Smutna historyjka #yaoi
Siedział samotnie na wysokiej skale rozmyślając nad swoją egzystęcją. Patrząc na przepiękny zachód słońca. Przypominał mu te cudowne chwile spędzone z jego najlepszym przyjacielem do którego od jakiegoś czasu zaczął żywić do niego głębsze uczucia. Oczywiście nigdy mu o tym nie powiedział i nie powie. Po tym co od niego usłyszał już nigdy do niego nawet nie podejdzie. A co dokładnie mu powiedział, o tuż już mówie. Powiedział mu że znalazła sobie dziewczyne, która nie nawidzi homo, a on poparł ją jak powiedziała że homo to jest jakaś zjebana choroba i się tym brzydzi i najchętnie by ich wszystkich wybiła. Było mu tak cholernie smutno. Wiedział że teraz nie ma już najmniejszych szans na jego miłość. Przemyślał dokładnie swoją decyzje, bardzo dokładnie. Czekał z tym aż do momentu jak mu jego sympatia powiedziała że planuje z nią przyszłość. Wiedział że nie wytrzyma widoku ich razem i jego dzieci. Zapłakał ostatni raz. Otarł słone łzy, uśmiechnął się poraz ostatni.
- Przepraszam że ci nie zdążyłem powiedzieć o moich uczuciach, ale to i tak już nie ważne. I tak szybko o mnie zapomnisz. Żegnaj na zawsze, kocham cię i zawsze będe.
Po czym skoczył.
W chwili upadku, łzy poleciały z oczu jego ukochanego. Jego dusza wiedziała że właśnie straciła ukochaną osobę. Spojrzał na swoje dłonie i zdziwił się. Zobaczył na małym palcu czerwoną nitke która zerwała się i nikła z każdą sekundą. Przypomniał sobie o tym jak mama mu zawsze mówiła że to nić przeznaczenia. Zerwał się na równe nogi i szybko zbiegł po schodach.
- Kochanie, coś się stało?
- Mamo, co oznacza zerwanie i zanikanie nici przeznaczenia? - Jego rodzicielka zrobiła wielkie oczy i odpowiedziała lekko smutna.
- To znaczy, że jedna z osób przeznaczonych sobie zgineło.
Zrobił wielkie oczy i padł na kolana. Miał ogromną nadzieje że jego najlepszemu koledze się nic nie stało. Przez chwile się zastanawiał dlaczego, dlaczego pomyślał właśnie o nim, a nie o jego dziewczynie. W jednym momęcie pojoł tak oczywistą rzecz. Był zakochany w jego najlepszym przyjacielu.
Wybiegł najszybciej jak potrafił z domu i zapukał w drzwi jego sympati. Otwożyła mu jego matka.
- Przepraszam, czy jest syn w domu?
- Nie, nie ma, martwie się nie wraca już od paru godzin. Boje się że coś sobie zrobił. Ostatnio miał napady depresji.
Widział gdzie może być. Urwisko. Pognał tam w te pędy. Gdy tam dotarł znalazł tylko list pożegnalny. Padł na kolana i zaczął rozpaczać.
~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział dedykuje tej o to osubce Jagagami za jej kochane wsparcie przy pisaniu tego. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top