Rozdział 5
-Dominika czekaj nie idź jeszcze! Proszę- usłyszałam za swoimi plecami
-Niby dlaczego mam nie iść? Maciek pomiędzy nami już niczego nie ma i nie będzie nie rozumiesz?- powiedziałam lekko łamiącym się głosem- Mieliśmy przetrwać wszystko... ale się nie udało, a szkoda bo byłam z tobą szczęśliwa, naprawdę cierpiałam po tym jak mnie rzuciłeś, w ciągu jednego miesiąca potrafiłam wylądować w szpitalu 5 razy z powodu nie udanego samobójstwa, wiesz kto wtedy przy mnie był? Luna, Karol, Mateusz oraz Angel. Dziwne nieprawdaż? Wilk pocieszał mnie kiedy sama w pokoju płakałam po nocach.- w oczach pojawiły mi się łzy a głos powoli zaczął mi się łamać
-Myślisz że mi niebyło ciężko? Sądziłem wtedy że dziewczyna którą kocham nad życie była ze mną dla fejmu
-Myślisz że były szef najbardziej poszukiwanego gangu na świecie chciałby się wychylać za pomocą chłopaka którego naprawdę kochała? To chyba ci odwala naprawdę ić się leczyć Rembowiecki- powiedziałam
-Zrozumiałem to dopiero po pewnym czasie, przepraszam- powiedział
-Trzeba było się wcześniej opamiętać i uwierzyć mi a nie jakiemuś tam Białasowi który myśli że jest murzynem. Nie wiesz jak to jest kiedy nie masz żadnego, nawet najmniejszego powodu by rano wstać i funkcjonować przez jakieś następne 12 godzin... nie wiesz jak to jest wymuszać uśmiech by nie było zbędnych pytań... nie wiesz jak to jest brać oddech z bólem, który przypomina ci o wszystkim co minęło... w ogóle nic nie wiesz [Cytat podany w mediach :3] -Po policzku zaczęła mi spływać łza
-Prawda tego akurat nie wiem ale wiem jak to jest tęsknić za kimś kogo się kocha, wiem jak to jest kiedy się cholernie tęskni za przeszłością, wiem jak to jest bardzo mocno chcieć cofnąć czas by naprawić szkody wyrządzone najważniejszej osobie na świecie. Dominika chciałbym żeby było jak dawniej, jak w Zakopanym kiedy się jeszcze poznawaliśmy i byliśmy dosłownie szczeniakami nie wiedzącymi nic na temat miłości, tęsknie za tym jak uczyliśmy się nawzajem kochać, tęsknie za tym jak z każdym rankiem budziłem się mając w ramionach cały swój świat.
-Myślisz że ja nie tęsknie? Karol chociaż wielu prób nie potrafił wykorzenić ze mnie wspomnień w których uczestniczyłeś ty. Do tej pory nie mówi na mnie księżniczka bo z automatu kojarzy mi się to z tobą, pomimo wielu prób nie mogłam zapomnieć ciebie ponieważ byłeś najlepszym co mnie spotkało w życiu Maciek i nie chciałam o tym zapomnieć jednak każde wspomnienie związane z tobą wywoływało u mnie łzy oraz ból w sercu. (Zajebiście jest być chorą -.- Tabletki musujące o smaku pomarańczy żądzom!! XD) - kolejna łza popłynęła po policzku- To jest jak choroba z której nie da się wyleczyć żadnymi specyfikami pomimo chęci.
-Też próbowałem się tego pozbyć ale się nie da bo to jest prawdziwa miłość nie rozumiesz?- spytał się i zmniejszył odległość pomiędzy nami do niecałego metra- Dominika zrozum przez te całe dwa lata moje uczucia do ciebie wogóle się nie zmieniły co najwyżej wzmocniły się- kolejny jego krok w moją stronę i już tylko pół metra nas dzieliło- Ja cię nadal kocham i Nidy nie przestanę. Nawet nie wiesz jak się czułem po tym jak z tobą zerwałem, byłem wrakiem człowieka jak to mówią chłopaki, byłem Smutny, rozdrażniony przez co nawet drobnostka mnie wkurzała, stałem się bardziej wulgarny i agresywny. Po tym jak uwierzyłem tej parszywej gnidzie i cię zostawiłem zmieniłem się na gorsze.- kolejny krok i odległość zmniejszona do zera.
