Chapter 31
-Trochę szkoda, że ją zabił.-powiedział Jiraya stojący przy płocie oddzielającym łaźnie męską od damskiej.
-A to niby czemu, Ero-sannin?-zapytał Naruto, zanurzając się po nos w wodzie, tak by mógł oddychać.
-Niezłe miała... ekhe, ekhe...-podrapał się po głowie i znów zaczął pisać, a blondyn zachłysnął się wodą.
-Tak myślisz?-zapytał jeszcze trochę pokasłując.-Ja raczej wole, jak kobieta ma mniejsze... ekhe, ekhe...-powtórzył po Jirayi.
-Co!?-krzyknął białowłosy i się przewrócił.-Kto cię wychował Gaki?!-podniósł się szybko, podbiegł do niego i wskoczył do gorącego źródła, uprzednio rzucając w krzaki notes i ołówek.
Naruto już otwierał buzię, aby odpowiedzieć, że Kurama, ale w odpowiednim momencie dał sobie mentalnego kopiniaka.
-Sam się wychowałem.-wzdrygnął się i ponownie zanurzył, odwracając wzrok od zmarkotniałego chrzestnego.
-Naruto... przepraszam, że nie było mnie przy tobie, gdy tego potrzebowałeś.-rzekł zamykając oczy i opierając się o kamienny brzeg.
-Nic się nie stało Ero-sannin. Chociaż dużo się wydarzyło, nie mam ci tego za złe.-odpowiedział i spojrzał się w niebo.-Jestem ciekaw, czy spoglądają teraz na mnie.-dodał po chwili zamysłu.
-Kto?-otworzył oczy starszy, a blondyn przekręcił ślepiami.
-No rodzice, a kto inny?-zapytał retorycznie i westchnął.
-Ty wiesz kim byli twoi rodzice?-skierował na niego swój wzrok.
-Lis mi powiedział.
-Masz kontakt z Kyuubim!?-zdziwił się.
-Nie. Kiedyś, gdy pierwszy raz go spotkałem wyznał mi prawdę o moich starszych i o tym jacy byli.-Naru przybrał obojętną minę, a w środku umysłu leżał na głowie przyjaciela i drapał go za uchem. Jiraya przytaknął, aby pokazać, że zrozumiał.
-Przebiegły lis, uprzedził mnie.-zaśmiał się smutno białowłosy, a Uzumaki spojrzał się na niego marszcząc brwi. Czarnooki widząc jego spojrzenie dodał:-Chciałem pierwszy ci o nich powiedzieć.-westchnął.
-Nic cię nie zatrzymuje, chętnie wysłucham też ich historii od ciebie.-uśmiechnął się lekko, a Sannin spojrzał się na niego z rozszerzonymi oczami w zdumieniu, co trwało tylko chwilę, bo zaraz zaczął się śmiać.
-A więc chętnie opowiem ci wszystko co wiem.-potargał włosy na głowie Naruto swoją rękom i zaczął mówić...
Kilka faktów z opowieści Kuramy oraz jego rodziców powtórzyło się, ale dowiedział się o zdarzeniach, które lis przespał, albo, o których jego rodzice nie chcieli mówić, bo były dla nich zbyt zawstydzające. Naprawdę, bardzo zawstydzające.
-Ero-sannin, a wiesz, że spotkałem innego jinchurikiego?-zagadnął blondyn, a Jiraya zwrócił na niego swe spojrzenie.
-Kogo?
-Kazekage. Uratowałem go nawet przed ludźmi z Akatsuki. Chociaż mogli wysłać kogoś jeszcze raz.-wzruszył ramionami.-Byłaby szkoda. Chciałbym z nim porozmawiać.
-Możemy wpaść do Suny, po tym jak wyruszymy z tej wioski. A z Kazekage jak narazie wszystko w porządku, wiec będziesz mógł z nim wymienić kilka słów.-uśmiechnął się lekko Sannin.
-Naprawdę?-dopytał się sharinganowiec, a białowłosy przytaknął.
-Ale tylko wtedy...-urwał i przeniósł wzrok na kupę kartek na podłodze.-Kiedy to przeczytasz i powiesz, czy nadaje się na książkę.-zrobił zboczoną minę. Naruto przez chwilę leżał na łóżku nieruchomo, po czym podniusł się lekko, wyjął spod siebie poduszkę i rzucił w ojca chrzestnego.
-Stary zbok!-wstał na nogi i wskazał na niego palcem. Czarnooki po chwili także wstał i ruszył biegiem na skołowanego chłopaka.
-Ja ci dam starego zboka!-krzyknął, a Naruto zaczął przed nim uciekać po całym pensjonacie. Jednak kiedy wpadł do pomieszczenia, które było całe zaparowane i rozejrzał się, zobaczył mnóstwo kobiet, patrzących się na niego morderczym wzrokiem z różowymi polikami.
