Nieocenione wsparcie (Kagura x Reader)
Stałaś spokojnie na klifie i patrzyłaś na oddalający się statek. Jeszcze z tej odległości byłaś w stanie dostrzec na pokładzie grupkę dzieciaków. Wszyscy oni byli geninami z Wioski Liścia, którzy właśnie wracali po swojej "wycieczce szkolnej" do domu. Słyszałaś, że podczas ich pobutu tutaj, wiele się wydarzyło. Musiałaś przyznać, że trochę żałowałaś, że cie to wszystko ominęło.
Jednak było coś, czego żałowałaś jeszcze bardziej. Nie było cię tutaj, kiedy twój przyjaciel najbardziej tego potrzebował. Byłaś na siebie zła, że nie byłaś mu w stanie wtedy pomóc. Chociaż z drugiej strony, byłaś na misji poza wioską. Skąd miałaś wiedzieć, że właśnie wtedy byłaś potrzebna w wiosce? Jednak i tak nie mogłaś sobie wybaczyć.
Nie lubiłaś zostawiać Kagury samego. Zawsze był taki pokojowy, spokojny i niewinny. No... prawie zawsze. Właśnie dlatego zawsze chciałaś być przy nim. Chciałaś go obronić, nie tyle fizycznie, ile przed słownymi docinkami czy groźbami pod jego adresem. Może i to prawda, że na codzień byłaś spokojna i cicha, ale w razie potrzeby miałaś, jak to mówią "cięty" język. W przeciwieństwie do Kagury. On przyjmował na siebie wszystko w milczeniu. Nigdy z nikim nie wdawał się w kłótnie.
I właśnie dlatego został twoim przyjacielem. Takich ludzi to ze świecą w ręku szukać. W świecie shinobi było tyle niepotrzebnej brutalności... dlatego czas spędzony z jasnowłosym był dla ciebie miłą odskocznią.
Spojrzałaś nieco w bok i uśmiechnęłaś się. Powędrowałaś za spojrzeniem Kagury i natrafiłaś na blondyna opartego o burtę statku, który wydawał się dziwnie markotny. Zresztą nie tylko on. Wiedziałaś, że Kagura zdążył bardzo polubić tamtego chłopaka. I to nie tak, że nie chciał się z nim pożegnać... po prostu bał się spojrzeć mu w oczy, po tym wszystkim co zrobił. Czułaś to.
- Jeszcze nieraz będziecie mięli okazję się spotkać. I zobaczysz, że wtedy jeszcze będziecie się z tego śmiać.- odezwałaś się cicho i położyłaś mu rękę na ramieniu, aby dodać mu otuchy.
Chłopak spojrzał na ciebie z nieukrywaną wdzięcznością i uśmiechnął się lekko. To była dla ciebie najwspanialsza nagroda. Zresztą, nie żebyś jakiejś oczekiwała. Postępowałaś tak jak na prawdziwego przyjaciela przystało. A przynajmniej się starałaś.
- Dziękuję ci (Y/N)... za wszystko.
Wiedziałaś co miał na myśli. Nie prosił cię żebyś tu z nim przychodziła. Z pewnością nie chciał cię fatygować zaraz po powrocie z misji. Taki już był. Zawsze stawiał innych ponad siebie. Rzadko prosił o jakieś przysługi, bo nie chciał sprawiać innym kłopotów. Jednak ty nie mogłaś go teraz zostawić samego. Chciałaś się na coś przydać chociaż tym razem.
- Wiesz, że nie musiałaś tu ze mną przychodzić? Na pewno jesteś padnięta.- powiedział z troską.
Uśmiechnęłaś się. Właśnie o tym mówiłaś. Zawsze martwił się najpierw o innych, a dopiero potem o siebie.
- Oczywiście, że wiem głuptasie. Ale chciałam.- odparłaś ze śmiechem.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszej.- odparł, po czym również się zaśmiał.
- Chyba trochę przesadzasz. - mruknęłaś trochę zażenowana. Robiłaś to co do ciebie należało, nie było to nic nadzwyczajnego.
- Wcale nie. (Y/N)...- zaczął niepewnie, ale przerwał zakłopotany.
Wiedziałaś już, że chciał cię o coś poprosić, a to nie zdażało się często. Co oznaczało, że miał spory problem.
