Rozdział 1

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez okno.  Dzisiejszego dnia nie musiałam się śpieszyć do pracy, ponieważ w środy miałam wolne. Postanowiłam więc udać się do supermarketu.
    Z powodu upału, który panował na dworze, ubrałam krótkie, dżinsowe spodenki, białą bluzeczkę na ramiączkach i czarne sandałki. Swoje długie, falowane, brązowe włosy związałam w koński ogon. Biorąc do ręki torebkę, spojrzałam ostatni raz w lustro i udałam się w kierunku wyjścia. Zamykając drzwi, pozostawiłam korytarz, jak i cały dom w samotności.
    W miasteczku było pełno ludzi. No tak, wszyscy przygotowywali się już na wielkie przyjęcie z okazji rocznicy założenia miasta. Mieszkańcy, jak i obecni w tym czasie turyści, byli na nie zaproszeni, a bal miał odbyć się w tę sobotę. ,,Musiałabym kupić w końcu jakąś kieckę"- pomyślałam.
    Tak jak podejrzewałam w sklepie również były tłumy. Przeciśnięcie się do stoiska z owocami i warzywami graniczyło z cudem. Ale udało się. Mój wzrok spoczął na jabłkach. Może upiekę jabłecznik? Miałam właśnie zamiar włożyć owoc do koszyka, kiedy ktoś na mnie wpadł. Jabłko wypadło mi z dłoni i potoczyło się po podłodze. Przeklinając tego kogoś w duchu, schyliłam się by je podnieść, ale ktoś już mnie wyprzedził. Podniosłam wzrok i wtedy nasze oczy spotkały się po raz pierwszy. Wszystko dookoła ucichło. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Wokół nie dostrzegałam nikogo innego. Istniał tylko on. Jego oczy były błękitne jak morze. Zatonęłam w nich, a one pochłonęły mnie całkowicie.
-Proszę- nieznajomy podał mi owoc, a jego uśmiech wręcz zwalał z nóg.
-Dziękuję-odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
-Jestem Lukas.
-Grace- uścisnęłam jego wyciągniętą dłoń.
    Korzystając z okazji, przyjrzałam mu się bliżej. Był wysoki, niebieska koszulka opinała smukłe mięśnie. Krótkie czarne włosy i lekka opalenizna podkreślały jego piękny uśmiech i oczy.
-Mieszkasz tutaj? -zapytał.
-Tak, a ty?
-Nie. Przyjechałem dzisiaj w odwiedziny do kuzyna. Zostanę na parę dni- odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni spodni.
-Mam nadzieję, że miło spędzisz czas i spodoba Ci się nasze miasteczko- powiedziałam, uśmiechając się lekko.
-Dzięki- rzekł i zapadła cisza. Stwierdziłam, że pora się pożegnać i kontynuować zakupy.
-Muszę już iść. Miło było poznać. Do zobaczenia-powiedziałam.
-Już? W porządku. To... cześć.
    Trzymając w rękach koszyk, zaczęłam iść przed siebie. Po chwili usłyszałam głos przez który moje serce przyśpieszyło.
-A może umówimy się na kawę?- zawołał Lukas. Odwróciłam się i odpowiedziałam:
-Z przyjemnością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top