Wszystko będzie dobrze, tylko już nie płacz. (Deidara x Reader)
Wybiegłaś z klasy najszybciej jak potrafiłaś. Wytarłaś łzy, które napłynęły ci do oczu. Starałaś się je powstrzymać z całych sił, ale te słowa raniły... bardziej niż jakikolwiek otrzymany do tej pory cios. Nie chciałaś pokazywać swojej słabości przed rówieśnikami, ale tego było już dla ciebie za wiele. Nie chciałaś... nie mogłaś ich dłużej słuchać.
Pędem wypadłaś z akademii, ignorując krzyki mijanych nauczycieli. Niewiele cię oni teraz obchodzili. To miał być jeden z najważniejszych dla ciebie dni, a ty wszystko zepsułaś. Miałaś już dość tego miejsca, dość wyśmiewających się z ciebie ludzi, a zwłaszcza dość tego wiecznie nieopuszczającego cię pecha!
Biegłaś dalej uliczkami wioski. Zostawiłaś daleko za sobą akademię. Zresztą i tak nie miałaś tam już po co wracać. Minęłaś także swój dom. Tam również nie miałaś ochoty się udać. Miałaś w głowie tylko jeden cel, miejsce, które było dla ciebie azylem. Tam właśnie teraz się kierowałaś.
Po drodze mijałaś ludzi, którzy rzucali ci ciekawskie spojrzenia, albo też zupełnie ignorowali. Nie miało to dla ciebie jednak w tej chwili najmniejszego znaczenia. Taka już była ta wioska- chłodna, obojętna na wszystko i rządząca się twardymi zasadami. Taka była Wioska Skały. I właśnie za to jej niecierpiałaś.
* * *
Chłopak zaśmiał się szczerze i rozmasował obolałe ramię, w które właśnie oberwał od przyjaciółki, za jedną ze swoich uszczypliwych uwag.
- No co? Nie moja wina, że tak to z pewnej odległości wyglądało.- powiedział, wciąż ze śmiechem, na swoją obronę.
- Czy ty zawsze musisz dochodzić do takich idiotycznych wniosków?- zapytała czarnowłosa, zakładając ręce na piersi i przybierając obrażony ton.
- Nie... tylko wtedy, gdy dajesz mi do tego powody.- odparł z uśmiechem blondyn i uchylił się przed kolejnym ciosem dziewczyny. Przyznawał, że lubił się z nią drażnić.
- Ale z ciebie idiota.- fuknęła nadal urażona czarnowłosa, ale po chwili uśmiechnęła się lekko, dając tym znak, że wcale się na niego nie gniewa.
- Ale za to...- jednak chłopak przerwał wypowiedź, gdy koło niego przemknęła (H/C) włosa. Spojrzał za nią zainteresowany i cała jego wesołość prysła. Już miał coś powiedzieć, kiedy koleżanka z drużyny go ubiegła.
- Jasne, idź. Dokończymy temat później.
Blondyn uśmiechnął się na pożegnanie i odszedł za oddalającą się wciąż (H/C) włosą.
* * *
Nie miałaś pojęcia ile czasu zajęło ci dotarcie na miejsce. Wiedziałaś tylko, że jesteś maksymalnie zmęczona, a gdy usiadłaś, twoje nogi odmówiły ci dalszego posłuszeństwa. Byłaś już tym wszystkim wykończona.
Podkuliłaś kolana pod brodę i wpatrzyłaś się w piękny wodospad, który niknął w kotlinie na dole, otoczony mgiełką wodną unoszącą się w powietrzu. Tu było pięknie. Lubiałaś tu przychodzić, gdy czułaś się zagubiona czy smutna. Tak jak teraz.
Pojedyncza łza znowu spłynęła ci po policzku. Szybko ją wytarłaś, chociaż wiedziałaś, że teraz nie ma to już znaczenia. Gdyby tylko zobaczył to twó brat, z pewnością by cię wyśmiał. Nigdy nie widziałaś go w takim stanie, w jakim ty byłaś obecnie.
On był geniuszem. Zdobył rangę jonina w wieku kilkunastu lat. Potrafił niesamowite rzeczy i wykonywał najróżniejsze, niebezpieczne misje.
Nie to co ty- słaba beksa, nie potrafiąca wykonać najprostszych technik. To co pokazałaś, a raczej nie pokazałaś, było żałosne. A tyle trenowałaś! Tak bardzo chciałaś dobrze wypaść ten jeden raz! Ale wyszło jak zwykle... czyli fatalnie.
Pociągnęłaś lekko nosem. Miałaś tego dość. To było nie fair.
Nagle poczułaś czyjąś rękę na ramieniu. Dobrze wiedziałaś do kogo ona należała, dlatego nawet nie musiałaś patrzyć w tył. Zresztą i tak nie chciałaś tego robić. Wyglądałaś teraz żałośnie.
- Co się stało (Y/N), un?- spytał cicho blondyn.
Jednak ty nie miałaś ochoty mu odpowiadać. Bo zresztą co miałaś mu powiedzieć? Miał swoje i to dużo poważniejsze problemy. Jakie znaczenie miał dla niego, jeden niezdany egzamin?
