Chapter 40

-Karin, jesteś Uzumaki, wiec potrafisz wyczuć w miarę dobrze ukrytą czakre, na długie dystanse, prawda?-zapytał Naruto siedząc pod kamieniem i utrzymując barierę dźwiękoszczelną, ukrywającą oraz wykrywającą ruch.
-No tak.-przytaknęła.
-To dobrze. Twoim zadaniem będzie oddalenie się od nas, ówcześnie robiąc klona, który będzie z nami, wyciszenie swojej czakry i całkowite ukrycie. Będziesz naszym radarem naprowadzającym na Zetsu, który na pewno za nami pójdzie, aby sprawdzić czy daliście sobie rade. Gdy już go znajdziesz powiadom mnie ile metrów jest za nami, wtedy zrobię powietrzne klony, które pójdą pod ziemię i zrobią barierę razem z tymi, które będą podążać z nami.-oznajmił.
-Ale jak mam wam przekazywać wiadomości?-zapytała.
-Nałoże na ciebie technikę połączenia umysłów. Stworzyłem ją jakiś czas temu. Tylko jak połącze mój umysł z twoim, nie zdziw się wielkim lisem w środku.-uprzedził z uśmiechem, słysząc w myślach śmiech Kuramy.
-Wielkim...lisem?-otworzyła szerzej oczy.-Jesteś Jinchūrikim Kyuubiego?!-krzyknęła zdziwiona, a Sasuke westchnął z politowaniem.
-Przecież to oczywiste, że nie urodził się z tak wielkim zasobem czakry.-prychnął.
-Wracając do tematu. Ktoś będzie musiał wyciągnąć Zetsu na powierzchnię i wyrzucić w go w górę, tak by nigdzie nie uciekł.-przejechał po wszystkich wzrokiem.
-Ja mogę go wywabić błyskawicą.-rzekł Uchiha, a z jego ręki wydostały się pojedyncze wyładowania elektryczne.
-Mogę go wyrzucić w powietrze.-powiedział Juugo.
-A co ja mam robić?-zapytał Suigetsu.
-Możesz go przytrzymać w górze, a w ostatnim momencie, w którym będę musiał uderzyc go Rasenganem, zmienisz się w wodę, abym cię nie poturbował.-wyjaśnił, a białowłosy jęknął.
-Dlaczego mam tak ryzykowne zadanie?

-Wszyscy rozumieją, co macie robić?-zagadnął Naruto dla pewności, ignorując tym samym pytanie fioletowookiego, na co fuknął.
Taka przytaknęła i zaczęli ruszać w drogę, po tym jak Uzumaki wykonał swoją technikę na Karin, a ona całkowicie wyciszyła czakre i użyła Jutsu kamuflażu.
-Zetsu jeszcze nie ruszył, nie mam pojęcia, czy zorientuje się, że nie ma z nami prawdziwej czerwonej, ale miejmy nadzieję, iż nie.-odezwał się niebieskooki, a wspomniana dziewczyna zaczęła mu krzyczeć w myślach, że nie jest żadną czerwoną i mu nakopie gdy się spotkają.
-Czyli połączenie jest udane.-odetchnął z lekką ulgą.
-Będziemy musieli jeszcze później porozmawiać, Uzumaki.-odezwał się Uchiha.

'Jest od was oddalony o około dwadzieścia metrów.'rzekła Karin obserwując otoczenie, pod techniką kamuflażu, dwadzieścia minut po odłączeniu się od grupy.
-Zaczynamy działać.-mruknął cicho Naruto. Złożył dyskretnie ręce w pieczęć, a koło niego stanęły cztery niewidzialne klony, które zaraz po pojawieniu się, wyciszyły swoją czakre.

Zrobiły to tak szybko, że nawet Uchiha nie potrafił wyczuć, czy w ogóle koło nich były. Potrzeba by było Byakugana, aby je dostrzec.

Naruto nie korzystał często z tej techniki, no bo, i po co, kiedy mógł zrobić Kage Bunshin?

-Sasuke...-mruknął blondyn, a w ręku czarnowłosego pojawiło się Chidori, którym uderzył w powierzchnię ziemi. Przez kilka sekund nic się nie działo, a Zetsu nie było widać, po czym czarno-biały członek Akatsuki wyszedł ze swojej kryjówki.
-Naruto, świetnie to zaplanowałeś.-rzekł czarny, a sharinganowiec uśmiechnął się pod nosem.

W szybkim tempie Juugo znalazł się za dwukolorowym i wrzucił go w górę. Nikt jednak nie spodziewał się, że Zetsu się podzieli, a jego czarną część znajdzie się na dole, po tym jak Naruto i Suigetsu, który zaraz potem złapał białego, wyskoczył i w górę.
-Sasuke! Zajmij się jego drugą polową!-krzyknął blondyn, uderzając w brzuch Shiro Zetsu Rasenganem.
-Nic nie musisz mi mówić, Uzumaki!-odkrzyknął mu czarnowłosy, stojąc już za czarnym pasożytem z Chidori, przebijając go nim zaraz potem.

***

Kiedy ciała rozdzielonego Zetsu leżały koło siebie, pilnowane przez Suigetsu, grupa czekała już tylko na Karin.
-O czym chciałeś porozmawiać, draniu?-zapytał Naruto, siedząc po turecku i podpierając głowę o rękę.
-Chcę zniszczyć Konohę, za to, co zrobiła mojemu bratu.-odparł twardo, zaciskając niezauważalnie pięści i patrząc się ostro w oczy znudzonego niebieskookiego.
-Ale wiesz, że to nie jest wina Konohy, a Danzou?-zapytał, zmieniając trochę swoją pozycję tak, że teraz podpierając się z tyłu dłońmi o ziemię.
Uchiha zmarszczył brwi.
-Niby dlaczego tak sądzisz?-zapytał podejrzliwie.
-Danzou kazał twojemu bratu wybrać. Albo Itachi zabije wszystkich oprócz ciebie, lub znajdzie kogoś, kto wymorduje bez wyjątku, cały klan.-mruknął.-Moim zadaniem nie na wiosce powinieneś się mścić, ona jak i ludzie nie zrobili tobie niczego złego, bardziej obwiniałbym o wszystko właśnie przywódcę ANBU podziemia.-dodał po chwili i skierował wzrok w górę. 

Uchiha był przez chwilę cicho, gdy usłyszeli pewny irytujący kobiecy głos.
-Sasuke-kun? Naruto-kun?

~~~^^~~~

5/?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top