Chapter 11
*Co on tam tak długo robi? Przecież powinien wrócić jakieś piętnaście minut wcześniej.* Tupał niespokojnie nogą o piasek Naruto.
-No w końcu!-zawołał, kiedy wypatrzył jakieś kilka metrów dalej od niego Mishiego.
-Naruto! Nie idź tam!-wrzasnął z oddali. Blondyn uklęknął przed stworzeniem i przechylił głowę w niezrozumieniu.-Akatsuki właśnie atakuje tą wioskę! Jeżeli tam pójdziesz może ci się coś stać.
Chłopak chciał pomóc, lecz wolał nie zadzierać jeszcze z tą organizacją. Nie wiadomo co planują, choć były już plotki, że zbierają ogoniaste bestie. Naruto nie mógł narazić Kuramy na takie niebezpieczeństwo, chociaż pewnym było, że wygrałby pojedynek z nimi. Chciał by Kyuubiemu żyło się najlepiej jak się tylko da, nie chciał by ten miał jakieś ograniczenia. Niestety los lubi płatać figle i niestety, a może stety lis został zapieczętowany w Naruto. Chłopak tak się zamyślił, że nie za bardzo wiedział o czym mówi mu rude żyjątko.
-Naru-chan! Słuchasz mnie w ogóle?!-Na jego podniesiony głos szesnastolatek lekko się wzdrygnął.
-Możesz powtórzyć? Zamyśliłem się.
-Ught! Mówiłem, że to bardzo niebezpieczne dla ciebie i dla Kyuubiego.
-Wiem. Nie musisz się
martwić. Wracam do domu. Ty też już wracaj, bo niedługo będziecie mieli kolację.
-Do zobaczenia!- pożegnał się i zniknął. Naruto zaczął kierować się już w drogę powrotną lecz w pewnym momencie pomyślał, że w tej wiosce także jest ogoniasta bestia oraz ten, który ma ją w sobie zapieczętowaną. Ten człowiek jest taki sam jak on, uświadomił to sobie i zaczął biec do Suny.
*A, ty co? Czemu nie skorzystasz z nowej umiejętności?* zapytał się w pewnym momencie Kurama.
-Ught! Głupi ja!-wrzasnął i przemieścił się jak najszybciej do centrum wioski.
*Naruto? Nie zapomniałeś o czymś?* zwrócił mu uwagę lis.
*Nie no, ja się chyba dzisiaj wykończę.*
Naruto rozejrzał się i zobaczył na lince, na pranie prześcieradło. Wskoczył na dach, zciągnął je i narzucił na siebie, robiąc z białego materiału peleryne z kapturem.
*Kurama, jak myślisz, który jest
jinchūrikim?*
*Od tego czerwonego wyczuwam czakre jednoogoniastego.*
*Dzięki.*odparł i zaczął biec w stronę czerwonowłosego.
-Musisz stąd uciekać.-wyszeptał stojąc za nim.
-Jestem Kazekage, nie mogę opuścić swojego ludu.-chciał się odwrócić lecz Naruto powstrzymał go od tego.
-Nie odwracaj się. Jak masz na imię?
-Gaara, Sabaku no Gaara.-Przedstawił się a po jego skroni spłynęła kropelka potu.
-Jesteś jinchūrikim jednoogoniastego prawda?-zapytał Naruto.
-Jesteś jednym z nich?
-Wręcz przeciwnie chcę ci pomóc.
Gdzie jest wróg?-zagadnął, na co Gaara kiwnął głową do góry.-W powietrzu... Niby jak ja mam się tam dostać. Cholera.-wyszeptał.
-Mogę ci pomóc, piasek posłuży ci za schody.-Wystawił ręce przed siebie zielonooki, a piasek naprzeciw niego
zaczął się formować w stopnie.
-Dzięki Gaara.-uśmiechnął się pod nosem złotowłosy i mijając Kazekage zaczął wbiegać po schodach.
