Rozdział 12
#Ranek#
*Perspektywa Dominiki*
Wstałam czując promienie słońca na twarzy. Popatrzyłam na spokojną twarz Maćka, cieszę się że znowu jesteśmy razem, chciałabym się przy nim budzić codziennie, niestety za niedługo muszę wracać do Krakowa. Będzie mi brakować tego głupka. Chłopak zaczął się niespokojnie ruszać co chwila wykrzykując cicho „Nie!" „Nie zabierajcie mi jej!" „ Już więcej jej nie zranię obiecuje!", widać że się bał, koszmar? Postanowiłam go obudzić
-Maciek- powiedziałam cicho i lekko go szturchnęłam, nie wywołało to żadnej reakcji- Maciek!- krzyknęłam cicho, nadal nic, postanowiłam obudzić go inaczej więc po prostu go pocałowałam, po chwili się obudził i mocno mnie przytulił.
-Nie zabrali cię- szepnął szczęśliwy
-Kto miał by mnie zabrać? Jesteśmy na zadupiu mordo- powiedziałam i odsunęłam go tak by widzieć jego twarz Nigdzie się nie wybieram jasne?
-Ale za niedługo musisz wracać do Krakowa- powiedział smutno
-Wiem, ale zostaje nam Skype a ja mam ostatni rok to może uda mi się potem przyjechać na jakiś miesiąc- uśmiechnęłam się lekko
-Albo ja przyjadę do ciebie na ferie- powiedział uśmiechnięty
-Wiesz że mamy w innych datach ferie?
-Wiem, no i co z tego? Będę wstawał codziennie rano i robił ci śniadanie do łóżka, będziesz traktowana jak księżniczka
-Hah, nie będzie ci to przeszkadzać?
-Pffffff, nie żartuj sobie ze mnie, to będzie dla mnie „przyjemność"
-Mhm, dobra wstajemy bo nas noc zastanie.
-Ale tu jest tak wygodnie!
-No nic nie poradzę że musimy wracać do domu, ale trzeba sprawdzić czy oni czasem chaty nie rozwalili
-No wsumie, wole nie mieć zalanego lub spalonego domu- zaśmiał się lekko
-To musimy wstawać Misiek
-Jeszcze chwila- mruknął
-Hah, niech ci będzie ale ja wstaję- powiedziałam i chciałam się podnieść jednak powstrzymał mnie ucisk w pasie
-Niby gdzie? Ja cię nigdzie nie puszczę
-No dobra, poleżymy jeszcze chwilę- powiedziałam po czym wtuliłam się w Maćka a on zaczął mnie głaskać po plecach
-Wiesz że cię Kocham?- spytał po chwili Maciek
-Wiem- powiedziałam i po chwili dodałam- Ja ciebie też Mordo
-A co?- spytał z chytrym uśmieszkiem
-Co, co? – spytałam
-A ty mnie co też?- Dopiero skumałam o co chodzi
-Też cię kocham- zaśmiałam się lekko
-No i o to mi chodziło słońce-uśmiechnął się i mnie pocałował, po chwili leżałam na plecach a nade mną był Maciek, błądziłam rękoma po jego klatce piersiowej co chyba mu się podobało zważając na ciche mruczenie, uśmiechnęłam się lekko. Całowaliśmy się dopóki nie skończyło nam się powietrze, po tym popatrzyliśmy sobie w oczy i zaczęliśmy się śmiać, tak bez powodu
-Jesteśmy nienormalni- powiedziałam przez śmiech
-Zgadzam się- powiedział Maciej i opadł obok mnie
-Dobra wstajemy!- powiedziałam i wstałam energicznie po czym wzięłam swoje ubrania i zaczęłam się ubierać czując na sobie spojrzenie pewnego jegomościa- Maciek- powiedziałam ostrzegawczo
-Co?- spytał
-Mógłbyś się we mnie nie wpatrywać? To trochę krępujące- oznajmiłam rumieniąc się, Dominika ty idiotko przestań bo zaraz będziesz burakiem! Zganiłam siebie w myślach
-Ale jesteś taka piękna że nie da się odwrócić od ciebie wzroku- powiedział
-Dzięki ty też jesteś przystojny ale się w ciebie nie wpatruję chociaż chętnie bym sobie popatrzyła- zaśmiałam się i skończyłam się ubierać.
-Oj no nie czepiaj się że chcę popatrzeć na swoją dziewczynę- zaśmiał się lekko
-Ja cię nie czepiam tylko to jest trochę krępujące- powiedziałam i się uśmiechnęłam- Dobra wstajemy Panie Rembowiecki! Możesz pójść się ubrać a potem pójdziemy na śniadanie- zaśmiałam się
-Dobrze! No to wstajemy!- powiedział i się podsnuł, no nie powiem ciało ma całkiem, całkiem (I teraz takie wyobrażenie Maćka bez koszulki... o mało z krzesła nie spadłam XD)
#W trakcie powrotu do Bydgoszczy#
*Ta sama perspektywa 8)*
Siedzimy w samochodzie, Maciek prowadzi a ja siedzę na miejscu pasażera, patrzę się w okno pochłonięta muzyką która leci z radia,
„Give a Little time to me Or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
All i want is the taste that you lips allow
My,my,my,my oh give me love..." *Ed Sheeran „Give me love"*
Popatrzyłam na Maćka, był skupiony na drodze, zaczęłam mu się przypatrywać, jego rysy twarzy stały się wyraźniejsze po pobycie w szpitalu, jednak oczy nic a nic się nie zmieniły co najwyżej nabrały koloru i blasku, położyłam rękę na oparciu i zaczęłam bawić się jego włosami.
-Mmmm... Tak mi możesz robić przez resztę podróży- powiedział a ja się zaśmiałam
-Dobrze księciu- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-To jest bardzo miłe
-Zgadzam się też lubię jak się bawisz moimi włosami- oznajmiłam
-To będę to robić częściej- uśmiechnął się i popatrzał się na mnie ukradkiem nadal mając na względzie uważanie na drodze
-Kocham cię mordo- powiedziałam po pewnym czasie
-Ja ciebie też mordko
Na razie koniec, taki krótszy ale mam nadzieje że mnie nie zabijecie za to :/ Po prostu sama sobie „zepsułam" nastrój oglądając filmik który jest podany na górze. Ale Wróciłam i mam zamiar dodawać rozdziały bardziej regularnie bo to co jest teraz to gruba przesada XP
Bajooo!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top