Chapter 39

-Nazwałeś was 'Taka'? Pf, myślałem, że jesteś kreatywniejszy Sasuke.-mruknął. Atmosfera pomiędzy grupą, która szła w stronę, gdzie miał przebywać ośmioogoniasty.
-A ty w ogóle się nie zmieniłeś mostku.-prychnął czarnowłosy.
-W ogóle? Patrz mam Sharingana, żaby nie było Rie sama mi go dała.-zmrużył ramionami i odsłonił grzywkę.
-Jaki masz już poziom?
-Mangekyo Sharingan, a ty?
-Ja też.-uśmiechnął się lekko, co nie było w ogóle do niego podobne.
-Ty... się uśmiechnąłeś.-wydukał Naruto, a Uchiha znów prychnął.
-Ught! Za kogo ty się uważasz, że tak rozmawiasz z moim Sasuke?-czerwonowłosa nadęła policzki i skrzyżowała ręce pod piersiami.
-Jestem jego... przyjacielem.
-Nie pozwalaj sobie młotku.-westchnął Uchiha.
-Widzisz? Nie zaprzeczył, to się tak nie spinaj Uzumaki.-mruknął.
-Skąd wiesz, że jestem Uzumaki?-zapytała doganiając dwójkę idącą z przodu.
-Masz czerwone włosy, jak moja mama. Stąd to wiem.-rzekł patrząc się w niebo.
-Czyli ty tez jesteś Uzumaki? Czemu nie masz czerwonych włosów?-postawiła pytanie.
-Mam blond włosy po tacie... a właśnie Sasuke, wiesz, że moim ojcem jest czwarty?
-Niby skąd miałem to wiedzieć?-mruknął znudzony.-Po co mi to w ogóle mówisz?
-A tak sobie.-stwierdził niebieskooki.

Po kilku minutach ciszy Naruto ponownie się odezwał.
-Nie możemy złapać tego Bijiu.
-A to niby dlaczego?-warknął Sasuke stając przed blondynem.
-Słuchaj, chcesz wojny i totalnej rozpierduchy?-zbliżył się do czarnowłosego, Uzumaki.-Jeżeli wszystkie Bijiu zostaną złapane to tak będzie. Z ich złączenia powstanie dziesięcioogoniasty, którego moc może zniszczyć cały świat. Wszystko, powtarzam, wszystko zostanie zmienione w popiół, jeżeli popiół w ogóle zostanie. Za sprawą jednego człowieka, świat może przestać istnieć, chcesz tego?-spojrzał mu się w oczy, a czarnooki przełknął ślinę.
-Za sprawą jednej osoby? Myślałem, że raczej za sprawą trzech osób dowodzących Akatsuki.-zmarszczył brwi.
-Nagato oraz Konan są po mojej stronie. Zetsu jest poplecznikiem Obito, który podaje się za Madare, bądź Tobiego. Czarno-białego trzeba pozbyć się na początku, a na sam koniec zostawić właśnie Obito.-oznajmił sharinganowiec.
-Więc tak się przedstawia sytuacja.-odezwał się Suigetsu.-Ty próbujesz powstrzymać tego Obito przed zniszczeniem świata, dobrze zrozumiałem?-zapytał, a Naruto kiwnął głową.
-Następnie pragnę odbudować moją rodzinną wioskę, ale o tym chciałem porozmawiać później.-westchnął.
-Jeżeli to co mówisz jest prawdą, mogę ci zaufać i pomóc.-oświadczył po zastanowieniu się, Uchiha.-Chcę też usłyszeć więcej, na temat odbudowy twojej wioski.-dodał z lekkim uśmiechem, który pojawił się też na twarzy Namikaze.

Dwa miesiące wcześniej odbyło się zebranie szczytu Kage.

