Rozdział 3
Czasem niektóre rzeczy są za trudne.
Choroba i śmierć są trudne na pewno.
Tak więc oto czerwiec zmienił się już na ranek złocistego października.
Zbigniew bogatszy o kilka złotych, dwie nowe piosenki i trochę centymetrów włosów, szedł właśnie przez Pola Mokotowskie.
Od czasu pamiętnego spotkania na kocu nie rozmawiał z Edwardem. Rozmawiał w ogóle z mało kim, ograniczał się do sprzedawczyni w sklepie i tymi z którymi rozmawiać zwyczajnie musiał.
Ukończył studia, starał się ułożyć sobie życie.
Daremno. Życie bez smutnego skrzypka u boku było nudne i zwyczajnie nieżywe.
Jak but.
Buty są nudne i martwe.
Myślami cały czas wracał do wielu wspólnych chwil, żałując tego jak postąpił. Ale czy mógł cokolwiek naprawić? Pewnie było za późno.
Albo, ta myśl dręczyła go nocami, Edek już nie żyje a on nawet nie był na pogrzebie.
Nie chciał nawet o tym myśleć. A myślał bez przerwy.
I jak tu być człowiekiem wolnym, gdy łańcuch czarny spowija cały twój umysł?
No się nie da, no.
Pewnego dnia zdeterminowany i zdesperowany Zbigniew postanowił zmienić coś w tej otchłani nicości. Przeciąć nudną nić.
Zmotywowany lampeczką wina, ruszył chwiejnym krokiem pod kamienniczkę niedoszłego narzeczonego.
Ten najpewniej nie otworzyłby drzwi, zważając na diabelską porę.
Ale Zbigniew krzyczał tak głośno i nawet zaczął śpiewać, aby ten uchylił okienka, tak że całą kamiennicę na nogi by postawił.
Edward nie był zły, wściekły też nie. Co u niego było częstą opcją, był burzą gotową do ataku. Tym razem tylko otworzył mu drzwi z wyrazem twarzy dość nieodgadnionym. Światło świeciło się tylko u niego w mieszkaniu. Zbigniew wszedł do środka, skrzypek popędził do kuchni aby zrobić mu herbatę. W milczeniu. Wiedział, że chce. I on też chciał.
Na stole kuchennym leżało mnóstwo opakowań po tabletkach. Śpiewak poczuł jak coś ściska go za serce.
Cisza i mrok, światło paliło się tylko w kuchni. Chłopak siedział tu przy krzyżówkach i palił papierosy w samotności.
Jeszcze gorszy ścisk.
Zbigniew znów mimowolnie spojrzał na damski płaszcz i buty. Leżały w tym samym miejscu co wcześniej, więc ich właścicielka powinna tu być. Ale jej nie było.
I nagle Czuba zrozumiał. Wszystko zrozumiał a serce skurczyło i ścisnęło mu się tak, że powinien z miejsca umrzeć na niewydolność.
Buty i płaszcz stały tu jako pamiątka po zmarłej osobie.
Chyba za długo się gapił na nie.
- Marleny, mojej siostry. Dziś jej nie ma. - powiedział skrzypek, wręczając mu kubek. "Dziś jej nie ma". Nigdy jej nie ma od wielu lat, ale próbował myśleć że kiedyś wróci.
Edward nie był na niego zły, bo smutek to jedyne uczucie które miał w sobie teraz.
Znalazło się nawet trochę ulgi i radości, że ktoś go odwiedził, bo minął w tej samotności.
Nawet jeśli był to zdeczka pijany i irytujący śpiewak.
Usiedli w milczeniu na kanapie i sączyli herbatę. Włączyli też telewizor.
Jakieś głupie filmy, wiadomości, reklamy. Wszystko nieważne i czarno-białe.
Ale przecież życie nie jest czarno-białe. Nic takie nie jest.
Zbigniew zachował się jak cham zostawiając chłopaka.
Z drugiej strony to nie przez lenistwo, to przez strach. Ułożyliby sobie życie a Edward umarłby nagle, młodo i boleśnie, jak to zwykli umierać herosi.
A Czuba zostałby sam ze złamanym sercem.
Jednak tym zachowaniem złamał czarnowłosemu jego serce.
Zegar na korytarzu wybił pierwszą w nocy.
- Zostanę na noc. - zdecydował Zbigniew.
- Zostań na noc. - poprosił w tym samym momencie Edward.
Obaj na chwilę oderwali wzrok od ekranu, patrząc na siebie ale znów wrócili do oglądania reality show.
A więc piosenkarz zostanie na noc.
- Pójść po materac? - Edek niechętnie spojrzał w górę - leży na strychu. I jest zakurzony.
A więc będą spali razem.
Los tego chciał?
Oni tego chcieli, ale może o tym nie wiedzieli.
Witajcie, kochani. Taki prezent na święta, chociaż średnio jest do kogo. To moja autorską historia, do której bardzo się przykładam i smutno mi, że jest niedoceniona bo jestem z niej po prostu dumna.
Dlatego przepraszam, że proszę o to. Czy możecie komentować dla zasięgu lub polecić to znajomym? No i zrobię oznaczajkę znowu. Sori Winetu.
Moranae
Mooramo
wojna-
xDomissx
limonka-
lubieziewac
nitaniteczka
kucykoland
JohnLennon2000
VolpinaMoon
stygmatyzacja
Gilian-
marta_plotka
SheBlackUnicorn
sok-z-gumigruszek
_Kurobane_
Jeśli ktoś nie życzył sobie oznaczenia to przepraszam :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top