Chapter 6
Czyżby dobe... Nie! To dureń, pomyślał Sasuke kryjący się w krzakach. Odsłonił liść, który zasłaniał mu część widowiska i z kamienną twarzą przyglądał się blondynowi. Odkąd jego klony wyskoczyły z rzeki, jego styl walki się zmienił, a on sam jakby działał ostrożniej.
Kakashi zmarszczył brwi w zastanowieniu i spojrzał na blondyna, ale po chwili wzrokiem znowu wrócił do lektury.
Naruto uśmiechnął się chytrze, stworzył swojego klona i teraz obaj stali przed Hatake.
*Ej, Naruto! Nie zapędzaj się tak! Zapomniałeś o tym, że jeżeli...* niestety Kurama nie dokończył,
ponieważ chłopak mu przerwał.
*Nie zapomniałem, ten facio mnie wkurza i nie wiem jak ty, ale ja chce
mu trochę dowalić, chociaż kilka uderzeń...*
Na dłoni niebieskookiego zaczęła się tworzyć niebieska kula, lecz przez tajemnicze popchniecie nie zdołał jej dokończyć.
*Opamietaj się! Następnym razem ci nie przerwę i wpakujesz się w kłopoty!* warknął rudy.
*Pożyjemy zobaczymy...*
Sakura siedząca w krzakach tylko uniosła brew do góry i uderzyła się w czoło z otwartej dłoni.
-Co on myśli, że niby chce tak pokonać jonina?! Pff, głupi Naruto.-wyszeptała do siebie i na czworaka przemknęła się trochę w bok.
-Sasuke-san, pewnie by już go pokonał. Cały on! Hihi!-rozmażyła się i dostała wypieków na policzkach.
Niczego nie świadomego spoźnialskiego nijie, zaatakował trzeci klon niebieskookiego. Był cały mokry a z czupryny kapała mu woda, co oznaczało, że musiał się jakoś przemknąć w strumieniu pod ziemią i stamtąd zaatakować. Tylko... jak on to zrobił bez urzywania odpowiedniej techniki?-Takie myśli chodziły po głowie zamaskowanego. Była jeszcze opcja, że zostało tam więcej klonów i to one przekopały ziemię tworząc tunel dla ostatniego sobowtóra.
Hatake dostał w twarz i odleciał do tyłu.
Naruto nie tracił czasu, doskoczył do szarowłosego ze swoim drugim klonem i zaczął z nim walczyć na
taijutsu, chociaź nie pełną mocą.
*Uspokój się do cholery!* ryknął Kyuubi.
*Już. Tylko jeszcze kilka razy...
Przecież wiem, że Ciebie też irytuje te jego zachowanie w stosunku do mnie.* uśmiechnął się chytrze niebieskooki.
*Kami-sama, skąd on się urwał?* lis podniósł pysk do góry jakby oczekiwał odpowiedzi.
*W końcu moją matką jest Kushina, to oczywiste, że czasem będę mieć takie odpały!* zaśmiał się perliście.
Chłopak wyciągnął z kabury kunai, na którym, na rączce była oklejona wokół wybuchowa notka. Rzucił nim w jonina, który zręcznie go złapał lecz nie zauważył, że jest tam notka, która po chwili wybuchła i odrzuciła szarowłosego w bok.
Kakashi nigdy by nie pomyślał, że Naruto wymyśli coś takiego, zwykle papierek był przyczepiany nitką do końca kunaia.
-Kakashi-sensei.-zwrócił na niego swoją uwagę niebieskooki.-Niech sensei weźmie to na powarznie.-dodał.
Hatake spojrzał na swoją książkę z której wyleciała jedna kartka i schował ją do biodrówki.
-Chyba będę musiał tak zrobić.-spojrzał na Naruto przenikliwym wzrokiem. Kakashi czuł, że coś jest nie tak z tym chłopakiem, ale przecież jest za młody aby skontaktować się z Kyubim, chyba...