-Hokage-sama, przybyłaś jako ostatnia.-rzekł Raikage.
-W podróży zaatakowali nas zbiegli ninja i tyle.-oświadczyła siadając, w szatach Hokage, na swoje miejsce przy stole.
-Chciałam poruszyć temat Naruto Uzumakiego.-powiedziała blondynka po chwili.
-Tego jinchurikiego, który dołączył niedawno do Akatsuki?-zapytała Mizukage.
-Tak. Chciałabym, aby wasi shinobi go nie atakowali.-powiedziała z poważną miną.
-Ty chyba zwariowałaś Hokage!-uniósł się Raikage.-Mam patrzeć na to jak moi shinobi giną!?-krzyknął oburzony.
-On na to nie pozwoli. Oczywiście może kilku zginąć ale nie z jego winy.-wyjęła kartkę z kieszeni i rzuciła ją na stół.
-Hm?-Kazekage wziął papier do ręki i zaczął czytać.-Jak on wygląda?-zapytał Gaara, odkładając list spowrotem na środek stołu.-Nie widziałem go jeszcze w mojej wiosce, a sam jestem Jinchurikim.-dodał.
-Ma charakterystyczne trzy blizny na dwóch polikach, blond włosy i niebieskie oczy.-wypowiedziała Senjiu.
-Trzy blizny...-podparł podbrudek ręką, przymknął oczy i zaczął się zastanawiać.-Mam wrażenie, że już go widziałem.-mruknął, a jego ślepia się otworzyły.

Trzy blizny...

-Kiedy Akatsuki zaczynało zbierać ogoniastej bestię, pokonał jednego z nich w mojej obronie.-wyprostował się czerwonowłosy, przywoływując w myślach scenę, w której zakapturzony ninja mu pomógł, a gdy znikał połowa jego twarzy została lekko odkryta przez wiatr. Dzięki temu mógł zapamiętać tą charakterystyczną cechę blondyna i dowiedzieć się czyim dłużnikiem jest.
-Zbiegły ninja uratował Kage?-zaczął się śmiać Raikage.-Dlaczego miałby to robić?-prychnął z pogardą.
-Naruto także jest Jinchuriki, Raikage! Jak myślisz dlaczego dołączył do brzasku? Od tamtego czasu zaginęła tylko trójka ogoniastych, czy nie uważasz, że to trochę za mało?-podniosła się za krzesła brązowooka.
-To nic nie znaczy! Moim zdaniem nie powinniśmy się powstrzymywać, gdy ktoś z Akatsuki wejdzie, do którejś wioski.-oświadczył, zakładając rękę na rękę i opierając się o oparcie krzesła.

-A ja myślę w ten sam sposób, co Hokage.-odezwała się Mizukage. Raikage posłał jej niezadowolone spojrzenie.
-Zgadzam się z Raikage.-rzekł Tsuchikage, który dopiero pierwszy raz zabrał głos.
-Tsuchikage...
-Uważam, to za zbyt duże niebezpieczeństwo.
-Tsuchikage, nie zabraniamy ataku na innych członków Akatsuki, a na tylko jednego, który chce nam wszystkim pomóc.-sprostowała Mei.-Prawda Hokage?-zagadnęła, a cień Konohy przytaknął głową.
-Dobrze, więc daj nam tydzień na zastanowienie się. Nie obiecuję, że wszystko pójdzie po twojej myśli Hokage.-rzekł staruszek i razem z Raikage wyszli z sali obrad.

-Dziękuję za wstawiennictwo, Mizukage, Kazekage. To wiele pomoże.-ukłoniła się Tsunade.
-To nic wielkiego, podzielam tylko twoje zdanie.-uśmiechnęła się ruda.
-A ja i tak nie mógłbym zaatakować kogoś, kto uratował mi pewnie życie.

Blondynka wyprostowała się i z uśmiechem wyszła z sali, tak jak pozostała dwójka Kage.
-Tsunade-sama, i jak poszło?-zapytała się zestresowana Shizune, ściągającej kapelusz głowy wioski, Tsunade.
-Problem jest tylko z Raikage oraz Tsuchikage.-westchnęła i opadła na krzesło.

~~~^^~~~

4/?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top