Rozdział 6

To takie klimatyczne. Stać tu, w swoim domu i płakać prosto na dłoń prawie obcego mężczyzny.
Trochę mu się słabo zrobiło, oparł się o niego mocniej, pozwolił by Czuba po prostu go trzymał, jak jakąś lalkę.

- Proszę, nie płacz. Łamiesz mi serce. - powoedział Zbigniew.

Te dwa zdania były takie piękne, wyrażały tak dużo. Czułość, smutek, miłość, chęć do pomocy, troskę.

- N-nie rozkazuj mi. - wyszlochał Ed. Dlaczego był dla niego taki ostry? Sam już nie wiedział. - jest mi sm-utno, w-więc mogę... - nie mógł opanować szlochu, a obiecał sobie że będzie twardy.
Zostawiła go. Totalnie samego.
Nagle zachorowała i raptem pół roku później już nie żyła. Zostawiła po sobie osmoloną ścianę, zabawnie wysokie kozaki i drzwi pomalowane na ten głupi kolor.
Mieszkanie w tym domu było jedynym lekarstwem na ból, a jednocześnie było największym bólem. Oszukiwał się, że jego siostra siedzi w swoimi pokoju. Specjalnie tam nie pukał, żeby jej nie przeszkadzać.

Tak naprawdę to chyba trochę bał się samotności.
Zostawiła go zrozpaczonego i przerażonego. Oboje byli obarczeni genetycznie, więc Edward też zapewne niedługo zachoruje i umrze, tak jak ona. Dlatego z nikim się nie wiązał, dlatego odpychał od siebie ludzi. Żeby nikt nie musiał przeżywać takiego bólu po stracie jaki przeżywał on.

Ale Zbigniew był inny. Ślepy, jakby zupełnie nie widział tych wszystkich "Nie chcę z Tobą gadać.", "Nie lubię ludzi.", rzucanych mu pod nogi.

- Naprawdę chcesz ze mną być? - zapytał chłopak. Trochę z pretensją, trochę z nadzieją - wiesz co się może niedługo stać?

- Wiem. - spokojnie odpadł Zbigniew, gładząc jego włosy. Może nie były tak długie jak u Czuby, ale jakieś takie bardziej miękkie i dziewczęce.

- I mimo to...

- I mimo to chciałbym, żebyś był moją muzą. Chcesz być moją muzą? - zapytał nagle, sam nie myśląc o tym co mówi. To wcale nie było ciężkie, wypłynęło z jego ust bez konsultacji z mózgiem.

Marlena zaśmiałaby się i pokręciła głową na tak nieudolne pseudo-oświadczyny.
Edward mógł przysiąc, że słyszy jej śmiech gdzieś obok ucha.

- Czy zostanę twoim chłopakiem? Chętnie.

Bo nie wszystko musi być takie poetyckie, może być  też zwyczajne.
Na przykład jak ich wieczór spędzony razem na kanapie, kiedy zasypiali wtuleni w siebie, trzymając się za ręce.

Stój

Teraz wciśnij gwiazdkę.

Dobrze.

Teraz powoli napisz komentarz.

Świetnie.
Możesz odejść.


Żartuję, kochani moi mili. Jak wam się podobało? Oni coraz bliżsi mojemu sercu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top