-Dla twojej wiadomości, jak zapisałam się na studia to przez pierwszy rok wszyscy się mnie bali i uważali za świeżo co wyjętą z poprawczaka czy innej dziury, wtedy wróciła stara ja, wtedy wróciła Kam która skryła się głęboko we mnie, dopiero Karol przywrócił we mnie tą samą osobę jaką byłam przy tobie, dopiero on uświadomił mi że nie warto ukrywać emocji w sobie i otwierać się do poduszki tylko dobrze jest powiedzieć to komuś zaufanemu a wszystkie takie osoby utraciłam dwa lata temu.- powiedziałam i odsunęłam się od niego na krok.- A teraz pozwól że zakończę nasze ostatnie w życiu spotkanie i pójdę do Mateusza cieszyć się wigilią- powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem po czym odeszłam, nie słyszałam już żadnych nawołań. Dlaczego pozwoliłam sobie na łzy przy nim? On powinien dla mnie nic nie znaczyć. Jednak znaczy i to więcej niż trochę powiedziała podświadomość, mam teraz ochotę wziąć patelnie i ją trzasnąć w ten tępy ryj. Nie oszukasz samej siebie, twoje serce należy dalej do niego a nie do Karola Weź się lepiej już zamknij bo upiłaś się i pleciesz głupoty moja podświadomości droga. Nawet nie zauważyłam że stoję już przed drzwiami domu Matiego.
^Dzień Wigilii^
^Ranek^
*Perspektywa Maćka*
Wstałem około godziny 10, to mi się pospało. Wstałem z łóżka i wyjąłem pierwsze lepsze ciuchy z szafy, czułem że serce pulsuje mi jak po przebiegnięciu 100 kilometrowego maratonu i co wdech czułem kłujący ból pod płucami jednak zignorowałem to sądząc że zimny prysznic mi pomoże jednak pomyliłem się i ból tylko się wzmocnił, Może to chwilowe? Miejmy nadzieje bo nie mam zamiaru lądować u lekarza lub co gorsza w Szpitalu w Wigilie. Zszedłem na dół gdzie chłopaki już pomagali urządzać stół, inaczej obrusy itp. Wszedłem do Kuchni gdzie znalazłem Sandrę i Martynę w garach.
-Dziewczyny nie za wcześnie by stać w garach? Wigilia zaczyna się o 19 a mamy 10 z groszami.- powiedziałem a one tylko popatrzyły się na mnie jak na idiotę.
-Mamy wiele do przygotowania więc lepiej bierz to czego chcesz i ić mi stąd bo mamy jeszcze masę roboty- powiedziała Tyna
-Spoko już mnie nie ma- powiedziałem i uniosłem ręce w geście obronnym, poszedłem do chłopaków- Ej pomóc coś wam?
-Możesz iść do domu Mateusza wraz z Stu i zaprosić ich do nas na Wigilie, zaproszenie dostali wcześniej ale trzeba też tak bardziej oficjalnie- powiedział Florek
-No to Stuart zbieramy się i lecimy do nich- powiedziałem i poszedłem do przedpokoju by ubrać Buty oraz Kurtkę
-Maciek wszystko dobrze? Jakiś blady jesteś- powiedział Stu
-Nie wszystko jest okej tylko lekko mi się kręci w głowie- powiedziałem
-To może lepiej zostań w domu i odpocznij, sam do nich pojadę- powiedział
-Nie, jadę z tobą, dam radę to nic wielkiego- powiedziałem i wyminąłem Anglika w drzwiach, wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy w stronę domu Mateusza
*Perspektywa Dominiki*
Od rana wszystkich albo gdzieś wywiało albo byli czymś zajęci np., Pani Amelia od samego rana w kuchni przygotowuje wszystko, kiedy spytałam się czy mogę pomóc powiedziała że nie bo jestem Gościem, Pan Baszczyński wraz z Mateuszem urządzali stół na Wigilie a Karola gdzieś wywiało, ja sama siedziałam na kanapie i oglądałam TV co chwile pytając Czy aby na pewno w niczym nie pomóc. Chwile potem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Dominika otworzysz? Ja nie mogę bo jestem zajęta a te dwa lenie raczej się nie ruszą- usłyszałam głos Pani Amelii z kuchni
-Dobrze- powiedziałam po czym wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi. Stojąc przed nimi otworzyłam je a za nimi znalazłam Stuarta i Maćka.- Co was przywiało w ten cudowny dzień chłopcy?- spytałam
-Chcielibyśmy zaprosić, ciebie, Mateusza oraz Karola do nas na wigilie- powiedział Stu a mnie coś tknęło tam w środku, popatrzyłam się na Maćka, był bledszy od śniegu który znajdował się za nim natomiast oczy wyglądały na zmęczone oraz zamglone, po postawie widać było że ledwo trzyma się na nogach.