- Pytaj śmiało.- zachęciłaś go.- Przecież wiesz, że o cokolwiek poprosisz, z pewnością ci nie odmówię.
Chłopak westchnął cicho, po czym zebrał się w sobie.
- Chciałbym się jutro z kimś spotkać, ale boję się pójść do niego sam. No i pomyślałem... czy nie mogłabyś pójść tam ze mną? Obiecuję, że to nie zajmie dużo czasu.- ostatnie zdanie dodał pospiesznie.
- Oczywiście, chętnie z tobą pójdę. Tylko powiedz o której.
- To zależy, do której godziny potrzebujesz czas, żeby odpocząć. Dostosuję się do ciebie.- odparł szybko.
- W takim razie... spotkajmy się o dwunastej. Może być?
- Tak.- skinął potakująco głową i uśmiechnął się.- Jeszcze raz ci bardzo dziękuję.
- Żaden problem.- odparłaś i odwzajemniłaś uśmiech.
Po zakończonej rozmowie skierowaliście się w dół zbocza, w stronę oświetlonej wioski. Droga minęła wam w spokojnej i miłej atmosferze. Rozmawialiście na różne błache tematy i opowiedzięliście sobie jak wam minęły ostatnie dni.
* * *
Stałaś na głównym placu koło fontanny. To od zawsze było wasze typowe miejsce spotkań. Byłaś ciekawa z kim takim Kagura chce się spotkać. Zapomniałaś go wczoraj o to spytać. Zwaliłaś to zresztą na zmęczenie.
Na szczęście nie musiałaś czekać na przyjaciela, ponieważ należał on do punktualnych ludzi. Tak było i tym razem. Zobaczyłaś go zbliżającego się i pomachałaś mu na przywitanie, zaś on szybko odwzajemnił gest.
Już z daleka wydawał ci się dziwnie spięty. Chyba na prawdę się stresował i potrzebował twojego wsparcia.
- To gdzie właściwie idziemy?-- zapytałaś ciekawie, kiedy już się spotkaliście.
- Do niezbyt przyjemnego miejsca.- odparł poważnie chłopak.- Idziemy do więzienia Wioski Mgły. Muszę zakończyć pewną sprawę.
Skinęłaś głową na znak, że rozumiesz i o nic więcej już nie pytałaś. Szliście razem w milczeniu, jednak nie była to niezręczna ccisza. Wiedziałaś, że Kagura potrzebuje chwili, na ułożenie sobie w głowie tego, co chce powiedzieć. A ty uszanowałaś to.
Po kilku minutach marszu byliście na miejsce. Budynek nie był jakoś specjalnie ogromny, ale do małych również nie należał. Zatrzymaliście się przed wejściem, gdzie czekał już na was sam Mizukage.
- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić Kagura?- zapytał niebieskowłosy, po wcześniejszym przywitaniu się z wami.
- Hai, mizukage-sama.- odparł chłopak i ku twojemu zdziwieniu, w jego głosie nie usłyszałaś, ani nuty zawachania czy niepewności. Za to przeważała determinacja i pewność siebie.
Byłaś z niego dumna. Wiedziałaś też, że to co zamierza zrobić, nie będzie należało do najprzyjemniejszych. Ale musiał to załatwić, żeby ruszyć naprzód.
Chöjûro skinął głową z uśmiechem i już o nic więcej nie pytając poprowadził was długim korytarzem, prosto do waszego celu przybycia tutaj. Z cichym skrzypnięciem, drzwi na końcu korytarza, otwarły się, a waszym oczom ukazała się tylko jedna cela, znajdująca się tutaj. A w niej brązowowłosy mężczyzna ze szpiczastymi zębami, który na wasz widok uśmiechnął się.
- Proszę, proszę. Kto to raczył mnie odwiedzić.
Kagura podszedł spokojnie do szyby odzielającej was od więźnia, a ty stanęłaś kilka kroków za nim.
- Witaj Shizuma-san.- odprł spokojnie jasnowłosy chłopak i z szacunkiem skłonił się lekko.
