Rozdział 7

*Perspektywa Macieja*

Patrzyłam się jak zasypia na krześle i nadal nie mogłem uwierzyć że tutaj jest, że siedzi tutaj, ogólnie że przyjechała, mogła zostać z Karolem jednak przyjechała i siedzi tutaj. Zacząłem jej się przyglądać, była ubrana tak oficjalnie, jak na wigilie przystało, oczy miała zamknięte ponieważ spała jednak założę się że wypiękniały, ogólnie cała wypiękniała, ostatni raz kiedy ją widziałem wyglądała jak żywy trup z ranami na rękach, wiedziałem że się cięła jednak nie kurde musiałem trzymać się przy swoim! Jaki ja jestem na siebie zły że tego nie zauważyłem, mogłem ją wtedy przeprosić jednak tego nie zrobiłem. Dlaczego? Nie wiem, bo moje ego na to nie pozwalało, teraz jak na to patrzę to ja powinienem się wtedy słaniać na nogach by mi wybaczyła a nie umawiać się z tym plastikiem. Pomyślałem o tym co było wcześniej między nami, było pięknie, dni spędzone z nią były najlepszymi w moim życiu. Nawet nie wiedząc kiedy zasnąłem

^Ranek^

*Perspektywa Dominiki*

Obudziłam się z osobliwym uczuciem obserwowania. Otworzyłam i przetarłam oczy po czym ziewnęłam, rozciągnęłam się by wszystkie kości były na swoim miejscu i rozejrzałam się po pokoju... szpitalnym

-Co ja tu robię?- mruknęłam

-Siedzisz, nie chciałaś iść do domu więc spałaś tutaj- usłyszałam głos Maćka i podskoczyłam wystraszona

-Bosze! Nie strasz!- powiedziałam

-Spokojnie, nie ma się czego bać- powiedział i się uśmiechnął, popatrzyłam mu w oczy, były koloru jasno zielonego przemieszanego z błękitem, takie jakie zapamiętałam

-Nie przeszkadzam?- usłyszeliśmy głos Karola

-Karol co ty tu robisz?- spytałam

-Martwiłem się, nie wróciłaś na noc do domu i nie dawałaś znaku życia- powiedział zmartwionym tonem

-Przepraszam że nie napisałam że zostaje w szpitalu- powiedziałam

-Dobra, najważniejsze ze jesteś cała i żaden gwałciciel cię nie znalazł- powiedział i mnie przytulił- Maciek wszystko dobrze?- spytał, popatrzyłam na Maćka znowu zrobił się blady

-Zawołam lekarza- powiedziałam

-Nie, nie trzeba wszystko dobrze...- nie dokończył bo zemdlał

-Kurwa- mruknęłam i pobiegłam po lekarza- Doktorze! Maciek zemdlał!- krzyknęłam. Lekarz wbiegł do Sali i poświecił mu po oczach latarką (Wiecie jak to wygląda co nie? XD)

-Zemdlał z nie doboru krwi (Oryginalna wersja jest z nie dokrwieniem mózgu XD Wogule teraz sobie czytam powikłania po zatrzymaniu akcji serca to, to co ja napisałam to się ma nijak do tego co oni tam piszą XD Ale będzie jeden element 8)) Trzeba mu ją dostarczyć. Czy któreś z was ma grupę krwi A? (Nie wiem jaką ma grupę krwi!!!!!!!!XD)

-Ja mam- powiedziałam

-Jesteś pełnoletnia?- pokiwałam-Chcesz mu pomóc i oddać krew?

-Tak- odpowiedziałam krótko

-No to idziemy- powiedział Lekarz

-Ja się nie zgadzam- powiedział Karol

-To jest decyzja tej pani nie pana- oznajmił Lekarz

-Ale to moja dziewczyna i nie pozwolę by oddawała krew dla byłego który ją zranił tak że myślała o samobójstwie- powiedział lekko wkurzony Karol

-Tak wszyscy znamy całą historię od początku, do końca, a teraz Pani Dominiko proszę za mną- powiedział lekarz i wyszedł z Sali, zanim wyszłam Karol złapał mnie za ramię

-Naprawdę nie chce byś oddawała mu krew

-Karol to jest moje życie i zrobię z nim co chce dobra?- powiedziałam a on pokiwał głową i mnie puścił, poszłam za lekarzem

^Po oddaniu krwi^

Weszłam do Sali Maćka z lekarzem, doktor podłączył mu woreczek z krwią a ja usiadłam na krześle obok jego łóżka.

-Pan Maciej potrzebuje teraz bliskiej osoby ¬ powiedział Doktor

-Kiedy się obudzi?- spytałam

-Dostał krew więc może za dwie- trzy minuty- powiedział z uśmiechem i wyszedł, Karol tez chyba wyszedł. Trzymałam wacik w miejscu gdzie była wbijana igła. Popatrzyłam na swoje przed ramiona, były całe w ranach po cięciach, powiem szczerze że żałuje tego w chugemona, teraz za każdym razem kiedy na nie patrzę przypomina mi się co czułam po rozstaniu z Maćkiem. W oku pojawiła się łza, przypomniały mi się te chwile kiedy byłam bezsilna, kiedy chciałam się uwolnić od bólu który zadał mi świat. Po policzkach popłynęły mi łzy. Poczułam rękę na policzku popatrzyłam się zaskoczona na właściciela ręki, był nim Maciek, starł łzy kciukiem z oby dwóch policzków i uśmiechnął się do mnie lekko.

-Pokarz- powiedział, złapał mnie za nadgarstki i obrócił tak by widział wewnętrzną stronę- Przepraszam, to wszystko przeze mnie- powiedział, puścił moje nadgarstki i spuścił głowę.- nie miałem pojęcia że było ci aż tak ciężko i przeze mnie sięgałaś do takich rzeczy- powiedział smutno

-To tylko i wyłącznie przez moją głupotę, sama po to sięgnęłam, mogłam tego nie robić a jednak to robiłam- powiedziałam smutno

-Jednak to ja ciebie do tego w pewien sposób zmusiłem

-Żałuje tego, teraz za każdym razem kiedy na to patrzę przypominają mi się emocje które towarzyszyły mi przy każdej kresce, to jak to bolało.- powiedziałam smutno

-Przykro mi- powiedział i chciał wstać

-O nie ty nigdzie nie wstajesz, masz leżeć, przed chwilą zemdlałeś- powiedziałam i powstrzymałam go ruchem ręki

-To ty usiądź obok mnie na łóżku- powiedział, z lekką niepewnością usiadłam, on przyciągnął mnie do siebie i przytulił, tak mocno jednak lekko (Wtf? XD) , odruchowo wtuliłam się w niego.- Fajnie jest, znowu cię przytulać- oznajmił, powiem szczerze że było miło i poczułam swoiste uczucie bezpieczeństwa, jak przed naszą kłótnią. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, Nie Dominika, nie możesz się znowu z nim zakochać „Jakie znowu? Ty nie przestałaś go kochać" podświadomość proszę cię Shut up!

Dziś taki krótki bo przez tych ludzi z Team speaka nie napisze więcej XD Jeśli jeszcze raz Krex lub Bulion pipną to skoczę w tory XD

Bajo!!!!!!!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top