Gdy był coraz wyżej, zaczynało robić się trudniej, bowiem przeciwnik zaczął rzucać w niego wybuchowymi figurkami, przez co chłopak musiał skakać na ślepo w powietrze i zaufać czerwonowłosemu, że ten podłoży mu pod nogi piasek w odpowiednim momencie.
Gdy był już naprzeciw glinianego ptaka, wskoczył na niego i uderzył członka Akatsuki pięścią wzmocnioną przez czakre, w twarz, przez co długowłosy blondyn wypluł z ust krew i przewrócił się.
-Chyba musze ci jeszcze mocniej dokopać, abyś tu nie wrócił.-splunął
Naruto i kopnął go w brzuch, a blondyn o mały włos spadłby z ptaka.
-Powiedz mi... mam cię wykończyć szybko czy powoli?-nachylił się nad nastolatkiem, ale ten nie odpowiedział.-Zatem niech będzie szybko. Zaoszczędzenie ci bólu.-skrzywił się a w jego ręce pojawił się rasengan.-Śpij w spokoju.-powiedział i uderzył go nim w plecy, a gliniany ptak zaczął spadać, na szczęście piasek Gaary uratował Naruto i figurę od zderzenia się z ziemią, i gładko odstawił na dach budynku kage, na którym on sam stał.
-Nie wiem jak ci się odwdzięczyć.-chciał podejść do Uzumakiego, lecz ten wystawił przed siebie rękę.
-Nie musisz mi się odwdzięczać. Z tego co wiem członkowie Akatsuki działają w parach. Został jeszcze jeden. Poradzicie sobie z nim?-zapytał.
-Jakbyśmy nie mogli poradzić sobie z jedną osobą, to co to byłaby za wioska ninja?-uśmiechnął się lekko
zielonooki.-Mógłbyś zdradzić mi swoje imię?-zapytał po chwili.
-Będzie lepiej, jeżeli go nie poznasz.-powiedział Naruto, a wiatr odsłonił uśmiechnięte usta, które wcześniej były zasłonięte przez cień prowizorycznego kaptura.-No i też, gdy szybko stąd znikne. Sayonara!-powiedział i zniknął.
Gdy chłopak przemieścił się na sam środek lasu zaczął wyczuwać zapach krwi.
-Ja to dzisiaj naprawdę mam szczęście, najpierw Akatsuki a teraz czuję krew. Ten dzień chyba nie mógł być gorszy.-westchnął i natychmiastowo się zakamuflował tak, by go nikt nie spostrzegł. Wskoczył na gałęzie i skierował się do źródła swądu. Jak się okazało, kilka metrów przed nim leżał shinobi. Jeszcze żywy. Zostawiony na pastwę losu, czekający na śmierć. Blondyn zeskoczył na dół, mając się cały czas na baczności. Miał na uwadze to, że to mogła być podpucha. Rozejrzał się dookoła, sprawdził czy nikogo nie wyczówa i dopiero wtedy podszedł do rannego ninji. Przykucnął i obrócił ciało na plecy. Była to dziewczyna z raną przechodzącą przez nos i przez lewe oko. Przyłożył jej rękę do czoła w celu przejrzenia wspomnień.
Zobaczył w nich drużynę z wioski kamienia.
*To pewnie jej kąpani.* zauważył lis, na co Naruto prychnął.
Chłopak przeglądał dalej, zobaczył jak atakują ich zbiegli ninja, a przyjaciele czarnowłosej pewni, że ta nie żyje, uciekają w popłochu.
*I co o tym myślisz?*
*A, co mam myśleć?*
Różnooki wziął kunoichi na ręce i ruszył dalej.
*Ej, Kitty co ty robisz?*
*Zabieram ją, nie widać?*
*No dobra, ale gdzie ty chcesz ją zanieść?*
*Do domu.* przekręcił oczami.
*Jak sobie chcesz. Ale wiesz, że nie musisz jej nieść?*
*Eh, no tak.* przyznał i po chwili przeteleportował się do chatki.
-To wykorzystuje za dużo czakry.-powiedział gdy przechylił się lekko do tyłu ze zmęczenia.
