Rozdział 3

*Perspektywa Maćka*

Wiedziałem że mi nie wybaczy, przez tego idiotę straciłem miłość swojego życia. Zrezygnowany opuściłem dworzec i ruszyłem w stronę domu.

-Maciek, gdzieś ty był?- usłyszałem zaraz po wejściu do domu

-Na dworcu- odpowiedziałem smętnie

-Ej co się stało?- spytał Florek

-Dominika jest w Bydgoszczy, widziałem się z nią- Powiedziałem smutno

-Domi tu jest?!- spytał zdziwiony Stu na co pokiwałem głową – Jej!!! Czemu się nie cieszysz?

-Ona nie chce nas znać więc z czego tu się cieszyć?- odpowiedziałem

-Jak to?- spytał Florek

-Pomyśl, ty powiedziałeś że to ona cię zabiła, Stu nic takiego nie powiedział jednak uwierzył tak jak reszta a najgorszy byłem ja, wyzwałem ją od dziwek itp.

-Po takim czymś też bym siebie nienawidził- powiedział Florek

-No właśnie- odpowiedziałem

-Stary wiem, że nadal ją kochasz, uwierz mi odzyskasz ją- Spróbował mnie pocieszyć Stu

-Jak? Ona ma innego i jest z nim szczęśliwa!- podniosłem głos

-Ma innego?! Kogo?- Spytał zdziwiony Florek

-Jest z Kaiko- powiedziałem a w oczach pojawiły mi się łzy, nadal ją kocham i nigdy nie przestałem oraz nie przestane.

-Maciek, przykro mi- powiedział Florek

-Idę do siebie- powiedziałem i poszedłem w stronę mojego pokoju, otworzyłem drzwi i popatrzyłem na pomieszczenie. Od przeprowadzki Domi nic się nie zmieniło, chociaż chciałem go zmienić to nie potrafiłem było mi jej po prostu Brak, zamknąłem za sobą drzwi i uwaliłem się na łóżko, głowę schowałem w poduszkę. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

*Perspektywa Stu*

Chłopak naprawdę załamał się wiadomością że Domi znalazła sobie innego. Współczuje mu. Muszę to naprawić żeby chociaż byli przyjaciółmi ale żeby rozmawiali. Ubrałem się i wyszedłem z domu po czym ruszyłem z stronę domu Mateusza, wiem że się tam zatrzymała.

*Perspektywa Dominiki*

Weszliśmy do domu Matiego

-Leć są na górze w moim pokoju- powiedział do mnie przyjaciel, od razu na twarzy pojawił mi się wielki uśmiech, położyłam swoją walizkę i pobiegłam w wyznaczone miejsce, otworzyłam drzwi i popatrzyłam się na osoby w środku.

-Dezy, Agata, wy żyjecie- szepnęłam i ich przytuliłam

-Tęskniliśmy za tobą- usłyszałam głos Dezego przy uchu

-Ja za wami też kochani, ja za wami też-powiedziałam

-A co się tu dzieje? Dziecko, nie przywitasz się ze mną?- usłyszałam panią Amelie. Odeszłam od tamtej dwójki i podeszłam do kobiety która w pewien sposób zastąpiła mi matkę

-Dzień Dobry- powiedziałam a ona tylko rozłożyła ramiona a ją przytuliłam

-Dziecko jak ty wyrosłaś. Jak tam ci w Krakowie?

-Miasto jest piękne, a ludzie bardzo mili- odpowiedziałam

-To dobrze. A ten przystojny chłoptaś który gada z Mateuszem to kto?

-To mój chłoptaś Karolek- powiedziałam z uśmiechem

-Gratuluję!- powiedziała wesoło poczym wyszła z pokoju.

-Cos się z wami działo? Dlaczego się nie odzywaliście?- spytałam się Agy i Dezego

-Byliśmy po prostu zajęci a poza tym to nie chcieliśmy cię martwić- powiedziała Aga

-Nie odzywając martwiliście mnie jeszcze bardziej

-Teraz to wiemy- odpowiedział Dezy

-Zostajecie tutaj na święta?- spytałam

-Aż do sylwestra- oznajmiła Aga

-Jej!!- pisnęłam

-Domi! Ktoś do siebie!- usłyszałam krzyk Mateusza

-Już idę!- odkrzyknęłam- za chwile będę- powiedziałam i poszłam do drzwi wejściowych

-Dominika?- usłyszałam angielski akcent, nadal go ma

-Czego?- spytałam

-Chce pogadać

-Nie mamy o czym

-Owszem mamy

-Niby o czym? Myślałam że wszystko wyjaśnił wam Rychlik dwa lata temu

-Nabił nas w butelkę

-Dopiero teraz to zrozumieliście? Dziękuje bardzo ale już za późno.

Wiem za późno na przeprosiny ale chociaż mnie wysłuchaj

-Masz pięć minut, ale idziemy na dwór- powiedziałam i ubrałam kurtkę po czym razem z Burtonem wyszliśmy na dwór- Czego chcesz?

-Chodzi o Maćka

-Niby co z nim?- spytałam obojętnie

-Odkąd się rozstaliście jest jak wrak człowieka, pierwszy miesiąc, nic nie jadł ani nie pił, tylko szkoła, pokuj, szkoła, pokuj nawet z niego nie wyściubiał nosa.

-I co mnie to? Myślisz że ja nie byłam załamana? Powiem ci coś w ciągu tego jednego miesiąca w którym on się użalał nad sobą ja byłam 10razy w szpitalu po nieudanych próbach samobójczych, czy ktoś prócz Baszczyńskich się przejął? Nie

-Nie wiedziałem, przykro mi

-Pfff, Już po wszystkim, przeszło mi

-To dobrze- uśmiechnął się lekko – co do Maćka, możesz z nim pogadać?

-Rozmaw0iałam z nim na dworcu

-Coś mi mówi że to raczej była kłótnia a nie rozmowa

-Dobra! Porozmawiam z nim na spokojnie przy kawie, nawet nie wiem czemu się zgodziłam- westchnęłam

-Dziękuję- uśmiechnął się, podszedł do mnie i przytulił, no nie powiem zdziwiłam się ale po chwili także go przytuliłam- Domi powiedz że chociaż pomiędzy nami jest ok.?

-Wybaczę ci pod jednym warunkiem

-Jakim?

-Zrobisz mi tosty, brakowało mi ich przez te dwa lata

-Hah masz to jak w banku- zaśmiał się- Czyli między nami wszystko Okey?

-Tak, jak najbardziej- uśmiechnęłam się

-Kiedy chcesz się spotkać z Maćkiem?- spytał

-Po świętach, może 27? Chociaż im wcześniej tym lepiej więc może jutro?

-15.30 Pasuje? Jest jeszcze jasno więc po ciemku wracać nie będziecie.

-Okey tylko gdzie?

-Gryczan? (Taka pyszna lodziarnio-kawiarnia Polecam 8))

-Może być, mają tam dobrą kawę

-Spoko, przekaże mu, do zobaczenia?

Do zobaczenia- powiedziałam po czym Stu poszedł w stronę swojego domu a ja w stronę domu Matiego

Przepraszam że nie było tyle rozdziału ale Wena tępa dzida mnie opuściła i wróciła na lekcji -.- O tyle git że miałam zeszyt XD

Bajo!!!!

P.S Yoczook, Karoleq oraz Rezi mają dziś urodziny więc życzę im wszystkiego naj ;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top