-Naruto!-usłyszał jak drzwi rozsuwają się i uderzają w framuge.
No i w tym momencie cierpliwość pięknej płci się skończyła, i teraz także Jiraya uciekał. Tylko, że przed kobietami, które goniły jego i Uzumakiego, z ręcznikami w dłoniach, i rzucały w nich kostkami mydła.
-Ero-sannin... i w coś ty nas wpakował?-jęknął męczeńsko chłopak.
-Ja!? To ty wparowałeś do tego piekła!-uchylił się przed lecącym mydłem.
-Dobra, dosyć.-roześmiał się blondyn razem z Sanninem. Złapał chrzestnego za rękę i teleportował się spowrotem do ich pokoju, po czym podszedł do drzwi i je zapieczętował, pieczęcią na podstawowym poziomie.
Szkoda tylko, że nie widzieli min tych kobiet, które po kolei zaczęły na siebie wpadać. Mało tego, niektórym nawet ręczniki z głów pospadały.
Kiedy Jiraya i Naruto unormowali oddechy, białowłosy wydał z siebie nieokreślony dźwięk.
-Gaki... uratowałeś nas przed tymi demonami...-wypuścił głośno powietrze i razem z Uzumakim patrzyli się na siebie, aby po chwili znowu się roześmiać.
-Nigdy się tak nie ubawiłem.-powiedział Naru.
-No cóż, teraz będzie to dla ciebie codziennością, Naruto. Informacje do książki same się nie zbiorą.-oświadczył Sannin i pomachał blondynowi przed twarzą kartkami.-A teraz zabierasz się za czytanie.-uśmiechnął się cwaniacko i odwrócił tyłem do chłopaka, aby zacząć zapisywać kolejną kartkę.
-Naprawdę muszę? Wolałbym przeczytać to, w pełnym wydaniu.-mruknął i położył się na futonie, na brzuchu.
Jiraya tylko spojrzał się na niego przez ramię i ponownie wrócił do pisania.
*Uznam to, za potwierdzenie.*rzekł w myślach.
*No nieźle, Kitty. Czytanie książek dla dorosłych, chyba jest zabronione w tak młodym wieku.*zarechotał Kyuubi, uderzając ogonami w wodę.
Naruto zostawił to bez komentarza i zaczął czytać. Po kilku kartkach nadszedł czas na piąty rozdział, w którym podczas jego czytania, na jego polikach wykwitły tak czerwone rumieńce, jak oczy jego Bijiu.
-Jiray...-chciał krzyknąć, ale gdy zauwarzył, że Sannin leży z nosem w kartkach, a z jego ręki wypadł długopis, uświadomił sobie, iż chrzestny zasnął.
*Boże... za co ty mnie karzesz?*skierował wzrok na sufit, jakby czekając na odpowiedź, ale po chwili ciszy, słysząc w głowie pochrapywania Kuramy, a w rzeczywistości czarnookiego, podniusł się i podszedł do żabiego pustelnika. Złapał go pod pachy i z trudem zaciągnął go na jego futon, po czym przykrył go cienką kołdrą. Nic dziwnego, przecież na dworze było jeszcze ciepło.
Spojrzał się za okno, a widząc księżyc na niebie i gwiazdy, stwierdził, że nie zaśnie. Nie był jakoś bardzo zmęczony, a dla zajęcia chwili, zmusił się do przeczytania reszty zapisanych kartek. Ułożył futon pod ścianą, oparł o nią poduszkę i biorąc w jedną dłoń zapiski, a w drugą zapaloną lampkę podszedł do swojego miejsca spania. Usiadł i oparł się plecami od poduszkę, przykrył się do bioder kołdrą, ustawił lampkę tak, aby oświetlała mu tekst i zaczął śledzić wzrokiem zdania.
Z każdą przeczytaną linijką wciągał się w to coraz bardziej, i bardziej. Mimo sceny, którą opisał Ero-sannin (dokładniej niż w każdym jego innym dziele), reszta przyszła mu o wiele łatwiej, i nim się zorientował nastał świt.
~~~^^~~~
Dodaje ten rozdział trochę wcześniej, bo.... tak XD
Jakoś nie chciało mi się czekać do niedzieli i to taki jakby bonus dla was ^^
+
Bardzo ważne pytanie:
Z kim ma być w związku Naru-chan? Czy w ogóle, ma nie być w związku? Odpowiedzi piszcie w komentarzach, największa ilość głosów wygrywa
A i niestety - Nie pisze Yaoi, więc wybieracie tylko dziewczyny XD (I'M RLY SORRY) (Oczywiście kocham YAOI, ale nie potrafię ich pisać => smutek)
Do zoba!💖
(Przepraszam za jakiekolwiek błędy^^)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top