Naruto podbiegł do niego szybko i zaczął wymieńać się z sharinganowcem ciosami.
Sasuke, który siedział za krzakami miał szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Czy to był ten sam Naruto, z którym w akademi walczył? Przecież on go w tedy pokonał, za każdym razem gdy się sparingowali on wygrywał. Więc... dlaczego ten jonin, który ma większe zdolności od nich, nie może pokonać Uzumakiego...?
Odpowiedź w głowie Sasuke była oczywista, albo Kakashi był słaby i na farcie został joninem, lub... Nie! To niemożliwe, że blondyn się poprawił, więc czarnowłosy bardziej wierzył w tą pierwszą hipotezę.
W końcu gdy Kakashi dostał z kopniaka w twarz a z rozcietej wargi polsciała krew, Kurama postanowił to przerwać.
*Kończ już to!*rozkazał ogoniasty. Naruto pozwolił uderzyć się w twarz i cofnął się przez co dał złapać się w pułapkę.
-Masz ci los.-powiedział i ziewnął. Jeszcze ani razu nie spał do góry nogami, może teraz spróbuję?
*Nie wygłupiaj się.*
*Kiedy mi naprawdę wygodnie tak czekać na rozwój sytuacji...*blondyn rozmarzył się i rozglądnął. Po około piętnastu minutach usłyszał krzyk.
*Och, to tylko Sakura. Ej, wiesz, że jakbym chciał uciec zwioski ale nie zdałbym tego testu, to musiałbyś mnie nauczyć techniki kamuflujacej
zapach?*
*Nie pomyślałem o tym. Nawet nie wiem czy taka jest, trzeba to bedzie sprawdzić. Ale dobrze, że teraz to powiedziałeś, bo mamy plan awaryjny.* Kurama uśmiechnął się a chłopczyk przytulił mu się do pyska.
*Okey, teraz muszę stąd...* przerwał mu znowu krzyk dziewczyny.*Co jest z tą dziewczyną!? Na lekcjach jakoś sobie radziła, a jestem pewien, że ten gościu używa technik na ich poziomie, abyśmy dawali sobie radę.*
*Haha! Pewnie zobaczyła Sasuke!*
Gdy blondyn odcinał linę w celu uwolnienia się, zauwarzył jedzenie na pomniku.
*A Ty skąd to niby wiesz? Wróżką jesteś, czy co?* parsknął.*Kurama jak to zjem to coś się stanie?*zapytał po chwili.
*A, jedz sobie.*
Naruto zeskoczył na trawę i podbiegł do pudełek śniadaniowych.
-Itadakimasu!
-Hej...-zza kamienia wyglądnął Hatake.
-To taki żart.
-Za późno!-powiedział Kakashi i wziął go pod pache. Postawił go szybko plecami do słupka i przywiązał liną.
Po nie długim czasie zadzwonił dzwonek i pozostali przyszli na miejsce spotkania.
-Powiem coś o tym treningu... więc, nie ma potrzeby, abyście wracali do akademii.
-Ale przecież... wszystko co zrobiłam to zemdlałam dwa razy... to wystarczyło?
*Ona tak na serio!? Haha!*
-Więc! Więc! Cała nasza trójka...?
-Tak, cała wasza trójka... może porzegnać się z ninjutsu!
-Co przez to rozumiesz!? Rzeczywiście nie byliśmy w stanie zdobyć dzwoneczków, ale dlaczego mamy od razu rezygnować?
-Dlatego, że wszyscy jesteście bachorami, które nie zasługują na to, by zostać ninja.
Po usłyszeniu tych słów w Sasuke coś wybuchło i zaatakował jonina. Z marnym skutkiem.
*Jeżeli ćwiczy się na samotnika to raczej, nie będzie się pracować w grupie.* Kyubi prychnął.
*Ta. Tylko, że on tego nie wie.*
-Sasuke-kun!
-Czy wiecie, co to znaczy być
ninja? Pomyślcie, dlaczego niby zostaliście podzieleni na zespoły?