- Powiedz mi jak się z tym wszystkim czujesz? To przez ciebie w końcu doszło do rewolucji.- domyśliłaś się, że mężczyzna mówi o niedawnych wydarzeniach. Musiałaś przyznać, że szybko przeszedł do sedna. I nie podobało ci się to. Jednak postanowiłaś stać spokojnie... narazie.
- Dobrze wiem, że popełniłem ogromny błąd. I wiem, że nie łatwo będzie mi to odpokutować. Jednak jestem wdzięczny Chöjûro- sama za daną mi drugą szansę. Postaram się jej nie zmarnować. Właśnie dlatego postanowiłem zgodzić się na jego propozycję i zostać nowym mistrzem miecza.
Ta wiadomość nieźle cię zaskoczyła. Do tej pory ci o tym nie powiedział.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł dla kogoś takiego jak ty?- odparł z szyderczym uśmiechem Shizuma i podszedł jeszcze bliżej szyby.- Przemyśl to jeszcze dobrze. W końcu chyba nie chcesz mieć na sumieniu śmierci kolejnych niewinnych towarzyszy.
Chłopak po usłyszeniu tego cofnął się lekko i stracił początkową pewność siebie.
- W końcu zabijanie masz we krwi. Jako mistrz miecza staniesz się doskonałym zabójcą... tak jak twój dziadek.
Kiedy spojrzałaś na chłopaka, zrobiło ci się go żal. Musiałaś wkroczyć do akcji. Musiałaś mu jakoś pomóc.
- Dobrze ci radzę, zamknij się.- przerwałaś mu chłodno i zbliżyłaś się do szyby. Nie mogłaś dłużej słuchać tych bzdur. Musiałaś stanąć w obronie przyjaciela.- Jeżeli widzisz w nim wyłącznie zabójcę, to kompletnie nic o nim nie wiesz i nie jesteś lepszy od tego całego motłochu. Ale wszyscy grubo się mylicie. Kagura nie jest tym za kogo go ciągle uważacie. To wspaniały shinobi, ale przede wszystkim sympatyczny, wrażliwy i niezastąpiony przyjaciel.- po tych słowach rzuciłaś różowookiemu ciepły uśmiech, a następnie znów spojrzałaś wrogo na Shizume.- Więc spróbuj go tylko jeszcze raz obrazić, a gorzko tego pożałujesz.- po tych słowach odwróciłaś się na pięcie i wróciłaś na swoje dawne miejsce.
Przez chwilę panowała cisza, której nikt nie odważył się przerwać, aż w końcu Kagura ośmielony twoimi słowami, wyprostował się dumnie.
- Masz rację Shizuma- san. Do tej pory, gdy chwytałem za miecz nie potrafiłem nad sobą zapanować. Jednak z tym koniec. Dzięki niedawnej przygodzie zrozumiałem, że nie musi tak być... Że mogę się zmienić. I właśnie to chcę teraz zrobić. Jednk chciałem ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Gdyby nie twoja pomoc, pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Chociaż teraz wiem, dlaczego mnie chroniłeś i tak jestem ci za to wdzięczny. Arigato Shizuma-san.- po tych słowach ponownie skłonił się lekko i odwrócił do ciebie z uśmiechem.
Ty szybko go odwajemniłaś i oboje ruszyliście w stronę wyjścia. Byłaś dumna z Kagury. Wreszcie odnalazł w sobie swoją własną wewnętrzną siłę, która będzie mu niezbędna w treningu. Jednak byłaś pewna, że teraz wszystko już będzie się układać coraz lepiej.
- Tobie również dziękuję.- usłyszałaś jego głos, w którym słyszalna była wdzięczność i szczęście.
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że mogłam ci pomóc.
- Za to oczywiście również, ale... przede wszystkim chciałem ci podziękować za to co powiedziałaś. To było bardzo miłe z twojej strony.- popatrzyłaś na niego ciepło.
- Kagura, nie musisz mi za wszystko dziękować. Powiedziałam tylko to co naprawdę myślę. To wszystko.
Oboje uśmiechnęliście się do siebie, a za wami zamknęły się drzwi do celi, pozostawiając demony przeszłości za wami.
Ok. No i kolejne zamówienie gotowe. Typowe pytanko. Czy w miarę o to ci chodziło, czy niezbyt? crazyneko_xvx
(1527 słów)
30.01.2019r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top