Rozdział 8
Zbigniew zupełnie zatracił się w przygotowaniach do balu, czuł się niczym Kopciuszek...Jedynym Kopciuszkiem w tym domu był teraz jednak Edward, na którego spadło większość obowiązków takich jak zakupy czy prasowanie. Nie marudził, zanim w jego życiu pojawił się Czuba i tak wszystko robił sam (inna sprawa, że miał wtedy jedną, nie dwie gęby do wykarmienia i ze trzy razy mniej ubrań, ale cicho już) więc i tak był do tego przyzwyczajony.
Piosenkarz musiał znaleźć garnitur idealny dla siebie, buty... i partnerkę. Gdy doczytali zaproszenie, okazało się że wymagane jest przybycie z damą jeśli jest się dżentelmenem i z dżentelmenem jeśli jest się damą. Mowy nie było o dwóch dżentelmenach, co nieco załamało Zbigniewa, gdyż na swoim pierwszym balu chciał być ze swoim ukochanym a nie jakąś wynajętą panią.
- I tak nie jestem dżentelmenem a menelem, zwykłym Kopciuszkiem, mój drogi. Tylko, że tu nie przyjdzie wróżka, nie zmieni kuli na szpilki, starego złoma w karocę a moich koślawych nóg w nogi baletnicy. Idź z kimś innym, doprawdy. - powiedział wtedy Edek.
To nieco zmniejszyło zapał Czuby, który po prostu nie tak to sobie wyobrażał. Blondyn wzdychał raz po raz i szukał po gazetach ofert dam do towarzystwa. Gdy pewnego dnia wrócił do domu, skrzypka tam nie było. Światło zgaszone wszędzie prócz z sypialni, z której ktoś musiał zbyt pośpiesznie wyjść. "Pewnie na zakupy" - pomyślał i wszedł do ich wspólnego pokoju. Nie rozglądał się jakoś szczególnie, przecież w ciągu jednego dnia nic nie mogło się zmienić jakoś porażająco. Położył się na łóżku i zdjąwszy okulary (na bal musiał zainwestować w soczewki!) obserwował przewieszony przez szafę garnitur. Kołysał się delikatnie przez powiew powietrza z otwartego okna. Dziwne, Edward nigdy nie zostawiał otwartego...może chciał wywietrzyć zapach tych perfum. Chwila. Jakich perfum?! Skąd one się tu wzięły? Zbigniew nawet na pewno czuł słodką, kwiatową woń pachnideł typowo damskich. Czyli nie należących do żadnego z nich. Zaniepokojony wstał i początkowo zaczął szukać ich źródła, myśląc o ukrytej tu gdzieś włamywaczce. Potem skarcił się za głupotę. Skąd włamywaczka w takiej ubogiej kamiennicy?, najpewniej została tu wpuszczona. Mężczyzna poczuł jak robi mu się słabo. Przecież nie wiedział co porabia Edward całymi dniami prócz prania i sprzątania. Czy to możliwe, że zaprosił tu jakąś swoją koleżankę? Czuba nie wiedział nic o takowych, sądził raczej że jego ukochany jest typem samotnika i zwyczajnie nie ma przyjaciół, ale może się mylił. Odetchnął spokojniej, ale sekundę potem, chwilową ulgę zastąpiła jeszcze większa panika. Mógł spotkać się z koleżanką, owszem. Ale dlaczego w sypialni? Salon, kuchnia, balkon, ogródek. Ale ta ciasna sypialnia z samą szafą i łóżkiem? Po co?
Zbigniew nie chciał podejrzewać Edwarda o zdradę, naprawdę. Ale to samo nasunęło mu się do głowy i zaczął małe dochodzenie. Ściągnął pościel, przeszukał szuflady... i znalazł. Damska, biała bielizna z koronki i piękna sukienka tego samego rodzaju. Usiadł spowrotem na łóżku, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Nie przewidział, że Edward kiedykolwiek zdradzi go z kobietą. Może to ta presja na damę i dżentelmena? Może doskwierała mu samotność? Albo Czuba zwyczajnie mu się znudził, takie rzeczy też się zdarzają. Westchnął głęboko, chciał zebrać myśli, ale nie było mu to dane, gdyż zaraz usłyszał skrzypienie drzwi wejściowych.
Wrócił główny podejrzany, odłożył siatki zakupów i rozpiął swój płaszcz - wiedziałeś, że przy rynku jest plakat z tobą? Kto by pomyślał, żeś taki sławny, mam nadzieję że ci woda sodo... - zaczął gadać, bo zobaczył że jego chłopak już tu jest. Nie słyszał żadnego powitania, ale czuł dziwne napięcie. Postanowił sprawdzić czy wszystko u niego w porządku, więc powoli skierował się w stronę sypialni. Spodziewał się najgorszego. Nieprzytomnego mężczyzny z rozbitą głową albo czegoś w tym guście. Zastał go jednak całkiem trzeźwego a do tego siedzącego prosto na łóżku. Patrzył groźnie w podłogę a jego dłoń lekko się trzęsła, co nie zwiastowało nic dobrego, prawda? Pierwsza myśl: chce ze mną zerwać. Bo i po co ktoś miałby chcieć być z takim kaleką i dziwakiem, co? Cóż, stanowczo obaj muszą popracować nad zaufaniem. W każdym razie, Edward wstrzymał aż oddech, wchodząc do pomieszczenia.
- czy możesz mi powiedzieć... - głos Zbigniewa drżał, jakby uwiązany tysiącem lin, pilnującym aby nie ryknął potwór w nim siedzący - czy możesz mi powiedzieć czyja to bielizna? - zabrzmiało złowrogo i zostało w zawieszone w ścianach tej sypialni dwojga ludzi, którzy chcieli wspólnie żyć, ale właśnie napotkali pewną przeszkodę.
----
Witam w nowym rozdziale, mam nadzieję że wam się podoba. Macie jakieś teorie co do pochodzenia majteczek i staniczka? xD...
Proszę, piszcie swoje opinie. No i przepraszam, że tak długo nie pisałam, kolejny będzie serio szybciej bo już zaczęłam nawet. Czółko!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top