Jinchuriki dziewiecioogoniastego ostrożnie położył młodą kobietę na kanapie w salonie, usiadł na stoliku i przyjrzał się jej. Miała czarne, krutkie włosy, małe rączki i nosek. No... i do tego piękna rana na brzuchu! Naruto przypominając sobie o niej wstał spokojnie i poszedł do łazienki po apteczke, ciepłą wodę i gaze. Nie chciał mieć trupa w pokoju, gdzie przesiaduje wieczorami studiując ukradzione zwoje.
Wrócił do dziewczyny, ponownie usiadł na stoliku, odłorzył miskę na bok i otworzył brązowe pudełko. Zdjął jej kamizelkę i podsunął do góry lekko bluzkę.
*Aniki, możesz ją trochę podleczyć swoją czakrą? Tylko tak, żeby nie myślała bóg wie czego.* powiedział, a lis przytaknął. Ciało dziewczyny przez dotyk Naruto, pokryło się pomarańczową czakrą.
Kiedy Kyuubi zakończył leczenie, chłopak sięgnął po gaze i zanurzył ją w wodzie, po czym dokładnie wyzął i przemył dziewczynie kawałek brzucha. Powtarzał te czynności tyle razy, aż jej tułów został czysty. Wrzucił brudny kompres do czerwonej od krwi wody i niechcący ochlapał podłogę, przez co przeklął siebie na głos.
Sięgnął do apteczki po spirytus i oczyscił lepiej ranę. Posmarował maścią leczniczą i owinął brzuch bandarzem. Naciągnął spowrotem brudną bluzkę, ponieważ nie chciał wyjść na jakiegoś zboczeńca, przykrył nastolatke kocem i poszedł poćwiczyć na dwór.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze czarnowłosa obudzi się za trzy lub cztery godziny. W ten czas chłopak będzie mógł ćwiczyć zdolności swojego lewego oka.
*A, właśnie...* wyszedł z domu.*Kurama jak mam nazwać moje Kekkei Genkai?
*Niech może nazywa się higan?*
*Dlaczego akurat tak?*
*Dlatego bo masz "wąsy" hihi.*
*Aha.*
Nadszedł wieczór, a chłopak nadal trenował. Nie chciał zmarnować ani sekundy. Nie obchodziło go to, iż nieznajoma może się w karzdej chwili obudzić.
Myślał o tym aby jak najszybciej opuściła to miejsce. Może i była ładna, ale jej nie znał. Być może będzie dla niego miła tylko przez chwilę, a gdy ten nie będzie patrzeć wbije mu kunai w plecy?
Kto wie?
Nikt.
*Naru, czas wracać.* powiedział ogoniasty, a chłopak rzucił ostatni raz shurikenem w sam środek tarczy i poszedł do domu.
Przy samych drzwiach czuł, że coś jest nie tak. Przemieścił się do kuchni skąd idealnie widział cały salon i schody na strych, gdzie pod silną pieczęcią jego klanu były ukryte wszystkie zwoje.
-Czy mogę wiedzieć co robisz z tą miotłą?- zadał pytanie zauważając ślepą na jedno oko dziewczynę, która podskoczyła na jego głos.
-Jak... Ty... Tu... Co...?- odwruciła się w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. Jedno z nich miała czarne, a drugie spowodowane ślepotą, białe.
Uzumaki przekręcił oczami.-To Ty! Coś Ty mi zrobił?! Nie widzę na jedno oko! Czy możesz mi to wyjaśnić?!
*Wybuchowa! Ale żeś sobie babę wziął pod dach! Haha!*
Dziewczyna zamachnęła się miotłą, a gdy przedmiot miał już uderzyć w głowę Naruto, ten pojawił się za nią i złapał w rękę szczotke.
Odszedł od dziewczyny i zaniusł rzecz na swoje miejsce.
-Straciłaś pamięć czy co? Powinnaś pamiętać co robiłaś przed tym jak Cię znalazłem.-powiedział i wzruszył ramionami.