- Hej. Nie ignoruj mnie, proszę cię. Wiesz, że tego nie lubię.- po tych słowach wstał i podszedł do ciebie tak, aby po chwili kucnąć tuż przed tobą.- Chodzi o akademię, prawda?
Odwróciłaś wzrok zawstydzona, co w pełni wystarczyło za twierdzącą odpowiedź.
- Hej. Jeden niezdany egzamin, to jeszcze nie jest koniec śwata. Głowa do góry.- powiedział pokrzepiająco i uśmiechnął się do ciebie lekko.
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Po pierwsze, byłaś mile zaskoczona jego delikatniejszą i spokojniejszą stroną, a po drugie...
- Skąd wiedziałeś?- spytałaś ciekawa.
- No wiesz... mówiłaś już o tym egzaminie od dwóch tygodni. Coś obiło mi się o uszy.
- Taa, ale i tak wyszło jak zwykle. Może ja się do tego po prostu nie nadaję?- stwierdziłaś cicho i chciałaś opleść kolana rękami, ale Deidara złapał cię pod ramieniem i pociągnął do góry, abyś wstała.
- Ej ej ej, nawet nie próbuj mi takich bzdur wygadywać. Posłuchaj mnie. Nie ty piersza i z pewnością nie ostatnia, dałaś ciała na egzaminie.- prychnęłaś cicho pod nosem. Ładne mi pocieszenie, ale następne słowa cię zaskoczyły.- No i co z tego? To tylko głupi test.
- Łatwo ci mówić. To nie ty go zawaliłeś.- mruknęłaś cicho.
- Mówisz? W takim razie cię zaskoczę. Ja też miałem z nim problem. No i? To jeszcze o niczym nie świadczy.
- Ty?- spojrzałaś na niego zaskoczona. Nigdy byś nie pomyślała, że przy jego umiejętnościach, mógłby mieć problem z takim banalnym testem.
- No widzisz. Aż głupio się przyznać.- blondyn podrapał się lekko po karku zawstydzony.- Ale egzaminy końcowe są u nas na dosyć wysokim poziomie. Ale możesz mi wierzyć, że jeśli go zdasz, to nie będziesz mieć żadnych problemów zr zdobyciem rangi genina. A potem już pójdzie ci jak spłatka.- machnnął lekceważąco ręką i uśmiechnął się.
- Mhm. Tylko najpierw muszę zdać ten egzamin.
- Spokojnie. Przypomnij sobie co razem trenowaliśmy, a będzie dobrze.
W pamięci stanęły ci teraz godziny spędzone na treningu. Na nauce kontroli chakry. No i oczywiście twoja największa słabość czyli kontrola nad jej naturą. Kiedy już myślałaś, że ogarnęłaś o co w tym chodzi, wtedy okazywało się, jak niewiele potrafisz.
- Jestem pewny, że ci się uda. Poza tym, od kiedy tak prosto się poddajesz, un? Zwykle jesteś bardziej waleczna i uparta.
- Ale... i tak szansa już przepadła.
- E tam. Za łatwo odpuszczasz. Pogadamy z nauczycielem i jestem pewny, że da ci jeszcze jedną szansę. Dlaczego miałby się nie zgodzić?- Deidara znowu uśmiechnął się do ciebie i wzruszył ramionami w pytającym geście.
- Tak mówisz?- spytałaś już spokojniej. Może rzeczywiście za bardzo panikowałaś?
- Oczywiście. - blondyn kiwnął z przekonaniem głową.
- Może i masz rację.- przyznałaś niepewnie.
- Jak zawsze. Jednak nadal masz jakieś "ale"?
- No bo... nie chcę, żeby znów się ze mnie śmiali. To nie jest fajne.- przyznałaś cicho i splotłaś ze sobą ręce, bawiąc się palcami. Zawsze tak robiłaś, kiedy się denerwowałaś.
- Akurat to rozumiem doskonale.- przyznał poważnie chłopak.- Wiem przez co przechodzisz, bo sam tak miałem. Być może nawet gorzej niż ty. Miałaś tak tylko przez chwilę... podczas egzaminu. Za to ja musiałem się z tym pogodzić i przyzwyczaić przez kilka lat akademii.- chłopak westchnął cicho.
Spojrzałaś na niego ze współczuciem. Nigdy nie patrzyłaś na to w ten sposób. Musiałaś przyznać, że dar chłopaka był niezwykły, ale również dość... dziwny i rzucający się w oczy. Ty byłaś jego siostrą i zdążyłaś do tego przywyknąć, ale nie wszyscy byli tak wyrozumiali. Dopiero teraz dotarło do ciebie, przez co chłopak musiał przechodzić.
- Masz rację. W porównaniu do twojego problemu, mój wcale nie jest taki poważny.- uśmiechnęłaś się do brata i przytuliłaś się do niego.
- Tego nie powiedziałem, un.- zaśmiał się lekko i nieco zaskoczony oddał uścisk.
- Dziękuję.- powiedziałaś z wdzięcznością w głosie.
- Nie ma sprawy. Od tego przecież jest rodzeństwo.- odparł z uśmiechem.
No i jak? Kolejny one shot/ zamówienie gotowe. Oto i one. @heroesMN
Mam nadzieję, że nie przesadziłam. 😉
(1225 słów)
29.01. 2019r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top