zamarłaś. Niedaleko wyjścia, stał ten sam czerwonowłosy, któremu chciałaś ostatnio pomóc. Co więcej przyglądał ci się uważnie, jednak nie potrafiłaś odczytać, co niesie ze sobą ten wzrok. Groźbę? Ciekawość? A może jeszcze coś innego...

W pierwszej chwili nie wiedziałaś co powiedzieć, dlatego splotłaś nerwowo palce obu dłoni i spuściłaś spojrzenie w dół. O ile wcześniej wizja zagadania do nieznajomego wydawała ci się świetnym pomysłem, tak teraz, przebywanie z nim sam na sam w jednym pokoju, przyprawiało cię o szybsze bicie serca. Do tego ten jego wzrok...

Przez parę następnych minut trwała między wami cisza, która stawała się coraz bardziej niezręczna.

Wreszcie, mając jej już dość,  postanowiłaś zabrać głos. Już otworzyłaś usta, gdy w tym samym momencie do twoich uszu dobiegł chłodny i zawierający w sobie pewną niewyjaśnioną groźbę, głos czerwonowłosego.

- To co zrobiłaś... - przez chwilę zamarłaś, czekając na dalszą część wypowiedzi, a na twojej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Może jednak opłacało się narażać? Jednak jak szybko uśmiech zagościł, tak szybko zniknął, po usłyszeniu dalszej części wypowiwdzi.- Było głupie. Jeśli oni by cię nie zabili, równie dobrze ja mógłbym to zrobić.

Zaskoczona do granic, podniosłaś wzrok, lecz jak się okazało tylko po to, by zobaczyć zamykające się za chłopakiem drzwi.

Jeszcze przez jakiś czas nie mogłaś wyjść z szoku. Nie rozumiałaś co tutaj właśnie zaszło. A raczej nie chciałaś zrozumieć.

Nie wierzyłaś, że na tym świecie istnieją ludzie na wskroś źli. Byłaś zdania, że w każdym kryje się cząstka dobra...czasami tylko zakryta przez pasma mrocznych doświadczeń.

Nie wiedzieć czemu na twojej twarzy ponownie pojawił się nikły uśmiech.

- I tak uważam, że było warto.- powiwdziałaś sama do siebie, a twoje słowa jeszcze przez jakiś czas zdawały się unosić w powietrzu.

*                        *                          *                           *

Kątem oka zerknęłaś na pochylającego się nad biurkiem Gaarę i uśmiechnęłaś się, czego on zdawał się nie zauważać, pochłonięty pracą.

"Zdecydowanie było warto."

Hej. Oto kolejny one shot, tym razem na zamówienie. A dla kogo? Chyba nikogo nie zaskoczy jak poqiem, że dla heroesNM

Mam nadzieję, że coś z tego wyszło, bo mi coś w nim nie pasuje.

Tak nawiasem mówiąc,  to było jedno z trudniejszych twoich zamówień. Ale wreszcie jest!

(2132 słów)
19. 03. 2020r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top