-Co masz na myśli?
-Czyli, nie znaleźliście odpowiedzi na pytanie do tego testu.
-Odpowiedzi?
-Tak. Odpowiedzi, która pozwoliłaby wam zaliczyć ten test.
-Więc, chciałam właśnie o to zapytać.
- Rany. Czy wasze głowy są puste? Nie rozumiecie znaczenia trzyosobowych grup? Chodzi w nich o prace zespołową!
-Znaczy się, pomagać sobie nawzajem?-zapytała Sakura.
-No właśnie. Ale teraz jest już za późno. Gdybyście natarli na mnie razem zdobylibyście
dzwoneczki. Wielka szkoda...
-Ale, czemu ma służyć praca zespołowa, jeśli są tylko dwa dzwoneczki? Nawet gdybyśmy działali razem, jeden z nas by
odpadł. To by nas skłuciło.
-Właśnie o to chodziło w tym teście.
Kakashi odwrócił się do nich plecami, spojrzał na kamienną tablicę i zastanowił się.-Zdecydowałem. Dam wam jeszcze jedną szansę. Najedzcie się i po posiłku zaczynamy od nowa, teraz będzie jeszcze trudniej. A, i nie dawajcie mu nic jeść. Jeżeli to zrobicie wszyscy automatycznie oblejecie.-powiedział i odszedł.
Z brzucha Naruto wydobył się burczenie, na co wzruszył ramionami.
-Chcesz trochę?-zapytał się Sasuke podstawiając pod nos blondyna jedzenie.
-Ale Sasuke! Nie słyszałeś co mówił sensei!?-krzyknęła oburzona zielonooka.
-Słyszałem, ale jeśli go nie nakarmimy będzie bezużyteczny. A sama słyszałaś, że po zjedzeniu zacznie się jeszcze ostrzejsza walka o dzwoneczki.-czarnowłosy spojrzał kątem oka na Naruto.
Dziewczyna odwróciła głowę w zastanowieniu, po czym uklękła na jedno kolano i wystawiła pojemnik z jedzeniem w kierunku chłopca.
Przed nimi pojawiła się chmura dymu a z niej wyskoczył zdenerwowany Hatake.
-Wy troje! Kto nie przestrzega zasad, musi ponieść tego konsekwencje.-Złożył pieczęcie, a na niebo zakryło się chmurami i zagrzmiało.
*Powiedz coś Naruto, a nie stoisz i się lampisz!*
-Ale... sam to powiedziałeś mistrzu! Dlatego oni...
-Jesteśmy trzyosobową grupą, tak?
-Tak! Nasza trójka jest jak jedno!-zamknęła oczy i wykrzyczała Sakura.
-Tak! Dokładnie tak jest!
-Trzy to jedno...- założył ręce na biodra siwowłosy.-Zdaliście!
-Zdaliśmy? Dlaczego?
-Wy jesteście pierwsi. Inni do tego czasu byli idiotami, którzy robili wszystko, co kazałem. Ninja musi wiedzieć jak zachować się w karzdej sytuacji. W świecie shinobi ci, którzy nie przestrzegają zasad są śmieciami, ale wiecie... ci, którzy nie dbają o swoich kompanów są gorsi niż śmieci!-popatrzył w niebo.-Test został ukończony. Wszyscy zdaliście! Od jutra grupa siódma zaczyna swoje misje!
-Tak jest!
-Wracamy.
Czarnowłosy i Sakura poszli za nowym mistrzem zostawiając Naruto przywiązanego do słupa.
*Wiedziałem, że tak będzie.*
~~~^^~~~
Meh...
Trochę mi nie wyszedł ten rozdział. Kiedyś może go poprawię ale teraz mi się nie chce😜
Możliwe, że nie spełniłam waszych oczekiwań względem tego rozdziału, ale plan na który wpadłam podczas pisania rozzsypałby się...
Piszcie wszelkie błędy w komentarzach.😉
Do zoba!^^
(Rozdział nie sprawdzony...)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top