Nastolatka przekrzywiła głowę w geście niezrozumienia i spojrzała z grymasem na twarzy, na Naruto.
-Pfff. Może Ty mi powiesz?-Chłopak ponownie wzruszył ramionami i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął rękę, ale kruczowłosa się cofnęła i uderzyła w nią.-Miałeś mi powiedzieć co tu robie i co sie stało przedtem!
-Matko... kobieto, właśnie chce to zrobić.-pomachał jej rękom przed twarzą.
-Nie ufam ci.- powiedziała i zrobiła jeszcze kilka kroków w tył.
-No to masz pecha.-odparł i poszedł robić herbatę.
Uzumaki wszedł do salonu, położył herbatę na stół, podniusł miskę z wodą wymieszaną z krwią dziewczyny i poszedł wylać ją do łazienki. Gdy wrócił zastał siedzącą po drugiej stronie pokoju nieznajomą.
-Może byś się przedstawiła?-zagadnął.
-Nie pamiętam swojego imienia.
-To teraz musisz sama sobie przypomnieć, jeżeli nie chcesz abym pomógł.- napił się herbaty i wziął do ręki książkę, którą po chwili zaczął czytać.
W myślach dziewczyny była kompletna pustka, nie wiedziała nawet dlaczego nie widzi na lewe oko, ani dlaczego boli ją brzuch. Kłuciła się ze samą sobą, czy aby na pewno dać sobie pomóc. Po chwili myślenia spojrzała na blondyna i powiedziała:
-Opowiedz mi o sobie.
-A niby z jakiej racji?-spojrzał na nią kątem oka na co dziewczyna się speszyła.
-W tedy dowiesz się czegoś o
mnie.-powiedziała hardo.
-A może mnie to nie interesuje?- odłożył książkę na blat i pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach. Zaczął świdrować wzrokiem nastolatke, a ta czując dyskomfort kierowała swoje spojrzenie wszędzie, byle nie na niego. Siedziała cicho od czasu do czasu wiercąc się na fotelu.
-Ught. Nie wytrzymam dłużej!-wykrzyknęła a Naruto podniósł
brwi do góry.-Zrób coś z tym, bo inaczej zaraz zwariuje.-jęknęła.
-Jak zwariujesz to cię wyrzuce z domu.-chłopak wstał i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął prawą rękę do przodu, a lewą ułożył pieczęć. Dziewczyna zamknęła jak najmocniej oczy obawiając się najgorszego, lecz nic złego się nie stało. Poczuła dużą, silną dłoń blondyna na swoim czole, a zaraz potem zakręciło jej się lekko w głowie. Otworzyła oczy i przyłożyła dwa palce do skroni. Uzumaki zdjął rękę z jej głowy i wrócił na swoje miejsce, po czym zaczął kontynuować czytanie lektury.
-Może teraz powiesz jak się nazywasz?
~~~^^~~~
Macie jakieś hipotezy, co do tego kim mogłaby być ta dziewoja? xD
A tak btw, to chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek pisałam 😂😂
To chyba wina tego, że za bardzo wczułam się w piosenkę, przy której go pisałam, hihi^^
A i jeszcze jedno, wąsy po japońsku, to hige. Nie umiałam nic wymyślić na nazwe oka Naruto, więc tak jakoś wyszło. Jak będziecie mieć lepsze pomysły to piszcie koniecznie w
komach.^^
(Najważniejsze: zapomniałam hasła do wtt i mam źle wpisany e-mail, wiec w każdym momencie mogę zniknąć z internetu na tym koncie😢 niech wtedy ktoś chętny do dokończenia tej książki napisze do mnie na e-mailu i pozwolę mu ją skończyć. Nie byłabym szczęśliwa gdybym od tak zostawiła te opowiadanie. [Chyba, że przypomnę sobie hasło i zostanę. ^^]
E-mail:
[email protected]
Jeju pamiętam, jak jarałam się tą nazwą xd. )
Do zobaczenia w następnym!💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top