|2|
Aktualnie trwało spotkanie z ministrami w sali tronowej. Stałam na końcu sali z innymi służącymi grzecznie patrząc się na swoje buty. Nie za bardzo słuchałam co się dzieje bo były poruszone tematy polityczne.
- Chciałbym by tutaj mój najstarszy syn dokonał tego wyboru - wyrwały mnie z namysłu słowa króla. Dalej parzyłam w dół jednak zdecydowałam się słuchać. Doszły mnie słuchy, że dziś ze względu na urodziny królewicza będzie on wybierał swoje nałożnice. W końcu coś co nie jest związane z polityką... Wsłuchiwałam się uważnie w każdy ruch jaki wykonują osoby znajdujące się na podwyższeniu. Nie było mi pozwolone podnieść głowy, a nawet spojrzeć w tamtą stronę dlatego mam wyćwiczony słuch. Umiem rozpoznać styl chodzenia każdego z rodziny królewskiej. Prawdopodobnie jak każda służąca. Wstał królewicz.
- Jeśli się zgodzisz ojcze to chciałbym powiadomić je osobiście - odezwał się - i przedstawić na przyszłym zepraniu - dodał.
- W takim razie przejdziemy do kolejnej sprawy... - odpowiedział król co oznaczało, że się zgodził na propozycję syna.
Był wieczór. Razem z inną służącą stałam przy drzwiach do komnaty królewicza. Był mój czas stania na warcie na wypadek wezwania służącej. Weszłyśmy obie gdy nadszedł czas by przebrać go w szatę do spania. Rodzina królewska nosiła wiele ciężkich ozdób oraz wiele warstw drogocennych szat. Nie idzie się dziwić dlaczego potrzeba do tego osób trzecich.
- Możesz odejść - odezwał się do drugiej służącej podczas gdy ja kończyłam wiązać jego szatę. Dziewczyna wyszła kłaniając się, a ja sama stanęłam przed następcą tronu czekając aż pozwoli mi wyjść - służysz mi najdłużej - odezwał się i gdyby nie fakt, że jesteśmy tu sami to byłabym pewna, że to nie do mnie. Mimo to bałam się odezwać - będąc małymi dziećmi bawiliśmy się razem - dodał na co powoli podnosiłam na niego głowę - ...ale nigdy nie byłaś dla mnie jak siostra - powiedział lekko się uśmiechając. Zdziwiło mnie to niezmiernie. Tak było... ale kilkanaście lat temu. Teraz jestem jego kolejną służącą, a tamte czasy jakby odeszły w zapomnienie - Jung Hasoo... - wypowiedział moje imię stając bliżej mnie - Chciałbym oficjalnie mianować ciebie jedną z moich nałożnic - dodał po chwili. Zrobiłam ogromne oczy bo tego się nie spodziewałam...
- D-dlaczego, panie? - wydukałam spuszczając ponownie głowę
- Byłaś jedną z moich pierwszych prawdziwych służących. Jesteś jeszcze młoda, a służysz i najdłużej. Nie chcę żeby twoja piękna uroda się zmarnowała patrząc jak piję herbatę - powiedział - jak przed chwilą wspomniałem... Moja mama traktowała cię jak swoją własną córkę. Ja jednak nie potrafiłbym spojrzeć na ciebie jak na siostrę - dodał spokojnym głosem
- D-dziękuję, panie... - powiedziałam chodź nie mogłam uwierzyć w jego słowa myśląc, że zaraz obudzę się w swoim pokoju. To była nasza najdłuższa rozmowa od piętnastu lat. Owszem bawiliśmy się razem w moje pierwsze dni bycia tu jednakże to nie z nim dogadywałam się najlepiej. Najlepszy kontakt miałam z księciem Mingyu. Może to kwestia tego samego wieku, ale to z nim bawiłam się najczęściej. Nie zmienia to faktu, że książę Seungcheol też był zawsze dla mnie bardzo życzliwy...
***
Stałam na środku jednaj z komnat w innymi dziewczynami, które również zostały nałożnicami następcy tronu. Dookoła mnie krzątały się służące zakładające mi różowozłotą rozkloszowaną szatę oraz wpinające ozdoby do włosów. Stałam lekko oszołomiona. Dalej nie wierzyłam, że to się dzieje, i że chwilę temu byłam służącą, a teraz sama będę mieć służące. Szykowałyśmy się do kolejnego spotkania, na którym właśnie książę Seungcheol miał nas przedstawić. Większość dziewczyn była dwórkami albo córkami urzędników. Byłam tu jedyną co była wcześniej służącą... Czułam się z tym dziwnie i nieswojo. Jakbym tu nie pasowała... Tępo patrzyłam na swoje odbicie w lustrze w momencie gdy wszedł eunuch króla by wywołać nas na salę.
Stałyśmy w rzędzie z boku sali tronowej. Dziewczyny patrzyły na w stronę króla albo przed siebie. Ja jednak z przyzwyczajenia patrzyłam na podłogę. Czułam na sobie wzrok dużej ilości ludzi. Książę Seungcheol zdążył nas już przedstawić i powiedział, że byłam jego służącą... Spotkało się o z dużą ilością komentarzy ministrów i krzywych spojrzeń reszty dziewczyn. Jednak król uszanował decyzję swojego syna. Było nas 10 i wszystkie raczej byłyśmy w podobnym wieku. Nie zamierzałam się z żadną zaprzyjaźniać po podejrzewałam, że co druga jak nie wszystkie są zakochane w królewiczu. Mnie jednak obchodził bardziej jego przyrodni brat...
Gdy spotkanie dobiegło końca do każdej z nas podszedł strażnik króla by zaprowadził nas do osobistej komnaty. Gdy weszłam do swojej pierwsze co ujrzałam to okrągłe łoże, na którym leżały moje rzeczy. Obok niego stały dwie służące. Pokój sam w sobie był wielokątem, a ozdabiały go złoto różowe ozdoby. Był tylko trochę mniejszy od pokoju księcia Seungcheol'a. Jednak w jego pokoju bardziej dominował granat nie róż. Rozglądałam się po nim z zachwytem by zaczęło do mnie docierać, że od dziś tu będę mieszkać.
- Wiecie, że możecie usiąść prawda? - odezwałam się do służących, które cały czas stały z opuszczonymi głowami. Mimo że nie chciałam by się przeze mnie się rozpuściły, ale nie chciałam by to wszystko było takie oficjalne. Nie chciałam się z nimi zaprzyjaźniać jednak czułam się dziwnie, że mają mi usługiwać... Podniosły na mnie głowę zdziwione na co się lekko uśmiechnęłam.
- Postoimy, pani - odezwała się jedna
- Jak tam chcecie - odpowiedziałam wskazując im podobny stolik z fotelami, przy którym często stałam czekając aż królewicz skończy pić herbatę albo alkohol... Po czym wręcz rzuciłam się na łóżko - i proszę.. nie mówcie do mnie Pani gdy nikogo poza nami tu nie ma. Tylko Hasoo - uśmiechnęłam się ponownie, dziewczyny na to powoli skierowały się na fotele zdając sobie sprawę, że jednak nie jestem taka zła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top