-Ej może wejdziecie na chwile bo Maciek ledwo słania się na nogach- powiedziałam tonem którego nie mogłam odgadnąć, coś pomiędzy troską a obojętnością
-Mi nic nie jest naprawdę- zaprzeczył Maciek
-Nie pinkol tylko właź do środka, jesteś Blady jak śnieg a nawet gorzej w dodatku masz zamglone oczy, może i jestem na psychologii ale te studia obejmują też odczytywanie ruchu ciała a po nim widać ewidentnie że coś jest nie tak- powiedziałam a jak na potwierdzenie moich słów Maciek zachwiał się i o mało nie upadł, Naszczęście chwycił go Stu
-Możemy wejść?- spytał
-No raczej, Pani Amelia Nie powinna mieć problemu.- powiedziałam- Niech chwile odpocznie a potem wracajcie i niech nie wyściubia nosa z pod kołdry, ma nic nie robić jest osłabiony- Stu wniósł go do domu a ja zamknęłam za nimi drzwi i weszłam razem z nimi do salonu.- Proszę pana z Maćkiem jest coś nie tak może chwile tutaj odpocząć?
-No raczej! Niech siada- powiedział Ojciec Matiego, Maciek usiadł na kanapie, po jego lewej usiadł Stu a ja usiadłam po Prawej.
-Maciek, boli cię coś?- spytałam
-Nie- powiedział
-Wiem że kłamiesz, za dobrze się znam, gdzie cię boli?- spytałam
-Pod płucami, taki mocny kłujący ból- powiedział
-Są jeszcze jakieś inne dziwne rzeczy? Coś dziwnego? Niepokojącego?- spytałam
-Puls jak po przebiegnięciu 100 kilometrowego maratonu oraz zawroty głowy - powiedział
-Może jest osłabiony?- myślałam na głos- Kiedy ostaniu jadłeś jakieś owoce lub warzywa?
-Wczoraj na obiad a tak to jem codziennie- powiedział Maciek
-To nie wiem co to może być, połóż go w domu w łóżku i niech z niego nie wychodzi i masz tego Dopilnować- zwróciłam się do Stu
-Tak jest szefowo, ale na Wigilie przyjdziesz?- spytał się
-Raczej nie, nie chce mieć doczynienia z tą waszą bandą- powiedziałam.
-Szkoda a ty Mati przyjdziesz?- spytał się Mateusza
-Przyjdę po naszej Wigilii do was ok.?- powiedział Mati
-Spoko, to ja go zabieram i jadę do Domu- powiedział
-Do zobaczenia- pożegnałam się z nim
-Do zobaczenia młoda- odpowiedział Anglik
^Wieczór^
Przebrałam się w czarne Jensy z wysokim stanem (Wkońcu wiem co to jest!!!!! :3) białą luźną koszulkę bez rękawów oraz jensową kurtkę, na nogi założyłam skórzane, wiązane Botki a na rękę nałożyłam kilka złotych bransoletek.
-Wyglądasz ślicznie przyszła Panie Poznańska- powiedział Karol obejmując mnie od tyłu
-Ty też jesteś niczego sobie Panie Poznański- co racja to racja, Kaiko wyglądał zniewalająco, biała koszula a do tego czarne Jensy, włosy ułożone w nieładzie dodawały mu uroku.
-Dzieci! Chodźcie na dół!- usłyszeliśmy Panią Baszczyńską
-Już idziemy!- odkrzyknął Karol i odwrócił mnie przodem do siebie- Możemy jeszcze chwile spędzić razem- powiedział z małym uśmieszkiem po czym dał mi lekkiego całusa w usta żeby potem go pogłębić. Po chwili odciągamy się od siebie i patrzymy sobie w oczy.- Wiesz że cię Kocham aniołku?
-Wiem ja też cię kocham eskimosku- powiedziałam z uśmiechem
-Przepraszam że przerywam wam wyznawanie miłości ale czekamy na was na dole- usłyszeliśmy Matiego w drzwiach
-Oj już idziemy, daj się nacieszyć atmosferą rudzielcu- zaśmiałam się i odsunęłam od Karola on jednak nadal obejmował mnie w pasie- To co idziemy?
-No pewnie- powiedział Kaiko, zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Stanęliśmy przy stole i wzięliśmy po opłatku i tak zaczęło się składanie życzeń, Pan Baszczyński podstępem przyprowadził swoją żonę pod jemiołę i pocałował, to było uroczę, chwile potem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść żywo rozmawiając na różne tematy. W kieszeni odezwał mi się dzwonek telefonu, wyjęłam go z zaskoczeniem albowiem większość osób dopiero usiadła do stołów wigilijnych. Na wyświetlaczu widniało Stu Czego on od e mnie chce?
-Przepraszam- powiedziałam i odeszłam od stołu poczym poszłam do przedpokoju- Halo?
-Dominika? Maciek zasłabł, właśnie wiozą go do szpitala...
Co będzie dalej? A tego nawet ja nie wiem XD Się zobaczy 8) Wgl Martyna dzięki za pomysł mordo :3 Wiem miało nie być szpitali no ale tak mnie podkusiło 8)
Bajo!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top